Skocz do zawartości
Nerwica.com

AdrianR

Użytkownik
  • Postów

    158
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AdrianR

  1. AdrianR

    ot

    Bo to jest chyba wątek BIS. Przynajmniej w takim kierunku zaczął się rozwijać.
  2. AdrianR

    ot

    Że co proszę? Rozluźniliście mnie trochę po tym jak musiałem komuś wysmarować poważnego posta będą lekko podminowanym moim zdaniem mało uzasadnioną krytyką. A wejdzie się za chwilę w taki temat, że się człowiek zaczyna brechtać na głos. Dawajcie więcej porad bo temat ciekawie się rozwija. Inna sprawa co z tych porad wyniknie a tyle ile jest dziewczyn to tyle jest sposobów. A żebyś wiedział! Przez grzeczność również niektóre posty przemilczałem.
  3. AdrianR

    Samotność

    Czuję, ze zaczynasz ironizować. Opisałem swoje metody po części powyżej. Żeby kogoś wspierać i uswiadamiać jemu jego własne słabości czy fobie to nie trzeba ku temu być jakimś WIELKIM SPECJALISTĄ. Podam moze jeden przykłąd. Swego czasu zraziłem się do dziewczyn i nie chciałem mieć żadnej bo czułem się nic niewarty żeńskiej uwagi. Dziewczyna, którą potem poznałem przez neta uświadomiła mi w jak WIELKIM TKWIŁEM błędzie, że uważam, że jestem za gruby, za brzydki, zbyt łysy, itd. bo jak stwierdziła moje foty tego nie potwierdzają. Z resztą fakt, ze chciała się ze mną umówić na jej prośbę! tylko to potwierdził, że wcale taki głupi i brzydki nie jestem, jakim się widziałem. A wgl na tym forum mają niektórzy jakąś mannierę dokłądania i krytykanctwa innym. No jednak to bardzo polskie jest widzę i nei zmienia się mimo lat. Kiedyś jednej koleżance się wyrwało nawet: "No co z tego że tym masz ten serial na dysku skoro ja nie mam". Zazdrośnictwo a czasem i zawiść Dziękuję. Ja widzę, ze w maju pochwaliłem znów dzień przed zachodem bo znów zaczynam się czuć po części atakowany. Takich dyskusji to napewno mi nie potrzeba. Ja poproszę atmosferę i osoby z maja (bez urazy - to taki mały żart ) Żałuję, zę sobie nie wynotowałem nicków tamtych osób, których teraz nie pamiętam. Wtedy czułem się tu bardzo fajnie. Obecnie znów już nie za bardzo. Może mniej atakujcie kogoś a więcej mówcie o swoich doświadczeniach.
  4. E tam bez przesady. Mnie się do tej pory zachowały te internetowe. A zapytam inaczej. Jaką ty masz gwarancję, że ci się uchowają te z reala??? TEŻ ŻADNEJ. Dla mnie to nie jest nic niepokojącego, zwłaszcza, ze pewne znajomości się rozwijają. Spójrz na to forum. Idąc tym tokiem myślenia to forum powinno już dawno przestać istnieć a jednak wiele osób nabiło sobie tutaj setki postów. Niektórzy właśnie poprzez ten portal zapoznają ludzi, w tym jedna koleżanka Ola stąd, która pozanła się tutaj z kimś i niedługo będzie z tym chłopakiem BRAĆ ŚLUB a równie dobrze gdyby kiedyś inaczej się potoczyło i byłbym bardziej zdecydowany to ja może stałbym na jego miesjcu przed ołtarzem czy tam urzędnikiem hehe. Dlatego moim skromnym zdaniem jesteś w błędzie co do tych znajomości internetowych. Przed 3 laty też poznałem dziewczynę przez neta z portalu muzycznego i ona sama zaproponowała spotlkanie. NIedawno ponowiła monit żeby przyjąć ją do znajomych na face. Jednym z moich zainteresowań jest Star Trek i już nie raz proponowano mi przyjazd do Warszawy na zjazd fanów i w tym roku zamierzam się właśnie wybrać. Czuję się przez moich znajomych lubiany i akceptowany i wcale mi to nie przeszkadza, że z neta. A przepraszam bardzo gdzie ty w tym wieku tak buszujesz, że takie masz mnóstwo znajomych z reala? Z pracy i o wszem i trochę tak po mieście, ze tak powiem a reszta? Więc ja nie uważam tego przez internet za nienormalne. Czasem też po prostu nie ma się wyjścia. Z mojego miasta mam jednego kolegę, przyjaźnię się trochę z kuzynostwem. I faktem jest, że mieszkam w małym mieście ale też wyjeżdżam do większych miast. Na studiach miałem kiedyś tam znacznie więcej znajomości. Teraz mam mniej ale tak to bywa, Ździwiłabyś się jak wiele ludzi jest bardziej samotnych ode mnie, dla których jedyną formą towarzyską bywa często to forum tutaj! No to ja akurat nie stoję jeszcze przed taką ścianą. Kiedyś słuchałem w TV na TV EDUSAT jednego wykładu gdzie wykładowca powiedział i pokazał wykres, z którego wynika, że wg najnowszych badań partnerzy seksualni kojarzą się ze sobą wi większości przez sieć i właśnie wśród "starszej młodzieży" jest to bardzo popularna forma nawiązywania znajomości. Mój profil na face zdaje się to potwierdzać. Moja inna starsza koleżanka trekerka jak i inni również bardzo cenią sobie znajomości przez neta. Całe forum trekowe ma swój urok właśnie dzięki internetowym, interesującym dyskusjom. Czy twoim zdaniem mam wyjść na róg ulicy z tabliczką "Szukam znajomych czy gorze - dziewczyny? " No proszę cię. Łątwo jest kogoś krytykować a trudniej już podpowiedzieć jakieś inne rozwiązanie problemu bo takowego nie usłyszałem z twojej strony. Moim zdaniem każdy sposób jest dobry jeśli skuteczny.
  5. AdrianR

