Skocz do zawartości
Nerwica.com

karoll007

Użytkownik
  • Postów

    155
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez karoll007

  1. Ahma, to co napisalas o tych podejrzeniach i oskarzeniach terapeutki bardzo przypomina mi moje kwalifikacje, mi natomiast zarzucily ze wszystkich manipuluje i ze udaje, ze jestem wielka egoistka i ze tworze jeden wielki teatrzyk.. v.v zatkalo mnie i z placzem wyszlam bo zjechaly mnie z gory na dol..
  2. karoll007

    Samotność

    wiecie co, najciekawsze jest to ze tak bardzo cierpie z powodu samotnosci, a tak naprawde nie robie nic w tym kierunku, wrecz wszystkich odrzucam i reaguje agresja. hah, zero kontroli nad tym zyciem..
  3. grsec, tak ja pisalam wyzej, z tego co wiem dobrym lekarzem jest dr monika noga, ma dobre podejscie do ludzi jest delikatna i nie nachalna no i mloda, ludzie bardzo sobie ja chwala, poczytaj sobie troche bo mysle ze warto.
  4. to powodzenia zycze, radze nie brac sobie do siebie komentarzy lekarki bo tylko pograzyc sie mozna :) mi dostanie sie na konsultacje zajelo tylko miesiac, jakos tak sie udalo. nie przeraza cie to ze musialabys tam byc cale pol roku?
  5. Ahma, ja dostalam skierowanie na ten oddzial jako warunek szybszego wypisu ze szpitala. prawde mowiac mnie tez cztery konsultacje przerazily, bo bardzo sie balam takich miejsc. Pierwsze spotkanie byloz pania ordynator i psycholog, ich zachowanie i ton mowienia byla taki surowy i grozny, ze bylam zdruzgotana, a jak zaczely mi zarzucac jakka to nie jestem, to normalnie sie rozplakalam.. Drugie spotkanie bylo z psychologiem/terapeuta - totalna porazka, dlatego ze nie naleze do osob ktore mowia same z siebie, potrzebuje zachety, pytan, a facet siedzial w milczeniu z zamknietymi oczami, co tez nieco mnie przerazilo bo nie wyobrazam sobie pracy w taki sposob. Trzecie spotkanie bylo z socjologiem, no facet nawet mily, kazal opowiadac o sobie o stosunku do ludzi, swiata, jakies tam wykresiki zaleznosci rysowal i ogolnie to pierdoly... Ostatnie spotkanie to bylo znow spotkanie pania ordynator, ktora porownywalam do pani hitler ogolnie to dostalam przyjecie ale z duza niepewnoscia do tego podchodzila, jako ze mialam sklonnosci autoagresywne, no i wybuchy zlosci, histerii, a do tego bralam silne leki ktore dyskwalifikowaly mnie z pewnych czynnosci. Zrezygnowalam, wybieglam z budynku z nadzieja ze nidy tam nie pojde, jestem chyba za slaba zeby przez tak dlugi czas przebywac w takim miejscu, szczegolnie po pobycie w szpitalu. Podejscie do 7f to raczej kwestia indywidualna i kazdy inaczej na to patrzy :) -- 06 paź 2013, 10:58 -- grsec, dokladnie, szczerze to ostatni cztery lata zycia mam jakby wymazane, niewiele pamietam, zbyt duzo zlego sie dzialo, sama sie dziwie jak tyle czasu zdolalam przetrwac..
