Skocz do zawartości
Nerwica.com

renee.madison

Użytkownik
  • Postów

    575
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez renee.madison

  1. naprawdę uważasz, że psychodynamiczna jest lepsza na nerwicę? ja tu widzę początki hipochondrii-namawianie do wykluczenia większej ilości chorób somatycznych (mimo, że wszystkie badania do tej pory wyszły dobrze) nie jest zbyt rozsądne.
  2. No to masz odpowiedź :) Nie rób badań-serio, wykończysz się wcześniej i to nie od domniemanej choroby ale psychicznie (no i finansowo). Mój psychiatra od razu zabronił robić jakiekolwiek badania na własną rękę. Mój partner wiedział o wszystkim i kontrolował moją potrzebę kompulsywnego mierzenia ciśnienia. Po ok. miesiącu na lekach obsesyjne myśli były słabsze, a po 3 miesiącach zniknęły. Gdybym wtedy nie przystopowała pewnie nawet leki by nie pomogły, bo my potrafimy tak zinterpretować wyniki badań, że zawsze coś nam będzie dolegać.
  3. Trochę dziwię się Twojemu psychiatrze... Wierz mi, że jeśli faktycznie to zaburzenia hipochondryczne to pozytywny wynik uspokoi Cię na chwilę i albo zaczniesz podejrzewać pomyłkę, albo znajdziesz nowy obiekt obeserwacyjny-miałam dokładnie to samo i szkoda 600 zł, lepiej wydaj na coś lepszego i dla siebie. A neurolog wykluczył całkowicie możliwość choroby neurologicznej? Miałaś jakieś badania robione? TK?
  4. Zapytaj psychiatry o to. Raczej na pewno powie, że robienie badań na własną rękę to największa głupota i droga do pogłębienia hipochondrii. Tak z ciekawości-ile chciałaś wydać na prywatny rezonans?
  5. daj szanse jeszcze tianeptynie, 2 tyg to króciutko. Żadnej poprawy nie odczuwasz? tianesal to dość łagodny lek, może udaj się do lekarza i poproś o zmianę leku jeśli po miesiącu dalej będziesz mieć te ciągłe myśli o chorobach?
  6. Jeśli lekarz neurolog nie zalecił rezonansu, a psychiatra zdiagnozował nerwicę lękową to badanie jest całkowicie zbędne! Wręcz może pogorszyć Ci samopoczucie-zaczniesz błędne koło autodiagnoz. Bierzesz jakieś leki?
  7. no ja też dość sztywna, nie umiałam się do końca wyluzować przy koleżankach i kolegach z klasy, na studiach też nie (oprócz bliskich znajomych-po czasie) i chociaż jestem bardzo towarzyska to ta sztywność mi bardzo przeszkadza-bardzo chciałabym być jak niektórzy ludzie-aż nadekspresyjna.
  8. o dokładnie to samo miało miejsce w moim domu. carlosbueno, jesteś pewny, że to nadwrażliwość miała wpływ na osobowość, a nie nadopiekuńczy rodzice?
  9. Bree, na terapii na pewno ważne jest zahaczenie o dzieciństwo-wtedy wszystkie nasze mechanizmy obronne się tworzą i najczęściej wpływ na naszą osobowość, nerwice itp mają pewne wydarzenia z dzieciństwa, rodzice, atmosfera panująca w domu-na terapii powinniśmy sobie pewne rzeczy uświadomić. Ale myślę, że mi i ladywind chodziło o to, że psychodynamiczna jest ciągłym babraniem się w dzieciństwie, mielenie po raz enty wydarzeń z okresu młodzieńczego, a CBT skupia się na teraźniejszości głównie- co nam sprawia teraz problemy i jak można je rozwiązać+wytworzenie nowych reakcji. Psychodynamiczna moim zdaniem polega na rozgrzebaniu i zostawieniu nas samych sobie-ok, wiem już co poszło nie tak kiedyś, ale czy mi lepiej z tą wiedzą? Nie. ladywind, ja myślę, ze dzieciństwo, różne traumy, relacje rodzinne odpowiadają w 80% za ten typ osobowości, a geny, predyspozycje w 20%. Np. mój przypadek jest wyraźnie spowodowany relacją z rodzicami-moja mama też w jakimś stopniu jest typem unikającym, wiele jej zachowań przyswajałam jako normalne i oczywiste w danej sytuacji, nie zdając sobie sprawy, że taka reakcja nie jest reakcją normalnego człowieka. Dodatkowo przez całe życie ukrywała przede mną choroby, operacje-często odnajdywałam wyniki badań, karty wypisu ze szpitala (jasne, że dzieci chce się chronić przed złymi informacjami, ale u mnie było to ukrywanie wszystkiego)-z tym właśnie wiążę moją obecną nerwicę lękową i hipochondrię. Nigdy nie byłam do końca pewna, czy mnie nie okłamują-najpierw rodzice, później lekarze. A jak to u Was jest?
