Skocz do zawartości
Nerwica.com

AdrianR

Użytkownik
  • Postów

    158
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AdrianR

  1. Potwierdzam! Nie ma innej metody jak stawianie czoła swoim lękom! Po prostu NIE MA! Ewentualnie jakieś leki na zmniejszenie silniejszych stanów lękowych jeśli juz ktoś nie daje rady. Ale generalnie jednak trzeba starać się stawiać czoła i konfrontować się z sytuacjami lękowymi i stresującymi. Krok po kroku bo nie ma niestety innej drogi. Mogę to powiedzieć ze swojego doświadczenia.
  2. Jeśli mam być szczery mnie takie pogadanki nigdy nie pomagały. Rozmowa z serdeczną koleżanką, z kolegą i generalnie przyjaciółmi to co innego. A na silne jakieś lęki jeśli jest strach wyjść z domu to jedynie leki odpowiednio dobrane przez psychiatrę. Ja sobie kiedyś tam zbudowałem swoją własną terapię krok po kroku. Wiem, że nie każdy to potrafi wtedy może warto aby taki ktoś chodził na jakieś spotkania grupowe? No sam nie wiem. Mnie w walce z samotnością pomogło otwarcie się na innych ludzi - tak po prostu. No a poza tym zaakceptowanie siebie takim jakim się jest i nie równać do jakiegoś ideału bo każdy realizuje się w życiu na miarę swoich możliwości. -- 28 sty 2015, 14:40 -- Aha A jeszcze miałem napisać. Ja mając nieprzyjemne doświadczenia z dawnych czasów z podstawówki kiedy nasza dentystka była równie delikatna co słoń w składzie porcelany i czasem żałowała znieczulenia a wizyty u niej wszyscy wspominali dość boleśnie to również nabawiłem się fobii dentystycznej na CAŁE ŻYCIE. Po latach jednak jakieś 2 czy 3 lata temu trafiłem na bardzo fajną młodą dziewczynę dentystkę u której leczenie zębów było wręcz bezbolesne (nie licząc czyszczenia jednej kanałówki ale tylko jednej ). Potem trafiłem do innej jeszcze bardziej doświadczonej pani stomatolog choć niewiele starszej od poprzedniej (dr nauk medycznych jak widziałem na dyplomach na ścianie w poczekalni ). I naprawdę warta jest swojego dyplomu nawet w 500 % ! Co prawda przyjmuje TYLKO PRYWATNIE ale nigdy nie brakuje jej klientów a zapisy są przynajmniej na TYDZIEŃ NA PRZÓD! Głównie dzięki tym dwóm młodym dziewczynom wizyta u stomatologa przestała być dla mnie straszną traumą. I podobnie jest z innymi fobiami. Trzeba na nowo je konfrontować ze sobą tyle że już w bardziej sprzyjającej atmosferze aniżeli w takiej w jakiej ją kiedyś tam zapamiętaliśmy. Trzeba w końcu przeciąć kiedyś ten mechanizm niechęci do czegoś i fobii. Be podjęcia takiej próby będzie się w tym tkwić do końca życia i żadne tabletki na to nie pomogą. Nad psychiką w dużej mierze trzeba pracować samemu lub z małą czyjąć pomocą ale GŁÓWNIE SAMEMU NAD SOBĄ! I to chyba wszystko przy temacie.
