Skocz do zawartości
Nerwica.com

.Tomek

Użytkownik
  • Postów

    1 118
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez .Tomek

  1. Ja kiedyś myślałem że mam jakiegoś guza mózgu. Było to spowodowane moimi dosyć częstymi bólami głowy i dodatkowo jakby "zaćmieniami" (kiedy bolała mnie głowa to mi się mroczki przed oczami robiły)
  2. Tak to czasami moja mama mówi :) ale ona jest zdrowa. Tylko tak jakoś jej wyskakuje. Pomyślałem sobie trochę o tym mówieniu samemu do siebie. Doszedłem do wniosku, że ja gadam sam ze sobą ale nie na głos tylko w głowie :) taka debata kilku osób. To śmieszne, często omawiam swoje problemy z..no nie wiem z kim ale z kimś. Ogólnie to mam w głowie kilka osób i jestem każdą z nich jednocześnie. Ale na głos do siebie to nie gadam raczej :)
  3. Ja jak na razie nie byłem jeszcze u żadnego psychologa, psychiatry czy psychoterapeuty, na razie to się próbuję wybrać. Nic nie zażywam. Ale czytając i szukając informacji co mi może dolegać to też coraz bardziej się przejmuję, że to nie "tylko" depresja. Przed chwilą czytając jakie są objawy borderline i nerwicy przypasowałem wiele z tych objawów do siebie sam już nie wiem czy jestem aż tak chory czy sobie to uroiłem. No ale skoro wszystko pasuje.... Wiem jedno muszę się udać do kogoś kto mi pomoże i ty też powinieneś szczerze porozmawiać z psychologiem bądź psychoterapeutą.
  4. Ja raczej do siebie nigdy nie mówiłem. Zawsze byłem milczący :) czasami tylko rzucę sobie do siebie coś w stylu "no to jak się dzisiaj czujemy?" :) zupełnie jakbym był swoim własnym lekarzem :)
  5. Mam podobnie w przypadku porannego wstawania. Po prostu czuję już od razu beznadziejność, nowy dzień, nowe problemy. I z każdym dnie chyba coraz bardziej się boję, po prostu jest coraz gorzej. Tak jak ty piszesz mi to albo mija w ciągu dnia, albo nie i mam cały dzień do chrzanu. Ryczenie, biadolenie, narzekanie. To samo. Mam bardzo zły nastrój. Mój stan fizyczny (ból ciała które w ogóle nie jest wypoczęte) jeszcze bardziej pogarsza mój stan. Ze swoimi znajomymi też nie potrafię się spotykać. To jest dla mnie zbyt trudne po prostu. Mogę Ci tylko powiedzieć żebyś się trzymała, chociaż mam pojęcie jak trudno musi Ci być. Ale powinnaś poczuć się lepiej. Tyle ludzi tu jest którzy są tak życzliwi, mają te same problemy dobrze Cię rozumieją. I najważniejsze że tej życzliwości i ciepła nie szczędzą. Ja, chociaż wchodząc na to forum i widząc cierpienie ludzi równe mojemu i nawet większe, czuję się trochę dziwnie ale i tak podnosi mnie na duchu myśl, że nie jestem zupełnie sam, tak jak to miało miejsce niedawno. Jestem z Tobą, jak i całe to forum więc się trzymaj :)
  6. Też często szukam informacji na temat różnych objawów i chorób żeby stwierdzić co mi jest. Obserwuję się i czasami się przerażam. Ale najważniejsze żebyś obserwując się był obiektywny, bo inaczej będziesz dostrzegał wszystkie objawy i sam siebie jeszcze bardziej wpędzisz. A jak się boisz to powinieneś iść do psychologa pogadać o tym. Bo z tego co napisałeś wizyta u psychiatry Ci nie pomogła.
  7. To, że was znalazłem to jedyny jasny punkt tego dnia. Przynajmniej mam tu ludzi, którzy mnie zrozumieją. A teraz dobrej nocy życzę, przynajmniej tym którzy mogą spać.
  8. Czy ja też mogę się wyjęczeć? Bo już nie wytrzymuję, mój stan psychiczny mnie zabija, zupełnie jak u was. Po prostu przygnębienie mnie miażdży i rozrywa. Mam dosyć. Chyba pójdę spać bo i tak się do niczego innego nie nadaję w tym stanie.
  9. .Tomek

    Prozac

    gdyby mogła to by tu była, a ja nie chodził bym jak żywy trup. Niestety, ten rok musimy jeszcze przeboleć w ten sposób, może dopiero po tym roku się rozluźni i będziemy mogli widywać się częściej. Tylko boję się że za ten rok to ja już nie będę sobą.
  10. .Tomek

