
cyklopka
Użytkownik-
Postów
8 782 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cyklopka
-
U mnie kiełbasa i powidła. Prezenty spakowane, kartki zaadresowane, włosy podkolorowane, sprzątanie nic - dalej książki, zeszyty, papiery leżą wszędzie. Myślę ruszyć z tym czy odpalić grę. Albo lepiej, siąść i poczytać poezję. Bo mnie nerwowy kaszel chycił.
-
[SPOILERY] Star Wars: The Force Awakens
cyklopka odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Off-topic
Ja przysięgam, że nigdy nie byłam z chłopcem, który by nie lubił Gwiezdnych Wojen. Właściwie mój jedyny tekst na podryw to jest "jestem kobietą, lubię piwo i Gwiezdne Wojny" Nie ma czegoś takiego jak zbieg okoliczności. To Moc ich popchnęła ich losy ku sobie -
Włączanie radia, brrr, idea ohydna pod każdym względem. Ja bym dużo dała za trochę ciszy. Ale teraz leci nowe Iron Maiden, a degustacja piwa prezentuje się tak:
-
Ale wy dziewczyny zarobione Życzenia raczej złoży. Terapeutka tak mówi i koleżanka też Jak parę książek poukładam czy kartkę zaadresuję, to mi korona z głowy nie spadnie. Oprócz tego słucham muzyki i zaraz będę degustować piwo z importu
-
Ale dzisiaj jest sobota, albo ja już tracę rachubę Pierwszy wolny weekend od niepamiętnych czasów, nie wiem za co się brać z tego szczęścia. Zdążyłam się załapać na zniżkę w domu towarowym i parę prostych prezentów wykupiłam. Dziwni ludzie do mnie dzisiaj piszą z krajów skandynawskich. Po pierwsze najlepszy kolega mojego byłego (tak, tego który sobie wczoraj kupił dom i obecnie mówi o sobie tylko w liczbie mnogiej), żeby mi zasadzić komplement w języku, który rozumiem pi razy drzwi. Po drugie basista, na którego koncercie kiedyś byłam, żeby mi zadać filozoficzne pytanie kim jestem (dodałam go do znajomych jakieś 2-3 lata temu). Tak na prawdę nie wiem o co im chodzi. Zamiast tego pan W. mógłby mi głupiego smsa wysłać, c'nie? W ogóle taka sytuacja, koleżanka twierdzi, że jakiś facet jej zhackował system w telefonie i podsłuchuje ją. Bym nie uwierzyła, ale ona mówi, że sam jej cytował co mówiła do kogoś, ma skan jej paszportu i adres taty w Anglii Pakuję prezenty, może ze dwie kartki napiszę, poskładam trochę szpargałów...
-
Wróciłam z kina. Ogólnie oglądało się dobrze, trochę nie wykorzystanego potencjału postaci, fajnie, że były nawiązania do starej trylogii, ale trochę powielonych schematów fabularnych. Był fun z malowaniem buzi, nikt nie komentował na ulicy ani w autobusie, nikt się brzydko nie popatrzył, koledze się chyba podobało (jakby to miało jakieś znaczenie). Wróciłam taksówką jak się należy, bo deszcz i brak autobusów. Chwilowy przesyt bodźców mam. Jutro już coś muszę koniecznie ogarnąć z prezentami i przygotowaniami. Ogólnie takie lekkie zniechęcenie. Powinnam się odkleić trochę od spraw, które mnie absorbowały przez poprzedni rok. W sumie fajny pomysł na podsumowanie na koniec roku.
-
I tak się nie wytłumaczę, bo nikt nie słucha, dyrektor też im nie powtórzy tego co ja mówię i też mnie specjalnie do głosu nie dopuszcza. To poczytaj mnie i skomciaj Przyszły mi buty do kostiumu, kozaki za 40 zł. Mamie się tak spodobały, że mi buczy, że szkoda je przerabiać. Prawdopodobnie przechodzę w nich zimę zanim się zabiorę za lepienie stroju. Zrobiłam sobie legalne wagary z zajęć, bo raczej bym nie zdążyła ze wszystkim, teraz pakuję kosmetyki i zbieram się do kuzynki. Malujemy buzie i lecimy na premierę.