  3. To jest dobra dewiza, którą należy kultywować i się nie poddawać.
  4. Ze swojego doświadczenia wiem, że to tak raczej nie działa. Jeśli ktoś chodzi ci po głowie to mimochodem o kimś ciągle myślisz i czasem nawet nie potrafisz się pogodzić z opuszczeniem przez kogoś. I sprawdza się profil i szuka się tej osoby. Raz kiedyś się do niej pisze z pozdrowieniami. Z czasem ten ból i tęsknota ustaje ale jest to niesamowicie ciężki proces. Moja koleżanka to nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mogła by żyć bez chłopaka, którego kocha a on jej niestety chyba już nie bardzo, jeśli wgl kochał co nie? Jej się tak mogło wydawać tylko że ją kochał. Dla niej niby wystarczy że on będzie przy niej żeby ona czegoś sobie nie zrobiła. Nie wiem jak jest teraz bo to już mi opowiadała jakiś czas temu. Ale nawet dobrze ją rozumiem. Czasem przez takie nieodwzajemnione uczucie potrafi się wszystko posypać w życiu albo nawet nawarstwić na już niełatwe problemy życiowe. Mnie też nie jest łatwo w życiu i odnoszę wrażenie że ciągle mam pod górkę. Też czasem odczuwam lęk przed ludźmi, depresja zwala mnie z nóg i mam wszystkiego dosyć, na dodatek jakieś dziwne bóle w biodrze że już sobie wyobrażam jakieś nowotwory czy coś. A tego to akurat jeszcze nie wiadomo. Dopiero badanie wykaże. Strach pomyśleć. Kiedyś stwierdziłem, że powtarzanie sobie że jestem do niczego niczego akurat nie zmienia i w niczym nie pomaga. NIe powtarzam też takiej tezy ani w rodzinie ani znajomym. Dzięki zmianie postawy odrazu przybyło mi znajomych. Może trochę to fałszywe ale z czasem sam zacząłem w to wierzyć, że jestem wartościowym i niegłupim człowiekiem. Samodzielne zamieszkanie też jakoś pobudziło mnie bardziej do działania bo w domu nic się samo nie zrobi i nie można sobie siedzieć i biadolić. Niestety Owszem jak masz gorszy dzień to olewasz wszystko ale potem jak patrzysz na stertę garów czy brudny dywan to chwytasz za odkurzacz. Przynajmniej ja tak mam, że nie mogę patrzeć na syf i nigdy nie zapuściłbym sobie mieszkania jak nie raz widzę w telewizji jakie ludzie mają speluny. Depresja czy co tam innego to jedno ale życie jak normalny człowiek, mycie się, pranie i sprzątanie to co innego. Nie chce ci się ale i tak to robisz żeby jakoś normalnie funkcjonować i w razie czego przyjąć gościa niespodziewanie. Mam jeszcze mnóstwo dylematów życiowych, czasem bywa cholernie pod górkę, czasem dostaję jakiejś nerwicy lękowej. Ludzie działają mi czasem na nerwy (bo naprawdę czasem bywają ku temu powody) ale generalnie raczej jestem lubiany. Tym nie mniej jakoś nie wiodło mi się nigdy w życiu osobistym. Z czasem stwierdziłem że nawet tak jest mi lepiej że nie jestem do nikogo uwiązany. Czasem jest taka tęsknota za poczuciem bliskości (fizycznej) z drugą osobą ale nie dłużej niż trzeba. Wir codziennych spraw jakoś bardziej mnie stawia na nogi aniżeli rozpamiętywanie byłej czy niedoszłej dziewczyny. Było - minęło choć czasem ten ból rozstania męczy wiele tygodni. Nie ma prostych recept na życie że postępowanie według nich zagwarantuje wieczną szczęśliwość. Trzeba brać życie takim jakim jest i czasem pomagać szczęściu i próbować jakoś pracować nad sobą. Bardzo mi pomogła w ostatnim roku jedna koleżanka. Co prawda ma teraz chłopaka ale nie winię jej za to bo jakoś samemu nie paliłem się do spotkań z nią. Ale bardzo ją lubię i nie wyobrażam sobie żebym przestał z nią rozmawiać, śmiać się, itp. Tacy fajni i dobrzy ludzie dodają mi jakoś siły do działania. -- 28 sty 2015, 10:04 -- Niestety ale tutaj cię zmartwię i nie napiszę nic pokrzepiającego a wręcz przeciwnie. Musisz sobie odpuścić osoby z wyższej sfery a raczej starać się szukać kogoś swojego pokroju, ze swojego środowiska, najlepiej o podobnych doświadczeniach życiowych i spojrzeniu na życie. Nie ma co aspirować na siłę do wyższej ligi chyba że ta aspiracja wynika z samoistnego podnoszenia własnego statusu społecznego. Znaczy nie chcę generalizować bo różnie bywa w życiu ale generalnie nie znam przypadków żeby np znany muzyk związał się z kimś przeciętnym albo bizneswoman związała się z pracownikiem marketu czy coś takiego. Inne aspiracje życiowe i inne zapatrywanie na życie więc ja bym sobie odpuścił na twoim miejscu taką wysoką ligę. Może kiedyś sam do tej ligi wskoczysz swoimi osiągnięciami życiowymi i stanie się to wręcz niezauważalne jak zaczniesz się obracać w takim środowisku. Póki co jednak skupiłbym się na tu i teraz i na poszukanie życzliwej duszyczki gdzieś niedaleko lub w internecie ale raczej o zbliżonych rozterkach do ciebie. Wtedy nawet powstaje lepsze pole do wzajemnego porozumienia, do rozmów, wymiany poglądów i spostrzeżeń. (coś mniej więcej jak na tym forum ). Trzeba poza tym więcej wierzyć w siebie tak jak ja zacząłem wierzyć. Może nie jestem jeszcze do końca na prostej ale widać już światełko w tunelu. Nie jeździłem do terapeutów czy psychiatrów. Zawiodłem się na nich kiedyś. I widzę, że chyba lepiej na tym wyszedłem bo zaczynam wychodzić na ludzi a coraz liczniejsze grono znajomych chyba tylko potwierdza tę regułę. Trzymam kciuki za ciebie. (za was wszystkich). -- 28 sty 2015, 10:08 -- Ps Przyznam, że miałem też ostatnimi 2-3 laty trochę szczęścia w życiu że trafiłem na właściwe osoby a fałszywych znajomych sam się pozbyłem żeby nie ciągnęły mojego życia w dół i nie powodowały jakiegoś niepotrzebnego poczucia winy, lęków i stresów.
