Skocz do zawartości
Nerwica.com

caramel rose

Użytkownik
  • Postów

    1 051
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez caramel rose

  1. abstrakcyjna, staram się nie nakręcać, ale jest ciężko, zwłaszcza, że powiedział, że od jakiegoś czasu już myślał o zakończeniu ze mną współpracy. Czyli grał... Ja mówiłam, wyrzucał z siebie różne rzeczy, a on udawał. Nie wyrzucał mnie tylko dlatego, że pewnie bał się co wtedy mogłabym sobie zrobić, czyli z lęku, litości. A ja i tak błagam o kolejną szansę, o szansę na sesje za które muszę ostro harować, żeby zarobić na każde spotkanie, po którym cierpię, płaczę, objadam się. Muszę być okropnym człowiekiem skoro nawet terapeuta nie może ze mną wytrzymać. Dzwoniłam do niego w czasie przerwy w pracy. potem jak wracałam z pracy widziałam wszystko jak przez mgłę, jakbym była w innym świecie, czułam, że nie mam nic w środku, że jestem wypruta z wszystkich uczuć, z wszystkiego i dalej się tak czuję. Objadłam się, no i...zachowania inne autoagresywne:/ Zamiast dbać o siebie to niszczę swoje ciało, po co to robię, nie wiem. Ale cierpię strasznie, a jednocześnie nic nie czuję, oprócz tego bólu serca, wszystkich wnętrzności.
  2. Dzwoniłam 4 razy zanim odebrał. Na początku powiedział, że nie ma wolnej godziny, ale zgodził się niechętnie na jedną sesję (w piątek), na której zdecydujemy co dalej. Ale teraz już sama nie wiem czy dobrze, że dzwoniłam. On był oschły, zły na mnie (czułam to) i nie chciał dać mi szansy. Czuję, że się poniżam bardzo. Przeprosiłam go jeszcze raz, ale on powiedział, że po co przepraszam skoro ciągle przepraszałam i robiłam to samo. Myślałam, że powie, że nas oboje poniosły emocje, ale on coś gadał, że nie wie czy ta forma terapii jest jednak dla mnie dobra, czy nie myślałam o terapii z kobietą itd. Zobaczę co z tego wyjdzie, ale mam straszne lęki jak pomyślę, że już go więcej nie zobaczę, nie pogadam, ale już nie chce prowokować i podrywać, mimo, że to jest jedyna przyjemna rzecz, która dostarcza mi aż takich intensywnych emocji.
  3. Yvonne, dokładnie mam to samo. Jakby były we mnie dwie różne osoby. Czasem idę do sklepu kupuję zdrowe rzeczy i myślę sobie "no jak ja mogłam jeść słodkie i nie umiałam się opanować, to takie dziwne", a za jakiś czas myślę tylko o słodyczach, obżeram się. Bez sensu takie niszczenie siebie, (a potem biorą się z tego choroby: cukrzyca, miażdżyca i inne), ale tak ciężko się opanować. freya, też dzięki psychoterapii nie przeczyszczam się i już rzadko wymiotuję. Tylko żeby jeszcze pozbyć się całkowicie tego cholerstwa. Choć czasem stosuję zamienniki. Jak chcę się objeść i wiem, że muszę to kupuję kg marchwi, papryki, kalarepy i wpierdzielam aż do zapchania. Staram sie też nie nosić za dużo pieniędzy, tak do 5zł, a zakupy robić raz w tygodniu, takie większe. Ale te metody czasem działają, a czasem i tak się objem.
  4. A udaje Wam się radzić choć trochę z tym problemem? A jeśli tak to jak? Ja walczę, walczę i nic, no może troszkę się poprawiło, ale to ciągle za mało.