    Samotność

    Aha. Mógłbyś trochę rozwinąć to"AHA". Znaczy w sensie czy tobie pomaga taka terapia czy nie. Ja nigdy nie chodziłem, z resztą przerabiałem parokrotnie elementy takiej terapii w domu przez tela z niedawną przyjaciółką, która uczęszczała na taką terapię i jakoś to nie zrobiło na mnie wrażenia ani nie pomogło w istotny sposób. Powiem więcej. Moje metody są chyba lepsze, gdyż już od nie jednego znajomego usłyszałem, że dzięki mnie poprawił się komuś nastrój a czasem pogadanie o czymś zmieniło czyjeś podejście do pewnych spraw. Faktem jest, że jakoś zawsze umiałem słuchać i świetnie wczuć się w czyjeś emocje i nastroje danej chwili. nawet przez neta) Raz nawet jedna koleżanka powiedziała mi, że rozmowa ze mną i praktyczne porady co ona ma teraz dalej zrobić dała jej więcej niż jakaś tam terapia i gadanie o wszystkim i o niczym, o jakimś dzieciństwie z odległych czasów, co w niczym nie pomaga na obecne kłopoty. Nice nice.
  6. Chciałbym bardziej doprecyzować swoją sytuację i znajomość z KOLEŻANKĄ TYLKO - PODKREŚLAM No może z czasem przyjaciółką ale nic więcej. Mam też innych znajomych. Ja się z nią wgl NIGDY NIE SPOTKAŁEM w realu. To była taka znajomość internetowo-telefoniczna hehe. Ona chciała kiedyś się ze mną spotkać ze 2 lata temu na dłuuuuugooooo przed jesienną kłótnią ale ja wtedy nie chciałem, nie mogłem. No i odległość gdzie Śląsk a gdzie Szczecin. Na dłuższą metę kompletna abstrakcja Ale kiedyś zanim jej nie odbiło to fajnie się nawet czasem z nią gadało. Cenię sobie w przyjaźni dziewczyny bo patrzą na pewne sprawy inaczej niż faceci. Chociaż nawet znam i się lubię z jednym kolegą, który naprawdę jest SUPER-KOLEGĄ i ma poukładane w głowie i świetnie mi się z nim dogaduje. Nie chodzi więc mi o płeć a bardziej o osoby, które pasują do mojej osobowości i moich wyobrażeń o życiu. Takie, które mają podobny bagaż doświadczeń i nie wyśmiewają się ze mnie i nie krytykują. Gdyby nie pewne traumy i zdarzenia to pewnie byłbym innym człowiekiem ale chyba nie jestem aż taki zły skoro ostatnio przybyło mi nawet paru fajnych znajomych. (obu płci). Nie mam póki co znajomych z reala ALE z jedną koleżanką, o której myślę cieplej chyba niż o innych być może z tego coś będzie bo mieszkamy niedaleko od siebie jakieś 1,5 godz drogi autem więc da radę. Nie wiem narazie czego oczekiwać po tej znajomości. Narazie to jest tylko fajna znajomość i zabawa a jak będzie dalej to zobaczymy. Ona większości tutejszych panów nie spodobałaby się bo nie jest drugą Natalią Siwiec czy inną MISS tego forum ale ma fajną osobowość i jest taka normalna i nie gniewa się o byle bzdurę. Mam takich paru znajomych obu płci i czuję w owym czasie, że dobrze się te relacje rozwijają. Nigdy nie należy się napalać na coś tam więcej. Mam co prawda niską samoocenę i myślenie o wielu sprawach, że "to się nie może udać" ale walczę z tym i pracuję nad tym, choć też czasem mam wrażenie, że się do niczego nie nadaję. Choć pewnie nie jest to prawdą.
  7. AdrianR

    czego aktualnie słuchasz?