  5. Ale widzę teraz w powtórkach na TVP 1, że tego karnego dla Australii (chyba) nie powinno być. Znaczy chodzi mi o tę sytuację z nabitą ręką. To nie była przecież ręka specjalna tylko nabita (obrońca nie wykonał żadnego ruchu żeby zbić piłkę ręką do ziemii) W ułamku sekundy i to w biegu często ciężko nagle schować ręce za plecy - to jest niewykonalne. Przepisy powinny jakoś to inaczej regulować i nie uznawać takich przewinień.
  6. Teoretycznie to wiadomo, że na Hiszpanię ale po ich ostatnim wyczynie to nie postawiłbym na nich dużej kasy. hehe Nie są już pewnym zespołem w ciemno jak kiedyś. No i Hiszpanie dziś będą grać o wszystko z 0-em punktów na koncie.
  7. No ale gdyby dobrze typować to wtedy by nie było szkoda a tak to wiadomo, że szkoda. Ps Tak jak do mnie ostatnio wydzwania ESKA z konkursem "Jakie to pytanie"? Parę dni temu wysłałem jakieś ze 3 SMSy ale nie więcej i teraz widzę ich system się nie odczepi od mojego tela. Raczej mam rzadkie szczęście w konkursach a żeby ktoś zadzwonił to już wgl. Ale to tak na marginesie. Napewno ofensywny ale czy tak atrakcyjny? - kwestia gustu. Oni widzę mają takie zrywy coś jak z dawnymi wojnami "Blitz-krieg" hehe. Pykną ci 2 bramki z rzędu a potem tak grają zwykłym tempem i potem znów robią szturm, zwłaszcza pod koniec lubią komuś gola pyknąć i odesłać do domu.
  8. No cóż. Faktycznie grali ładnie i skutecznie no ale taka jest piłka. No jednak trzeba te 2 pierwsze mecze wygrać lub 1-eden wygrać i drugi zremisować. Inaczej piękna gra nic tu nie pomoże. Jak to się mówi Niemcy przeważnie grają brzydki futbol ale skuteczny. No bo liczy się ostatecznie układ matematyczny w tabeli a matematyka jak wiemy jest bezlitosna i nie ma dodanych punktów za styl lub klasę. No fajnie by było zawsze przy meczach tak dobrze obstawić żeby zgarnąć przy okazji trochę kasy.
  9. No i wygrali i zajmą w grupie póki co 1 miejsce. Ale ogólnie to widzę, że Holendrzy sprawują się trochę gorzej jak w meczu z Hiszpanią, w którym ich roznieśli. No jednak Australia to znacznie niższy poziom przeciwnika. Choć w tych czasach ten poziom między różnymi krajami zaczyna się wyrównywać w krajach typu Korea Płd, Kostaryka czy Senegal. Pamiętam na jednych mistrzostwach to nawet zdaje się Francja przerżnęła z Senegalem chyba właśnie hehehe. Padł wtedy chyba wynik 0:1 że aż z szoku przelałem wodę poza kubek zalewając kawę jak to zobaczyłem w TV a to juz ładnych parę lat temu było. Do tych bananowych krajów przyjeżdża coraz więcej profesjonalnych trenerów a i ci zawodnicy też grając w europejskich ligach podnoszą poziom swojej gry. Myślę, że nasza reprezentacja też już ma problemy z pokonaniem Senegalu, Kuwejtu a z KOstaryką to moglibyśmy nawet przerżnąć na tych MŚ. No jednak obserwując grę naszych nasza drużyna to się cofa w rozwoju. I nie jest wcale pewne czy się dostaniemy do kolejnych finałów ME, nawet przy poszerzonych grupach.