  6. No to witam w naszym swiecie wiedz ze nie jestes sam, dla mnie deprecha to chleb powszedni, plus nerwica lekowa i borderline - sam syf. Tez mam 19, powtarzam obecnie3 klase z wielkim trudem.. Nie jestem z Krakowa, bylam tylko w Babinskim na konsultacjach na 7f ( lepiej sie trzymac z dala..)a z tego co wiem i sie orientuje to dobrym lekarzem jest w krk dr Monika Noga. Kiedys z pewnoscia sie do niej wybiore jak juz uporam sie z trauma dot. Lekarzy tej specjalnosci
  7. Mushroom, widze ze humor dopisuje -- 06 paź 2013, 00:39 -- Mushroom, widze ze humor dopisuje
  8. Szpital na Nowowiejskiej w Wawie..Caly czas nurtuje mnie mysl jaka opinie maja ludzie o tym szpitalu.. Szczerze to mam bardzo zla opinie o tym miejscu i bardzo zle go wspominam.. Snia mi sie o nim okropne koszmary i nie potrafie zapomniec o pobycie choc minelo sporo czasu Jest tu ktos kto mial zaszyt byc w tym miejscu, moze zna kogos kto byl?Nie widzialam w internetach zbyt wiele rozwinietych opinii o nim oprocz jednej ktora zgadzala sie z moja w stu procentach. Bardzo chetnie sobie ponarzekam na stan polskiej sluzby zdrowia ( a konkretnie tego miejsca )
  9. karoll007

    Fobia szkolna

    Vett, jak tak sobie czytam o tych twoich przezyciach to mam wrazenie jakbym ja to pisala u mnie bylo podobnie, tyle ze nie mam stwierdzonej oficjalnie nerwicy lekowej, obecnie powtarzam 3 liceum ( pobyt w psych.) w toku indywidualnym, a nerwy sie nie zmienily, rzygam codziennie a od poczatku wrzesnie schudlam juz 15 kilo, po prostu jakis koszmar, zawsze mam wrazenie ze nauczyciele chca mi cos zrobic, a poyem mam wrazenie ze ich rozerwe na strzepy, tak mnie nosi.. -- 04 paź 2013, 17:18 -- Vett, jak tak sobie czytam o tych twoich przezyciach to mam wrazenie jakbym ja to pisala u mnie bylo podobnie, tyle ze nie mam stwierdzonej oficjalnie nerwicy lekowej, obecnie powtarzam 3 liceum ( pobyt w psych.) w toku indywidualnym, a nerwy sie nie zmienily, rzygam codziennie a od poczatku wrzesnie schudlam juz 15 kilo, po prostu jakis koszmar, zawsze mam wrazenie ze nauczyciele chca mi cos zrobic, a poyem mam wrazenie ze ich rozerwe na strzepy, tak mnie nosi..
  10. Ja osobiscie mecze sie z tym od 4 lat pomimo ze ma dopiero 19 lat probowalam juz wszelkich sposobow, bylam juz kiedys calkiem lysa, potem wlosy odrosly, i gdy przyszedl gorszy czas znow sie zaczelo od nowa. U mnie to zalezy od stanu psychiki, a ostatnio jest kiepsko wiec lyse placki juz sie pojawiaja. A tak pieknie odrosly mi wlosy ;(.... jak bylam w szpitalu psych. to pomogly mi benzo. ( zaznaczam ze nie bylam tam z powodu trich.)Nie mialam wtedy takiej potrzeby i tak samo bylo po rysperydonie z depakine po prostu jak reka odjal, niestety te leki nie pozwalaly mi normalnie funkcjonowac i musialam zrezygnowac. Na trich. Probowalam roznych terapii, mialam konsultacje i nic... Mam wrazenie ze sama o tym wiecej wiem niz lekarze.. Czekam z nadzieja na kogos kto oskryje sekret tego zaburzenia..