    Nickelback = Sharp dressed man. (z repertuaru ZZ TOP) Naprawdę zajebisty występ, gdyby ktoś chciał zobaczyć.
  8. AdrianR

    zadajesz pytanie

    No to poproszę o doprecyzowanie słowa "dosłownie". Odbieram to raczej negatywnie ale wyprowadźcie mnie z błędu jeśli się mylę.
  9. To jest niewątpliwy śmierdzący problem piłki nożnej. Kamery i fotokomórki powinny byź już standardem w piłce nożnej. Współcześnie gra toczy się czasem o bajeczne pieniądze i MEGA-PRESTIŻ jak właśnie MŚ w Brazylii. No i sędziowie mając wsparcie techniczne czuliby się bardziej komfortowo, że od ich błędów nie będzie już zależeć być albo nie być drużyny.
  10. Na początku to raczej nie straszyłbym kogoś ale z czasem tak po trochu ujawniałbym co i jak. Kiedy ludzie lepiej się znają to wtedy inaczej reaguje się na pewne rewelacje.
  11. AdrianR

    zadajesz pytanie

    skąd się urwał Adi r? Jak mam rozumieć takie pytanie?
  12. AdrianR

    zadajesz pytanie

    Ja też ale zależy od dnia. Gdybyś dostał szansę jeszcze raz przeżycia danego 1-ego dnia z życia. To który byłby to dzień?
  13. AdrianR

    Spotkania w realu....

    Ja jestem ze Szczecina jakby co.
  14. Hehe A to interesująca teoria. Czego to się człowiek jeszcze nie dowie w życiu.
  15. Pewnie masz rację i do podobnych wniosków chyba sam doszedłem zanim o tym napisałem. Ale co 2 głowy to nie jedna, jak to się mówi. I ona nie jest obiektem moich westchnień. Chciałem po prostu odbudować tę przyjaźń ale widać jak ktoś jest tak zacietrzewiony to się zwyczajnie nie da. Thanks
  16. U mnie to zależy od dnia. Jak mam dobry nastrój to nie unikam a wręcz sam zagaduję ale jak tak jak dzisiaj to unikam ludzi w realu, nie chce wtedy nikogo widzieć. Hehe Listonoszka jak przyszła to mnie ostatnio trochę wprawiłą w fajny nastrój, zę nawet humor mi się poprawił (bo ogólnie bardzo miła kobieta). Poprosiłem ją żeby dzwoniła jak przychodzi czy jestem w domu to wtedy ja zejdę z 4 piętra nawet na sam dół i schodzę zeby potem nie musieć stać na poczcie po polecony. To tak jak ja. Odcinanie się od nich bardziej mi pomaga niż roztrząsanie czegoś.
  17. Ale poradźcie mi coś może jak ja mam się obejść z własnym demonem. Intuicja mi podpowiada żeby przestać zabiegać o względy kogoś kto ma mnie już totalnie w dupie i nawet nie przyjmuje szczerych przeprosin i czuję, że nawet dziewczyna odczuwa świetną satysfakcję z faktu, że mnie to tak sieknęło, ze wreszcie cierpię przez nią i mogła w ten sposób zemścić się na mnie. Więc chyba dalej nie warto walczyć i dać sobie spokój. Jak myślicie?
  18. Bananowy 3 Trzymam kciuki za twoją działalność. Sam myślę o rozkręceniu czegoś.
  19. AdrianR