  10. Kestrel Jeszcze tak k'woli sprostowania swojej wypowiedzi (jak to się mawia w Sejmie - A to bardzo proszę Panie forumowy pośle ) Przydałby się taki jedno-dniowy Marszałek Forumowych obrad oraz coś na styl Konwentu Seniorów (moderatorzy + przedstawiciel forum + psycholog - tak żeby każdy miał swoje przedstawicielstwo ) Ciekawie by to wyglądało Ale tak mówiąc poważnie to osobiście nie mam raczej większych zastrzeżeń ze swojej strony co do moderacji bo nawet ostatnio któryś z moderatorów odniósł się pozytywnie co do moich zastrzeżeń w temacie o prawiczkach BIS że tak powiem i wywalił go do kosza i SŁUSZNIE i chwała za to. Jednak podczas swojego pobytu tutaj odnosiłem czasem wrażenie, że moderacja (przynajmniej w tym miesiącu )jakoś nieszczególnie interesowała się tematyką forum bo np jakiś czas temu jak wymienialiśmy sobie z koleżanką zwyczajne, zwykłę poglądy o samobójstwie jej znajomego to nie wiedzieć czemu moderator uznał, że zaczynamy na siebie najeżdżać. Ja nie odniosłem wtedy trakiego wrażenia i chyba forumowa koleżanka też NIE. Za to myślę, że moderator niejako na wyrost przejął się naszą dyskusją. Czyli zareagował wtedy kiedy nie trzeba a nie reaguje wtedy kiedy naprawdę by się zdało. Ale OK No każdy z nas ma inną percepcję oceny rozmów wedle własnych norm moralnych i pewnie ja bym sam moderował inaczej i zwracał uwagi na inne aspekty dyskusji, A co do tego forum to podtrzymuję zdanie, że raczej daje ono niewiele choć znalazło się parę osób, które przejęły się moim losem i za to dziękuję i jestem wdzięczny ale generalnie chodzenie po forum jest o tyle marnotrastwem czasu, że człowiek zamiast skupiać się na wcielaniu w życiu przemyśleń płynących z tego forum to wikła się jak ja na 100 postów w jakiejś inne dyskusje nie mające związku z własną osobą. Choć część tych postów nabiłem sobie z faktu, ze sam chciałem podtrzymać kogoś na duchu, może doradzić coś mądrego wedle mojego przekonania? A o marnotrastwie czasu to miałem na myśli tematy off-topowe typu "Zadaj komuś pytanie", "Brazylia2014" (choć tu akurat tym sportem się interesie a przynajmniej oglądam ważniejsze mecze LM oraz MŚ i ME , polityka, itd. Wszystko to co nie wiąże się z rozwiązywaniem trudności życiowych. Nie uznam przecież za marnotrastwo rozmów o chorobach, o życiu, itp. Tak więc nie chciałem nikogo z moderacji urazić a napisać pewne swoje przemyślenia, że wg mojej oceny (być może trochę błędnej) moderacja jest czasem mało widoczna na forum. Ja wiem, że wy to robicie społecznie i chwała wam za to , że wam się chce. Czasem może używam dość ostrego języka ale jakiś poważnych zastrzeżeń to ja do was nie mam. Kiedy trza było to kiedyś tam nawet moderator usunął mojego posta na moją prośbę dość szybko. -- 18 cze 2014, 15:54 -- Ps Przez pisanie tego posta zapomniałem CAŁKIEM o PRANIU w PRALCE. Na szczęście przebiegło pomyślnie a miałem kontrolować czy dość giętki wąż nie zsunął się przywiązany do wanny. A wgl to tematyka tego forum jednak z racji swojej istoty jest przybijając ale trudno się dziwić zę tak jest w miejscu o ludzkich kłopotach czy nawet tragediach. Czasem czuję się jakby uczestnikiem programu "Uwaga" lub materiału społecznego w "Dniu po dniu" czy tam "Interwencji". Ciężka to ogólnie tematyka dlatego bardziej lubię pisywać na forach swoich zainteresowań, gdzie jednak czuję się bardziej zrelaksowany. Wgl nadmierne siedzenie w necie zabiera niepotrzebnie czas (zwłaszcza latem jak jest tyle fajniejszych rzeczy do robienia) i z tym walczę u siebie.
  11. Otóż to! Nie można już wszystkiego tak sprowadzać do absurdu. Nie kupisz prezerwatywy lub dziewczyna pigułek anty-bo aptekarz ma konserwatywne poglądy (autentyczny przykład z miasteczka niedaleko mnie! Nie zjesz w piątek na stołówce (skąd czasem biorę obiady) mielonego bo religia. Młoda para nie może mieć dzieci z in-vitro bo etyka religijna. Jeśli ktoś ma określone konserwatywne poglądy to zwyczajnie niech nie korzysta z pewnych dobrodziejstw ale dlaczego reszta społeczeństwa ma na tym cierpieć lub wyjeżdżać za granicę żeby zrealizować te same potrzeby, które dostępne są w kraju. Miałbym może pewne obiekcje co do eutanazji ale też jakbym cierpiał strasznie w jakiejś chorobie to prosiłbym o wybawczą śmierć i chyba nie odmówiłbym jej bliskiej, strasznie cierpiącej osobie? No nie wiem, chyba że dałoby się na tyle mocno uśmierzyć ból ale i tak nie wiem jaką bym podjął decyzję.