  5. getmeoutofhere, brałam depakine, tegretol, ale nie pomagał miałam same skutki uboczne i wątroba mnie strasznie bolała. Brałam antydepresanty, ale po nich mam ogromne lęki i strasznie dużo jem. Lamotryginy lekarz nie chciał mi przepisać. Tylko ten neuroleptyk mi pomaga, choć ostatnio odstawiłam (ale dziś wróciłam do niego), bo mam lekkie problemy hormonalne. Ale on stabilizował w miarę nastrój, hamował impulsywność, dobrze po nim śpię i ogólnie jest ok. Tylko znów się ostatnio rozpiłam i strasznie ciągnie mnie do alko, ale nie mogę, bo to szkodliwe i wpędza w jeszcze większą depresję i lęki. tu_i_teraz, ciężka to będzie walka, ale muszę się tego podjąć, bo inaczej całe życie będę nieszczęśliwa. Czy też macie problemy z jedzeniem/zaburzenia odżywiania?
  6. tu_i_teraz, masz rację. Nie no to całe zdarzenie z terapeutą sprawiło, że zrozumiałam swoje złe zachowanie. W sumie miał rację, że traktowałam go jak zabawkę, myślałam, że jak płacę to mogę sobie robić z nim wszystko, a zapomniałam, że też jest człowiekiem, a nie jak to określiła Yvonne "workiem treningowym". Teraz też uświadomiłam sobie, że to jest mój kolejny problem - zawsze na początku relacji jestem miła, do rany przyłóż, a z czasem staję się jakimś egoistycznym potworem, który przekracza granice drugiej osoby, czasem ją poniża, jest zaborczy i chce mieć druga osobę tylko dla siebie. Nie wiem dlaczego tak mam. Ale jak pomyślę, że oni mają innych pacjentów, albo kolejny czeka w poczekalni to przeszywa mnie ogromny ból, w jednej chwili, jakby ktoś wbił i szybko wyciągnął ze mnie nóż, dostaję ogromnych lęków i derealizację. Tylko dlatego, że wtedy wiem, że nie jestem jedyna, że oni mają poza mną innych, może bardziej wyjątkowych, lubianych pacjentów. Ale ta pustka we mnie tak bardzo mnie boli, że jedynie prowokacje, silne emocje oddalają te złe uczucia i mimo, że zdaję sobie sprawę z tych zachowań, to często tracę nad tym kontrolę. Ale czasem też mam bardzo zmienne nastroje i jak wpadam na kilka dni w hipomanię to wtedy już całkiem tego nie kontroluję i na całego podrywałam terapeutę/lekarza, chodziłam po gabinecie, dotykałam jego kurtki, teczki, ale wtedy się nie kontrolowałam i kolejnego dnia budziłam się jakby na kacu i wyrzucałam sobie, że coś takiego robiłam. Jutro zadzwonię do "mojego" terapeuty, poproszę o kolejną szansę i spróbuję już nie uwodzić, ubierać się normalnie, a nie prowokacyjnie i skupić nad wyjściem z tych mechanizmów i brać lek regularnie i odpowiednią dawkę, bo bardzo mi pomagał, hamował moje zachowania, sprawiał, że myślałam, zanim coś zrobię, bo teraz działam, a zapominam pomyśleć.
