Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rebelia

Użytkownik
  • Postów

    3 632
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rebelia

  1. I chyba też skutecznosć zależy od wymagań. Bo jeśli masz jakieś wymagania kosmiczne, uważasz, że terapia zapewni Ci sukces, dobrobyt i miliony monet to w zasadzie jesteś w błędzie ogromnym. Terapia = narzędzia. Terapeuta = nauczyciel, który uczy Cię korzystać z tych narzędzi. Reszta to Twoja brocha. Znam pierdylion przypadków nieudanych terapii, bo ludzie myślą, że it's a kind of magic, idziesz i życie się naprawia.
  2. No z tymi terapiami są różne historie. Jednym pomagają, inny trafi na cepa, który źle prowadzi. Znam natomiast przypadki funkcjonujące doskonale po zakończeniu terapii. Każdy ma gorsze chwile i jakieś powroty do dawnych stanów, bo wychodzę z założenia, że to nigdy nie zniknie kompletnie, tylko gdzieś jest przyspawane do czaszki od środka i będzie nam towarzyszyć. Pytanie tylko na ile jesteś w stanie to uciszyć, zagłuszyć, na ile jesteś w stanie z tym żyć. Mnie udaje się to od wielu lat, zmiany w zachowaniu kolosalne. A w tym, żeby po poradę wrócić do terapeuty po latach nie ma nic złego. I chyba lepiej wrócić, jeśli coś jest nie halo niż męczyć się ze sobą i udawać, że wszystko jest okej i powoli wbijać się w spiralę zaburzeń ponownie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia IMHO.
  3. Rebelia

    relacje damsko-męskie a dda

    Nie masz. Lęk przed bliskością też jest częścią pakietu DDA. Nikt nie mówi, że masz teraz zakładać rodzinę. 26 lat to niewiele, nie ma co się ciskać, że miłość, faceci, związki i inne pierdololo. Po to idziesz na terapię i zajmujesz je sobą, żeby nie przekichać sobie życia. Poza tym, z tego co piszesz, wszystko co wymieniasz to takie klasyki z DDA, że aż się pod nosem uśmiecham "Rodzina hamowała" - ano, bo dysfunkcje biorą się od podstaw.
  4. Z DDA się bierze, nie z perfekcjonizmu. Poczucie winy jest integralną częścią tego zaburzenia. To, czy jesteś bałaganiarą czy nie, nie ma nic do rzeczy. Wyrzuty sumienia, że nic nie robisz np też nie są częścią lenistwa, tylko DDA. Klasyg. Większość dda się pod tym ochoczo podpisze. Dobra wiadomość, po udanej terapii to znika lub bardzo wyraźnie się redukuje.
  5. Rebelia

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=IuezNswtRfo][/videoyoutube]
  6. Rebelia

    Samotność

    Ej, kto by pomyślał, że mnie do tego wątku przygna jeszcze.
  7. Rebelia

    relacje damsko-męskie a dda

    Dobrze, że masz takie spotkania, pamiętnik to również dobra opcja. Teraz odkrywasz, a na terapii pewnie będziecie nad tym pracować. Co do relacji z kobietami i mężczyznami, masz właśnie przykład tej wadliwości, a przy okazji już jeden z większych kroków za sobą - widzisz co jest do poprawy, co wymaga przepracowania, a to już bardzo wiele. Idziesz zatem z konkretem, idziesz, bo chcesz, a nie dlatego, bo ktoś Cię skierował i czujesz przymus. Masz zatem wszelkie możliwe przesłanki, że terapia się powiedzie. Sam fakt, że prowadzisz dziennik już o czymś świadczy. To nie powód do zmartwień. Pewnie jeszcze młoda jesteś, całe życie przed Tobą. Popracujesz teraz trochę, a efekty na resztę życia pewnie będą. Nie łam się z tego powodu, najpierw Ty, potem faceci. :)
  8. Rebelia