  10. wątpie, że to guz na jelicie, albo na innym narządzie-skoro jest widoczna wypukłość to musiałby być ogromny-a tym samym odczuwałabyś jakieś dolegliwości bólowe. Może to jakaś zmiana skórna? Poczekaj spokojnie na usg-jak wynik będzie ok to polecam udanie się do psychiatry jednak.
  11. Ellwe, to trzymam kciuki, żeby wizyta u lekarza pomogła i żebyś w końcu poczuła ulgę :)
  12. Ellwe, a co Cię powstrzymuje przed pójściem do psychiatry? Miałaś już kiedyś takie problemy, czy niedawno się zaczęło? księżniczka, nie czytałam wątku od początku, tego guza sobie sama wyczułaś? Byłaś u lekarza pierwszego kontaktu? Wiem, że to ciężkie, ale do czasu usg staraj się ignorować te myśli. Bardzo możliwe, że po badaniu doznasz ulgi (jeśli wszystko będzie ok), ale po kilku tygodniach znów zaczniesz myśleć, czy aby na pewno lekarz nie przeoczył czegoś, może był zmęczony-niedostatecznie wyedukowany itp. Ja tak miałam ze wszystkimi moimi "chorobami", pierwsza ulga, a później męczarnie, czy to możliwe, żeby lekarz tak się pomylił?
  13. Ja też bym mogła na tym kombo lecieć do śmierci-miansa jest super, ale tyję od niej dlatego muszę zmniejszyć dawkę
  14. jedną z opcji jest terapia online z Polski, ale nie jestem przekonana, czy to w ogóle skuteczne. Poza tym znaleźć kogoś z kwalifikacjami, prowadzącego terapią online w nurcie BP to prawie niewykonalne.
  15. Ellwe, ja Cię doskonale rozumiem- też miałam zachowany krytycyzm, ale jednak ciągle miałam taką myśl z tyłu głowy-a co jeśli przeoczę coś, jakiś ważny sygnał z ciała? Przegapię, nie wiem co-może szansę na życie i ta myśl ciągnęła mnie w dół. Dodam, że hipochondria jest moim zaburzeniem współistniejącym, pierwszy był lęk napadowy i to przez niego nabawiłam się (tak myślę) hipochondrii, jak nic mnie nie bolało to wiedziałam, że to dzieje się w głowie, ale wystarczył mały ból w głowie i już zapominałam o krytycyzmie-ja umierałam, codziennie, kilka razy dziennie. Bałam się zasnąć-bałam się stracić kontrolę nad objawami, bałam się, że prześpię śmierć (jakkolwiek kretyńsko to brzmi). Dlatego namawiam na wizytę u psychiatry. Ja nie wierzyłam, że cokolwiek mi pomoże- w końcu byłam chora fizycznie, a nie psychicznie. Co prawda miałam chyba trochę lżej, bo już leczyłam się psychiatrycznie, wizytę u lekarza traktowałam jako ostatnią deskę ratunku, a nie próbę wmówienia mi choroby psychicznej przez lekarzy, który nie widzą mojej PRAWDZIWEJ fizycznej choroby. Czy oprócz obawy o zdrowie masz jakieś problemy? Np z lękiem, depresją?
