Skocz do zawartości
Nerwica.com

dina

Użytkownik
  • Postów

    109
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dina

  1. Mam lekką postać padaczki i biorę LAMITRIN od 8 lat. Uważam go za dobry lek, u mnie nie daje skutków ubocznych. Nie przytyłam, nie miałam wysypki. Ale jak to każdy lek brany na dłuższą metę prawdopodobnie w pewien sposób zaburza pracę układu pokarmowego. Na razie tego nie odczuwam. Natomiast: brałam przez jakiś czas (kilka miesięcy) LAMOTRIX (czyli zamiennik lamitrinu) i nie polecam. Kiedy go brałam miałam problemy z przemianą materii i jeszcze trochę przytyłam Przestałam i przerzuciłam się spowrotem na lamotrin. Niestety lamtrin ma jedną wadę - jest drogi. Tylko w przypadku padaczki jest refundowany więc akurat ja mam tanio.
  2. No jasne, że to nie jest problem jak facet się masturbuje raz na jakiś czas. Problem jest wtedy jak przestaje to kontrolować, dochodzi do tego porno. I jest katastrofa... Hehe, nie mam zamiaru wchodzić na ten link, ale seks wszystkich kręci - sorry, ale tak zostaliśmy stworzeni
  3. seks jest jednym z najsilniejszych narkotyków, zalicza się do tego masturbacja. Wiem, że istnieje (podobno) bardzo dobra strona, w której na forum piszą ludzie uzależnieni od seksu i masturbacji www. onanizm.pl. Myślę że warto tam zajrzeć. Wygląda ten post jak spam prawie
  4. No to ja mogę. Rety, dlaczego nikt nie pisze w tym wątku o psychoterapeutach. Nie pisałam o niej, bo jest bardzo znana. Dziwię się, że nikt o niej nie pisał (albo przeoczyłam). Krystyna Kotowa, wystarczy wpisać w google i już jest telefon. Jestem po terapii u niej i na 100% polecam. Podejrzewam, że jest najlepszą psychoterapeutką w Lublinie. Hehe, i myślę, że z tak długoletnim doświadczeniem to raczej nikogo innego nie ma. Życzę powodzenia!
  5. Adresów do Kozaka w tym watku jest od groma i to ja wpisywałam hehe Albo w wyszukiwarkę mozna wpisać. raz ciach i po krzyku. Kozak i Kopacz, obaj bardzo dobrzy :) A ja mam inne pytanie: czy ktoś z państwa: mógłby mi polecic dobbrego neurologa z Lublina Nie widziałam tutaj takich ofert jakby się dało to z góry dziękuje!
  6. Moja mama jest leworęczna. ale piszę lewą i prawą tak samo dobrze. jak chodziła do szkoły to nie wolno było pisać lewą więc się nauczyła prawą hehehe
  7. dina

    wiara a seks

    ps. Aga to nie do Ciebie.
  8. dina

    Magnez ...

    Hmmm, ale "ja tu rządzę" [w swoim życiu] przynosi jeszcze lepsze efekty niż magnez
  9. dina

    Magnez ...

    Popieram! Magnez i "ja tu rządzę" to podstawa
  10. dina

    wiara a seks

    Ooooj, ludzie, ludzie.. jakie wy macie pojęcie o Kościele W kościele jest mnóstwo baaardzo inteligentnych, myślących ludzi. Którzy wiedzą, że wiele z tego co piszę Aga jest bardzo logiczne i sensowne. Pogadajcie "SE" lepiej z jakimś myślącym człowiekiem w sutannie np dominikaninem, wtedy będziecie wiedzieć troszkę więcej o tym jak to jest z tym seksem, zamiast prowadzić tutaj agresywne dyskusje w stylu "jaki ten kościół zły a te zasady o seksie to już w ogóle ciemniogród" eeeeehhhh. to jest dopiero moherowe myślenie. przepraszam za złośliwość
  11. Hahahahahaha to jest najlepszy wątek na tym forum
  12. dina

