Skocz do zawartości
Nerwica.com

carmen.s

Użytkownik
  • Postów

    322
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez carmen.s

  1. Absinthe, no właśnie. kiedyś się po tym bałam Też o tym słyszałam, że najgorszy dla funkcjonowania mozgu nie jest krótki sen tylko nieregularny
  2. Absinthe, na prawie sto procent skądś kojarze Twój awatar To z jakiegoś filmu/plakatu czegokolwiek czy Twoje zdjęcie z dzieciństwa? :)
  3. na_leśnik, sen jest tylko marną namiastką kawy, dasz rade
  4. na_leśnik, hej, jak się nie chce to znaczy że nie trzeba
  5. Rebelia, hej :) Tyrr, jeszcze nie byłam, ale wiesz, nie myślałam, ze tam oprócz efektów jest jeszcze jakaś cała reszta
  6. carmen.s

    Stosunek do alkoholu

    Posejdon, ja właśnie przed pójściem na studia słyszałam, że na politechnice z piciem jest "najostrzejsza jaza" i nie ma że nie moge, że nie lubie, że na antybiotyku i że wszywka Ale tak naprawde byłam zaskoczona bo ludzie z polibudy cechowali się największą "kulturą picia" wiem, że to śmiesznie brzmi w kontekście studentów, ale naprawde trzymali jakiś poziom, w przeciwieństwie do liceum i uniwerku gdzie często ma się wrażenie, że Ci ludzie to dzieci ledwo wyrwane spod klosza rodziców, które chcą przesadzać aby tylko przesadzać. To dobrze, masz co nadrabiać teraz mark123, to dobrze, tym bardziej jeśli Ty się z tym dobrze czujesz, mnie to zawsze będzie troche dziwić bo miałam zupełnie inne podejście, chciałam zawsze wszystkiego spróbować i ze skłonnościami do przesady.
  7. carmen.s

    Stosunek do alkoholu

    mark123, to ok, gratulacja... cokolwiek Twoją abstynencję motywuje. No właśnie unikać to chyba też niełatwo, tym bardziej jak się jest w takim wieku i naturalne jest że sie chce mieć znajomych i się bawić. Tzn. rozumiem, że łatwiej niż się konfrontować, tak jak napisałeś, ale chodzi mi o sam fakt życia w takiej izolacji. to mnie rozwaliło to student polibudy to wyzwisko? nie wiedziałam, że gdzieś panuje przeświadczenie, że studenci polibudy nie piją
  8. carmen.s

    Stosunek do alkoholu

    mark123, ale nigdy nigdy wcześniej nie piłeś?
  9. carmen.s

    Stosunek do alkoholu

    Posejdon, abstynentem do 22-roku życia? Nie spotkałam nigdy nikogo takiego i przyznam, że trzeba mieć silną wolę żeby tak nie pić. Niekoniecznie musi tak być, czasem abstynenci łączą się z innymi abstynentami i jakoś sobie radzą. Czasem też to osoby pijąca są źle postrzegane, wystarczy że chociaż raz przesadzą, ale trafią w towarzystwo gdzie dominują kierowcy i ciężarne Byłam już po obu stronach tej barykady. U mnie było tak, że z początku bardzo dużo piłam. Często przesadzałam, wpadłam w rownie "zabawowe" towarzystwo. Trwało to kilka lat, myślałam, że ide w ślady rodziców, że to obciążenie genetyczne. W końcu, gdy musiałam wybierać co chce zrobić ze swoim życiem i zauważyłam, że alkohol jest praktycznie w jego centrum. Przynosił coraz mniej zabawy a coraz więcej agresji. Postanowiłam go odstawić całkowicie i byłam abstynentką. Nie było tak źle. Potem po jakimś czasie znów się napiłam i od tamtego czasu udało mi się to normalnie kontrolować. Nie wpadłam w cugi, nie musiałam się upijać. Byłam sobą zaskoczona. Teraz mało pije, od okazji i nie czuje potrzeby więcej.
  10. zima, no chyba "czaje" co masz na myśli, wcześniej jakoś nie spotkałam się z tym określeniem uwewnętrzniania struktury ja. Wiem, że myśli s. to poważny problem, jednak czasem są jak emocja, w stanach zranienia czy "doła" przychodzą do głowy ludziom, którzy i tak myślą zaraz "co ja gadam" albo próbują w taki sposób przetrawić swój smutek. To tak jak myśli o zabiciu kogoś, w złości można pomyśleć że chciałoby się kogoś zabić ale to jeszcze nie zwiastuje socjopatii. Nie należy tego bagatelizować, ale takiemu człowiekowi może też wystarczyć troche rozmowy, wsparcia, spojrzenia w przyszłość, zajęcie się czymś. I nie mówie tu o zasilaniu portfeli psychologów, ale nawet obecności najbliższych. Nie ma może nic złego w lekach, ale nie sa one tu niezbędne do prawidłowego funkcjonowania (jak. np. w schizofrenii), z takiego doświadczenia można wyciągnąć trochę wniosków i po prostu ruszyć dalej.
  11. carmen.s

