Skocz do zawartości
Nerwica.com

cheval

Użytkownik
  • Postów

    65
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cheval

  1. Mam małe pytanie do Was- zapytałam psychiatrę co sądzi o paroksetynie (aktualnie biorę fluoksetynę). Ona stwierdziła, że jest to lek, ale dobry na lęk przed wystąpieniami publicznymi itp. Czy to prawda? Zaciekawiło mnie to, a tutaj na forum przeczytałam dużo pozytywnych opinii o tym leku dla lękowców. I najważniejsze- czy paro naprawdę eliminuje wszystkie lęki? Czy jednak działa na zasadzie uspokojenia?
  2. Marinka-21 pisałam tutaj jakiś czas temu właśnie z takim samym zapytaniem jak Ty- czy zmienić fluoksetynę na sertralinę. Fluo jem już jakieś 5tyg. chyba (też 20mg na dzień) i na początku też miałam mieszane uczucia- kilka razy wpadałam w dużą panikę, czasami miałam kiepski humor (w ogóle na mnie ten lek nie działał jak "pigułka szczęścia"). Ale postanowiłam jeszcze poczekać, a nuż coś się zdarzy. Co prawda Fluoksetyna nie eliminuje do końca lęków (a właściwie to zastanawiam się czy taki lek w ogóle istnieje), ale u siebie zauważyłam, że stałam się odważniejsza. Czyli potrafię pokonać swoje lęki i fobie i zrobić coś wbrew temu, co mi głowa podpowiada. Rodzina twierdzi, że jestem szczęśliwsza, ale wydaję mi się, że to jednak zasługa moich działań w walce z nerwicą :) Czytałam tutaj też, że fluo nie działa na lęki, ale prawda jest taka, że to my sami musimy z tym walczyć, bo żaden lek nas nie wyleczy- co najwyżej może uspokoić trochę. Decyzja należy do Ciebie co zrobić, ja na razie zostaję z fluoksetyną, bo jakieś efekty są. Może za jakiś czas zmienię na sertralinę, bo to proponowały mi 2 lekarki, ale na razie jakoś daję radę. No i sporadycznie, na uspokojenie mam Afobam, ale z tym ostrożnie, bo uzależnia właśnie.
  3. Dziękuję Ci bardzo Magnolia za info :) O paroksetynie nikt nie wspominał, dowiedziałam się o niej dopiero z forum. To chyba jednak zmienię psychiatrę i zobaczę co powie mi tamten... I tak w sumie to w ogóle nie czuję się jakoś szczęśliwa, pobudzona czy coś Także dla mnie Fluoksetyna to taka średnia "pigułka szczęścia"- chociaż oczywiście zależy to od dawki.
  4. Magnolia a mogłabyś rozwinąć? Słyszałam tylko, że fluo nie eliminuje lęków, a jedynie powoduje szczęście (podobno), ale jeden psychiatra mi to dał, więc postanowiłam zacząć brać. Mam też sertralinę (Asentrę), bo z kolei drugi lekarz mi zapisał i miałam wahania czy zmieniać, czy nie. Postanowiłam jeszcze tydzień zażywać fluo i ocenić czy coś mi to dało. Ale teraz już sama nie wiem...
  5. Adela wiem o czym mówisz, tak samo miałam kilka razy kompletnego doła, wszystkiego się bałam (fluo jem na nerwicę lękową). A po ilu mniej więcej tygodniach zażywania widać jakieś większe efekty jej działania?
  6. A czy kiedy naraz weźmie się np. 20mg fluo to da ona większego "kopa" niż w przypadku kiedy taką dawkę rozbijamy na 2 razy (rano i popołudniu)? Ciekawi mnie to, bo na razie biorę 2 razy po 10mg, ale zastanawiam się czy sobie nie połączyć tego i brać tylko rano. Czasami jakiś przypływ energii odczuwam dopiero popołudniu, chociaż i tak nie czuję jakbym jadła "tabletki szczęścia"
  7. Hania właśnie też tutaj wyczytałam, że paroksetyna najlepsza. Ale póki co zaczynam od tych "lżejszych" leków i nie bardzo wiem co robić. Czy poczekać jeszcze na większe efekty fluoksetyny, czy od razu zmieniać? Z drugiej strony na efekty czeka się z miesiąc, a nawet dłużej.
  8. A ja mam takie pytanie- czy sertralina faktycznie lepiej pomaga przy nerwicy lękowej niż fluoksetyna? Bo jeden lekarz przepisał mi fluo (którą biorę lekko ponad 3 tygodnie), a drugi stwierdził że nie pomoże mi to przy lękach i fobiach i dał Asentrę. I teraz zastanawiam się co robić... Może Wy macie jakieś rady?
  9. Biorę Fluoksetynę od 3 tygodni w dawce 20mg dziennie na nerwicę lękową. W sumie nie czuję się jakoś szczególnie lepiej, nie pobudza mnie, lęki i fobie są nadal, chociaż zauważyłam, że w stresujących sytuacjach nie myślę tyle o nich (chyba więcej przed). Tylko jeden psychiatra powiedział mi, że fluo nie eliminuje lęków, a jest tylko "pigułką szczęścia". Czy to prawda? Zastanawiam się czy nie zamienić fluoksetyny na sertralinę (Asentrę), bo rzekomo ona lepiej działa. Czy może jednak jeszcze ten tydzień brać fluo i jak nie będzie większej poprawy to dopiero wtedy? Dodam, że ta sama lekarka zaleciła mi zwiększenie dawki fluoksetyny na 30mg i dzisiaj pierwszy raz tyle wzięłam. Z góry dziękuję za odpowiedzi :) Pozdrawiam!
  10. cheval

