Skocz do zawartości
Nerwica.com

aardvark3

Użytkownik
  • Postów

    726
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aardvark3

  1. Znowu leki, doly i watpliwosci. Nawet nie chce mi sie o tym pisac. Czekam, az przejda.
  2. Linux Mint 16 Petra = jak ja k*rwa kocham ten sysop! -- 16 mar 2014, 23:20 -- 13,5 dnia - przej*bane
  3. aardvark3

    Co teraz robisz?

    1. Ciesze sie bo spelnilo sie moje marzenie od 3 lat - zainstalowalam drugi sysop i to bez problemow. Mint jest juz skonfigurowany w jakichs 75%. Na Win 7 jeszcze posmigam jakis czas, dopoki nie zdecyduje ze pora sie rozstac na dobre. Jakaz to satysfakcja popukac sobie w terminal! 2. Smetki i tesknoty czyli norma jeszcze przez 13.5 dnia. Na szczescie skype mi dziala na nowym systemie.
  4. ...Mint nadal w lesie. Wieczorem gorzkie zale czyli standard. Zostalo 15 dni. 10 jakos przezylam to i 15 zleci. Ale ciezko jest...
  5. Nie mam dola ale tesknie az do fizycznego bolu. Okrutnie, jak nigdy w zyciu. Jakby ten pieprzony swiat "skurczyl sie do rozmiarow jednej nieobecnosci". Cholerny weekend.
  6. Be'lakor wogole w towarzystwie melodic death metalu sie obracam ostatnimi czasy, dobrze mi robi jako prewencja dola
  7. plan na dzisiaj: - zawiezc towar - zrobic jakies drobne zakupy (wieksze to jutro bo dlugi weekend, albo moze nawet dzisiaj wieczorem) - obejrzec powtorke z Hannibala 1 sezon - zaczac ogladac Unit One i takim to sposobem zostalo tylko 17 dni.. PS. Moze troche popracuje mam kilka drewienek do zabejcowania -- 13 mar 2014, 10:22 -- a dupa rzyc - zmiana planow. Zamiast dwoch ostatnich punktow bedzie instalacja Minta. Prawdopodobnie. Musze tylko dopytac czy sa problemy z podwojnym bootowaniem, jak to bylo w przypadku ubu zeszlorocznego (13.04) bo nie bedzie mi sie za chooja chcialo konfigurowac gruba
  8. Dlatego boje sie starosci Kuurwa jak ja sie tego boje - demencji, zaleznosci od innych... Moja matka moze nie byla az tak zdemenciala ale w dupe dawala bosko, Tez wszyscy jej na zlosc robili, zeby ja wykonczyc. U mnie zas dzisiaj OK tylko jestem fizycznie zjebanana. Spakowalam prace na prezentacje. Umylam okna Skosilam trawnik tepa podkaszarka (musze kupic zylke) Pojechalam na prezentacje. Zarobilam jakies 180 euro. Bedzie na zaopatrzenie. Wpakowalam to z powrotem do samochodu. Posortowalam na jutro do sklepow. Zakropilam psu oko - dwa rodzaje kropli w odstepie godziny, Po tek podkaszarce to mnie reka caly czas boli
  9. aardvark3

    Co teraz robisz?

    odpoczywam i sie relaksuje. Winko jako wspomagacz. Chyba sie dzis z lekka napier*le choc za duzo nie mam tylko butelka Colombard - tyle co dla byka ziemniak Narobilam sie dzisiaj za caly batalion - zlozylam prace do kupy, umylam okna, skosilam trawnik (uprzednio zmagajac sie z zardzewiala przez zime klodka; WD-40 to eliksir szczescia) zarosniety jak skurwy*syn i pokryty psimi gownami. Reka mnie caly czas boli od starej zylki w podkaszarce. Szczegol zreszta. Potem prezentacja. Trzeba bylo dojechac, chyba mi znow to j*bane swiatlo wysiadlo w prawym reflektorze Zarobilam ale sie namachalam. I potem apiac od nowa pakowac te wyroby do samochodu i w chalupe. No to jest na zaopatrzenie. Jutro szlak wiedzie gdzies do wiekszego skupiska ludzkiego gdzie mozna kupic te szpule z zylka bo musze skosic ponownie zeby toto jakos roslo. Pana nie ma bo na drugiej polkuli lapie czerwona opalenizne
  10. zaraz potem to https://www.youtube.com/watch?v=XD8uDRqtUMs bo moge!
  11. Przychodzi baba do lekarza i mówi: - Panie doktorze, włosy mi rosną na klatce a doktor na to: - To niech pani jeździ windą.
  12. - Dlaczego mężczyźni wybierają kobiety, które ciągle płaczą i potrzebują godzin, żeby się ubrać? - Bo innych nie ma. -- 11 mar 2014, 18:03 -- @Ai - masz taki "decoupage'owy" avatar...
  13. https://www.youtube.com/watch?v=hTQ09bZN0pQ
  14. aardvark3

