Skocz do zawartości
Nerwica.com

cheval

Użytkownik
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cheval

  1. Ala, przeczytałam gdzieś niedawno, że dla nas, DDA, strach przed światem jest jeszcze większy niż pozostanie w domu. I to jest bardzo celna uwaga. Każdy z nas chciałby się odseparować na zawsze, ale najczęściej się boimy. A przynajmniej tak jest w moim wypadku (może to przez nerwicę, nie wiem).
  2. Oczywiście, że nic nie da. Ale ja nie zamierzam tu mieszkać całego życia. Nawet jak zostanę na studia to potem i tak planuję uciekać, a jak już uda się usamodzielnić w 100% to zmniejszyć kontakty do minimum. U mnie na szczęście ojciec nie jest agresywny, ale i tak... mam dosyć słuchania tych kłótni, sprzeczek i wrzasków na temat pieniędzy... Co gorsza, moja matka ZAWSZE znajdzie coś, żeby się przyczepić. A to nieposprzątane, a tu mogłam przecież zrobić obiad, pójść do pracy albo gdzieś wyjść. Szuka takiej zaczepki na siłę...
  3. Zupapomidorowa właśnie jest opcja wyprowadzki na studia, no ale to już cięższy orzech do zgryzienia, bo z tym wiąże się kilka innych spraw... :/ Ojca nienawidzę, ale jak mam lepszy dzień to jest mi bardzo neutralny. A matka zależy... przeważnie wyżywa się na mnie za to jakiego faceta sobie znalazła, więc głównie po pierwszym zdaniu tracę ochotę na jakąkolwiek konwersację z nią. Generalnie mam wrażenie, że całą moją terapię szlag bierze właśnie przez nich. Jak ja mam się zmienić skoro oni nadal są tacy sami...?
  4. Moi wyjechali na wakacje 2-tygodniowe. I pomimo tego, że została siostra, to i tak niesamowicie odpoczęłam psychicznie. Wystarczyły 2 dni od ich powrotu, żebym znowu czuła się tak beznadziejnie jak wcześniej... Także wiem, jak się czujecie, bo walczę z tym gównem codziennie. I modlę się, żeby sobie gdzieś wyjeżdżali na jak najdłużej, bo tylko wtedy mogę od nich odpocząć... :/
  5. cheval

    relacje damsko-męskie a dda

    Przeczytałam Twoją historię chrz i poczułam, jakbym czytała o sobie. W szczególności fragment, w którym wspominasz o tej "fali", że raz kobieta chce, raz nie. Mam dokładnie takie same wahania nastrojów. Generalnie miałam może dwóch mężczyzn tak na poważnie, a większość odrzucam. Jednak jakiś czas temu poznałam jednego chłopaka (przez internet, jest zza granicy) i wszystko było ok, do czasu, kiedy napisał mi, że mu się podobam. Ja oczywiście wtedy spanikowałam, w ogóle się nie spodziewałam. Jednak potem zdałam sobie sprawę, że on też jest dla mnie ważny. Naprawdę, udało mi się przed nim otworzyć prawie w 100% (wie, że mam nerwicę i bardzo mi pomaga). Jednak zauważyłam, że często zmieniam zdanie na jego temat. Tzn., raz mi się podoba i chciałabym, żeby coś z tego było, a na drugi dzień potrafię traktować go jak zwykłego znajomego albo i nawet go unikać, bo po prostu nie chcę mi się z nim rozmawiać. Jakbym... nie czuła tego czegoś. I tak jak napisał chrz, jeden dzień, dwa, jestem taka "oschła", a na następny dzień bierze mnie takie poczucie winy, że go tak potraktowałam i od razu go przepraszam. Czy ktoś z Was mógłby rozwinąć temat tej "fali" i zmiany zdań? Jestem ciekawa skąd to się bierze i jak z tym walczyć.
  6. cheval

    Wyprowadzka

    Właśnie bardzo dużo o tym myślę, bo w ogóle sam wybór studiów jest trudny (tutaj szwedzki, tam rosyjski). Z jednej strony nie chcę się z tym spieszyć, bo 2 lata temu bałam się wyjść z domu, a tu nagle mam mieszkać sama w innym mieście. Z drugiej zaś, nerwica to jedna wielka walka ze samym sobą i tym, czego się boimy. A jak jeszcze pomyślę o tym, że przez najbliższe 3 lata mam dalej z nimi mieszkać to nie wiem czy płakać, czy co... :/
  7. cheval