    wiara a seks

    Rety, masturbacja 5 czy 7 razy dziennie TO NIE JEST NORMALNY OBJAW Mam wrażenie, że osoba, która tak często to robi - raczej nie ma nad tym kontroli. Bo to jest naprawdę za często!! Seks ( i tym samym masturbacja) jest BARDZO SILNYM NARKOTYKIEM. działa mniej więcej tak silnie jak morfina. (w przeliczeniu - cyt. psychoterapeutę z certyfikatem) Wytwarzają się endorfiny itd. A endorfiny są pochodną morfiny. No tak, owszem że masturbacje rozładowuje napięcie. To skuteczny "znieczulacz" Gorzej tylko jak to jest jedyny środek do rozładywania tego napięcia. Można zrobić taki test na uzależnienie: czy wytrzymam np miesiąc bez tego znieczulacza? O uzależnieniu od seksu jest nieco trudniej mówić niż np o alkoholu. Hmmm... ciekawe ilu z nas ma taki problem? I nie wdaję się w żadne dyskusje odnośnie religii itd, nie wiem po co ale za kazdym razem kiedy pojawia się ten temat od razu pojawia się Pan Bóg. Kurcze w innych tematach równie dobrze też mógłby się pojawiać :) Zdaje się, że temat tego topiku jest inny. [Dodane po edycji:] Nie no.. jednak się wdam w dyskusję Niektórzy z was to chyba maja jakiś problem z tym Panem Bogiem i jeszcze do tego z Kościołem Katolickim że tak tę biedna Agę atakują. Dajcie wy juz spokój i się na inne forum przenieście
  13. Pewnie, że psychoterapia działa. Tylko pod jednym warunkiem. Ale tylko wtedy jak się pracuje nad sobą! Oprócz spotkań na terapii - sam w domku, we własnej głowie :) Wiem, że to trudne i nie wszystko od razu. Uczę się całe zycie. Psychoterapia bez pracy własnej tylko poprawi samopoczucie. Miłe ale mija kiedyś myślałam, że spotkania na terapii wystarczą, ale widzę że to bzdura. Żadnych cudów, żadnych łatwych pocieszeń. Praca. Takie moje zdanie.
  14. Dzięki Marta. Nazywaj swoje uczucia, te bolesne też (np pisząc) TO BARDZO WAŻNE, żeby mieć z nimi kontakt. Ja wiem, że to nie jest przyczyną nerwicy :) boję się tylko, że ten mój konflikt wewnętrzny powoduje po prostu duże napięcie i powstawanie tych natręctw. Wcześniej tez miałam różne natręctwa ale w innych sprawach. na szczęście koszmar mijał po jakimś czasie.
  15. Jeszcze jeden film którego nikomu nie polecam... przebija nawet Plac Zbawiciela. DUCHY GOI.... to dramat. jedyny film na którym musiałam wyjść, trzęsłam się. NEVER!!!
  16. Ojej, tak czytam i czytam i się zastanawiam czy mnie tez to dotyczy. Mam nadzieję.... dziwnie to brzmi ale mam nadzieję, że to natręctwa a nie rzeczywistość. Chyba muszę zacząć od początku świata: Mam nerwicę, chodziłam rok wcześniej na terapię indyw. ok 2 lat, terapia w zasadzie nie była zakończona ale urwana Leków nie brałam. Miewam (znikają) różne objawy typu natręctwa - odnoście z różnych tematów... Mam 24 lata, za rok kończe studia i nigdy nie byłam w takim stricte związku... Z K się poznaliśmy w marcu tego roku na wspólnym spotkaniu ze znajomymi. Mieszkamy od siebie 250km... K na pierwszym spotkaniu mi się wcale nie spodobał. Ale napisał do mnie przez internet i zaczeliśmy ze sobą pisać. Zaryzykowałam, spotkaliśmy się, wrażenie zrobił na mnie ogromnie pozytywne - świetny facet. Kontakt przez internet, ale raz na jakiś czas. Często byłam zawiedziona że on tak rzadko pisze. Potem kilka spotkań na żywo - parę weekendów, potem cały