  12. A na przystanku wpada zakonnica z okrzykiem "KRZYŻYKI DO KONTROLI" Ale mnie to rozwaliło. Ps Szkoda, że na forum (jednak w tematach właściwych i nie dokuczających innym!) częściej nie ma podobnej atmosfery wtedy nie zniechęciłbym się tak bardzo do tego forum. Na wybór kogoś na posła/senatora to i może choć też ordynacja wyborcza promuje najbardziej tych forowanych przez partię na czele list ale na uchwalane prawo podczas wyborów to już wpływu nie mamy raczej żadnego. Wydaje mi się, że jeszcze chyba żaden Sejm może prócz tych z początku lat 90-tych nie miał jakiejś wizji wg której należałoby kształtować prawo. Wszystko jest robione adhoc wedle tego co się dzieje w kraju i na świecie no i czasem żeby przypodobać się wyborcom albo wręcz przeciwnie - działać wbrew woli społecznej niż tej wynikającej z sondaży. Głosowanie na naszych polityków to jest często wybór między dżumą a cholerą. Ktoś w jakimś temacie podał humorystyczny opis wszystkich partii po kolei i ja się pod nim podpisuję.
  13. Doctore i Mark123 + Iza jakaś (jeśli jescze kogoś pominąłem to sorki) Co prawda narazie chyba zawieszę jeśli nie zakończę swoją przygodę z forum z racji i nędznej atmosfery na nim panującej i atakowania innych ale też i chyba póki co wyczerpałem tu swój udział. Dziękuję wam na tym forum za wsparcie i za zainteresowanie się moją skromną osobą. Zwłaszcza szczególne słowa sympatii kieruję do ciebie Mark. Jakoś tak cię polubiłem (jestem hetero żeby nie było hehe ) Ty doctore też wydajesz się być "spoko" (jak to młodzież mawia ) Mam nadzieję, że nikt z mojej miejscowości kto trafił na to forum nie rozpoznał kim ja jestem i jak się nazywam bo potem cholera głupio jakoś tak spotkać się z kimś takim znajomym na osiedlu, pod blokiem. Czasem lepiej jak ludzie za dużo nie wiedzą a i ja będę szczęśliwszy. Chociaż u nas wielu wie o wielu jak to bywa w niewielkiej miejscowości (celowo nie podaję nazwy wsi lub miasta ) Padła raz nazwa Szczecina ale wokół niego jest sporo miasteczek i wsi. Raz wysmarowałem jakiegoś posta zbyt szczerego ale moderator na moją prośbę go szybko usunął przed południem a w poście tym chyba zbyt dokładnie opisałem swoje środowisko na podstawie czego łatwo by mnie rozpoznano, że JA to JA hehe. Znaczy nie wiem ale hmmm - tak myślę. Forum to forum a życie to życie, w którym już to co jest akceptowalne na forum w realnym życiu często spotyka się z odrzuceniem lub politowaniem. Myślę nawet, że tu jak z kimś rozmawiamy to jesteśmy bardziej wyrozumiali bo z tą osobą nie żyjemy, nie znamy jej i często z nią do czynienia mieć nie będziemy więc niejako jej problemy nie dotkną nas nigdy bardziej. Natomiast jeśli np dziewczyna spotkałaby TEGO SAMEGO CHŁOPAKA w swoim mieście/wsi to wówczas mogłaby dostać oszołomienia "O raaany to ty z tegooo foooruuum??? O jaa A nie chcę cię raczej znać choć źle ci nie życzę".No i przecież dokładnie to samo mnie spotkało. Dziewczyna, która nie znała mnie dość dobrze i odbierałą raczej pozytywnie nagle odwróciła się do mnie plecami, jak jej moja życzliwa koleżanka nagadała jej o mnie z detalami i uciekła wręcz (z obrażeniem o tym psychiatrze, że już mi nawet nie pomoże). Ale do czego zmierzam. Pamiętajcie (i kieruję te słowa do WSZYSTKICH FORUMOWICZÓW), że wirtual a real do 2 różne sprawy i 2 różne światy. Nie zawsze a raczej rzadko kiedy wady i choroby z wirtuala są na dłuższą metę akceptowane w realu (na dłuższą powtarzam!). Kiedyś z jedną dziewczyną jak zacząłem przez tela gadać tak samo jak przez neta to nagle zauważyłem jak jej wyraźnie opadł zapał do mojej osoby. Jak zmieniłem gadkę kreując siebie na trochę innego niż jestem w rzeczywistości to po paru rozmowach na powrót wróciłem do łask i strefy zainteresowania. Czasem po prostu pewne szczere lub smutne myśli warto jednak zachować tylko dla siebie. W realu dochodzi też ta cała sfera niewerbalna (gesty, spojrzenia, czasem dotyk?) no i słowa. Z resztą ona sama przyznała mi się, że kreowała się na kogoś fajniejszego i lepszego bo zwyczajnie kiedyś podobał się jej jakiś chłopak haha i chodziła dla niego na basen, dieta i wgl hehe i ze ona wie, że jemu takie dziewczyny się podobają. Także w realu to jest zupełnie inna filozofia życia, która może nie wytrzymać próby czasu w konfrontacji z wyjawieniem forumowej szczerości. Sorki, że tak nie na temat było ale tak już na koniec dziękuję jeszcze raz cytowanym osobom za zaangażowanie i odniesienie się do moich problemów. Jesteście SUPER Niestety nie mogę tego powiedzieć o większej części tego forum choć zdarzały się miłe przejawy sympatii.