    Co teraz robisz?

    probuje ze swoich nieskladnych mysli zrobic wielka kupe
  15. Ludzie, jak to wszystko wraca w najbardziej nieoczekiwanym momencie! jak jest dobrze to wszystko OK, wydaje sie, ze juz czlowiek uleczony bo te negatywne emocje i leki spia sobie w najlepsze. A jak przyjdzie byle wietrzyk - sru! Niestety, wlasnie mnie to spotyka i probuje zrozumiec, dociec... Chyba bez tej nieszczesnej terapii sie nie obedzie. Dla wlasnego dobra bo nie chce czuc czegos podobnego w przyszlosci. W dziecinstwie i pozniej wlasciwie wszyscy mnie zawiedli, nie moglam na nikim polegac; nikt mi nie pokazal ze mozna, ze jest opoka, ze jak cos powie to to spelni. I chyba tak mi zostalo. Rodzice, bliscy - wszyscy ci, na ktorych mi zalezalo i ktorym powinno na mnie zalezec.
  16. K*rwa, nie wiem... Czy to az takie trudne znalezc jedna minute - a nawet pol, dla kogos na kim nam naprawde zalezy? Zeby podtrzymac kontakt, zadzwonic chocby z budki jak nie mozna z goscinnego domu czy komorki... Mierze swoja miara bo ja bym tak zrobila - mam swiadomosc ze uczucie jesli juz jest to wymaga pracy nad nim. Obydwu osob a nie tylko jednej. OK, OK ja rozumiem. Wiele rozumiem. Nie trzeba mi tlumaczyc jak krowie na rowie. Odleglosc, mnostwo nowych miejsc, spraw, rodzina... Moze nie znalezc sie tej malej minuty dla kogos bliskiego. Nawet jesli nie chce z domu dzwonic - sa budki telefoniczne. Czyli - na ile ten ktos jest bliski? Na ile ma jakas wartosc? I jesli wogole - to jaka... Nie, nie mam sobie nic do zarzucenia - zrobilam co moglam. Mnie jest latwiej i taniej sie kontaktowac telefonicznie bo mam tanie rozmowy z tesco mobile, ale nie znam numeru (domowy nie wyswietla w calosci a czasem wogole) - zawiadomilam. Zeby puscil strzalke a ja oddzwonie. Nie mam wciaz wyczucia roznicy czasu. Nie wiem, moze ten sms wczoraj nie doszedl a moze zostal zignorowany. Milczenie budzi niezdrowa wyobraznie. Oparta - niestety - na zlym doswiadczeniu i poczuciu odrzucenia, ktore wciaz we mnie jest. Czuje lekkie rozczarowanie, rysa na zwiazku. Pierwsza powazniejsza watpliwosc. Moze to ja sie czepiam? Moze mam wymagania z ksiezyca? Zrozumienie mojej sytuacji - kiedy ja jestem tutaj, otoczona pamiecia, w swoim dobrze znanym swiecie w ktorym musze zrobic wysilek zeby cos zmienic, nie mam mnostwa ludzi wokol siebie a wlasciwie nikogo; a on jest w nowym otoczeniu, gdzie wszystko inne, atrakcyjne, nie ma czasu na myslenie o tym co zostalo tutaj, otacza go mnostwo ludzi. Jest mi po prostu trudniej. OK OK lece do Polski na dwa tygodnie w kwietniu. Mowil ze moze dojechac jak nie bedzie mial kontraktu. Tulko ze Polska to nie Australia i nawet latwiej porozumiec sie telefonicznie czy w inny sposob. Zwlaszcza teraz. Zaawansowany technicznie nie jest ale moglby kogos poprosic, dla dobra sprawy. Czuje sie. k*rwa, zignorowana przez najblizszego mi czlowieka ktoremu zaufalam. Odsunieta w kat. Na czas jego pobytu w Australii. Jak wroci, znow bedziemy sie bawic w zwiazek. K*rwa. Tylko mi zal, bo zawsze mialam czas dla innych, zawsze liczylam sie z tym, co czuja i to nie byly osoby bardzo bliskie. Mam silna empatie - moze dlatego ze