
cyklopka
Użytkownik-
Postów
8 782 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cyklopka
-
Czyli w którą stronę? Nope, trochę siedzę, trochę selerzę, a teraz gram w Heroesów słuchając soundtracku z Twin Peaks tak że wyższy retro chill :'>
-
Głaszczę wszystkie choraski, gdybym mogła, to bym się powymieniała lekami Ja dzisiaj na wagarach, bo nie byłam się w stanie wczoraj uczyć i wkurzona byłam, że znowu jakieś zmiany, jakieś odrabianie. Ze zmęczenia i złości nie poszłam. W południe zrobiłam ciasto na niedzielę. Po obiedzie obejrzałam kawałek Twin Peaks. A zaraz odpalam grę, może mi w końcu wyjdzie
-
AtroposIsDead, widocznie są dwa rodzaje ludzi, Team Herbert i Team Różewicz kosmostrada, pewnie jakieś szaleństwo typu zjedzenie obiadu i regeneracja sił na kanapie.
-
Carica Milica, w sumie to niezbyt mi się podoba pojęcie "wychować sobie faceta", jakby jedna osoba miała prawo i możliwości kształtować drugą. rolosz, AtroposIsDead, ja czytuję głównie Tennysona i Eliota, bardzo się lubimy, paczą na mnie z nieba. Płaczę przy Różewiczu, rzadziej przy Gałczyńskim, bo on jest raczej wesoły. Nie jestem w stanie się uczyć, strasznie mnie zdenerwowała zamiana zajęć, na niedzielę bym się przygotowała, na jutro nie ma opcji. Robię częściowe wagary. Dużo rzeczy mnie dzisiaj wkurzyło, ale nie potrafiłam być długo wkurzona
-
Carica Milica, to mówisz, że ja coś źle robiłam, że mi nie chcieli tych obiecanych pstrągów łowić?
-
To dobry facet jest
-
Carica Milica, kto ci złowił i upiekł pstrąga? Bo mnie faceci tylko obiecują, że mi złowią i upieką pstrąga
-
platek rozy, znowu oszukali, miała być wiosna. AtroposIsDead, 1) on by tego nie zobaczył, bo go nie mam w znajomych na fejsiku; 2) nie jesteśmy bliskimi kolegami, żeby naszą znajomość można było tak dogłębnie przeanalizować.
-
mirunia, nie mam go w znajomych i nie powisiałby dłużej niż godzinkę-dwie. Ale faktem żart ubogi. A ja mam emocjonalnie 8 latek, w pełni zintegrowałam się z moimi drugoklasistami. Podobno najwięcej pacjentów na toksykologii to ci, którzy brali paracetamol w synonimach i mieszankach, a osłabiona wątroba wbrew reklamie nie przetworzyła Ale że czo?
-
mirunia, ogólnie efedryna i pochodne efedryny magicznie osuszają nos. Np. sudafed. Z saszetkami bym uważała, bo one mają duże dawki paracetamolu. No chyba, że jest gorączka i plery bolą. Ej, wrzucić fotkę z kolegą z pracy, który wygląda nieźle, ale jest totalnie nie w moim typie, na fb i napisać, że mam chłopaka, czy za słaby żart? Może nie wszyscy mnie wystarczająco dobrze znają.
-
Czasem mi się wydaje, że po prostu nie będę jeść. Widzę jak wy się zachęcacie do przygotowywania jedzenia różnymi słowami. Jeśli bym się miała "przełamać", to znaczy, że koniecznym dla mnie jest zrobienie czegoś na siłę. Dostosowanie się do jakiejś normy, schematu. Chyba straciłam wiarę w drobne przyjemności dnia codziennego
-
Jestem na etapie disco polo. W disco polo nie ma gitar. Wymień sprzęt na keyboard przewieszany przez ramię. kosmostrada, ja jestem takim wąchaczem, że nawet przy ciężkim zapaleniu zatok czuję zapach. Poszłam jak debil w rajstopkach, bo myślałam, że wiosna. Nie ma, jest zima. Teraz włożyłam getry i więcej nie wychodzę, nic mnie nie przekona, zwłaszcza perspektywa robienia tego samego na chemii, co już było. Jak pan W. się nie pojawi w poniedziałek, to będę pisać "GDZIE MÓJ TRENER?!" Dziecko z problemami dzisiaj chciało na ręce, zgrabnie złapałam go w locie jak podskakiwał, lepsze to niż żeby mnie szarpał. Wcale nie jest proste siedmiolatka zatrzymać w powietrzu. Pani nowa klientka dostała kurs polskiego u siebie w korporacji, nie muszę już do nich jeździć. WOLNE ŚRODY!!! Ale wersja dla kolegi z klasy, bardzo zajęte środy Pytał mnie o koleżankę z podstawówki, a mówiłam po polsku, że od ukończenia szkoły z nikim się nie kontaktowałam. "Ale masz telefon do Agaty?". Przecież powiedziałam, że do nikogo. "Ale wiesz jak się skontaktować z Wioletta?". Przecież