    [Legnica]

    Witam ziomki, o ile ktoś tu jeszcze jest ;-) Ja również z pięknej piastowskiej Legnicy :)
  12. Bardzo dobrze tak trzymaj! zima, Co dokładniej masz na myśli, mówić o tym uwewnetrznianiu struktury ja? Mnie też się wydaje, że leki nie są najlepszym wyjściem, a po takim rozstaniu każdy człowiek miałby emocjonalną breje w bani i myślał "nic nie ma sensu lepiej ze sobą skończyć".
  13. Tyrr, film terapeutyczny, wyjście do kina całą grupą wsparcia -- 20 mar 2014, 23:55 -- Witaj DżejnRołs :)
  14. Tyrr, lepszej roli niż wrażliwy na zbijanie i krzywdę dzieci kucharz narkotykowy i tak już nie będzie, więc jakoś mnie to nie zdziwiło. W jednym filmie występował też jako alkoholik. Fajny dorobek :)
  15. mark123, masz racja, nie wiem jak to możliwe, że to przeoczyłam kiedyś przeczytałam o trzech typach, potem znalazłam ten artykuł i już go nie czytałam dokładnie tylko wzięłam trochę zdań do tego posta. Chociaż i tak nie wiem jak mogłam to ominąć Wklejam żeby było już o wszystkich w tym temacie: Dziecko "maskotka" - odpowiada za poprawianie nastroju i humoru rodziny. Zapewnia rozładowanie napięć smiechem, wygłupami, humorem w smutnym skądinąd środowisku rodzinnym. Często staje się ono domowym antidotum na kryzysowe chwile: „Uspokój ojca, ciebie posłucha”. Wiele dzieci, u których stwierdza się nadpobudliwość , po prostu stara sie rozładować napięcie w rodzinie wygłupiając się i skupiając na sobie uwagę. Rodzice lubią popisywać się maskotką przed innymi. Jednocześnie - bez względu na wiek - traktują ją jak osobę niedojrzałą, niewiele rozumiejącą z tego, co się wokół niej dzieje. Ponieważ nie jest traktowana przez rodzinę zbyt poważnie, często nie informuje się jej o różnych sprawach, nie bierze udziału w podejmowaniu decyzji. Kiedy maskotka musi poradzić sobie z czyjąś złością czy wściekłością, wobec których bezsilni są dorośli domownicy - tak naprawdę jest przestraszona i napięta. Ma poczucie, że jeśli nie może poprawić komuś nastroju, staje się niepotrzebna jak porzucona przytulanka. Przeświadczenia: Uwewnętrznione przekazy: - lubią mnie jeśli się śmieją - dostosuję się i pozostanę z boku - moja rola to sprawiać przyjemność, przy mnie poczujesz się lepszy - nikt mnie nie będzie lubił, jeśli będę poważna; nikt mnie nie potraktuje poważnie - to się da załatwić z humorem - muszę coś robić, bo mnie nie zauważą Najlepiej jakby się to dało przenieść do pierwszego posta, ale mi się już ta opcja "zmień" nie wyświetla.
  16. Tyrr, wychodzi Need for Speed i Nauka spadania (long way down). Osobiście to nie lubie gatunku need for speed ale z Jesseim muszę zobaczyć Choćbym miała iść w końcu sama
  17. Hej magnolia84, Absinthe :) Mam pytanie, czy jeśli mam DARMOWE bilety do kina, a jutro wychodzą dwa dłuugo oczekiwane filmy z Aaronem Paulem, a ja nie mam z kim iść do kina, to czy przypadkiem właśnie nie osiągnęłam szczytu samotności?
  18. carmen.s

    Suchar na dzisiaj :)

    Kiedy kobieta gotuje zupę w ośmiu garnkach? Kiedy ma okres. A dlaczego? Bo TAK!!!!
  19. carmen.s

