Skocz do zawartości
Nerwica.com

caramel rose

Użytkownik
  • Postów

    1 051
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez caramel rose

  1. Myślę, że to dobry sposób dla mnie jak na razie, niekiedy mam problemy z zachowaniami tego typu, zwłaszcza, że czasem robię coś takiego impulsywnie i kompulsywnie, aby zabić pustkę (nie mówię tu o seksie, tego nie ma od dawna w moim życiu przez inne natręctwa - boję się, że zarażę się hiv, kiłą, opryszczką, hpv itd. od mężczyzn, myśl o choćby pocałunku wywołuje u mnie napad lęku i muszę wziąć większą dawkę leku) To też nie jest tak, że wiara wpływa na mnie w sposób negatywny. Dopiero kiedy się nawróciłam rok temu, to polepszyło mi się zdrowie, bo było o wiele gorzej. Poza tym wtedy trafiłam na dość surowego księdza, który dosadnie, ostro powiedział o moim zachowaniu i postawił mnie do pionu. Choć od czasu do czasu mam właśnie takie nakręcania się na tematy religijne, które trwają jakieś 2-3 tygodnie i wtedy głowa mnie boli, płaczę, mam problemy ze snem. W ostatnich dniach mniej się modlę, bo mam wrażenie, że modlitwy takiej brudnej osoby są nic nie warte, nie zostaną wysłuchane. I czytam, że piszecie inaczej, żebym się nie zamartwiała, ale ciężko zmienić to myślenie. Dzisiaj dzwoniłam do jednego księdza-egzorcysty to mnie spławił, objadłam się potem i rozpłakałam, powiedział "weź się raczej do roboty, umyj gary, poodkurzaj, trochę pokory, mniej pychy", nawet nie chciał się spotkać:/ Za to drugi się zgodził i jutro mam wizytę, może uda mi się umówić na tą spowiedź generalną. ego, zdaję sobie sprawę, że czasem ci księża mogą być bardziej grzeszni ode mnie, ale oni będą z tego rozliczani po śmierci. Nie mogę sugerować się tym, że jeśli ktoś jest zły, robi źle to znaczy, że ja też mam na to przyzwolenie.
  2. Dziękuję Wam za porady, trochę mnie uspokoiliście, bo całą noc prawie nie spałam. Boję się, że jakby coś złego mi się stało (bo nieznany jest przecież los) to poszłabym od razu do piekła, taka brudna od tych grzechów, strasznie to ciąży na mnie. Umówiłam się na razie do egzorcysty w tym tygodniu, zobaczę co mi powie. Ale czuję, że najbardziej brakuje mi tej spowiedzi, takiej długiej, na której będę mogła przeczytać te wszystkie grzechy z kartki i w końcu poczuć się wolna. Choć z drugiej strony mam pewien problem, ponieważ aby dostać rozgrzeszenie trzeba żałować za grzechy, ja w większości żałuję, ale są takie np np. z tego VI przykazania, gdzie nie mogę pojąc dlaczego to grzech, przecież nikomu tym krzywdy nie robię i za to nie umiem się zmusić żeby żałować. A przeczytałam, że jest to grzech ciężki, a ja chodziłam po nim do komunii nawet. To już w ogóle masakra...