  7. inbvo, no, ale ja nie wiem co w tym strasznego, że proponowałam seks, przecież to nic złego. A terapeuta sam mnie nakręcał mówiąc mi czasem komplementy. Jakby był bardziej stanowczy to umiałby mnie ustawić. No, ale gdzieś tam w głębi wiem, że źle robiłam. Niepotrzebnie piłam, tylko brzuch mnie dzisiaj boli, nie ma sensu niszczyć się przez takiego kolesia. Ostatnio częściej sięgałam po alkohol, odstawiłam leki, a one hamowały moje zachowanie, impulsywność, więc to wszystko znów wróciło, przez co nawet miałam taki plan żeby usiąść terapeucie na kolanach znienacka , ale tego na szczęście już nie zrealizuję. To wszystko wynika z tego, że brakuje mi bliskości, jakiegoś faceta, ale mam lęk przed mężczyznami (za wyjątkiem terapeutów i lekarzy)- błędne koło. Tak, jeszcze dużo do przepracowania:) Mamre, dziękuję:) Tak czytam teraz moje posty z wczoraj i strasznie ich dużo (pewnie dlatego, że po alkoholu), więc przepraszam Was dziewczyny, że tyle wczoraj pisałam i zmonopolizowałam wątek, nie robiłam tego specjalnie, po prostu czułam się bardzo źle, samotnie, a alkohol to spotęgował i dlatego tyle pisałam. Przepraszam. Co do tej terapii na nfz 5 lat to też nie mogę uwierzyć. Gdzie tak można? Może to zależy od placówki. Ja chodziłam na nfz tylko rok.
  8. abstrakcyjna, masz rację, muszę to sobie na spokojnie poukładać, teraz jestem trochę na fazie, więc nie myślę trzeźwo:/ Z tym, że nie mogę porozmawiać o tym z lekarzem, bo lekarz nie wie, że chodzę do terapeuty, a terapeuta nie wie jak nazywa się mój lekarz. Nie chciałam mówić, bo mam często urojenia, że oni mogliby się kontaktować i rozmawiać na mój temat, a tego nie chciałabym. Ale też móiłam lekarzowi, że jestem w nim zakochana i uczucie narasta i żeby najlepiej mnie skierował do innego lekarza, ale on mówił żebym dalej chodziłą do niego, bo już długo chodze i szkoda zmieniać. Mam sentyment do niego, bo wyciągnął mnie z zaburzeń psychotycznych.
  9. Kosmaty, wizyty u psychiatry dalej mam, chyba, bo do niego tez pisałam smsy, choć mi nie wolno:/ Wg mnie to wina jest po połowie, ja na dużo sobie pozwoliłam, ale on tez przywalał na pewne rzeczy. Choć po odrzuceniu czuję sie dalej jak śmieć, jakoś nie może dojśc do mnie, że on jednak mnie wywalił. Muszę zacząc brać odpowiednie dawki leku, bo czuję, że inaczej będzie tylko gorzej.
  10. Zdałam sobie sprawę, że nie powinnam jednak pić. Jak zaczęłam ostatnio sięgać po alkohol to przestałam brać leki. A leki hamowały moją impulsywnośc i tego typu "dziwne" zachowania. Postaram się jutro wrócić już grzecznie do leków. Boję się, że znów wpadnę w jakiś ciąg alkoholowy, a nie piłam ponad rok i znów zaczęłam...przez tego debila-terapeutę, przez to wszystko, boję sie tego co to będzie:(
  11. Kurcze napiłam się dzisiaj i tego żałuję. Przez jakiegoś zwykłego gościa (penisa i nic więcej) pić i się niszczyć, bez sensu. Na pewno w rzeczywistości nic specjalnego z niego, skoro 40 na karku i bez żony. Ale chyba trochę miał rację, bo go za bardzo "molestowałam". Za to lekarz to pierwsza klasa, ale on ma żonę, niestety, ale jest bardziej empatyczny i wyrozumiały. Znowu mam kosmate myśli w głowie. Muszę to zwalczyć i tyle i wziąć się do prawdziwej roboty nad sobą. Przepraszam, że tak ciągle piszę, ale po alkoholu mam jakąś chęc na gadanie, a nie mam z kim,
  12. abstrakcyjna, wiem, pamiętam, miałaś rację, powinnam znaleźć kobietę, ale nie wiem czy z czasem też nie zaczełabym robić to samo, niby jestem hetero, ale jak jakaś kobieta mi okaże zainteresowanie, uśmiechnie się, to zaczynam ją idealizować, widzę nawet jak wokół niej tworzy się ta poświat jasna, jakby była aniołem (serio mam coś zryte z banią:/) to ja lgnę też do niej i myślę wtedy o seksie z nią, chociaż wcale mnie to nie kręci, więc sama już nie wiem. ale strasznie się przywiązałam do tego terapeuty i nie wyobrażam sobie życia bez niego, masakra.