    Cześć

    Niki Lauda, hej, miło Cię poznać Może na pradze? Komu to będzie przeszkadzać Ale tak na serio, nie znam tak dobrze Warszawy. Zawsze możesz poprosić kogoś, żeby wziął kamerke, wtedy będziecie udawać, że kręcicie film i to nie wzbudzi niczyich podejrzen :)
  20. potworek, też słyszałam o dziecku "maskotka" ale tylko tyle, że jest, nie wiem co je cechuje, czy jest to odrębny typ, czy chwilowo przejmuje je dziecko niewidzialne lub bohater. Wiem, że każdy ma indywidualne cechy i nie ma typu "kropka w kropkę", jednak ten podział wydaje mi się warty uwagi i być może pomocny w ukierunkowaniu odpowiednio terapii.
  21. To może nie pasować, albo i pasować idealnie. Może właśnie dlatego że potępiała zdradę, tak bardzo nie chciała się przyznać, wolała zakończyć coś takiego bez powodu niż zebrać sie na odwagę i przyznać do zdrady.
  22. Kiedyś czytałam w jednym artykule, że dzieci wychowujące się w rodzinach alkoholowych przyjmują najczęściej jedną z trzech ról: dziecko bohater, dziecko kozioł ofiarny, dziecko niewidzialne. Pokrótce tak one wyglądają: „Bohater ” to dziecko pełniące w rodzinie rolę dorosłego. Jego zadaniem jest dostarczenie rodzinie poczucia własnej wartości, nadziei, dumy i sukcesu. Dziecko obejmuje tę rolę ponieważ jedno z rodziców lub oboje jest niedostępne emocjonalnie w związku z własnymi problemami. Mimo, że nie przeszło pełnego cyklu dorastania i dojrzewania i nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu odgrywa taką rolę, choć wewnętrznie nie jest na to przygotowane. Bierze na siebie różne obowiązki i świetnie sobie z nimi radzi (np. gotowanie, sprzątanie, wychowywanie młodszego rodzeństwa). Żyje w przeświadczeniach: „Nie będę współczuł samemu sobie, muszę współczuć innym” „Nie wolno mi przysparzać zmartwień rodzinie ani nikomu innemu” „Zaopiekuję się wszystkimi i wszystkim” „Nie wolno mi popełniać błędów” „Kozioł ofiarny” Dzięki niemu rodzina może odwrócić uwagę od swoich rzeczywistych problemów. Traktuje bowiem dziecko jako swoisty obiekt zastępczy, na którym można się skoncentrować i wyładować negatywne uczucia. „Kozioł ofiarny” jest z pozoru przeciwieństwem „bohatera rodzinnego”. Dorośli postrzegają takie dziecko jako nieodpowiedzialne i trudne, przynoszące swoim zachowaniem kłopoty i problemy. Często kiepsko się uczy, wcześnie sięga po używki, wpada w tzw. złe towarzystwo. Wobec rodziców jest zwykle bezczelne i aroganckie. „Kozioł ofiarny” może być jednak zadziwiająco podobny do „bohatera rodzinnego”: tak jak on potrafi wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się w rodzinie. Ale bohater bierze na siebie odpowiedzialność za pozytywny wizerunek rodziny, zaś kozioł - za negatywny. Dzieci w obu rolach przeżywają lęk, poczucie odrzucenia, osamotnienia i skrzywdzenia. U „kozła ofiarnego” czasem pojawia się również uczucie nienawiści do świata i ludzi, którzy nie dają mu żadnej szansy na bycie dobrym, a także uczucie zazdrości i niedoceniania. Żyje w przeświadczeniach: „Jeszcze wam pokażę” „Nikogo nie potrzebuję” „Nie przywiązuję wartości do niczego, co jest dla was ważne” „Nie dowiem się co jest we mnie w środku” „Nigdy nie będę w porządku” „Nie dam się wam skrzywdzić” Dziecko „niewidzialne” (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Często ma poczucie, że lepiej by było gdyby go w ogóle nie było. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku brakuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawiązywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych. Żyje w przeświadczeniach „nie liczę się" „mogę polegać tylko na sobie" „jestem nic nie wart" „moje Ja nie istnieje" Pełny artykuł tu: http://www.psychologyhub.eu/artykuly/27,role-w-rodzinie-dda Jak myślicie, które role dotyczą Was? Myślicie, że się z nich wyrasta? Przenosi się je na swoją własną rodzine, a może przynoszą zupełnie inne skutki. W moim przypadku było tak, że przyjęłam rolę najprawdopodobniej dziecka niewidzialnego. Faktycznie do tej pory nieraz taka sie czuje, a przez długie lata zawsze byłam outsaiderką. Jednak kiedy już z kimś nawiązywałam kontakt, miałam sklonność do kompensowania sobie swojego niedowartościowania z dzieciństwa, często mówiłam "co to nie ja", próbowałam udawać że mam megawysoką samooceną, co już w ogóle skutkowało dziwnym obrazem mojej osoby a ja potem czułam sie jak chora umysłowo.
×