    Samotność

    Ja tak może wrócę na głóne tory tego topicu i powiem że bardzo czuję się samotny. Większość znajomości są internetowymi ale dobre i to. niektóre z tych znajomości być może rokują na coś w realu bo jest kontakt na face czy gg i przez tel i z jedną koleżanką nawet mam zamiar się spotkać jak ona będzie miała urlop. ma przyjechać do mnie nad morze. Może ona nie odpowiada mi tak w 100% pod względem intelektualnym ale mimo wszystko jest dobrą osobą i NIGDY DOTĄD nie kopnęła mnie w dupę w potrzebie (wygadania się, wyżalenia ) Co do innych znajomości z tego forum czy u mnie na face to też nawet dobrze rokuje, nawet ostatnio przybyło mi trochę znajomych. Czuję się akceptowany nareszcie ale i tak czuję się samotny. I znów coś o czym pisałem kiedyś. Zapewne coś się zmieniło u mnie, że NAGLE mam więcej znajomych. Sam nie wiem co. Zawsze trudno rozgryźć na czym ta zmiana polegała? Ale chyba na większe otwarcie się od ludzi i mimo wszystko próba odcięcia się od bolesnej przeszłości, która wyżera ciało i duszę i wgniata w podłogę. Biadolenie o tym na terapii nie pomogłoby mi a tylko pogorszyło mój stan i przywoływało non-stop trudne emocje i traumatyczne wydarzenia. Mylą się ci z was, ze taka terapia pomaga. Nie wiem Może wam ale ja mam zupełnie inną osobowość i pewnego typu rozmyślania o przeszłości odrazu powoduje u mnie regres trudno dający się potem cofnąć nawet lekami antydepres. Moja dewiza na lepsze jutro to jest poznawanie nowych ludzi, kompletne odcięcie się od przeszłości oraz o takiej porze roku jak lato wekendowe wyjazdy w plener np do Międzyzdrojów gdzie też poznaje się nowych ludzi co bardzo podbudowuje EGO i podnosi własną samoocenę. Tyle ode mnie.
  20. Ja dokładnie tak się czuję jak opisujesz. :'>
  21. Wysłuchanie po raz 10-ty teledysku Nickelback z repertuaru ZZ TOP - Sharp dressed man Nie ma dla mnie lepszego antydepresanta niż muza i rozmowy z dobrymi znajomymi. To najlepszy miód na serce. Nie wiem czy można tu wstawiać linki ale wstawię. Jeśli nie można to sorki.
  22. Ja tak samo. Nie potrafię pogodzić się z utratą przyjaciółki (NIE DZIEWCZYNY żeby było jasne). Pokłóciliśmy się na jesieni zeszłego roku. Ona pierw się brzydko zachowywała wobec mnie, ciągle mnie nagle zaczęła krytykować. Zwyzywała mnie w SMSach "ty sfrustrowany" i ze coś tam. Wgl to przestała się odzywać na jesieni NAGLE i NIESPODZIEWANIE i bez wyraźnego powodu. Ot tak - po prostu No to dopytywałem, że co i jak czy się gniewa no to przepraszam ją SERDECZNIE i wgl NIc -ZERO odzewu. Pożaliłem się na nią do jej koleżanki, ze jak tak można i że być może to przez jej chorobę jakąś podobną do mojej i zę dlatego była w szpitalu. Nie miałem wtedy pojęcia że jej koleżanka nie wie nic wgl o tym szpitalu i tamta potem do mnie znów SMSa: "Ty gnido i wgl" Myślałem, że wiedzą o sobie sporo. No trudno - stało się Powinienem się zastanowić zanim co.Dostałem nauczkę że nie gada się z kimś o czyichś sprawach. No ale one się przyjaźniły to sądziłem, żę ta druga wie to samo CO JA. "My mistake". A jej koleżanka to dopiero stek wyzwisk na mnie puściła jak nigdy nikt w zyciu. Z resztą widzę na forum też nie szczędzi gorzkich słów innym bez wyraźnego powodu. Jest równie urodziwa co bezczelna wręcz. Dawna koleżanka ani mi nie odpisała na piękne życzenia świąteczne ani wgl nic. Nikogo chyba tak ładnie nie przepraszałem w swoim życiu, że żałuję i wgl To ciężkie brzemię ogólnie jak ktoś cię tak nienawidzi strasznie. Ja tam urazy chętniej daruję po jakimś dłuższym czasie oczywiście. Najgorsze jest to, że obecnie ta sytuacja dezorganizuje mi życie i nie mogę spać i normalnie funkcjonować. Dlatego mam dla was radę: Nie rozmawiajcie z kimś o czyichś sprawach nawet w dobrej wierze bo może to się obrócić przeciwko WAM. Tylko ja i tak nie wiem jak sprawić zeby zechciał się do mnie odezwać?Wyżera mnie to strasznie, zwłaszcza ze kiedyś tak się lubiliśmy.
  23. Rozumiem ja też tak mam, w sobotę siedzę całe dnie i potrafię nie jeść cały dzień, bo boję się że przegapię coś co się dzieje w internecie. Nawet nie potrafię określić tego co przez całe dnie robiłam w tym internecie. takie to głupie i bezsensu. Czyli mamy podobnie. Przegladanie jakiś badziewi w stylu wp.pl, pudelki, i inne tego typu gowna. Moze od czasu do czasu cos ciekawego, ale wiekszosc to i tak niekonstruktywne bzdety ktore nie przyniosa nam nic dobrego. Byc w sieci po to aby byc, siedziec na fb i co chwile odswiezac strona patrzac czy ktos napisal. Masakra Hehe Cóż. To chyba przekleństwo naszych czasów. Ja np dziś siedzę na necie od 9 ale to tylko dlatego, że miałem do obgadania parę ważnych tematów na tym forum. Za niedługo jednak idę zrobić sobie kawę a potem posprzątać balkon bo cały siwy od pyłu z drzew i parapety. Dobrze, że już gołębie nie srają bo bym im normalnie powyrywał piórka z dupy. Przez prawie pół roku tylko ciągle musiałem po nich sprzątać bo żadne pułapki i dźwięki jastrzębia nie pomagały. Ja to ogólnie różnie siedzę na necie i zależy od dnia, pory roku (zimą i wczesną wiosną więcej najczęściej to na facie. Ale jak ostatnio wyjechałem na 3 dni wekendu nad morze to i się jakoś obyło. Net mobilny mi się nie opyla na krótkie wyjazdy raz kiedyś, A jak jeżdżę po rodzinie to zawsze gdzieś darmowego neta złapię. A na stacjonarnym z wi-fi można ciągnąć do oporu i pod względem kosztów jak dla mnie bardziej się opłaci. Ostatnich wiele dni siedziałem dość mało na necie. Wczoraj i dziś już trochę więcej więc nie wiem jaki to stopień uzależnienia. Napewno przez to nie zaniedbuję siebie ani obowiązków czy też np sprzątania mieszkania, itp.
  24. AdrianR

