Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bree

Użytkownik
  • Postów

    240
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bree

  1. wow, moja mówi dokładnie to samo
  2. Ale ja jej ufam, bardzo ją lubie. Teraz wyjechała na urlop i nawet za nią tesknie Wcześniej chodziłam do innej terapeutki i ona wzbudzała moją niechęć, ale od 3 miesiecy chodzę do tej i jest naprawdę ok. Nie raz coś powiem a ona mówi, że to dziwne że mówię to tak bez emocji bo ona słuchając tylko tego robi się smutna itd itd a ja nic.
  3. No właśnie, a ja podobno nie okazuje na terapii żadnych czy tam prawie żadnych uczuć. Chciałabym to zmienić, ale nie wiem jak
  4. jak w temacie, ciekawi mnie czy płacz jest rzeczą powszechną i konieczną na jakimś etapie terapii. Moja terapeutka wciąż mówi że nie okazuję emocji, że mówie o wszystkim bez emocji itd. Raz tylko chciało mi się płakać i było to widać, ale ostatecznie powstrzymałam się przed tym. Podobno nie powinnam... co o tym myślicie?
  5. Bree

    Wyraz z wyrazu

    szmaty mandarynka
  6. z takim nastawieniem, to marnujesz tylko czas rekruterów a Twój nie jest wiele wart. No coż... taka jest ich praca i za to im płacą :) Nie mam zamiaru przejmować się ich czasem, tylko skorzystać z szansy jaką dostałam...mam nadzieję że kiedyś moje logiczne i szybkie myślenie powróci, może będę znowu szukać pracy a wtedy może mi się przydać to doświadczenie, bo właśnie stres już będzie mniejszy gdy będę wiedziała jak to wygląda. Biorę Hydroxyzynę, ale na sen. Z początku mnie usypiała, teraz już różnie. Byłam u lekarki kilka dni temu, jeszcze wtedy nie wiedziałam o tej rekrutacji, ale poprosiłam ją o jakieś inne leki, na sen właśnie. Ale ona tylko zwiększyła mi dawkę i dała skierowanie do psychiatry aby on dał mi coś innego. Nie zdąże już iść do lekarza Chyba zrobię, tak jak pisze Saraid, wezmę jakaś mała dawkę i sprawdze jak się czuję. Niestety nie mam możliwości sprawdzić tego w jakiejś stresującej sytuacji, ale zobaczy czy mnie nie usypia. Dziękuję Wam za odpowiedzi
  7. Witam, nie wiem gdzie mogłabym napisać swoje pytanie, dlatego zakładam nowy temat. Szukam pracy i zostałam zaproszona na pierwszy etap rekrutacji do mojej wymarzonej firmy. Niby to nic takiego, ale po raz pierwszy od kilku lat, zobaczyłam siebie w przyszłości: ja siedząca za biurkiem, a w tle logo tej firmy Pierwszy etap to testy, liczbowy, językowy i werbalny... Wiem że nie przejdę do drugiego etapu, od roku, może dwóch ciężko u mnie z logicznym myśleniem, liczeniem i stałam się powolna, po prostu trochę jakby "zgłupiałam", ale mimo to chcę sprobować swoich sił i dam z siebie wszystko. Z jednej strony się ciesze, z drugiej mam milion obaw, już sam fakt że dostałam maila z tej firmy, spowodował u mnie drgawki jak u epileptyka.. aż strach pomyśleć co będzie na samym teście.... Jak sądzicie, czy jesli przed testem wezmę hydroxyzynę, to mi to pomorze, w sensie uspokoi i pozwoli na logiczne myślenie, czy raczej "zamuli" i spowoduje brak myślenia, albo może zamiast pisac test zasnę im na stole?
  8. Bree

    Woj Świętokrzyskie??

    Ja jestem wlasnie w Ostrowcu:) Ale nie mieszkam tu
  9. Bree

    Ostatnia litera

    kino -- 01 maja 2013, 22:06 -- kino
  10. Bree

    wątpliwości...

    Tez tak to odebralam, tymbardziej ze pozniej powiedziala ze wyjatkowo duzo mowilam i zapytala czy ja wczesniej sprawdzalam... O tych watpliwosciach mowie za kazdym razem, ale nic z tego nie wynika... Zawsze ta sama gadka, ze psyhoterapia jest dla wszystkich nie tylko chorych psychicznie i ze to pacjent musi pracowac itd itd. Dzieki za rady, na NFZ to chyba potrzeba skierowanie a ja sie wstydze poprosic swoja lekarke, wiec predzej pojde na uczelni. A do tej mojej terapeutki zapisana jestem za ponad 2 tyg wiec mam czas sie zastanowic czy chce tam isc...
  11. Bree

    wątpliwości...