    relacje damsko-męskie a dda

    Dla mnie nie, bo gustem jest np. to, że lubię facetów w skarpetach i sandałach. Ciche ciągotki to mniej lub bardziej świadome wybieranie kogoś, kto (w naszym odczuciu) da więcej zrozumienia, bo przechodził przez podobne kwestie. A przeszłaś całą terapię? Przy rozpoczynaniu terapii trzeba zdać sobie sprawę z kilku czynników. Po pierwsze, to proces długi i mozolny. Po dwóch czy trzech wizytach nie ma żadnej poprawy. W trakcie przychodzi często załamanie i okres smarkania w rękaw, chęć wycofania. Innymi słowy, do Twojej głowy wbija walec i w zależności od nurtu terapii robi rozwałkę emocjonalną, wyciąga to, co potencjalnie wpływa na Twoje mechanizmy dziś. Po drugie, nie każdy terapeuta musi być tym jedynym. Często ludzie wędrują trochę czasu, zanim trafią na kogoś, kto spełnia ich parametry (a właściwie spełnia wymagania dotyczące prowadzenia). Po trzecie, terapia nie może być dla Ciebie przymusem, sama musisz się na to zdecydować, mieć świadomość powyższych. Ten funkcjonalny związek nie zależy tylko od jednej osoby, ale też od Twojego partnera. Nawet jeśli będziesz gotowa na "funkcjonalny związek" to coś może siąść nie z Twojej winy czy nie bezpośrednio przez Twoje podejście. Terapia służy zmianie pewnych mechanizmów nabywanych przez lata. DDA to dość śliski temat i tu często wchodzą inne kwestie, jak uzależnienia, zależność emocjonalna, potrzeba kontroli itepe itede. Po terapii widzisz, co było nie tak i jak powinno być, potrafisz samodzielnie walczyć z nieracjonalnym podejściem do spraw chociażby związkowych, masz narzędzia do tego, aby budować zdrowe relacje nie tylko z mężczyznami, ale ogólnie z otoczeniem.
  9. Zaczęłam pisać odpowiedź na tego posta, ale doszłam do wniosku, że nie ma po co. Dodam tylko, że jeśli dziewczyna ma wątpliwości dokąd pójdzie, jak się pokłócicie, to chyba masz trochę do przemyślenia o sobie, a nie o jej przyszłości. Co do reszty postów to
  10. Rebelia

    relacje damsko-męskie a dda

    Nie. To kwestia uzależniona od wielu różnych czynników (terapia, świadomość zaburzenia, środowisko, dokładne zdarzenia z przeszłości). Pokutuje jakoś ten pogląd, że dda zawsze znajdzie kogoś dda. To nie gust, tylko ciągoty do określonego typu. U Ciebie z odpowiednim podejściem (do terapii) w zasadzie wszystko. Najgorzej, że nastawiasz się, że będziesz trafiać na typów z jakimś bagażem emocjonalnym. Nie dziwota zatem, że tak trafiasz.
  11. Rebelia

    Czy masz?