  3. No właśnie, ja też miałam podobne "zainteresowania", jako nastolatka interesowałam się magią, później buddyzmem, słuchałam mantr, czytałam horoskopy, dzwoniłam do wróżki, raz z koleżankami na żarty bawiłyśmy się w wywoływanie duchów (ale trwało to tylko 5 minut!), teraz tego żałuję, ale robiłam to jak byłam głupią nastolatką i nie miałam pojęcia o konsekwencjach A jeśli te grzechy, które mi się przypomniały były wykroczeniem przeciw 10 przykazaniom, ale te grzechy popełniałam za młodu i nie czytałam dużo o religii i nie zdawałam sobie sprawy, że te grzechy akurat są ciężkie? To liczy się jako grzech czy nie? Nie wiem sama, straaasznie się nakręciłam, cały dzień źle się czuję, boli mnie brzuch, objadłam się z tych nerwów. Wypisałam sobie te zapomniane grzechy, nawet najdrobniejsze wg pytań z rachunku sumienia i wyszło mi tego 2 kartki. Masakra! Nie mówiłam wtedy o tych lękach księdzu, ale to była spowiedź po moim nawróceniu, więc miałam duużo grzechów, opowiadałam różne rzeczy i może dlatego stwierdził, że jestem trochę opętana, nie wiem sama. Ale jak miałam rok temu depresję psychotyczną to miałam urojenia i głosy związane tematycznie z religią (demony, głosy diabła, różne wizje). Teraz leki to wyciszają, ale jak tylko odstawiam to są objawy odstawienne i czasem to wraca.
  4. Kiedyś gdzieś czytałam wywiad z księdzem egzorcystą i powiedział, że jeśli przypomni nam się jakiś ciężki grzech nawet z czasów dzieciństwa, to trzeba o nim powiedzieć na następnej spowiedzi. Ja po przeczytaniu książki odnośnie spowiedzi, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak wiele rzeczy robiłam złych, a nie sądziłam, że jest to grzech i teraz czuję się okropnie, taka "brudna" i zalana tym złem. Z drugiej strony też mam tendencję do nakręcania się na różne rzeczy. A do egzorcysty chyba się wybiorę, jak nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi, tak sądzę. A chcę pójść ponieważ mam ciągle depresje, różne zaburzenia i leki za bardzo nie pomagają. (Mówiłam to mojemu lekarzowi, powiedział, że mogę wybrać się do egzorcysty, choć on sam nie widzi u mnie objawów opętania - tak powiedział). Poza tym jak idę w niedzielę do kościoła to mam ogromne lęki przed wejściem do niego, mam często myśli bluźniercze (ale nie są moje, ja ich nie wywołuje) i przed samą komunią ogarnia mnie ogromny lęk, coś mnie paraliżuje. Poza tym rok temu ksiądz w konfesjonale powiedział mi, że chyba jestem opętana i zalecił, abym chodziła codziennie na mszę, ale wtedy nie nie uwierzyłam w to. W moim mieście są też spotkania modlitewne takich grup charyzmatycznych, ale na to nie chcę iść, boję się zbiorowisk ludzi, poza tym nie wierzę w takie grupy.
  5. Raczej nie jestem opętana, ale wydaje mi się, że jestem dręczona przez złego ducha i stąd te depresje, zaburzenia, na które nie pomagają ani leki, ani terapia. Ostatnio przeczytałam, że trzeba na spowiedzi powiedzieć każdy, nawet dawny, zapomniany grzech. Kupiłam książeczkę do rachunku sumienia i przypomniało mi się wiele grzechów, o których nie mówiłam, jeśli nie powiem ich na następnej spowiedzi, a przystąpię potem do komunii, będzie to komunia świętokradcza. Nie liczy się to, że żałuję za grzechy, muszę je powiedzieć w konfesjonale, wtedy będą odpuszczone. Staram się chodzić co miesiąc do spowiedzi, ale teraz boję się, że te spowiedzi są nieważne, bo nie powiedziałam tych wszystkich grzechów, jeszcze mam kilka grzechów o których wstydziłam się mówić wcześniej, więc wolałabym się spotkać z księdzem na takiej generalnej spowiedzi. Ciągle o tym myślę i mnie to dręczy Ogólnie to od miesiąca mam jakieś lęki, że trafię do piekła itd., nie wiem czy to nie czasem jakaś nerwica eklezjogenna.