  11. Witam was wszystkich, mam 19 lat i pomimo ze siedze na tym forum od dwoch lat, dopiero teraz sie zarejestrowalam. Czuje juz totalna bezsilnosc wobec siebie, dlatego mam nadzieje, ze wyrazicie swoja opinie o tym co wam napisze. Moja historia zaczyna sie 4 lata temu kiedy to wlasnie zaczelo sie ze mna dziac duzo zlego. Stany depresyjne,problemy w nauce (kiedys bylam wzorowa), objawy kompulsywne (trichotillomania).od tamtej pory zaczelam chodzic na terapie, pomimo terapii wciaz dzialo sie coraz gorzej,mogromna depresja poprzeplatana ze stanami wielkich buntow alkoholu, i troche narkotykow. Musze zaznaczyc ze mialam wtedy kiepskie relacje rodzinne, ktora niezbyt przejmowala sie moim zachowaniem. Trafilam w podejrzane towarzystwo, ulegalam wplywom i nagle sama z siebie odcielam sie od tego, zyjac z wielka agresja do calego swiata i samej siebie. Nie obylo sie bez acting outow, a dwa lata temu pojawily sie samookaleczenia. Zaczelam mkec potworny lek przed szkola, i niesamowite trudnosci w skupieniu, wrecz niemozliwe, potrafilam sie tak jakby zacinac i malo nie wpasc pod samochod. Usilnie ukrywalam blizny, rany, do czasu kiedy mam ich nie zauwazyla. Trafilam do psychoatry, pierkwsze leki moklobemid, tydzien pozniej bylo tak zle ze znow wrocilam do niego, zapisal mi fevarin po ktorym dostalam czestoskurczow serca i nie bylam w stanie funkcjonowac. Z polecenia znajomej mamy trafilam na konsultacje do brzozowa, pozniej do warszawy w centrum zdrowia dziecka, na koncu dostalam sie do dr moskwy w wawie, ktory w miare ustawil mi leki, dzieki ktorym przynajmniej bylam w atanie ukonczyc rok szkolny. Ale to nie byl koniec dokladnie rok temu pogorszylo sie do tego stopnia ze nie mialam sily nawet wstac z lozka, nie chcialo mi sie zyc juz od kilku lat ale to bylo ju dla mnie za duzo. Prob samobojczych mialam wtedy za soba juz jakies 5, w ostatecznosci nalykalam sie wszelkich psychotropow popijajac oczywiscie %. Wtedy wlasnie zadzwonil do mnie moj terapeuta zeby mi powiedzec ze sesja odwolana, ledwo odpowiedzialam ze juz wszystko niewazne. On wlasnie mnie znalazl i w sumie uratowal zycie. Za dwa dni trafilam do dr moskwy w warszawie, ktory przymusowo skierowal mnie do szpitala na nowowiejskiej, bylo to dla mnie najgorsze prezycie jakie mnie spotkalo. Pobyt w szpitalu moglabym porownac do najgorszego koszmaru, nabawilam sie tam takiej traumy, ze na sama mysl lzy mi ciekna po policzkach. Bylam tam jedynie trzy najgorsze miesiace zycia i z pomoca mamy jakos wyszlam z diagnoza borderline i skierowaniem na 7F. Leki w szpitalu okropnie oglupialy ( klonazepam, diazepam, lorazepam,imovan, lit, rispolept, depakine chrono) po pobycie w szpitalu bralam rispolept z depakine i stwierdzam ze byl to najgorszy lek, pomimo ze mnie wyhamowal w zachowaniach, to bylam robotem fizycznym i emocjonalnym, do tego okropne drzenie slinotok i dreczace realistyczne sny. Odstawilam leki i bralam tylko lit. Po wszystkich konsultacjach na 7f strach przed zamknieciem szpitalem i lekarzami sprawil ze zrezygnowalam. Od maja do lipca bylo ze mna praktycznie w porzadku, bez zadnych nadzwyczajnych stanow. W sierpniu zaczelo sie, ale zupelnie inaczej. Totalny dol i panika przed nowym rokiemm (oczywiscie nie przeszlam klasy maturalnej i musialam powtarzac, jednak w formie indywidualnej w szkole). Wszyscy znajomi juz wyjechali, nie mam