    Abraxas, bardzo dziękuję za odpowiedź. w sumie nic. Milczy i się uśmiecha albo mówi, że terapia polega na tym że to ja mam mówić i jak nic nie chcę mówić to możemy milczeć przez godzinę itd itd. Albo że skoro do niej przychodzę, tzn że chcę sobie pomóc ale nie pracuję nad tym itd itd. Z jednej strony czuję że nie chcę tam chodzić i że nic mi to nie da, a z drugiej boję się że całe moje życie będzie wyglądało tak jak teraz, bo nigdy się nie zmienię. Myślałam o tym non stop od wczoraj i chyba wymyśliłam coś mądrego Na mojej uczelni mogę bezpłatnie skorzystać z pomocy psychiatry lub psychologa, więc pójdę tam i opowiem to wszystko. Może udzielą mi jakiejś rady. Myślałam, żeby iśc do innego terapeuty i o tym powiedzieć, ale bałam się że on by mi wmówił że potrzebuję terapii i że u niego... aby wyciągnąć ode mnie kasę. A jak pójdę na uczelni, to nie muszę się o to obawiać :) Tylko kogo wybrac? Psychologa czy psychiatrę?
  12. Witam, nie wiem czy w dobrym dziale założyłam temat. Byłam dzisiaj na terapii i czuję się zdemotywowana do czegokolwiek, muszę to z siebie wyrzucić.... Nie wiem czy jest sens kontynuować tą terapię, czy terapeutka jest zła, czy ja. Proszę o jakieś rady. Terapię zaczęłam na początku marca, byłam tam już kilka razy i wciąż mam wątpliwości, że moje gadanie o wszystkim i o niczym mogłoby mi jakoś pomóc. Za pierwszym razem było super, zwierzyłam się terapeutce i mówiłam co myślę, a ona przytakiwała że rozumie. Poniekąd było to spełnieniem mojego marzenia, aby ktoś wszedł w moją głowę i mnie zrozumiał. Niestety po tej euforii przyszło jakieś załamanie, gdy zaczęło się okazywać że trafnie diagnozowałam sobie konkretne choroby/zaburzenia. Mam nerwicę i osobowość unikającą. Za pierwszym razem powiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia, później już terapeutka ciągnęła mnie za język, a raz nawet nie udawało się ciągnąc, to kazała mi robić rysunki z których tez nic nie wyszło, więc wymyśliła abym opowiedziała jej całe swoje życie. Zawsze jest tak, ze jak tam przychodzę to pada pytanie co tam. Odpowiadam dziękuję, dobrze :) i zapada cisza. Czasem coś powiem więcej, kilka newsów z mojego życia. I znów cisza. Im dłużej ta cisza trwa, tym bardziej jestem spięta i zażenowana i żałuję że tam jestem.. w końcu terapeutka zaczyna mówić o tym że muszę z nią pracować, mówić cokolwiek a ona "sobie wybierze to co najważniejsze", ale ja mam pustkę w głowie. Trwa to kilka minut, ale czuję jakby trwało godziny, poza tym z każdą minutą jest mi co raz bardziej przykro bo czuję że wyrzucam pieniądze w błoto. No więc dzisiaj zaczęłam coś mówić, o problemie z dnia wczorajszego, po raz kolejny zeszło na temat mojej mamy i po raz kolejny terapeutka wyciągnęła te same wnioski które wyciąga za każdym razem, że odwrócenie ról i że jestem matką dla swojej matki itd itd. Po raz kolejny tez zapytała ile mam lat. Nie wiem czy to takie ważne, wyglądam bardzo młodo, ale skoro pracuję tzn że muszę mieć 20 kilka. terapeutka wszystko zapisuje, zawsze jak już coś gadam to ona to notuje. Na początku myślałam, że robi te notatki po to, aby mieć "historie choroby" pacjenta i że zagląda do niej aby później być w temacie. Ale ona raczej nie zagląda, bo za każdym razem pyta ile mam lat i za każdym razem do zapisuje... Przez to ze ciągle pyta o to samo i ciągle wyciąga te same wnioski, myślę że to wszystko stoi w miejscu i zawsze będzie stać... a ja płacę... terapia kosztuje mnie 20% mojej pensji, w tej chwili mnie na nią stać, mam pieniądze z kredytu, za kilka miesięcy dostanę fajną odprawę z pracy, ale jeśli nie znajdę nowej pracy, to będę żałować że wyrzuciłam pieniądze w błoto. Na dobrą terapię nie byłoby mi żal, ale na zła... właściwie to nawet nie chodzi o to że terapia jest, czy może być zła, może to ze mną jest coś nie tak, za mało mówię itd. A nawet jakbym mówiła dużo, to nadal nie rozumiem jak takie gadanie miałoby mi pomóc. Równie dobrze mogę sobie w domu do ściany gadać... Wracając do tego co było dzisiaj; Mówiłam o mojej mamie,pani psycholog na to że ooo w końcu się otworzyłam, czy wcześniej się bałam, czy tak ją sprawdzam?! nie zrozumiałam pytania, ale wyjaśniłam, że powiedziałam o swojej najnowszej sytuacji