dostalam swoje w dupe i nie chce, zeby ktokolwiek tak sie czul jak ja w trudnych chwilach? Zdecydowanie zle znosze te rozlake i pewnie sobie wkrecam nie wiadomo co - ale mam przeczucie z z ta minuta czasu dla kochanej osoba mam racje. I jest pekniecie. Niewielkie. Moze sie zasklepic z czasem, albo powiekszyc. Probuje to logicznie rozkminic, bez nadmiaru emocji. Wyciszyc sie, spojrzec z lotu ptaka. Bo moze faktycznie sie przypieprzam do niczego i szukam kwadratowych jaj. Doszukuje sie tej rysy na sile w byle czym. Nie wiem, nie umiem podejsc zupelnie bez emocji bo to dotyczy mnie bezposrednio. Wzielam na siebie ryzyko, z pelna swiadomoscia - teraz przyszly odsetki. Nie wiem naprawde czy nie przesadzam po prostu. Czy nie powinnam machnac reka, robic swoje, spedzic fajnie czas a 30 wrocic na dawne pozycje i nie dzielic wlosa na czworo. Glupio mi nawet przed sama soba ze tak sie rozklejam i doszukuje nie wiadomo czego. Wygadalam sie i troche mi przechodzi. Dzieki! Byle zdrowy rozsadek znow zawital w moje progi -- 11 mar 2014, 17:38 -- Przemyslalam. Zrobilam w sroc roboty (chyba za miesiac zaleglosci). Przeszlo. Zdrowy rozsadek powrocil. Wciaz sie ucze, to wszystko dla mnie nowe doswiadczenia. Metoda prob i bledow.
  17. hustawka nastrojow z przewaga nijakiego, zastanawiam sie nad przyczyna takiego odbioru rzeczywistosci w sobie.
  18. https://www.youtube.com/watch?v=VxYXIKP97sQ -- 11 mar 2014, 11:11 -- Myrath
  19. U mnie zas lek przed odrzuceniem datuje sie od poczatku mojego istnienia. Byc moze jest to prosta wypadkowa faktu, iz zaraz po urodzeniu porzucila mnie wlasna matka. I mam to wryte gleboko w podswiadomosc. Niemowle instynktownie czuje, ze zostalo opuszczone - tym bardziej, iz jego przetrwanie zalezy od tej wlasnie najblizszej osoby. Potem bylo odrzucenie w grupie rowiesniczej. Zepchniecie do pozycji outsidera gdzie wlasciwie czulam sie bezpiecznie bo z kims takim nikt sie nie zadaje wiec ani dobrego ani zlego nie doswiadczy. Obawiam sie, ze tak mi juz zostanie i taka moja uroda. Terapie, swiadomosc tego co sie ze mna dzieje - moga zadzialac na zasadzie bufora ale nie beda w stanie usunac problemu calkowicie. Na dzien dzisiejszy nie przejmuje sie juz wszystkimi osobami w moim zyciu - tylko tymi najwazniejszymi (kiedys obawialam sie odrzucenia, porzucenia i skrzywdzenia niemal z kazdej strony i od kazdej osoby z ktora sie zetknelam, bez wzgledu na jej znaczenie w moim zyciu). Wlasnie w obecnym czasie mam okazje skonfrontowac sie ze swoimi lekami. Jestem w czasowej rozlace z mom partnerem (tak, juz partnerem) i pomimo kontaktu (dzwoni do mnie kiedy tylko moze, jest na drugim koncu swiata wiec nie wymagam akrobacji) czuje ogromny psychiczny i fizyczny dyskomfort. Moze nawet lek, wkrecam sobie scenariusze (o ktorych z gory wiem, ze sa bez sensu). Boli mnie zoladek, odczuwam niepokoj. Pisalam zreszta o tym na innym topiku. Ale ogolnie - jak mi na czyms czy na kims zalezalo (moze to byc grupa ludzi, do ktorej chce przylaczyc) to mialam obawy ze gdy dostrzega moja omylnosc, moje slabosci - to mnie odrzuca. Chyba wciaz gdzies w glebi duszy takie przekonanie mam. Mimo to od