  6. refren, dziękuję za odpowiedź. Zastanawiam się nad tym, aby wybrać się do takiego księdza, rozważam też podejście do spowiedzi tzn. generalnej, ale nie wiem za bardzo jak się do tego zabrać, czy trzeba wcześniej spytać się o to księdza i umówić na konkretną godzinę i jak dokładnie ma wyglądać taka spowiedź.
  7. Czy ktoś może był u egzorcysty i czy taka wizyta pomogła?
  8. Czy ma ktoś z Was natręctwa, lęk przed zarażeniem się czymś od innych ludzi? Przez to ciągle jestem sama, nie wchodzę w związki, boję się, że od samego pocałunku zarażę się hiv, hpv, opryszczką, syfilisem itd. Nie wiem jak to zwalczyć.
  9. Eh, jednak alkohol nie jest dla mnie, pół godziny przeleżałam w łóżku, bo miałam okropne napady lękowe, głowa mnie okropnie boli, a wypiłam tylko 2 lampki wina rozcieńczone z wodą. Ale może to i dobrze, bo więcej się nie napiję, straszne były te lęki, myślałam, że zejdę:/ (Chciałam się napić więcej, ale te lęki mnie powstrzymały, więc chyba wyszło mi na dobre).
  10. Upadłam..., napiłam się dzisiaj alkoholu, a nie piłam od roku:( Chyba nie wyjdę nigdy z tego całego bagna:(
  11. Kiedyś byłam w związku z borderem z cechami narcystycznymi (dopiero pod koniec związku przyznał, że dostał taką diagnozę od psychiatry) i dokładnie tak to wyglądało. No, ale on twierdził, że nie ma żadnego problemu, nie chciał iść do psychologa. Sama mam borderline i raczej nie chce się wiązać z nikim, bo wiem, że miałby ze mną piekło.
  12. ladywind, mam właśnie podobnie, dlatego staram się unikać takich spotkań, w ogóle rozmów z ludźmi dłuższych niż 5 minut, bo wiem, że potem będzie piekło w mojej głowie:/ maciek-zsm, spróbuję tych sposobów, choć wiem, że będzie trudno, raz próbowałam sprawdzać tylko! 2x dokumenty i czułam ogromny lęk i ścisk w żołądku i poczucie jakby miało się coś złego stać. Ale spróbuję znów. A leki brałam krótko, bo przez te lęki nie mogłam wyjść nawet z domu i miałam po nich myśli samobójcze oraz wracały objawy psychotyczne, ale najgorsze było tycie, ogromny apetyt, a największy po fluoksetynie (a niby się po niej chudnie), więc odpuściłam. Jednak trzeba samemu to zwalczyć.
  13. maciek-zsm, Dzięki za odpowiedź. Co do SSRI to nie mogę ich brać, bo wypróbowałam różne z tej grupy i każdy powoduje u mnie silne lęki i tycie. Na te natręctwa pomaga mi (czasami) uczenie się na pamięć wierszy, zamiast analizować to zapamiętuję kolejne zwrotki. Ale ogólnie też mam coś takiego, że jak poczuję, że się wygłupiłam przed ludźmi, to później muszę puścić taką dłuuugą wiązankę przekleństw. Nie umiem akurat tego powstrzymać. Przez moje natręctwa i sprawdzanie dokumentów, każdego po 3x każdy w pracy patrzy na mnie jak na świra. ladywind a jak sobie z tym radzisz?
  14. Nie wiem czy to podchodzi pod natręctwa, ale mam coś takiego, że jak rozmawiam z kimś dłużej niż 5 minut, to potem to strasznie analizuję, każde słowo, każdy gest i najczęściej dochodzę do wniosków, że zrobiłam z siebie debila, że ta osoba śmieje się ze mnie, że też o tym rozmyśla. Bardzo mnie to męczy, dlatego staram się unikać dłuższych rozmów z ludźmi, jednak w pracy nie mogę tego uniknąć:/ Jak z tym walczyć?