    Fobia szkolna

    Ja bym bardzo chętnie zrobiła wagary takie 300 dniowe... Nie wyobrażam sobie tego roku... A kiedyś było mi wszystko jedno... :/ Nie wiem co się ze mną stało, jest coraz gorzej. W życiu bym nie pomyślała, że tak będzie. Rowerzysta96, a długo chodzisz do psychologa? Pytam z czystej ciekawości.
  11. cheval

    Fobia szkolna

    Rowerzysta96, czyli widzę, że nie jestem jedyna... A to naprawdę boli :/ Najgorzej, kiedy wszyscy po Tobie wrzeszczą, że "musisz chodzić do szkoły, to Twój obowiązek". Jasne, fajnie- ale nikt nie wie jak to jest naprawdę. Nawet sobie sprawy nie zdają. A jeszcze gorsze jest słyszeć, że sobie wymyślam, że z lenistwa nie chcę... Co do psychologa to zastanawiam się czy nie zmienić, bo nie czuję się lepiej po tych spotkaniach właśnie... A może tak ma być? Albo to przejściowe? Sama nie wiem... Liczyłam, że dostanę jakieś wskazówki co robić, jak walczyć z tym (akurat wtedy chodziło o tą emetofobię), a póki co nic więcej nie wiem. A naprawdę ja bardzo kontroluję to co jem, unikam restauracji jak ognia, jem tylko znane mi firmy... To tak samo wykańcza...
  12. cheval

    Fobia szkolna

    Cześć wszystkim. Jestem nowa, dopiero dzisiaj się zarejestrowałam. I właściwie dopiero dzisiaj odkryłam, że mam fobię szkolną... Nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły, nie lubiłam tłumów... Ale chodziłam, bo wiedziałam, że muszę. Poza tym nie było problemów z chodzeniem- w podstawówce miałam znajomych,przyjaciół. Dopiero pod koniec dużo rzeczy się zepsuło. W gimnazjum trochę się pogorszyło, dziwnie częściej zaczęłam chorować (raczej nic poważnego). Ale od marca tego roku jest o wiele, wiele gorzej... W szkole jest mi strasznie niedobrze, nic nie potrafię jeść (przez co schudłam 1,5kg i miałam problemy zdrowotne). Każdy dzień był dla mnie koszmarem, modliłam się, żeby był już koniec i żebym mogła wrócić do domu. Nigdy nie miałam problemów z nauką, nawet można powiedzieć, że jestem dobrą uczennicą, chociaż do prymusów nie należę. Dodatkowo należę do tych leniwych ludzi, więc wyścig szczurów to nie dla mnie. Od marca zaczęłam uciekać ze szkoły, zwalniałam się- to nie jest zachowanie podobne do mnie. Mam też emetofobię, co tym bardziej powoduje lęk- jeśli mam mdłości w szkole to oczywiste jest, że wolę uciec niż siedzieć i modlić się, żeby przeżyć. Na szczęście nie miałam problemów z frekwencją, ale gołym okiem widać, że była o wiele gorsza niż w 1 semestrze. Teraz idę do 2 liceum i na myśl o jutrze zbiera mi się na płacz, mam ochotę uciec. Nie potrafię sobie z tym poradzić, jest ze mną bardzo źle. Co więcej, nie mam przyjaciół, raczej nie spotykam się z nikim. A przez fobię szkolną jeszcze bardziej oddalam się od ludzi. Byłam u psychologa 3 razy, ale jeszcze nie mówiłam mu o fobii szkolnej, bo nie sądziłam, że mogę ją mieć. Teraz jestem pewna, że to jest to. I jestem przerażona... Nie mam w ogóle wsparcia w rodzinie. Czuję się jakbym była zbędnym balastem, dla nich najlepiej byłoby mnie zamknąć gdzieś. Porównują mnie do siostry, która jest moim zupełnym przeciwieństwem. Ale ja nie potrafię sobie z tym poradzić, codziennie płaczę. Nie wyobrażam sobie powrotu tam, tego stresu, lęku, drżenia rąk, potu i udawania niewidzialnej... Nie wiem jak sobie poradzę...
×