kompletnie nikogo a bezsilna depresja zaczela sie przeradzac w dziwne stany, ataki paniki ( codzienne wymioty, nie jedzenie, brak tchu, nieznosnie wysokie cisnienie, drzenia, omdlenia). A ostatnia rewelacja jest tak niesamowita agresja i zlosc do wszystkiego ze nie kontroluje tego, nie monza sie do mnie odezwac, zaraz krzycze, denerwuje sie, zdarzylo mi sie nawet kogos pobic, a jak zemdlalam i trafilam do szpitala to ucieklam, mam caly czas wrazenie ze ktos chce zrobic mi krzywde, ze mnie sledzi, mam zerowa koncentracja ciagle dreczy mnie mysl ze jestem sama, a pomimo tego odrzucam innych od siebie, nie robie tego celowo. Mam niesamowita nienawisc do ludzi i yego co robia mowia, jak sie patrza. Moj terapeuta mowi ze robi sie to dziwne, bo jak zauwazyl rozwalanie wszystkiego wokol daje mi satysfakcje, a pozniej bedzie jeszcze gorzej. Nie mam juz sily, jak o tym wszystkim mysle to mam wrazenie ze glowa mi peknie. Ciagly bol glowy i spanie po 16 godzin to nie jest zycie. Boje sie ze kiedyc zlapie za noz i zrobie krzywde albo komus albo sobie. To jest jakas paranoja. Jak myslicie, zglosic sie do lekarza, wiedzac ze amm ogramna traume i strach przed nimi? ( w swojej historii odwiedzilam juz chyba 9 roznych)?? Z gory przepraszam za bledy, ledwo patrze na oczy, wierzcie ze skupienie sie na tym zajelo mi jakies 2 godziny. A jesli ktos z was chce sie dowiedziec o warunkach i traktowaniu na Nowowiejskiej to chetneie opowiem bo o takich rzeczach trezba mowic, bo to nie do pomyslenia. Niech was moj wiek nie zmyli, jestem dosc oblatana w chorobowych sprawach, pewnie nikomu nie bedzie chcialo sie tego czytac, ale przynajmniej napiecie troche ze mnie zeszlo.
  12. Witam was wszystkich, mam 19 lat i pomimo ze siedze na tym forum od dwoch lat, dopiero teraz sie zarejestrowalam. Czuje juz totalna bezsilnosc wobec siebie, dlatego mam nadzieje, ze wyrazicie swoja opinie o tym co wam napisze. Moja historia zaczyna sie 4 lata temu kiedy to wlasnie zaczelo sie ze mna dziac duzo zlego. Stany depresyjne,problemy w nauce (kiedys bylam wzorowa), objawy kompulsywne (trichotillomania).od tamtej pory zaczelam chodzic na terapie, pomimo terapii wciaz dzialo sie coraz gorzej,mogromna depresja poprzeplatana ze stanami wielkich buntow alkoholu, i troche narkotykow. Musze zaznaczyc ze mialam wtedy kiepskie relacje rodzinne, ktora niezbyt przejmowala sie moim zachowaniem. Trafilam w podejrzane towarzystwo, ulegalam wplywom i nagle sama z siebie odcielam sie od tego, zyjac z wielka agresja do calego swiata i samej siebie. Nie obylo sie bez acting outow, a dwa lata temu pojawily sie samookaleczenia. Zaczelam mkec potworny lek przed szkola, i niesamowite trudnosci w skupieniu, wrecz niemozliwe, potrafilam sie tak jakby zacinac i malo nie wpasc pod samochod. Usilnie ukrywalam blizny, rany, do czasu kiedy mam ich nie zauwazyla. Trafilam do psychoatry, pierwsze leki moklobemid, tydzien pozniej bylo tak zle ze znow wrocilam do niego, zapisal mi fevarin po ktorym dostalam czestoskurczow serca i nie bylam w stanie funkcjonowac. Z polecenia znajomej mamy trafilam na konsultacje do brzozowa, pozniej do warszawy w centrum zdrowia dziecka, na koncu dostalam sie do dr moskwy w wawie, ktory w miare ustawil mi leki, dzieki ktorym przynajmniej bylam w atanie ukonczyc rok szkolny. Ale to nie byl koniec dokladnie rok temu pogorszylo sie