  16. Ellwe, po ok. 2 miesiącach leczenia (sertralina+mianseryna) moje fizyczne objawy zniknęły. Dodatkowo cierpiałam na bóle psychogenne i one również odeszły w zapomnienie. Byłam w szoku, że tak szybko mi "poszło", tym bardziej, że tak jak mówisz-jest tak ogromna liczba dolegliwości, że sądziłam, że do końca życia będę już tylko siedzieć z ciśnieniomierzem i encyklopedią medycyny w ręku. Zaczęłam mieć myśli samobójcze- skoro i tak umrę na poważną chorobę to po co przedłużać agonię. Było mi strasznie żal mojego partnera, że umrę tak nagle, a on zostanie sam, jak widziałam śmiejących się ludzi na ulicy zazdrościłam, że są zdrowi, a ja noszę w sobie śmiertelną chorobę. Ponieważ nie miałam możliwości podjęcia terapii w tamtym czasie, lekarz przypisał leki, planuję w niedalekiej przyszłości terapię behawioralno-poznawczą (to podobno najlepsza droga do wyleczenia). Leki w moim przypadku były niezbędne- bez nich nie dałabym rady nic zrobić-bo i po co, skoro i tak zaraz umrę? Ale da się i ja jestem takim żywym przykładem, póki jeszcze możecie przystopujcie z badaniami i na pewno poczujecie się lepiej za jakiś czas. Gdy potrzeba badania się jest silniejsza-do lekarza, ale psychiatry, a nie specjalisty od danej jednostki chorobowej :)
  17. ladywind, mnie pociesza to, że wiadomo od początku ile będzie terapia trwać, a nie mielenie w nieskończoność jak w psychodynamicznej. Też zainwestuję jeśli ma pomóc, ale póki co muszę zebrać fundusze (tu na kasę chorych 150 zł za godzinkę, prywatnie 400-500 zł)..
  18. jesteś pewna, że chcesz wydać wszystko na badania? to błędne koło-jak zaczniesz się badać, negować dobre wyniki to już tylko krok do zatracenia kontaktu z rzeczywistością. Ja wydałam mnóstwo pieniędzy na lekarzy, prywatne badania. Gdy mój psychiatra zabronił robić na własną rękę badania, a nawet mierzyć ciśnienia (potrafiłam to robić kilkadziesiąt razy dziennie) nie wierzyłam, że będę w stanie utrzymać "post", ale udało się. Od 5 miesięcy nie byłam u lekarza, nie robiłam morfologii, nie mierzę ciśnienia, nie czytam medycznych artykułów i w końcu "ozdrowiałam". Pierwszy krok to ban na badania.
  19. ladywind, dzięki! też trzymam kciuki musimy odzyskać kontrolę nad naszym życiem. Gdyby jeszcze te terapie tak dużo nie kosztowały ;/
  20. carlosbueno, unikanie życia-dobrze powiedziane. Mi wszyscy wróżyli świetlaną przyszłość i karierę, a przez moje unikanie życie przecieka mi przez palce. ladywind , też się wybieram na CBT, mój lekarz bardzo naciska na tę formę terapii :) Leki również pomagają mi wyjść do ludzi i chociaż unikanie nie jest moim największym problemem (mam większe obecnie) to i tak pokładam duże nadzieje w terapii- oby nie okazała się niewypałem jak psychodynamiczna...
  21. ladywind, tak zdiagnozowali mnie kilka lat temu, mój obecny lekarz skupia się na moich innych zaburzeniach i nie potwierdził (ani nie zaprzeczył) tego, ale raczej ciężko mi negować tę diagnozę, bo jakbym się nie zapierała jestem unikająca. Szkoda, że parę lat temu tu nie trafiłam- zaoszczędziłabym trochę kasy zamiast babrać się w dzieciństwie.
  22. katanka, ja niedawno przeprowadziłam się do innego kraju, wszystko muszę załatwiać sama na dodatek w obcym języku i podnosiłam dawkę i też się bałam, że mój lekarz jest ponad tysiąc km ode mnie, ale nic się nie działo. Akurat zwiększania dawki powinnaś obawiać się jak najmniej. Skoro fizyczne objawy zniesiesz to czego się boisz?
  23. heh, widzę, że nie tylko ja wstydziłam się zapytać na jakiej terapii jestem :) dopiero psychiatra powiedziała mi, że miałam psychodynamiczną, ale też uważam, że to strata czasu- w tym przypadku chyba behawioralno-poznawcza ma tylko sens. Bree, jesteś na TBP?
×