mówiłam, że z nikim. Kazałam mu szukać na "naszej klasie". Ciekawe czego on od nich chce. On potrzebuje pomocy w sprawach urzędowych, ma problemy rodzinne, nie ma znajomych, jedyne dobre wspomnienia ma z podstawówki, sądzę że te niewidziane od 15 lat osoby będą uciekać gdzie pieprz rośnie przed nim i jego problemami. W pracy była szarlotka, zostałam oczywiście zjebana, że nie jem ciast, co jest równoznaczne z tym, że nic nie jem i w ogóle dziwne, że jeszcze żyję. Zeżarłam to ciasto, nawet dwa kawałki. Mówiłam z terapeutką przedwczoraj, że ja w domu jem teraz tylko dlatego, że mi każą, w ogóle nie jestem głodna. Powiedziała, że to smutne, jeśli akceptacja jest warunkowa, całe życie czułam, że mój wygląd i obyczaje muszą się zmienić, żeby podobać się bliskim, ale nie byłam w stanie nic zmienić. Teraz albo odmawiam pożywienia, bo może mi szkodzić, chciałabym zmienić na zdrowsze, albo po prostu nie mam apetytu. Dwie niezwiązane ze sobą kwestie. Ale dla osób z zewnątrz jedno i drugie to rodzaj odchudzania, przecież każda się odchudza. Nie mogę nic zrobić, żeby przestali mnie w domu zmuszać do jedzenia, ani zaglądać w pracy do pudełka z lunchem.
-
Może być trochę tak, że teraz jest łatwy dostęp do pornografii i do wiadomości, informacji na temat różnych zachowań i skłonności. Również rzeczy niezgodnych z naszymi przekonaniami, preferencjami. I czasem może zadziałać taka przekora, że podnieca kogoś coś, czego w prawdziwym życiu by nie chciał, do czego by nie dążył.
-
A ja selerzę, czytam, odpisuję, a powinnam sobie wziąć lekarstwo i coś do picia. Kiedyś była taka gra na konsolkę, się nazywała Patapon. Polegała na prowadzeniu plemienia istot wyglądających jak oczka z rączkami, nóżkami, pióropuszami i bronią przy pomocy rytmu bębnów. Jak się zepsuło rytm, to armia się potykała i przewracała i Patapony mówiły: "Spokojnie, raz jedna nóżka, raz druga". Tak sobie powtarzam, jak mi ciężko idzie. Nóżka za nóżką. (Jeszcze był taki motyw jak Patapony świętowały pokonanie cyklopa, to jeden się zreflektował i mówi -- ale przecież my też jesteśmy cyklopami). Dobra, idę po lekarstwo
-
Michellea, chyba koniec końców dobrze zrozumiałaś. Po prostu ją widzę wyraźną różnicę między natrętną myślą, która mi się nie podoba, a skłonnością, którą uważam za swoją, ponieważ doświadczam obydwu zjawisk. Chociaż na przykład czasem chęć dania komuś w mordę jest myślą szczerą, niekoniecznie natrętną, ale jednak się tego wstydzę. No ale cóż, to zwykła złość. amandia, to bardzo ciekawe co piszesz. Wydaje mi się, że ludzie, którzy popełniają przestępstwa aby zrealizować swoje fantazje mają dużą umiejętność manipulowania, co pozwala im też przez jakiś czas unikać kary. Tak piszecie o tej pornografii, a to w sumie nie jest wytyczna. Bo nie ma elementu relacji międzyludzkiej. Można się podniecić poprzez identyfikowanie się z postacią, która okazuje, że odczuwa przyjemność. Tak na prawdę nie mówi nam to o tym, czego chcemy w świecie rzeczywistym. Swoją drogą obejrzałam dla beki "50 twarzy Greya", nie wiem czy ten film był pozbawiony chemii, czy zaliczyłam spadek libido do zera absolutnego
-
Michellea, no ja rozumiem, bo też miewam lęki i natręctwa, ale rzadko, bo nie jest to główny element mojej choroby. Owszem, zdarzały się myśli, wyobrażenia, które były dla mnie paskudne i nie kojarzyły mi się z przyjemnością. Kiedy samopoczucie psychiczne było lepsze, przestawały się pojawiać. Inna rzecz fantazje czy skłonności, których wiem, że większość ludzi nie podziela i których realizowanie byłoby krzywdzące. Nie realizuję ich, ale się za nie nie winię. W sumie to osobliwe zjawisko, zastanawiam się czy w ogóle to poruszać na terapii. Prawie w ogóle nie rozmawiamy o fantazjach ani tego typu rzeczach, nie wiem czy to dobrze, czy źle. amandia, co decyduje o tym, czy jesteś dobra czy zła? Wrodzona natura? Cnotliwe czyny? Relacja z Bogiem? Dopasowanie do norm społecznych i potrzeb innych ludzi?