  14. AdrianR

    ot

    Ba, to jest zachowanie nagminne w prawie WSZYSTKICH OBECNYCH tu wątkach. Jak już ktoś wyłoży zawiłą i nudną opowieść o prozie swojego życia jak np ja i nie tylko (temat na samej górze "cześć) to nikogo to zbytnio nie interesi ale wejśćie sobie do tego wątku jak do klubu rozrywkowo-nocnego to jest CZADOWE i można się pochichać i wgl. Tylko czasem zapomina się po co ktoś założył dany wątek i że dla niego jest on ważny, choć jak dziwaczny by nie był. Szkoda wgl gadać o tym forum. No jednak moi znajomi przyjaciółki stoją chyba jednak na wyższym i bardziej ogarniętym poziomie. Może to kwestia wieku bo tutaj raczej przebywa młodzież. Znam przynajmniej 2 osoby z różnymi zaburzeniami, które nawet NIGDY NIE SŁYSZAŁY o takowym forum jak tutejsze i żyją i świetnie sobie radzą bez niego. Wcale ich nie będę zachęcał do pisywania tutaj, WRĘCZ PRZECIWNIE.
  15. Tak na koniec swojego tutaj bytowania powiem, że mam cholernie podobne odczucia. Również tutaj mało kto się przejmuje czyimiś odczuciami, czyimś życiem. Ostatnio szerzą się za to liczne ataki personalne na które widzę do moderacji co niektórzy się pożalili i SŁUSZNIE i moderacja nie widzi żadnego problemu. Ja tam się zawsze sam bronię i nie potrzebowałem nigdy moderacji. Tym nie mniej ciekawe po co ona tu jest? Ale to tylko taka mała uwaga. hehe Widzę, że wgl kręcenie się po tym forum jest mało produktywne i niewiele mi w czymkolwiek pomaga tyle, że czasem zabija czas i to wszystko. Na szczęście mam gdzieś jeszcze osoby, którym na mnie zależy.
  16. AdrianR

    Brak diagnozy.

    Szkoda, że za mnie nikt ich już nie trzyma. Widać już jestem stracony skoro nawet nikomu nie chciało się odpowiedzieć dzisiaj na żaden z moich postów. Nie spodziewam się cudów i wsparcia po tym forum bo ostatnio to bardziej tu się muszę bronić i walczyć niż uzyskuję wsparcia a nie ma jego praktycznie z nikąd. Takie czasy, że każdy sobie rzepkę skrobie. Widzę, ze szkoda wgl czasu na to forum. Nie szkodzi ale też i nie pomaga zbytnio. Widać już jestem stracony. I tak to właśnie jest, że jak przychodzi co do czego to człowiek zostaje sam ze swoimi kłopotami.
  17. Pięknie powiedziane - lepiej bym tego nie ujął. Takie czasy, wyścig szczurów i walka o byt i splendor w coraz trudniejszych czasach, po trupach do celu bez oglądania się na innych. Takie jest teraz właśnie życie.
  18. Żeby z tą chorobą żyć to trzeba mieć końskie zdrowie.Doły i górki a zwłaszcza doły wgniatają człowieka w tapczan. Sam nie wiem skąd biorę jeszcze siły.