  13. Prowokowałam tego i tego, ale terapeuta mnie wywalił na zbity pysk. Za erotyczne smsy, ciągłe prowokacje i uwodzenie, komplementy w jego kierunku.
  14. Upiłam się choć nie powinnam, ale przynajmniej mniej boli. Pisałam o tym w innym wątku - terapeuta mnie wyje*** z terapii. 2 lata terapii poszły się je***. Super.:)
  15. huśtawka, tam też dobrze się czuję, ale nie zawsze moje zachowania są tam rozumiane, dlatego najlepiej czuję się tutaj. A masz znajomych, kogoś bliskiego czy raczej unikasz takich relacji z powodu tych sprzecznych uczuć? No i to jest ten problem, jeśli jestem zbyt blisko czuję się osaczona, jakby ktoś zabierał mi powietrze, a jak zostaję sama to robi się straszna pustka, samotność. Mój terapeuta powiedział, że co dziwne, to dla mnie naturalne jest wskoczyć w jednej chwili komuś na kolana, wtulić się, a za chwilę uciec daleko i nigdy nie wrócić. Ciągle myślę o tej terapii w zespole niezaspokojenia emocjonalnego o której pisałaś. Wydaje mi się, że to byłby najlepszy sposób na wyleczenie się z tych zaburzeń.
  16. WinterTea trzeba przyznać, rozumiemy się prawie, że bez słów:D Dzięki też tym sposobom w końcu coś się dzieje i te relacje terapeutyczne, lekarskie nie są takie skostniałe, nudne:) Conessa, zdaję sobie sprawę, że może moje niektóre zachowania niszczą terapię, ale to silniejsze ode mnie, jak przekraczam granice to czuję, że żyję, muszę dostać co jakiś czas taki zastrzyk adrenaliny, a że jestem osobą samotną, nie mam faceta, ani znajomych to celem staje się terapeuta bądź lekarz. Mamre, mam podobnie z tymi granicami, nie umiem też być asertywna, dlatego unikam bliższych relacji, bo wtedy zlewam się z drugą osobą, robię to co ona, żyję tak jak ona, tracę swoje "ja". Lubię pisać w tym akurat wątku, bo czuję się tylko tutaj zrozumiana i nie jestem wyśmiewana czy szykanowana za moje "zaburzone" zachowania.
  17. Przecież nic strasznego znowu nie zrobiłam, to dorosły mężczyzna. Zresztą, nie ma w życiu tak łatwo, myślał, że będzie dostawał kasę za pogaduszki, no pewnie, niech się trochę pomęczy Trochę lepiej się dziś czuję, choć dalej odczuwam pustkę, smutek, ale staram się to zagłuszyć. Byłam na zakupach - kupiłam sobie kilka fajnych rzeczy, a teraz piję martini z lodem i cytryną (ale tylko jednego drinka!, żeby nie przesadzać). Niestety dziś rano napisałam znów do terapeuty (nic chamskiego), ale wiem, że nie powinnam, bo on też musi mieć swoje życie prywatne. A Wy jak spędzacie ten weekend?