-
Zosia_89, ja nie mam babci Ja brałam wyłącznie jako antydeprsant zaczynając od małych dawek. Senność była skutkiem ubocznym, który minął po dwóch dniach. Niektórzy na forum biorą i 90 "na spanko". Analogicznie zaczynałam od małych dawek, przez pewien czas oba leki na raz. Małe dawki 3 razy dziennie, nie tylko na noc, nie miało to efektu nasennego. Teraz biorę 200XR jako p/lękowe, p/psychotyczne, 50XR czasem rano. Dopóki nie miałam stałej pracy i nie wstawałam rano marzyłam o zażyciu czegoś po czym się pada wieczorem na pysk, a rano się budzi wyspanym bez budzika. Żaden z tych leków nie dał mi takiego efektu. Dlatego nigdy nie pojmę zjawiska, że moje główne leki są dla niektórych osób tylko dodatkiem, żeby se szybciej zasnąć Dyrektor był dzisiaj zadowolon z mojej pracy, on to ma jednak swoje periody, stwierdzam. Mam mu tylko raportować co tydzień jak praca z pierwszakami. Jakoś mi dowaliło, że niedoszły mąż kupił sobie dom z obecną konkubiną. Przy mnie to zawsze było "ja to", "ja tamto", "ty to", "ty tamto" i oczywiście "domy są drogie". A teraz "nasz salon", "nasz nowy dom", "nasze plany na piątek". Ciekaw czy zmienili sobie na kompie nazwę folderu "Moje dokumenty" na "Nasze dokumenty"
-
owsik, samospełniająca się przepowiednia zależy od tego, co się robi, a nie tylko myśli. Boję się, że mi się coś nie uda i się nie udaje. Nie wynika to z samego strachu, tylko z tego strachu człowiek robi źle, coś zawala, jest zniechęcony, marnuje szanse i w rezultacie pojawia się przewidziane niepowodzenie.
-
Bo regularnie chodzą do dyrektora, żeby mu o tym mówić Ja tam wolę chłopczyków nie całować, bo kto mi będzie paczki do więzienia przywoził Ale nie piję do Ciebie, bo ty masz takie maluszki, że to nie jest w żadnym stopniu krępujące. Co innego czwartoklasistów tak miziać
-
Zosia_89, dzisiaj w świetlicy nawet było spoko. Najgorsze były poniedziałki andrzejkowy i mikołajkowy. Ja z zerówką i niektórymi starszymi mam taki problem, że nie potrafią odłożyć zabawki/klocka/pisaka tylko muszą międlić w łapie. Chciałabym wziąć udział w eksperymencie, gdzie dzieci w wieku przedszkolnym zamyka się w pomieszczeniu bez TV i zabawek, i one powoli zaczynają na siebie patrzeć, zauważać się, dotykać, mówić. Dzisiaj miałam sytuację z takim chłopczykiem, co podobno jest na lekach, więc nie ma już huśtawek/wybuchów, czasem tylko rzuca butami, ale np. przy robieniu koralików przesiedział w ciszy całe popołudnie. A że ja jestem na lekach, to już nikogo nie wzrusza. Przyszedł do mnie, że się źle czuje, leków nie wydajemy, ale mam herbatkę lipową jak kogoś gardło czy coś, wyczekał aż się naparzy, wypił w skupieniu, cudownie ozdrowiał i potem już tylko biegał dookoła stołu. Ale wiesz co? Łapię się na tym, że faworyzuję niegrzecznych chłopczyków No bo kogo innego? Dziewczynki, które w szkole bawią się w szkołę? To jest już chyba bardziej przerażające W ogóle jestem zadowolona, bo z panią z trzeciej klasy wymyśliłyśmy, że w ramach świetlicy będę brała najbardziej tępe mrówkojady na odrabianie zadań/poprawę sprawdzianu/nadrabianie zaległości. Zastanawiam się, czy mogłabym zatrzymać tę klasę w przyszłym roku, bo "ciocia", która teraz uczy czwarte, obecnej trzeciej szczerze nienawidzi, a to nie jest fajna opcja mieć lekcje z kimś, kto ma o tobie już utrwalone złe zdanie. Chociaż też kobra wie, czy mnie zatrudnią w przyszłym roku, bo jak wiadomo "rodzice pierwszoklasistów mnie nie lubią".
-
Czysto racjonalnie się z tym zgadzam, ale osobiście mi to ciężko przyjąć, bo mam psychozę i większą część życia spędziłam na układaniu różnych scenariuszy w głowie, zależności, więzi przyczynowo skutkowych, które nie miał związku z rzeczywistością.