-
AtroposIsDead, nie, to mnie powyżej 9 roku życia to nic już spod szafy nie wyłaziło. Rozumiem, że ci pewnie niewesoło, aczkolwiek brzmi ciekawie. Ja niestety uważam choroby psychiczne za cokolwiek interesujące, więc jakąś źle pojęta duma, że jestem prawdziwa
-
jaktobylo, ja nie mam diagnozy z katalogu, tylko ocena opisowa AtroposIsDead, stary, w życiu nie miałam manii. Tylko objawy depresyjne i psychotyczne, ewentualnie lęki. I dwa razy tyranozaury w pokoju, ale tego niektórzy nie liczą twierdząc, iż u dzieci na granicy jawy i snu pojawiają się projekcje. rolosz, o piłce nożnej powiem tyle, że lubię patrzeć jak dzieci trenują To jak obstawiacie, kiedy zobaczę mojego ulubionego trenera?
-
amandia, ale wybór jest zawsze. Może to być kiepski wybór, ale jest możliwy. Można uprawiać seks wbrew swojej orientacji. Można się zdecydować z nikim nie wiązać. Nie wybierasz kim jesteś, ale decydujesz o tym, co robisz. Ja na przykład nie realizuję niektórych fantazji, ponieważ wymagały by one pewnej manipulacji z dużym ryzykiem skrzywdzenia kogoś psychicznie. Więc tego nie robię. Ale też sobie nie wyrzucam.
-
jaktobylo, już tłumaczyłam, że chodzi mi o myśli, a nie omamy. Tak tylko żartobliwie napisałam, że to "głosy". Jak czytam albo piszę, albo układam, co chcę powiedzieć, to odtwarzam te słowa w głowie. Prawdziwe omamy miałam w dzieciństwie, ale one były wzrokowe i dotykowe.
-
amandia, dlatego moim zdaniem nerwicę się gorzej leczy niż Psychozę, bo w psychozie, a nawet w schizofrenii dochodzi się do logicznego stwierdzenia "ta myśl jest idiotyczna", "ta interpretacja faktów jest całkiem błędna" i to na prawdę coś zmienia - wtedy źle myślałam, a teraz już widzę jak jest. W nerwicy wiesz, że myśl jest głupia i nieprawdziwa i g. ci ta wiedza daje, bo i tak się czujesz źle. AtroposIsDead, no przecież kobiety też bywają sprawcami tego typu przestępstw.
-
kosmostrada, nie, cholernie nie lubię tego święta. Popieram śmieszkowanie cały rok, zależnie od potrzeb.
-
Siarlek, AtroposIsDead, ja też obstawiałam kärlek, prawie pewna byłam. Lusesita Dolores, trzeba pilnować z lekami, bo pamiętam, jak kilka razy wzięłaś więcej, bo nie mogłaś spać, jak również sama chciałaś odstawić. AtroposIsDead, ja zaczynałam od bardzo małych dawek, aż doszło do 250, a teraz ustabilizowałyśmy na 200. Psychozę to ja miałam praktycznie całe życie, aż się dziwię, że funkcjonowałam prawie normalnie, szkołę skończyłam, studia, znajomych miałam. Łeb mnie w pracy bolał, od powrotu odpoczywam. Jutro ciężki dzień, bo mam zerówkę, którą za karę dostałam i pierwszą klasę, gdzie jeden chłopczyk ma problem z demonstrowaniem, że jest ważny. Miałam rozmawiać z wychowawczynią i pedagogiem, ale byłam chora. Jutro jest kwiecień. Pan W. miał wrócić od kwietnia "na 99%". Może to być dzisiaj, może od poniedziałku, może wcale. Nie wiem, bo skąd. Co robić.
-
kosmostrada, najgorsze, że wiosna, zmiana pogody, zmiana czasu pogłębia odczucie nierzeczywistości. Nie mam się czego chwycić, żeby sobie jakoś przebrnąć przez jutrzejszy dzień i kolejne. Siarlek, w pracy jeśli się nie przyłożę, to mogę być oceniana. A nie mogę się lepiej przygotować do pracy, Bo mam szkołę weekendową, gdzie jestem oceniana cały czas, aż do końcowego egzaminu. Serialu teraz nie odpalę, bo zarwałabym noc, a to by nie było rozsądne.
-
platek rozy, nie będę mówić z nazwiska, ale znam schemat, jak ktoś ma nadwagę to nununu niefajnie, a jak szczęśliwie schudnie to rak, ewentualnie szokujące zaniedbanie. Ja nie mam ochoty ani jeść, ani spać, ani pracować, jestem bytem oderwanym od świata materialnego. Myśl o tym, że trzeba iść spać, żeby rano wstać i jeszcze coś zjeść przed pójściem do pracy jest bardzo stresująca. Zresztą na nic nie mam ochoty, w sensie nie ma żadnej drobnej przyjemności, która by mi to złagodziła.