  18. Ja na co dzień jestem bardzo bardzo nieśmiała i spokojna (przy ludziach, nikt nie podejrzewa mnie o zaburzenie, zawsze ludzie mówią, że jestem spokojna, grzeczna, ułożona dziewczyna ), ale w terapii puszczają mi wszelkie hamulce. Podeszłam go sposobem, bo udałam, że się źle czuję i kręci mi się w głowie, on podszedł i wtedy wszczepiłam się w niego, a on tylko powiedział "wystarczy, wystarczy" i mnie odepchnął. I też wcześniej spytałam, czy mogę płacić za sesje w naturze np. seksem oralnym , bo ostatnio u mnie krucho z kasą (wiedziałam, że się nie zgodzi, ale tak chciałam zgrywać), nie zgodził się, to powiedziałam, że nie będę wcale płacić, a i tak będę przychodzić (czasem odwołuję sesje w ostatniej chwili, a i tak nie godzę się żeby płacić za nie i nie płacę, koniec kropka), mimo wszystko czuję się odrzucona. Myślałam, że jednak pozwoli mi się przytulić, skoro już się wtuliłam, to co mu zależało żebym miała choć odrobinę takiej bliskości. Chociaż gdzieś tam coś mi mówi, że chyba mu zależy, bo tyle wytrzymuje i mnie jeszcze nie wyrzucił (nie wspominając już o wysyłaniu do niego erotycznych smsów w nocy ). Ciężko ze mną ma, ale ja z nim też. Mam też ostatnio jakieś lęki, że on zagląda tutaj na forum i wie o mnie wszystko, albo, że gdzieś wyjdzie to co tutaj piszę, ale gdzie mam się wyżalić, jak nie mam nawet z kim porozmawiać w realu.
  19. Zgadłaś, i mnie lekko odepchnął, zjeb jeden, nienawidzę go. Ma się za wielkiego pana czy co, że nawet przytulić się nie mogę?! Czuję taka wielką pustkę, jakby ktoś wyciągnął ze mnie wszystkie wnętrzności, duszę, wszystko i został tylko wrak. Piszę na kartce uczucia do niego, co czuję po sesji (bo mi kazał tak robić, potem zabiera sobie te kartki) i tak kartka już cała zapisana, pomięta. Nienawidzę tego debila! Zwyzywałam go na tej kartce i dam mu to, niech sobie poczyta. Pójdę sobie do innego terapeuty, np. w nurcie gestalt, tam można się przytulać. Nie mam nikogo bliskiego, mam też duży popęd, a co to seks to już nie pamiętam i może dlatego wariuję. Nie wiem sama już...
  20. caramel rose

    [Rzeszów]

    W sumie w grupie też fajnie, ale chyba więcej chętnych nie będzie. To może jutro po południu? Mogę tak koło 17.
  21. No niestety, ale tak. Chciałam się dziś przytulić do ważnej dla mnie osoby i mnie odepchnęła. Ze znajomymi chciałam się umówić na piwo, ale nikt nie ma czasu nagle. W domu tez nikt nie ma czasu, jest zbyt zmęczony by ze mną porozmawiać. Strasznie mnie to boli wszystko, czuję jakbym miała palącą dziurę w sercu. DO dupy to wszystko. Nie wiem co mam zrobić, żeby w końcu ktoś mnie przyjął, a nie ciągle odrzucał, jak niechcianego psa. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Nienawidzę ich wszystkich!
  22. Czuję się jak gówno, ostatni śmieć. Dlaczego to tak boli, nienawidzę tych emocji, chciałabym nic nie czuć Każdy mnie dzisiaj poniża, dlaczego
  23. caramel rose

    [Rzeszów]

    Miałby ktoś ochotę spotkać się w Rzeszowie na kawę/piwo?:)
  24. A jak wygląda takie badanie-diagnoza psychologiczna? Dostaje się później jakiś dokument, w którym jest wszystko opisane, rys osobowości itd.?
  25. Flora3, leki chcę odstawić, bo byłam ostatnio u ginekologa, mam pewne problemy, zaburzenia hormonalne i zasugerował, że to może być przez ten lek. Lekarz rodzinny też mi mówił kiedyś, żebym powoli odstawiała ryspolit, bo to niby silny neuroleptyk, a w sumie biorę już 1,5 roku. Odstawiłam w czwartek i czuję się okropnie, wszystko mnie boli i jem bardzo dużo.
×