    Niechęc do pracy

    Nie no Jak ja nad czymś pracuję to też wolę mieć ciszę i spokój. Zwłaszcza jak kiedyś musiałem tworzyć jakieś ważne pismo, cytować jakieś przepisy z ustawy a do tego wcisnąć jakąś tabelkę z EXCELA z obliczeniami no to naprawdę wtedy muszę się skupić nad czymś bez gadania. Ale w międzyczasie lubiłem zagadać z takim fajnym kolegą z pokoju. Razem puszczaliśmy sobie muzę z CD jeśli akurat nie było czegoś pilnego do roboty. hehe Większość w sumie jechałem wg szablonu więc nie zawsze musiałem się skupiać. Ważne było stworzyć sobie kilka modeli pism na różne tematy i potem to już wg szablonu się pisało, tylko zmiana nazwisk, jakiś tam opłat, itd. Czasem zdarzały się zadania specjalne i wtedy to już np musiałem się konsultować z kimś o umyśle ścisłym (informatykiem lub kimś z politechniki ) lub bardziej doświadczonym kolegą. Ogólnie to tam dawałem sobie nieźle radę ale początkowo jedna koleżanka nic mi nie chciała wytłumaczyć o co kaman a potem jeszcze miała tupet przyjść z prośbą żebym coś tam jej pomógł. A wcześniej stwierdziła, że nikt ci tu nie pomoże, że samemu sobie musisz radzić. Owszem no swój mózg też mam i nie potrzebuję prowadzenia za rączkę ale czasem na początku musi ktoś cię wdrożyć choć trochę żebyś załapała specyfikę. Na szczęście taki starszy współpracownik mi pomagał. Czasem go nie byłojak jechał na cały dzień w teren ale od czego są tele komórkowe żeby się poradzić. A z czasem to już nie musiałem się nikogo radzić. Ja tam pomagałem stażystce nic nie chcąc w zamian jak do nas przyszła na staż . No może poza wypiciem wspólnej kawy podczas przerwy. Też mi się czasem wydaje, że po tamtej pracy do niczego się nie nadaję ale wiem że tak nie jest bo inaczej nie skończyłbym tak trudnych studiów z przedmiotami typu ekonometria, statystyka czy badania operacyjne. Mimo to gdzieś w środku czuję się często niedowartościowany i słaby. Pewnie to zasługa domu rodzinnego albo sam nie wiem czego. Dokopywanie się do tego po latach na terapii nie wiem czy byłoby dobrym i skutecznym pomysłem. Jakoś się żyje do przodu mimo swoich ograniczeń i lęków. Nerwów i zapewne starć z ZUSem i skarbówką. Warta jest jednak skórka za wyprawkę jeśli miałaby być z tego dobra kasa. Ostatecznie można rozliczenia zlecić jakiemuś biurze rachunkowemu.
×