do tego stopnia ze nie mialam sily nawet wstac z lozka, nie chcialo mi sie zyc juz od kilku lat ale to bylo ju dla mnie za duzo. Prob samobojczych mialam wtedy za soba juz jakies 5, w ostatecznosci nalykalam sie wszelkich psychotropow popijajac oczywiscie %. Wtedy wlasnie zadzwonil do mnie moj terapeuta zeby mi powiedzec ze sesja odwolana, ledwo odpowiedzialam ze juz wszystko niewazne. On wlasnie mnie znalazl i w sumie uratowal zycie. Za dwa dni trafilam do dr moskwy w warszawie, ktory przymusowo skierowal mnie do szpitala na nowowiejskiej, bylo to dla mnie najgorsze prezycie jakie mnie spotkalo. Pobyt w szpitalu moglabym porownac do najgorszego koszmaru, nabawilam sie tam takiej traumy, ze na sama mysl lzy mi ciekna po policzkach. Bylam tam jedynie trzy najgorsze miesiace zycia i z pomoca mamy jakos wyszlam z diagnoza borderline i skierowaniem na 7F. Leki w szpitalu okropnie oglupialy ( klonazepam, diazepam, lorazepam,imovan, lit, rispolept, depakine chrono) po pobycie w szpitalu bralam rispolept z depakine i stwierdzam ze byl to najgorszy lek, pomimo ze mnie wyhamowal w zachowaniach, to bylam robotem fizycznym i emocjonalnym, do tego okropne drzenie slinotok i dreczace realistyczne sny. Odstawilam leki i bralam tylko lit. Po wszystkich konsultacjach na 7f strach przed zamknieciem szpitalem i lekarzami sprawil ze zrezygnowalam. Od maja do lipca bylo ze mna praktycznie w porzadku, bez zadnych nadzwyczajnych stanow. W sierpniu zaczelo sie, ale zupelnie inaczej. Totalny dol i panika przed nowym rokiemm (oczywiscie nie przeszlam klasy maturalnej i musialam powtarzac, jednak w formie indywidualnej w szkole). Wszyscy znajomi juz wyjechali, nie mam kompletnie nikogo a bezsilna depresja zaczela sie przeradzac w dziwne stany, ataki paniki ( codzienne wymioty, nie jedzenie, brak tchu, nieznosnie wysokie cisnienie, drzenia, omdlenia). A ostatnia rewelacja jest tak niesamowita agresja i zlosc do wszystkiego ze nie kontroluje tego, nie monza sie do mnie odezwac, zaraz krzycze, denerwuje sie, zdarzylo mi sie nawet kogos pobic, a jak zemdlalam i trafilam do szpitala to ucieklam, mam caly czas wrazenie ze ktos chce zrobic mi krzywde, ze mnie sledzi, mam zerowa koncentracja ciagle dreczy mnie mysl ze jestem sama, a pomimo tego odrzucam innych od siebie, nie robie tego celowo. Mam niesamowita nienawisc do ludzi i yego co robia mowia, jak sie patrza. Moj terapeuta mowi ze robi sie to dziwne, bo jak zauwazyl rozwalanie wszystkiego wokol daje mi satysfakcje, a pozniej bedzie jeszcze gorzej. Nie mam juz sily, jak o tym wszystkim mysle to mam wrazenie ze glowa mi peknie. Ciagly bol glowy i spanie po 16 godzin to nie jest zycie. Boje sie ze kiedyc zlapie za noz i zrobie krzywde albo komus albo sobie. To jest jakas paranoja. Jak myslicie, zglosic sie do lekarza, wiedzac ze amm ogramna traume i strach przed nimi? ( w swojej historii odwiedzilam juz chyba 9 roznych)?? Z gory przepraszam za bledy, ledwo patrze na oczy, wierzcie ze skupienie sie na tym zajelo mi jakies 2 godziny. A jesli ktos z was chce sie dowiedziec o warunkach i traktowaniu na Nowowiejskiej to chetneie opowiem bo o takich rzeczach trezba mowic, bo to nie do pomyslenia. Niech was moj wiek nie zmyli, jestem dosc oblatana w chorobowych sprawach, pewnie nikomu nie bedzie chcialo sie tego czytac, ale przynajmniej napiecie troche ze mnie zeszlo.
×