    Prozac

    Ogólnie edukacji zostało mi jeszcze 7 lat. A przy kierunku studiów które chciałem podjąć lepiej chyba pracować za granicą. Medycyna. Kurdę czy to nie śmieszne? chcę pomagać ludziom a sam potrzebuję pomocy. Kupy się to nie trzyma.
  11. Moglibyście mi napisać jak mniej więcej taka terapia wygląda? I ile to kosztuje? Bo też za bardzo nie mam ochoty truć się chemią, otępiać się jakimiś lekami uspokajającymi ale jest coraz gorzej, a ja sobie zaczynam z tym nie radzić. Terapia to wydaje się fajny pomysł. Ale nie mam wystarczająco czasu żebym mógł ją przeprowadzić w polsce, a za granicą tu u mnie jakoś mi się to nie widzi.
  12. .Tomek

    Prozac

    W tym problem, że nie bardzo mogę do Polski wrócić. Wszystko tak się ułożyło, że lepiej tutaj zostać (mam na myśli edukację, pracę etc.).
  13. http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?p=104938#104938 Napisałem o tym dzisiaj, niedawno ale to nie ten dział. Nie zastanowiłem się przed tym jak napisałem. Gdyby ktoś mógł niech to przeczyta i da mi tutaj odpowiedź. Bardzo proszę, potrzebuję pomocy.
  14. Wybacz, znowu coś nie tak zinterpretowałem, znowu coś nie tak napisałem. Nie powinienem się wdawać w ogóle w dyskusję o sensie życia. Bo to właśnie nie ma sensu. Przepraszam.
  15. Być może. Sugerujesz, że nie mam dla kogo? Może sobie uroiłem przyjaciela albo coś hm?
  16. Robisz wielki błąd. Taki jaki ja kiedyś zrobiłem. Teraz już wiem, że jeżeli mam dla kogokolwiek żyć, to tylko dla siebie. Związek dziś jest, jutro go może nie być... Nieważne jak się zaangażujemy... I co wtedy? Świat się zawali, skoczysz z mostu? To nie jest ani dobre ani bezpieczne podejście. Nie mówię że ja tak potrafię. Ale się staram, wmawiam sobie, z lepszym lub gorszym skutkiem, że jest dobrze, znajduję zajęcia, udowadniam sam sobie, że to życie nie musi być tak beznadziejne jak jest. Na krótką chwilę pomaga. Od 3 dni mam smuta, totalnego, nic mi się nie chce, najchętniej bym się zakopał w pościeli i nie wychodził. Do tego boli mnie głowa i brzuch. A żeby tego było mało, dziewczyna się martwi, myślę że też trochę irytuje... No i co ja mam jej powiedzieć, "nie chce mi się żyć"? Ona też jest pesymistką, też ma ze sobą problemy, poważne, ale czasem mam wrażenie że lepiej sobie z tym wszystkim radzi niż ja... A czasem wprost przeciwnie. Tyle że ja lubię się czuć potrzebny, ciągnąć ją do góry, ona też lubi pomagać, ale ja z kolei nie lubię, jak ktoś mi pomaga... I stąd irytacje. Mówi że chce żebym był jej facetem a nie opiekunem... Ale to długi temat. I nie na ten wątek... Etap wmawiania sobie, że jest dobrze to ja mam za sobą. Mnie już okłamywanie siebie nie pomaga. Bo wcale nie jest dobrze i zaczynam to teraz widzieć. I dalej uważam, że dla siebie samego nie warto żyć. Może masz racje. Ale jak mój związek się zakończy to albo się podniosę albo upadnę.
  17. życie samo w sobie sensu nie ma. Sami ten sens znajdujemy. Jak na razie to ja żyję dla ukochanej osoby. Innego powodu do życia nie widzę. scrat, mówisz, że trzeba sobie jakoś radzić. Czasami jest tak źle, że nie można sobie już samemu poradzić. Co jak się zacznie przegrywać życie? Zazdroszczę Ci podejścia, ja tak nie potrafię.
  18. A próbowałeś melatoniny? bez recepty 5 mg tabletki nie uzależnia bo to po prostu hormon. Ja mam problemy ze snem biorę jedną tabletkę 1 mg na godzinę przed snem i wtedy czuję już senność, bardzo łatwo się zasypia. Jak mam gorsze noce to biorę 2 lub 3 tabletki. Jeżeli cierpisz na bezsenność to 5 mg tabsy powinny być dobre. Możesz też spróbować 3mg na początek.
  19. .Tomek

