ja całe życie prawi nic sie nie uczyłem i zdołałem skończyć studia, głównie ściągi mi pomagały i bajer z nauczycielami. NA studiach lektor straszył mnie wilczym biletem, a pewnego razu na kolokwium jeden z wykładowców chciał wzywac policje bo byłem na takim kacu, że waliło w calej sali-
podszedłem do niego, a on:
-pił pan coś?
a ja- nie to tak guma pachnie hahha
potem przyszedłem na poprawke do tego profesora, na zajęcia inne grupy, i mówie:
ja:chciałbym poprawiać
on: a trzeżwy dzisiaj chociaż jesteś? i caaaaaaaała sala w brecht od razu
a jabnięty lekotor oskarżył mnie o plagiat, menda jedna.
a w gimnazjum jak dostawałem karne punkty, to chodziłem do wicedyrektor na licytacje tzn ona mówi tak : patrz paweł, za to i za to 30 punktów karnych,a za tamto 20 pkt. a ja do niej, że niee to o wiele za dużo. a ona: hmmm dobra to za te pierwsze przwinienie 15 pkt a za drugie 10 pkt ale wiecej nie zejdę hahaha
a jak wychowawczyni czytała na godzinie wychowawczej punkty karne i byłem na czele baranów chyba z 300 ujemnymi to kumepl darł ryja że to nie możliwe że on ma napewno więcej i bedzeie musiał sie poprawić w tym elemencie kształcenia hahaha
ahhhh stare czasy, pełna beztroska