  19. Mam, mam jak najbardziej. No chyba przez tyle lat to zdążyłem się poznać dość dobrze. Gdybym nie miał takiej osobowości to już dawno rozwinąłbym taką karierę zawodową, ze HEJ i ho-ho. Boję się jednak ludzi i ich unikam. Tym nie mniej życie ciągle stawia mnie w sytuacjach, w których jednak muszę z ludźmi kontaktować bo tak jak ostatnio mam problem z siecią domową i musiałem udać się do sklepu a tam dostałem namiar od miłego sprzedawcy i właściciela chyba na kom do jego informatyka. Takie rozmowy i podobne sytuacje powodują u mnie jednak czasem niewyobrażalny stres, że aż koszulka mi się poci na plecach. Tego może nie widać po mnie i po uśmiechniętej twarzy i po mojej wymowie ale to jest w środku i daje o sobie znać. A im gorszy stres danego dnia lub wielu dni to tym bardziej staję się wycofany. Najgorzej to jak przyjdzie mi rozpamiętywać swoje życie to wtedy i mogę sie nawet rozbeczeć tak sam na sam o czym raczej nikt nie wie i żaden psychiatra mi na to dotąd nie pomógł. No bo co tu można pomóc. Lekarz może jedynie przepisać mi jakieś lepsze antydepresanty ale TO WSZYSTKO. No i leki czasem pomagałyA wgl nie będę znów roztrząsał i wprowadzał się na forum w stan zwątpienia i przygnębienia którego nie cierpię. Niedawno inna koleżanka, która zerwała ze mną kontakty napisała mi, że mnie to już chyba żaden psychiatra nie pomoże. I może ma rację, że na pewne zaburzenia nie ma lekarstwa. Pierw mnie zbluzgała, potem życzyła miłego wieczoru i dodała, że już nie chce mnie jednak znać. Inna sprawa, ze się przeraził tych wieści o mnie jakich nagadała na mnie nasz druga wspólna koleżanka. I teraz sobie myślę, że ja byłem nie fair w stosunku do tamtej ale ona to już była podła opowiadając z detalami o mnie. Ostatnio nawet nie pojechałem na "Dni morza" w Szczecinie bo uznałem, że jednak te tłumy to w obecnym czasie będzie ponad moje siły i 5-6 godzinne stanie pod sceną. Nie wiem jak dla kogo ale dla mnie to JEST UNIKANIE! hehe Często boje sie wchodzić do marketu (bo tyle ludzi lub HIPERMARKETU ) Także wiem co mówię. Kiedyś tak bardzo chciało mi się pojechać do kina, że jednak pojechałem autem i mimo, że na drodze tłok to sobie to tłumaczyłem, ze to tylko jadą benzynowe puszki bez ludzi w środku i że ci ludzie nic mi nie zrobią i pojechałem i bezpiecznie po seansie wróciłem. No ale potem trzeba podejść do kasy żeby odebrać rezerwację biletu no to podszedłem i przełykając ślinę w gardle tak na wyrost pewnie i zdecydowanie przywitałem się z uśmiechem i poprosiłem miłą dziewczynę o odbiór rezerwacji na seans o numerze XYZ. Tak więc unikam i to częściej niż myślisz. Sporo czasu siedzę samemu lub z rodzicami po obiadach na które jeżdżę albo z rodziną przy różnych okazjach. No chyba bardziej szczery to ja na tym forym NIGDY NIE BYŁEM. Wiem jednak, że muszę sobie jakoś planować życie tylko jeszcze nie wiem JAK? Inaczej co mi pozostaje - se-puku?Więc bedzie ze mną wóz albo przewóz Albo sobie dam radę albo NIGDY WIĘCEJ o mnie NIE USŁY-SZY-CIE. , jeśli przyjdzie taki moment, zę już mam wszystkiego dosyć i nie chce mi się na nowo zaczynać.
  20. Mam podobne zdanie w tej materii. Tego typu zabawy to strata czasu i tyle. Jednak preferuję inne formy zmagania się ze swoimi problemami. Przespać się z jakimiś myślami, ewentualnie skonsultować się z bardziej doświadczonym kolegą/koleżanką w tej materii, który kiedyś MIAŁ PODOBNY JAK NIE IDENTYCZNY PROBLEM i to przerobił na sobie i wie co z czym i jak postępować. Ewentualnie rozważam czy wedle mojej osobowości i cech charakteru takie rozwiązanie sprawdzi się w moim przypadku bo nie zawsze co dobre jest dla jednych tak samo dobre jest dla innych. No ale z reguły właśnie tak postępuję. Czasem nawet zapomnienie o męczącym problemie i pogadanie z kimś na zupełnie inny temat daje taki dystans, że potem rozwiązanie znajduje się samo we własnej głowie hehe. Ale tego typu terapia co cytowana powyżej to jest dla mnie tak jak i dla kolegi pffffff kompletną i bezproduktywną stratą czasu. I takie mam dość życiowe zdanie bo już trochę żyję na tym świecie i trochę przeżyłem (choć nie jestem jeszcze jakiś stary hehe po 30-tce że tak powiem ).