-
SweetNovember..., kweta nie jest na spanie, mirta z resztą też nie
-
Jak miałam depresję, to się zapisywałam na różne akcje charytatywne, żeby być potrzebną Spławiłam koleżankę, która chciała mi jutro do domu podrzucić papiery, bo jej w weekend nie będzie na zajęciach. Zważywszy na to, jakie mam ciężkie poranki, rodziców kotłujących się po domu, jeden jedyny autobus i pana dyrektora w perspektywie, to nie mam zamiaru na nikogo czekać i wpuszczać w tę atmosferę między kawą a lekami i pytaniem, czy coś w ogóle zjem. Wyjdę na pipę, ale totalne naruszenie przestrzeni, bo wiem, jak się będę jutro rano czuła. Swoją drogą, ten pan co to się obraził zaczął do mnie z powrotem rozmawiać w miarę normalnie, tylko już mnie nie przytula i nie mówi po imieniu. No i w sumie chyba lepiej, bo też nie przypominam sobie, żebym zgodę wyraziła. Do mieszkania pod gabinetem mojej terapeutki wprowadzili się jacyś studenci/menele i było słychać jak się tłuką rzeczami i "kurwami" rzucają. Oczywiście robiłam przerażone miny, żeby jej pokazać jak mnie hałas niepokoi i uniemożliwia koncentrację. Dzisiaj mało ojca nie zwymyślałam za dwa odcinki "Jednego z dziesięciu".
-
Ḍryāgan, też już rzygam tymi określeniami typu "mieć chłopaka"
-
Zgubiłam ćwiczenia
-
Witaminę A zażywam jako osłonę do leków, co do omega to słyszałam, że jednych ma być więcej, a drugich mniej, chodzi nie o ich ilość tylko proporcję. Niestety mam poważne obawy, że "dobre" i "pożywne" rzeczy mogą mi szkodzić, ale nie mam teraz możliwości zmiany diety, jem co dają
-
Tag, tag, codzienne wstawanie bez weekendów, w dalszym ciągu jestem na lekach. Ale badanie na nietolerancje pokarmowe chciałabym powtórzyć u prawdziwego lekarza, tylko nie wiem kto i gdzie na to kieruje. Brak odporności też się bierze ze złej diety. A wirusy z ludzi.
-
Uuu, słabo No jeszcze nie jesteś gotowa na interakcje z taką ilością bodźców. Ja mam wigilię pracową we wtorek, nie boję się, ale też wolałabym nie mieć. Założę nową swetrosukienkę, jak przyjdzie. Mnie już nawet nie chodzi o psychikę, bo zawsze jakiś pozytyw znajdę. Ale od połowy września nie było tygodnia, żebym nie była zaziębiona, brzuch też mam dzisiaj spuchnięty. No ale nie wyrwę się za miasto, bo zwyczajnie nie umiem zorganizować takiego wypadu "Ciocia" mi napisała większą część konspektu na jutro, muszę wklepać i wydrukować.
-
Aleście naspamili! Davin, nie drwij z człowieka, który ma problemy ze spaniem, oddychaniem, jedzeniem i czym tam jeszcze Czasem tak się czuję, jakbym nigdy nie miała wyzdrowieć
-
Nie wierzę że jesteś przesądny. Opowiadaj. Psychiatra mi mówiła, że nie ma czegoś takiego jak zapeszanie To co ktoś powiedział nie decyduje o wyniku naszych działań.
-
Już przysypiam na filmie. Mam wafle o smaku popcornu. Ale nie mogę nosa odetkać I jeszcze mam poszewki na poduszki ze śliskiego materiału, tak że mi zjeżdżają. Problemy 1- go świata.
-
Ja sobie zawsze sama ściągam Jakbym wiedział, to bym przyjechał do Krakowa jutro Nic straconego, noc jeszcze młoda i wolny ranek.
-
Ja sobie zawsze sama ściągam Szczęście w nieszczęściu (prowadzącej się coś stało), odwołane zajęcia w sobotę: a) nie muszę się przygotowywać, skoro nie mam kiedy b) zrobię coś pożytecznego w domu przed świętami. Czyli dzisiaj kończę maraton Star Wars.
-
kosmostrada, sam by sobie nie stworzył sytuacji, w wyniku której musiałby odwołać własną lekcję i wytoczyć brzuch na piętro Tak że ktoś się musiał faktycznie pluć. No tylko, że nikt nie chce ze mną rozmawiać osobiście, żeby się czegoś ode mnie dowiedzieć Carica Milica, zajedź do nas do szkoły po drodze, mamy dwie tony jabłek Terapeutka odruchowo przytaknęła, że Święta będą bardzo dobrym pretekstem dla pana W., żeby się odezwać. Ciekawe czy się sprawdzi, wtedy bym wiedziała za co jej płacę Jutro spodziewam się przesyłki z zakupami. Swetrosukienki i buty, które będą bazą do kostiumu. To jest na prawdę ekscytujące, że będę pierwszym żywym egzemplarzem postaci, która do tej pory istniała tylko w grze. To co innego niż filmy, bo tam kostiumy i noszący je aktorzy bytowali fizycznie na planie. A ja będę się dopiero materializować, przejdę z wirtuala do reala.