    Warkocze robię, przeplatańce. Masz brodę tam na górze?
  12. Nikt nie zna Twojej historii. Ewentualnych powodów można doszukiwać się w Twoich doświadczeniach z dzieciństwa, podejściu dorosłych lub innych czynnikach, o których nikt z nas nie ma pojęcia.
  13. poem, To w zasadzie czemu nie. Pisałam raczej o przypadku, kiedy masz pewność, że to nie ma sensu i masz pełną świadomość w podejmowaniu tej decyzji. :) Ok, i ja Ciebie nie oceniam, bo sama narobiłam w swoim życiu głupot, za które powinnam dostać order z zepsutego ziemniaka. Najważniejsze, żeby w jakiś sposób z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nie będę jakoś szczególnie wchodzić w temat, ale jeśli miałaś wrażenie, że to się może udać i nie wchodziłaś w ten związek z przekonaniem, że i tak się posypie, to w zasadzie nie wiem o co ten hejt i ból dupy. Wyjaśniłaś mu co się zadziało, czasem ludziom zwyczajnie nie wychodzi i tyle. Co do Twoich wątpliwości dlaczego trwał tyle czasu, to chyba nikt nie jest w stanie podsunąć Ci tutaj jakiegoś konkretnego rozwiązania tej zagadki, a kolejne pytanie brzmi po co właściwie teraz nad tym dywagować.
  14. Zauroczenie to zauroczenie. Dobrze,że nie jest gwarantem i nie nakłada ogromnych zobowiązań na plecy. To by było dopiero suabe.
  15. refren, ale nie chodzi o katowanie. Według mnie kilka słów, że sorry stary, ale nie wyszło bo nic nie czuję do ciebie w zupełności wystarczy. Bo jeśli z typem zrywa znajomość i ani me ani be ani w pocałuj mnie w dupę no to nie do końca wiadomo na czym stoi. Dla mnie to taki fundament szacunku do drugiego człowieka. Też kiedyś coś takiego robiłam, nie to że z palca wysysam Wielki Kodeks Honorowy. Też mnie kiedyś facet tak bez słowa rzucił. Po prostu w zasadzie staram się traktować ludzi tak, jak ja sama chciałabym być traktowana - ergo, jeśli poem nic nie chce wyjaśniać to niech tego nie robi, nikt jej przecież do kaloryfera nie przywiązał. Wymieniamy sobie punkty widzenia i tyle.
  16. A i btw nikomu nie "dowalam". Nie przeczytałam całego wątku, ale widzę tu kilku netowych napinaczy, to tak raczej w ich kontekście, a nie w sprawie poem.
  17. Racja. Nie mniej spotykanie się z kimś to jeszcze nie związek. Dla mnie ekstremalną głupotą jest szybkie skakanie na głęboką wodę, po kilku spotkaniach szumne deklaracje i wybór deseru na wesele (wpakowanie się w związek, mówiąc poważnie), bo jechanie na haju zauroczenia i poważne obiecanki raczej nie idą w parze i nie rokują jakoś szczególnie dobrze. Choć oczywiście są wyjątki potwierdzające regułę.
  18. Chyba miał na myśli, że jeśli zanim wejdziesz w związek masz pewność, że jest raczej skazany na niepowodzenie (bo masz przesłanki o tym traktujące, jakiekolwiek) to żeby zwyczajnie się nie wiązać i nie jeździć walcem po mózgu drugiej osoby. Tak to zrozumiałam. Natomiast cała ta dyskusja sprawia, że mój miernik bullshitu szaleje. (nie chce mi się cytować i wałkować niektórych wypowiedzi, w duchu i w ciszy dodam, że ktoś napisał, żeby z typem szczerze pogadać i to jest zawsze dobre rozwiązanie; ergo: dla mnie zostawianie ludzi i odcinanie się od takiej osoby/urwanie kontaktu bez słowa to dno i dziesięć metrów mułu, zero taktu)
  19. Jedna iskra to może być za mało, zresztą mała iskra szybko gaśnie. Więc co dalej? Jedna iskra na ogół wystarcza, aby powstał ogień. Później tylko musisz dmuchać, żeby się rozkręcił. Aha - ale racjonalną funkcjonalność strachu raczysz łaskawie pominąć. Np. przed wkładaniem ręki (albo nogi - wsio rawno) do gara z gotującą wodą. Albo skakaniem z mostu na tory. Gdybyś była pozbawiona emocji, najprawdopodobniej byłabyś trupem od dłuższego czasu. No przestań, kto by się w cierpieniu przejmował jakąś racjonalną funkcjonalnością strachu... Zdrowy rozsądek to też w dużej mierze emocje, bo w jakiś sposób musi się dokonać wartościowanie czy coś jest zdroworozsądkowe czy nie. IMHO, jeśli mowa o rzeczach typu nadmierna wrażliwość (w odczuciu delikwenta) i tym podobne sprawy, to ok, można to zredukować. Totalne wylanie i brak jakichkolwiek reakcji to dla mnie poważne zaburzenie albo efekt leków przekształcających w warzywko.
  20. NN4V, no ja ogólnie doceniam to Twoje dowodzenie, stąd w poprzednim poście "geniusz".
  21. Ciekawe jak kosztowna byłabyś w utrzymaniu. Zakładając zżeranie 1kg lodu o temp. -5 C na dobę. Policzmy: Ciepło topnienia lodu: 333,7 kJ/kg Ciepło właściwe wody: 4.2 kJ/kg*K Ciepło właściwe lodu: 2.1 kJ/kg*K Energia jaką należy odciągnąć z kilograma wody przy zmianie temp. z +25C na -5C: 333,7 + 25*4.2 + 5*2.1 = 449.2 kJ Łatwiej mi operować na watach, więc przeliczam. Dżul to jest watosekunda. Kilodżul to kilowatosekunda (kJ = kW * s). Stąd dzieląc przez ilość sekund w godzinie: 449.2 kWs / 3600 = 1.25 kWh (energii cieplnej) Czyli potrzeba około pół godziny pracy klimy o mocy chłodniczej 2.5kW. Klima o mocy chłodniczej 2.5kW pobiera moc elektryczną około 800W. To daje 0.4kWh na dobę. W praktyce należy doliczyć jeszcze straty (np. przez niedoskonałość izolacji cieplnej), więc +20%. Wychodzi zużycie energii elektrycznej 0.5 kWh na dobę. Jak dla mnie luz. Geniusz zła.
  22. To jest rewelacja, dobrze wyrównane: https://lh4.googleusercontent.com/-TTLPSm46GVw/VaRKzp9szjI/AAAAAAAAAV8/AjA_Ceru77A/w1300-h864-no/DSC02564.JPG To BYŁABY rewelacja, gdyby było poprawnie wyśrodkowane: https://lh6.googleusercontent.com/-xf_EYKmxcyY/VaRKyh9cZaI/AAAAAAAAAV0/rFPyBdlxPp0/w1296-h864-no/DSC02549.JPG I to ostatnie dla mnie super, horyzont ładny. Ogólnie fajnie pstrykasz, trenuj. Bw faktycznie fajnie wychodzi, do takich fotek miejskich polecam zabawy z darkrooomem.
  23. Carica Milica, ciastka też przygarnę. W sumie to zapomniałam, że jestem głodna. Arhol jak zwykle wbija z tymi swoimi pożal-sie-boze żarcikami. ECH ( )
  24. Polecam, uśmiały mi się wszystkie części ciała: [videoyoutube=zs7xO5P3Az4][/videoyoutube]
×