    Prozac

    Witam, właśnie przed chwilą się zalogowałem bo szukałem informacji w internecie na temat leków antydepresyjnych. I trafiłem tutaj. Jovita, napisałaś, że długo się wybierałaś do psychologa, czy do lekarza. Mam właśnie z tym problem. Opiszę może najpierw mój problem. (Może powinienem założyć nowy temat ale zważając na to, że ten jest stosunkowo nowy i mowa tu o psychiatrach i lekach antydepresyjnych to napiszę tutaj). Może się rozpisałem trochę, ale proszę przeczytaj wszystko. Otóż chyba mam nerwice, i dodatkowo depresje. Może nie jest jeszcze tak poważna, tak zaawansowana, ale jest ze mną coraz gorzej. Wszystko zaczęło się od kiedy przeprowadziłem się za granicę. Moja partnerka została w Polsce. Przez pierwsze pół roku jakoś mi szło, byłem jak zawsze pełen życia i energii, szczęśliwy gadałem z ludźmi, śmiałem się. Ale teraz na mojej twarzy nie pojawia się już uśmiech, jak jest to zazwyczaj wymuszony bo nie chcę nikogo martwić moim stanem, udaję szczęśliwego. Brak mi energii na wszystko, najchętniej spędził bym życie w łóżku śpiąc. Często zdarzały mi się bezsenne noce (obecnie zażywam melatoninę, śpię lepiej), przestałem rozmawiać z ludźmi, po prostu już nie potrafię. Siedzę zamknięty w pokoju prawie cały dzień, nawet z rodziną już mało czasu spędzam. Często mój stan psychiczny pogarsza się do tego stopnia, że występują u mnie myśli samobójcze, co nigdy wcześniej w życiu mi się nie zdarzyło. Jestem markotny, chce mi się płakać. Cały czas nawiedzają mnie czarne myśl. Myślę, a raczej wiem, że jest to spowodowane brakiem bliskiej mi osoby blisko mnie. Również moją sytuacją. Obcy kraj, obcy język mimo tego, że nie sprawia mi trudności w jakiś sposób mnie to dołuje. Brak przyjaciół, głównie dlatego, że mam poczucie iż nie mogę z nimi przebywać. Po prostu czuję, że to wszystko moja wina. Moja dziewczyna proponowała mi wizytę u psychologa, bardzo się o mnie martwi. Ja odmawiałem. Jeden powód to: Obcy kraj, nie mam pojęcia gdzie tu znaleźć psychologa i jak to wszytko się odbywa, nie chcę żeby moi rodzice bądź rodzina cokolwiek wiedzieli, kolejny powód to pieniądze, których mi brak. Mam zamiar wybrać się w grudniu do polski, i powiedziałem dziewczynie żeby poszła ze mną do psychologa. Obawiam się trochę tej wizyty. Nigdy nie miałem ze sobą problemów tego typu. Zazwyczaj się oszukiwałem, mówiłem sobie, że sobie poradzę sam. Dochodzi chyba do mnie że nie uda mi się. Nie chcę zniszczyć życia swoim bliskim ani samemu sobie, a czuję, że sam siebie niszczę odkładając wizytę u psychologa który może mi pomóc. To wszystko prawie mnie doprowadziło do alkoholizmu. Wypijałem alkohol zawsze w nadmiernych ilościach żeby tylko sobie ulżyć, poprawić humor bądź po prostu zemdleć, stracić kontakt z rzeczywistością. Chciałem sięgać po narkotyki, wszystko żeby sobie ulżyć. Powstrzymała mnie jedynie moja dziewczyna którą tak bardzo kocham. Nie chcę żeby przez moje problemy nasz związek się rozpadł, nie chcę jej, ani mojej rodzinie ani sobie zmarnować życia. I teraz moje pytanie do Ciebie Jovita, czy ja się nadaję na wizytę u psychologa? I czy mam się czego obawiać? Jak to wygląda? I czy zdążę to wszystko zrobić w około 2 tygodnie? Bo niestety tylko na tyle jadę do polski. Jeżeli dwa tygodnie nie pomogą to żeby mi chociaż coś zapisał bo inaczej chyba wpadnę w alkoholizm. Na prawdę zależy mi na odpowiedzi. Jak tak długo już nie pociągnę, każdy kolejny dzień to męczarnia. Proszę pomóż mi, po prostu odpowiadając szczerze i napisz mi jak to było z Tobą.
×