tydzień razem. Teraz smsy, gg... I razem jesteśmy teraz może od miesiąca choć trudno cezurę określić. Myślę, że bardzo się podobam K. Ja sama mogę sprawiać wrażenie chłodnej, z różnych względów... K jestem (byłam???) zachwycona, nigdy nie spotkałam takiego mężczyzny. Po prostu "facet idealny" [tak wiem, że takich nie ma...] Mówię (myślę? myślałam?) że jestem zakochana. Przez te kilka dni razem czułam się tak szczęśliwa i mialam przekonanie, że to na pewno ten że w każdej chwili moge wziąć z nim ślub Ale jednego dnia jak on powiedział coś banalnego (!!!) co mnie troszkę zabolało. Zaczęłam od tamtej pory mieć jakieś myśli, że może tak naprawdę to ja nic do niego nie czuję. Że tak bardzo potrzebowałam być z kimś że wmówiłam sobie to wszystko (bo tak rozumowo to K rzeczywiście zasługuję na uwagę..) Że może to tylko pożądanie i hormony? (i nie mówię tu o seksie tylko o potrzebie ciała) Boję się, że może nie chce sie przed sobą przyznać ani skonfrontować z uczuciami że nic do niego nie czuje. Że nie chce go stracić. K jest genialnie inteligentny, podoba mi się fizycznie, pociąga mnie, ma poczucie humoru... choć zupełnie odbiega od facetów którzy mi sie podobali do tej pory. Boję się też, że może skupiam się podświadomie na tym że sporo zarabia... o Boże.. nie chcę tak! Boję się, że nic nie czuję do K, ze wszystko wymyślił mój rozum i moje ciało - że TYLKO ciało nas trzyma i niedługo okaże sie, że nie mamy o czym gadać. (a K mówi sporo, ja zazwyczaj też, a przy nim zwykle mam taki blok - jak milcząca twierdza, choć ogólnie jestem bardzo naturalna przy nim!) Miałam jeden taki wieczór w którym myślałam, że oszaleję (gdy oglądałam zdjęcia K- doszłam do wniosku że jest mi totalnie obojętny i nawet mi się strasznie nie podoba z wyglądu...) Naprawde tak myślałam wtedy.... miałam takie uczucia też gdzieś na drugim spotkaniu. Boję się, że straciłam kontakt z własnymi uczuciami od kiedy nie chodzę na terapię, że przestałam nad nimi pracować... i że dlatego nie wiem czy coś do K czuje. W każdym razie K bardzo bardzo mi sie podoba, mogłabym ciągle o nim mówić, jestem dumna, że mam takiego ekstra faceta. Naprawdę takiego faceta chciałabym mieć jeśli się nawet rozstaniemy. Są dwie różnice między nami: 1) on jest umysł ścisły ja humanista, cały czas panicznie boje sie że nie będzie o czym rozmawiać 2) ja jestem praktykującą chrześcijanką i sakramenty są dla mmnie ważne. on wierzy w Boga, ale ma trochę inny światopogląd niż ja. Ja mam straszny konflikt w sobie w tym temacie jeśli chodzi o seksualność... jest to koszmarne. Nie wiem jak sobie z tym poradze.... Boję się, że to powoduje moje wątpliwości, co do moich uczuć. Tęsknię za nim, nie mogę doczekać się aż się zobaczymy za kilka dni ale... eh... o rany nigdy w życiu nie napisałam takiego długiego posta.. wybaczcie...