dawna juz bnie udaje kogos kim nie jestem, nie kokietuje, nie kryguje sie, nie probuje zdobyc przychylnosci. Ergo - nie manipuluje, bo i tak bywalo. Zazdrosna nie jestem. Tzn moze odrobine ale musialoby mi bardzo zalezec na kims i ta osoba tez musialaby dac mi powody. Moi obydwoje eks dawali mi cale mnostwo powodow do zazdrosci ale ja zazdrosna nie bylam wogole. Pewnie dlatego, ze mi naprawde nie zalezalo. Natomiast ci, na ktorych mi bardzo zalezalo nie dali i nie daja mi powodow zadnych, byli i sa w porzadku. Raptem dwie osoby.
  20. https://www.youtube.com/watch?v=4N3N1MlvVc4 taki mam wlasnie k*rwa nastroj, niech to szlag trafi. Skoro nic nie moge zrobic zeby go poprawic to postaram sie zdolowac na maksa i moze odbije od dna...
  21. Qrva, kryzys mam. Czuje sie, jakby mi sie splot sloneczny zamienil w wiertarke udarowa wysokoobrotowa (np taka AEG). I wlasnie zaczela mnie bolec leb. Prawie nigdy mnie nie boli. Z rana popracowalam i to ostro - ok 30 swiec zrobionych, teraz tylko werniks ze 2-3 warstwy i gotowe. Moze zrobie wszystkie bedzie na prezentacje we srode. Trzeba kapuche haratac. Mam zamowienie na zegar ze zdjeciem dzieckow klientki - nie chce mi sie za to teraz zabierac, trzeba troche sfotoszopic, dodac jakis efekt staroci itp. Ale mnie sie to zdjecie nie podoba i chcialabym jej zasugerowac ze sama zrobie a potem cos z tego bedziemy kombinowac. Ona chce w sepii i postarzone a to co mi dala pasuje do w/w jak nos do dupy. Nienawidze chaltury a jesli to zrobie z jej zdjecia to bedzie czystej wody artystyczna prostytucja. I znowu wychodzi ze traktuje swoje zajecie zbyt powaznie i z zasadami, ale ktos musi. Lakieruje biezace prace. Weekend pod znakiem przegladu do prezentacji. Terapia zajeciowa. I po jaki ciezki ch*j B dzwoni na 2 minuty? Przed wejsciem do samolotu. Jeszcze sie bardziej psychicznie rozj*balam jakby malo bylo. Ja juz nic nie wiem - swiat mi sie do gory nogami wywrocil. Wszystko. Nigdy tak nie odczuwalam, nigdy czegos takiego nie przezylam a zyciorys mam przedni, mozna by kilka osob obdzielic. I teraz widze ze nie przezylam w sumie nic. NIC. Moze mam zaczac w Boga wierzyc? Bo jestem niewierzaca. Ale szanuje czyjas wiare. A za oknem znowu kuwa jakis wicher wieje. Pewnie pogoda sie znow zjebie. Wracam do filmu. Ciezko mi sie oglada. Wogole wszystko idzie jak z kija. Powoli zaczynam rozumiec ludzi ktorzy sie samookaleczaja - jest bol i chcesz zrobic wszystko, by go nie czuc. Tesknota mnie dobija. Nigdy dotad tak nie tesknilam za nikim. Moze raz, jak corka byla mala a ja wyjechalam na szkolenie... Nikt inny nie byl wart takiej tesknoty. Nikt zyjacy. Po niezyjacych teskni sie inaczej. OK skoncze bo smece jak stara baba, ktora nota bene jestem
  22. aardvark3

    Co teraz robisz?

    obczajam flightradar i zaraz chyba otworze butelke wina; dokoncze sobie "Pod Mocnym Aniolem", popracuje troche i pojde spac, oby mi tylko nie odbilo zeby spac w landroverze, bo i takie mysli mi po glowie chodza...
  23. https://www.youtube.com/watch?v=VtKvv4F4fHQ raz, dwa, trzy - zaczynamy dolowac! -- 07 mar 2014, 21:26 -- a potem to https://www.youtube.com/watch?v=bPOtkQkTq7M
×