  15. DwaGuziki, skąd ja to znam..., mam tak samo. Chciałabym, żeby wszystko było zrobione idealnie, na czas, a jak teraz coraz więcej rzeczy mi nie wychodzi to jestem jeszcze bardziej sfrustrowana i zdołowana. Jedyne wyjście to nauczyć się odpuszczać, ale to cholernie trudne:/
  16. DwaGuziki,podziwiam, że aż tyle ogarniasz. Ja bym na pewno nie dała radę. U mnie najgorzej z tym, że nie umiem być asertywna, powiedzieć "nie". Każdy dokłada mi dodatkowych zadań i tłumaczy, że to dla mojego dobra, bo muszę zdobyć doświadczenie:/ Chciałam coś poczytać, rozwijać się, poćwiczyć, pobiegać, a nie mam kiedy, przychodzę do domu z pracy padnięta i ledwo kontaktuję, po pracy czeka...praca, papiery, dokumenty, projekty. Chciałabym żeby to się skończyło, zawalam różne rzeczy, zapominam o niektórych, bo nie mogę spamiętać tego wszystkiego.
  17. Chyba się zwolnię z pracy - mam dość, tyle mam na głowie, wszyscy na mnie wszystko zwalają, stresuję się, nie śpię, wymiotuję, jestem jak zombie, mam dość, niby moja pierwsza praca, ale nie wiem czy jest sens trwać w tym koszmarze?!
  18. Widzę, że tutaj dużo osób zażywa lamotryginę i każdy ją sobie chwali. Ostatnio lekarz zastanawiał się nad włączeniem stabilizatora. Zaproponowałam lamotryginę, ale powiedział, że nie jest to tak dokładnie zbadany lek i ma dużo skutków ubocznych. Mówił, że lepsze są starsze leki - depakina lub tegretol. Ale miałam depakine i mnie bolała wątroba, poza tym tabletki śmierdziały trucizną. Na razie się wstrzymałam, bo nie wiem co myśleć, w internecie czytam pozytywne komentarze na temat tego leku, a lekarz mówi co innego, mimo wszystko przydałoby się coś na moją impulsywność.
  19. caramel rose

    dr. Google

    Tak się kończy sprawdzanie objawów w necie:
  20. Wczoraj byłam bardzo smutno i zła na siebie, chciałam się objeść i już przygotowałam sobie wszystko, ale zaczęłam się sama uspokajać i zastanawiać: "dlaczego chcę to zrobić? czy to, że inni mnie odrzucają to akurat moja wina i czy muszę się za to karać? Jestem wartościowa i dobrze wyglądam (pierwszy raz miałam takie myślenie) żeby siebie karać i niszczyć". Wyobraziłam sobie, że jestem małym dzieckiem, które czuje się winne, czuje, że coś złego zrobiło i spróbowałam się nim zaopiekować. I nie objadłam się, wypiłam najpierw kawę, a potem zjadłam sałatkę. Ciekawe czy to tylko takie "jednodniowe oświecenie" czy może powoli coś rusza. Wiem, że muszę się teraz starać i próbować to podtrzymywać, bo przez stresy w pracy codziennie ciągnie mnie żeby się objeść. Ale tak trochę jakbym coś zrozumiała, że przecież to bez sensu, tak niszczyć siebie, kiedy powinnam być dla siebie najważniejsza, powinnam dbać o swoje zdrowie i kochać siebie, a przynajmniej postarać się polubić siebie, tak na początek. Jeszcze pewnie będzie wiele kryzysów i niepowodzeń, ale może się uda w końcu to przezwyciężyć, bo do tej pory nigdy nie miałam takich "zdrowych" myśli, jak te powyżej.