  17. kiedyś na terapii miałam takie dziwne doświadczenie [mówiłam o dzieciństwie wtedy - 3/4 mojej terapii to było dzieciństwo ]: uczucie takiej wszechogarniającej ciemności, bólu i potrzeby żebym była zupełnie sama i NIKT mnie nie dotykał, nie ruszał, żebym mogła zagłębić się w tę czarną kulę i nie czuć niczego z zewnątrz. - moja psycho powiedziała, że podobne doświadczenia mają osoby które były niechcianymi dziećmi. że oczywiście nie może osądzić czy tak jest w moim przypadku ale to przypomina. z tego co słyszałam od rodziców myślę że nie byłam jakoś szczególnie niechcianym dzieckiem, ale wiem, że moja mama bardzo bała się czy urodzę się zdrowa... tym bardziej że siedziałam w jej brzuchu tylko po jednej stronie - tylko czasem przemieszczałam się na drugą. widzę, że u większości z was jakieś komplikacje były... ewa125 bardzo ciekawy temat... życie prenatalne ma paradoksalnie taki duży wpływ na nasze życie...
  18. ja na terapię chodziłam ok 2 lat, moi rodzice nic o tym nie wiedzieli i nie wiedzą. byłoby to dla mnie jeszcze bardziej stresujące gdyby wiedzieli.
  19. jaaa a mówił Gustaw żebyś sprtóbowała odstawić leki juz dawno mówił [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:24 am ] "jeszcze będzie przepięknie" miej nadzieję :) choćby nawet złudną :)
  20. Ja chodziłam do drugiej pani psycho (J.L) w poradni akademickiej, ale sorry spotkania raz na trzy tyg czy na miesiąc mnie nie satysfakcjonują więc zdecydowałam chodzić do niej prywatnie. właśnie zrezygnowałam z terapii u niej. po prostu myślę że ona nie jest dla mnie. choć myślę że jest dobrą terapeutką, ale mi nie odpowiada. quentin, a jakie są Twoje doświadczenia, jestem bardzo ciekawa, napisz jak możesz.
  21. Mam pytanie; czy ktoś brał udział w takiej terapii? Jest na Abramowicach i trwa tydzień. psychiatra mi o niej powiedział, ale jakoś nie przyszło mi na myśl spytać z czym to sie je i jak to wygląda. nie wiem czy trzeba zostac w szpitalu przez tydzień, taka opcja odpada, czy po prostu przychodzi się na cały dzień. kwalifikuje na nią w poniedziałki dr Kopacz. bardzo proszę o wszelkie informacje na ten temat jak ktoś cokolwiek wie. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:19 am ] ojej.. naprawdę nikt nie brał udziału w czymś takim?
  22. Psychosoma jest poradnią prywatną, umowy z NFZ nie ma. Kozak jest na abramowicach od wtorku do piątku od ok 9 do ok13stej. We wtorki nie polecam, bo nie ma czasu. Zresztą poczytaj sobie na forum, do Kozaka bezwzględnie warto. dr Kopacz tez jest dobrym psychiatrą, też na abramowicach albo na Orlej 10. ciekawe jest,, że w Lublinie więcej jest dobrych psychiatrów a trudno znaleźć dobrego psychoterapeutę... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:52 pm ] sama nie jestem do swojej przekonana kilka spotkań na razie oby sie zmieniło..
  23. nitka Ty polecasz "Małe dzieci" z Kate Winslet?! Jezu, ja po tym filmie prawie w panikę wpadłam i miałam jakieś schizy i lęki o pedofili że jak sobie przypomnę to mam ciarki na plecach. Boże... Też muszę bardzo uważać na to co oglądam. Na liście filmów zakazanych dla mnie (oglądałam ) bezdyskusyjnie króluje "plac zbawiciela" (choć naprawde b.dobry film) pół nocy spać nie mogłam...
  24. Stokrotko, też się tego kiedyś bardzo bałam... nie było to bardzo silne ale mnie dręczyło. Przeszło, samo. Bóg chcę żebyś była szczęśliwa. I podpisuję się pod wypowiedzią Mafju88. to tak nie całkiem w temacie, ale dziś przeczytałam takiego zdania jakiegoś świętego - Gdybyśmy wiedzieli jak bardzo kocha nas nasz Pan umarlibyśmy z radości
  25. Hm... a co do poczucia humoru to... ja lubię no i jest to dla mnie o wiele WAżNIEJSZE niź wzrost... kóry tak katujecie
×