    Wyprowadzka

    A ja się podepnę pod temat. Generalnie ojciec jest alkoholikiem, matka... chyba przez niego jest nerwowa, wyżywa się na wszystkich, nie okazuje emocji itd. A ja sama mam nerwicę lękową. Tak czy siak: Jestem tegoroczną maturzystką, właśnie stoję przed decyzją o wyborze studiów. Zawsze marzyłam o Krakowie, głównie żeby uciec od tej toksycznej rodziny. I udało się, dostałam się. I z jednej strony marzę o tym, żeby wyjechać i ograniczyć z nimi kontakty, a w przyszłości to już w ogóle zerwać na zawsze. Z drugiej zaś... mam poczucie, że nie dam rady. Z resztą cała moja rodzina non stop wmawia mi, że mogę nie dać rady, że lepiej zostać tu i studiować w mieście obok. Już sama nie wiem co robić... Może faktycznie jestem za słaba na tak wielki krok?
  8. Ja mam AZS od baaardzo dawna. I śmiało mogę powiedzieć, że odkąd zaczęłam leczenie (terapia, leki itd) to właściwie moje zmiany zeszły całkowicie. I widzę też, że kiedy łapie mnie lęk lub stres to AZS włącza się od razu. Niestety, od wszelakich sterydów mam zniszczone ręce, dosłownie jak pergamin, więc gdybym wiedziała wcześniej, że to wszystko się wiąże ze sobą, na pewno nie ładowałabym w siebie tyle silnych maści, ile kiedyś jak bywało bardzo źle.
  9. Rany, dziewczyny... nie sądziłam, że jeszcze tu zawitam. Co prawda teraz jest zupełnie inna bajka niż kiedyś, ale czy Wam też się pogorszyło? Nie wiem czy to sprawka tego, że nadchodzi jesień, ale po prostu znowu źle się czuję, wszystko zaczyna mnie irytować, znowu łapią mnie lęki związane z emetofobią. Boję się, że za niedługo znowu będzie to samo- to, co było rok temu. Z tego wszystko zrezygnowałam z prawa jazdy (byłam na 1 spotkaniu i stwierdziłam, że nie dam rady. Za dużo tego wszystkiego: matura, zajęcia dodatkowe i jeszcze prawo jazdy...). Co więcej, zaczęłam mieć typowy lęk przed lękiem. Ja nie wiem, myślałam, że już udało mi się to pokonać, a teraz widzę, że zabawa zaczyna się od nowa...
  10. cheval

    Wkurza mnie:

    Wszystko i wszyscy. Złapał mnie taki dół od jakiegoś tygodnia, że czuję się masakrycznie. Dawno nie miałam takiego humoru... Co gorsza, odkąd czuję się naprawdę dobrze (tzn. najgorsze za mną, wyszłam na prostą) to nie umiem sobie za bardzo poradzić z takim stanem...
  11. Oj, dawno mnie tu nie było :) Słuchajcie, biorę fluo już równe 3 miesiące. Nie powiem, jest ogromna poprawa, jeśli chodzi o moje życie- czuję się jak zupełnie inny człowiek. Ale lęki mam nadal, chociaż mniejsze w sumie. Tylko teraz stoję przed decyzją czy fluoksetyna, czy paroksetyna... Nie wiem, myślicie, że fluo działa jak powinno? Czasami się boję, ale dzięki terapii też wiem jak walczyć, a może i lek też trochę pomaga. Kurczę, nie bardzo wiem co robić, lekarz taki sobie, ale przepisała mi paro po moim zasugerowaniu. A teraz strach mnie obleciał przed zmianą leku i panikuję trochę
  12. Mireille dziękuję Ci za odpowiedź. A jak u Ciebie teraz wygląda walka z nerwicą? Jest lepiej, mniej myślisz o tym wszystkim? Ja też się jakoś staram jeść, ale jest ciężko trochę... Co chwilę pilnuję jakiś dziwnych reguł, tak naprawdę w miarę normalnie jem w piątek i sobotę (ale też nie zawsze). Oczywiście odpada jedzenie w miejscach publicznych, a unikanie restauracji i barów to standard od kilku lat. Koszmar...
  13. Maciek jakoś damy radę :) Jestem ciekawa czy przypadkiem nie będę miała zmienianego leku, ale to się okaże później. Na razie sobie łykam fluo jak tik-taki
  14. Ja tam różnie się czuję po fluo. Raz jestem super-szczęśliwa, a raz mam zamułkę taką, że najchętniej nie wstawałabym z łóżka (to już sporadycznie się zdarza). Kilka razy zdarzyło mi się mieć też pogorszenie, czyli więcej lęków itp. Ogólnie jakoś idzie, chociaż na razie nie ma co pisać, bo biorę ją ponad miesiąc dopiero.
  15. Raczej tak, ogólnie przepisano mi ją na nerwicę lękową.
  16. Magnolia tylko raczej u mnie nie ma problemu z głodem, a z tym, że najnormalniej w świecie się boję jeść... :/ Mam ustalone pory, ustalone posiłki, unikam nowości (co by się nie zatruć), jem praktycznie non stop to samo i tak dalej. Koszmar, naprawdę.
  17. O cholerka, to nie jestem pocieszona A walczysz z tym jakoś, próbujesz jeść normalnie? I tak podziwiam, że w pracy coś tam podjadasz, bo dla mnie to niewykonalne. Przynajmniej od jakiegoś pół roku, bo kiedyś nie było z tym problemu. Jestem załamana normalnie, bo niby wychodziłam na prostą, a wyszło tak, że sobie tylko tą nerwicę obeszłam dookoła- jak wyszłam do ludzi, to teraz mam "jazdy" z jedzeniem
  18. Magnolia tak, nadal jem fluo, póki co jest nieźle, bo do ludzi wychodzę i w miarę żyję. Tylko, że teraz pogorszyło mi się z kolei z jedzeniem. Co prawda zawsze byłam szczupła, ale kiedyś jadłam jak każdy. A teraz? W przyszłym tygodniu mam wizytę u lekarza, będziemy się zastanawiać co dalej. Wiem, że też muszę się przełamać i zacząć normalnie jeść, ale jest naprawdę ciężko, tym bardziej, kiedy coś w środku mówi Ci "nie"
  19. Dopisuję się do Was, bo mam dokładnie tak samo... Odkąd zaczęłam walczyć z nerwicą, ta znalazła sobie drugie wejście i nęka mnie teraz od strony jedzenia. Schudłam 3kg, a i tak wyglądam już na chodzący trup Odmawiam sobie nowości, jem z zegarkiem w ręku i jeszcze monotonnie... To jakiś koszmar, wiem, że muszę się przełamać, ale nie wiem jak to będzie... Jeszcze w szpitalu wyląduje i tyle będzie :/
  20. Słuchajcie, a macie problem związany z jedzeniem? Tzn. odmawiacie sobie czegoś, bo np. boicie się, że się zatrujecie, nie najadacie się i tak dalej? Od niedawna mam takie chore obsesje, bo zaczęłam walczyć ze swoją nerwicą, to ona wepchała mi się innymi drzwiami i teraz dyktuje mi co mam jeść, kiedy i ile... Jakaś kompletna masakra, schudłam 3kg (a i tak wyglądam już jak trup), a zawsze bez problemu jadłam w miejscach publicznych, regularnie i nawet dużo. A teraz jest zupełnie przeciwnie...
  21. Ja też faktycznie mocniej się pocę, ale i tak najbardziej drażni mnie suchość w gardle... Non stop piję.
  22. Są podobne to fakt, ale wydaję mi się, że sertralina jest chyba mocniejsza. Będzie dobrze, ja też zawsze boję się skutków ubocznych, dlatego zmieniać leki wolę wtedy, kiedy nie muszę gdzieś wychodzić. Daj koniecznie znać jak się czujesz i oczywiście po miesiącu czekam na raport czy jest lepiej niż na fluoksetynie
  23. Hania33 tak, byłam u 3. Z jednego zrezygnowałam zupełnie, drugi to z NFZ, więc chodzę, żeby chodzić (to ten zapisał mi fluo) i trzeci prywatnie. Rozmawiałam z nią wczoraj i powiedziała mi, że jak fluoksetyna tak zadziałała to żebym ją jeszcze brała, a na początku grudnia się spotkamy i zobaczymy co dalej. Nawet chciała mi już zacząć odstawiać, ale dla mnie to zdecydowanie za szybko, tym bardziej, że lęki nadal mam...
  24. Dzięki wielkie :) Znaczy ja nie mam jakiegoś dużego problemu z wystąpieniami publicznymi, ale raczej mój problem dotyczy fobii społecznej. Ogólnie powiem Wam, że kompletnie nie wiem już co robić i co brać na swoją nerwicę lękową... Bo 2 lekarzy proponuje mi sertralinę, a jeden fluoksetynę, którą aktualnie biorę. Paroksetyna kusi, nie powiem, bo ile bym dała, żeby zniwelować lęki chociażby w 50%.
×