  21. Reiben No nie zawsze mogę być jasnowidzem. Narazie oglądam z pauzy na dekoderze (jestem w 63 min dopiero hehe) więc jeszcze nie wiem jakim wynikiem skończył się mecz ale może uda się Anglikom zremisować. Wgl po tym jakie baty dostali Hiszpanie oraz dziś Urugwaj to już ciężko zaryzykować jakiekolwiek teorie
  22. Mnie dziś zaszokowała Kostaryka. Kolejna MEGA-NIESPODZIANKA. A co do meczu Anglii i Włoch to ciężko mi powiedzieć ale obstawiam jednak Anglików bo Włosi dopiero rozkręcają się z meczu na mecz.
  23. Wiem, że się narażę w tym temacie wsadzając kij w mrowisko. Ja tam nie ufam terapeutom. Nie wierzę w tego typu terapię jeśli nie znam kogoś i nie mam do kogoś zaufania, no po prostu. Jeśli jakoś jak efekt placebo wam te terapię pomagają to chodźcie sobie na te terapie a i tak problemów życiowych, którym trzeba stawić czoło nikt za was nie rozwiąże. Ja już pisałem w innym temacie, że moim sposobem na odzyskanie równowagi jest kompletne odcięcie się od złych emocji i wspomnień poprzez wyjazd gdzieś, rozmowa z kimś miłym i przyjaznym a najlepiej z kimś z podobnym bagażem doświadczeń kiedy można spojrzeć na siebie niejako na odbicie w lustrze. To trochę jak z modlitwą, myślę że dla wierzących dlatego ona czasem działa bo w to bardzo wierzą, że Bóg wysłucha ich prośby. Ja się kiedyś modliłem ale kompletnie nic mi to nie dawało w sensie wsparcia psychicznego. Poza tym przeczytałem gdzieś w necie prawdziwą moim zdaniem opinię jednej dziewczyny o terapii, ze jej to nie pomogło bo każdy miał kompletnie inną bajkę życiową. Dlatego konieczna jest przy tym wspólnota przeżyć i doświadczeń, inaczej jakaś dyskusja o swoich rozterkach mija się z celem, bo każdy będzie mówił o kłopotach z innej parafii, tak jak i z resztą na tym forum o rozległej tematyce życiowej od depresji i CHAD poprzez inne choroby psychiczne jak schizofrenia a kończąc na alkoholiźmie czy gwałtach, problemach w związkach, rozstaniach i można mnożyć I niech mi ktoś powie jak taka eklektyczna grupa może się wzajemnie zrozumieć siedząc na jednym spotkaniu grupowym kiedy każdy ma do ygłoszenia co innego i raczej mało kogoś obchodzi a jeszcze mniej się wczuwa w rozterki kogoś innego o kompletnie odmiennych sprawach i innej bajce życiowej. Dawna koleżanka wspominana przeze mnie w innym temacie powiedziała mi w sumie rzecz istotną i prawdziwą o terapiach. Tak naprawdę sam musisz sobie znaleźć rozwiązanie kłopotów życiowych i nikt inny ci w tym nie pomoże, no może da pewne wsparcie ale nic poza tym. No i to jest wszystko z mojej strony.
  24. AdrianR

    ot

    Hahahahahahahaha Rozwaliło mnie to. Czy na forum odbywa się dzisiaj piłkarski BRAZILIANO-KABARETON? Ale OK no nie róbcie chłopakowi przykrości bo on się spytał poważnie a wy tu jaja robicie. Nie gniewaj się na nas kolego ale czasem mimochodem popada się w taki rubaszny ton dyskusji, że banan sam się ciśnie na usta.
  25. AdrianR

    ot

    Sorki, że tak obok tematu ale zacytuję tak ogółówi tego forum fragment piosenki Ty widzisz czarne i białe, i znowu pretensje i żale nie będę tłumaczyć się stale bo teraz już wiesz co dalej. Zabieraj to czarne i białe nie będzie już tak doskonale tak permanentnie i trwale bo teraz już wiesz co dalej. A cytuję bo od wczoraj czuję, że muszę się stale komuś tłumaczyć z tego i owego a więc teraz przyjmuję postawę jak powyżej. Ja się wcale z nikogo nie śmieję ale wszyscy znają temat prawiczków i jakie tam panowały hocki-klocki a chwilowo tutaj zaczęło być w podobnym tonie.
×