Ja nie wiem, czy kocham swoją matkę. Teraz gdy przeczytałam Wasze wpisy, to sama się zastanawiam czy to współczucie czy kochanie. Naprawdę ciężko się zdecydować. Jak żył mój ojciec to zawsze rywalizowała ze mną o jego uczucie. Dogadywała mi i dogryzała, że córeczka tatusia. Jako nastolatka też nie mogłam na nią liczyć, bo dla niej była tylko dobra zabawa, a nie myślenie o jedynym dziecku. Zrobiła mi dużo krzywdy, jeszcze nie dawno myślałam, że jej nienawidzę, ale jak zmarł ojciec i zaczęła chorować to martwię się o nią. Tak jakoś nie chciałabym zostać sierotą. Dzwonię codziennie i pytam jak się czuje, ale naprawdę nie wiem czy ją kocham. Kurcze w końcu dała życie jakby nie było. Eh... nie wiem