Dziękuję za miłe słowa! Tym bardziej, że uchodzę za smerfa marudę ;-) Ależ mnie podbudowuje to, że mogę uchodzić za postać pozytywną :-D
Tak sobie myślę... Jeśli chodzi o depresję, to w pierwszej kolejności sami o siebie musimy chcieć walczyć. Pamiętam, że jak byłam w tzw. czarnej doopie ;-), po wielu lekarskich pomyłkach, w końcu trafiłam na sensownego psychiatrę, który dobrze dobranymi lekami postawił mnie na nogi - to ostatecznie leki dały mi siłę, by sobie nie odpuścić. Zostały mi niestety tendencje, to analizowania przeszłości - błędnych wyborów życiowych, obwiniania innych o moje klęski, cały czas też porównuję się ze znajomymi, którym się poukładało lepiej, którzy mimo, że się nie zapowiadało, zrobili coś sensownego ze swoim zawodowym życiorysem... ja czuję, że przegapiłam moment na sensowną ścieżkę kariery, na dodatek cały czas się waham i nie wiem, czego chcę... ale ostatnio staram się traktować siebie łagodniej i myśleć w kategoriach, że przecież rozwijamy się całe życie... a problemy, jakie spotykamy na swojej drodze, kształtują nasze ja - i choć ich nie chcemy, są częścią nas i już, trzeba je pokochać... w ogóle to trzeba siebie bardzo kochać - pomimo i wbrew depresji, żeby jej nie pozwalać rozwalać nas od środka... jednego dnia udaje się to lepiej, drugiego gorzej... generalnie jednak wiem po sobie, że bitwy z depresją daje się wygrywać - chciałabym, żeby Wszyscy tu w to uwierzyli, że można - tylko trzeba sobie zostawić margines na porażkę, ale nigdy się nie poddawać ostatecznie, choć często wydaje się to jedynym rozwiązaniem...
Moje przesłanie jest takie: walczcie o siebie! Nie dajcie się! Mówcie sobie każdego dnia jak Kłapouchy: "Pamiętaj, depresja kiedyś minie"!
Jeśli potrzebujecie leków, bierzcie je! Depresja jest taką samą chorobą, jak każda inna, a w większości przypadków potrzebujemy sobie pomóc farmakologicznie, by wrócić do zdrowia. (Oczywiście, jeśli nie jest najgorzej jeszcze i czujecie, że sobie jakoś radzicie, myśląc choćby odrobinę pozytywnie, to wtedy leki niekoniecznie :-).)
Polecam Wam naprawdę wątek pt. Co Wam dziś sprawiło radość?
Na mnie naprawdę niesamowicie pozytywnie działa to, kiedy mam napisać, co mnie spotkało miłego w danym dniu! To pozytywne ćwiczenie! Za bzdurkę nawet jakąś być wdzięcznym. Unikać marazmu za wszelką cenę!
POWODZENIA!