  21. Jedną z cech osób z borderline jest skłonność do idealizacji i dewaluacji, zastanawiam się czy inni ludzi widzą ludzi jako "szarych" czyli zarówno osoby mogą mieć zarówno wady jak i zalety. Wydaje mi się, że nie, że chyba każdy jednak idealizuje i dewaluuje. Jak sądzicie? Dla mnie ktoś jest albo dobry, idealny (anioł), albo zły (szatan), z tym że ta sama osoba może być jednego dnia ideałem, a drugiego dnia złem wcielonym. Znacie może jakieś książki o tym zaburzeniu, albo poruszające wybrane problemy (jak impulsywność, niedojrzałość emocjonalna itd.) które mogłyby pomóc?
  22. slow_down, do psychiatry chodzę, ale o tym jeszcze nie mówiłam tak dokładnie, powiem na następnej wizycie, ale zdiagnozowali mi (lekarz i psychoterapeuta) borderline, ale ostatnio jak mówiłam o tym nastroju terapeucie to stwierdził, że mam maniakalne stany i teraz sobie wkręcam, że to może początki choroby.
  23. Mam pytanie, mam częste zmiany nastroju i tak się zastanawiam czy to jednak typowe dla osobowości chwiejnej emocjonalnie, czy może też świadczyć o początkach chad (ogólnie wkręcam sobie różne choroby). Mój nastrój zmienia się przeważnie co kilka godzin - takie przejścia od zadowolenia, radości, poczucia wszechmocy i zajebistości do smutku, lęku, poczucia beznadziejności. Co jakiś czas (raz na kilka tygodni) mam przez kilkanaście godzin - max jeden dzień bardzo podwyższony nastrój. Niby krótko, ale w tym czasie zdążę zawsze zrobić jakieś głupoty np. wydać dużo pieniędzy. Wtedy jestem bardzo nakręcona, serce mi bardzo szybko bije, jest mi gorąco, robię dużo rzeczy naraz, dzwonię do dawnych znajomych, gadam jak nakręcona, rozmowa sama płynie, staję się elokwentna itd. A potem przychodzi znowu dół i nie jestem w stanie nic zrobić. Taki bardzo podwyższony nastrój przychodzi ostatnio częściej, miałam tak we wtorek i dziś od rana do popołudnia, znów zdążyłam kupić jakieś pierdoły i zapisać się na kursy i teraz muszę to odkręcać:/ Brałam antydepresanty, ale nie działają na mnie, mam tylko po nich silne lęki, stabilizator - depakina i tegretol brałam chwilę, ale to też nie dla mnie.
  24. madeline1111 u mnie było tak, że okres sam wrócił, choć byłam u lekarza, ale on wtedy powiedział, że poczekamy jeszcze miesiąc i jak nie będzie to przepisze leki i akurat wtedy "zaskoczył". Ale wtedy zaczęłam więcej jeść i były to produkty bardziej tłuściejsze (masło, ryby, więcej mięsa, mleko 2-3%). Myślę, że z tym dzienniczkiem to będzie dobry pomysł. Swego czasu jeszcze trochę się z tym bawiłam, tzn. przyznawałam sobie punkty za każdy "dobry" posiłek (6 ptk za każdy:2 za węglowodany, 2 za białko 2 za warzywa) i może to głupie, ale jakoś mnie to motywowało, żeby zdobywać te 18-24ptk (3-4 posiłki) dziennie Tylko wg mnie takie coś jest dobre na początek, przy zmianie nawyków, bo potem można za bardzo się zafiksować na punkcie zdrowego odżywiania. Ogólnie to działało, tyle, że od czasu do czasu miałam zjazdy i wpadałam w depresję, wtedy wszystko niszczyłam i się nie starałam. Jeszcze mam taki sposób, że spisałam sobie wszystkie nazwy dodatków chemicznych tych z E... i co mogą powodować, które są rakotwórcze, poczytałam o tłuszczach utwardzonych i potem jak się idzie do sklepu i ma się świadomość, że dany produkt może powodować to i to, to ma się już mniejszą ochotę objeść. Trzeba sobie jakoś radzić;]
×