problemowej, ale zwykle nie mam żadnych takich problemów, a moje życie jest monotonne, więc to że akurat dzisiaj miałam o czym mówić to przypadek. Tego już nie powiedziałam, ale nie widze żebym dzisiaj powiedziała coś więcej niż zawsze. Było jeszcze ok 10 minut do końca, a ta pani powiedziała oooo zbliżamy się do końca, i zaczęła szukać dogodnego terminu następnej wizyty, wkurzyłam się, bo znowu oczami wyobraźni zobaczyłam jak marnują się moje pieniądze, i zadzwonił jej telefon, jakaś kosmetyczka albo lekarka..... zaczęła się z nią umawiać... wcześniej jak czasem dzwonił telefon to go wyciszała, albo odbierała i mówiła, że jest zajęta i oddzwoni, a teraz się umawia z jakąś babą... wtorek nie, to może środa? ok to o 15 ... ochhh nie może pani? a na 16 tez ma pani kogoś?... itd itd. Trwało to na pewno kilka minut, a ja poczułam się olewana. Jestem przyzwyczajona do tego uczucia, ale myślałam że w takim miejscu mnie to nie spotka... nie mówiąc już o marnowanych pieniądzach.... w końcu się umówiła i mówi do mnie Pani Madziu.... ( nie mam na imię Madzia, kiedyś też nazwała mnie Małgosią, ale to olałam bo była obecna ze mną tylko przekręciła imię, a teraz była myślami z panią Madzią, to pewnie ta fryzjerka). Ta pani ma dobre opinie, ma duże doświadczenie itd. Ale może powinnam iść do kogoś innego? A może to i tak bez sensu bo może to ze mną jest coś nie tak i jestem zamknięta na terapie? A może w ogóle ta cała psychoterapia nie jest mi potrzebna, nie dowiedziałam sie na niej niczego, czego wcześniej sama bym nie wymyśliła... Ostatnie dni są dla mnie dziwne, źle się czuję. Już mi nie pomagają tabletki na sen ani na ból głowy, może powinnam iść do psychiatry... Zastanawiam się wciąż, czy faktycznie mam nerwicę. Czytam tu na forum i w innych miejscach w sieci, o atakach, wzywaniu karetki, strachu przed wyjściem z domu itd itd. Ja nic takiego nie mam. Nie mogę spać, rano nie mogę wstać, serce bije mi nie równo ale może po prostu jest z nim coś nie tak (czekam na wizytę u kardiologa aby ocenil jaki jest tego powód). Miałam lęki nocne, ale miesiąc temu mi przeszło, teraz tylko czuję masakryczne zimno gdy leżę w łóżku... tylko tyle dziwnych objawów.
  13. Ja mam bardzo podobne doświadczenia. W domu jestem silna, pewna siebie, czasem nawet agresywna, a poza domem jestem inną osobą. Nawet boję się powiedzieć jakie mam zdanie na temat obejrzanego filmu, bo może ktoś będzie miał inne i jak to będzie jak mu się sprzeciwie... Też jestem jedynaczką i też rodzice długo robili wszystko za mnie. Myślę że to może być powód tego stanu; w domu wszyscy koło nas skakali więc to wykorzystujemy, nie boimy się wyrazić swojego zdania, bo od dziecka nas nauczono że będzie tak jak chcemy. A poza domem.. nie wiem jak Ty ale ja od dziecka marzyłam o rodzeństwie, brakowało mi kontaktu z innymi dziećmi, może jak już się pojawiło towarzystwo, to się im podporządkowaliśmy aby ich nie stracić... Najgorsze jest to że już się sama zaczynam gubić, która ja to ta prawdziwa ja. Kłamię na każdym kroku, w domu udaję znawcę życia i udzielam mamie porad związkowych, wśród znajomych udaję jedną z nich i na wszystko im przytakuje, w pracy z kolei udaję sumiennego i dokładnego pracownika, który gardzi ludźmi bo praca jest po to aby pracować a nie plotkować. Najgorzej czuję się wsród znajomych, ostatnio co raz częściej żartują na mój temat, i nazywaja mnie 7 nieszczęść. Nie wiem w ogóle po co ze mną utrzymują kontakty.
  14. Bree

    Zawaliłem sprawę

    Mam dokładnie tak samo. Idz drugi raz i po prostu powiesz wszystko tak jak napisałeś tutaj
  15. Lilith , 2000 w kilka godzin lub dni? Moje były na 1500 i w ciągu 2 miesięcy ich nie ułozyłam Ja studiuje finanse i rachunkowość, studia związane z moją pracą ale prawie w ogóle mnie nie interesują
  16. To super że nie jestem jedyna :) myślałam że jestem za głupia na puzzle :) Mnie ostatnio wszystko denerwuje i nic mi się nie chcę
  17. Ja sobie kupiłam puzzle aby się relaksować. Ułożyłam kawałek obrazka, potem przez 2 miesiące wielka dykta na której miałam je układać przeszkadzała mi we wszystkim, ale ciągle miałam nadzieję, że ułożę do końca. No ale w końcu się wkurzyłam i schowałam te puzzle do pudełka. Fajnie że masz jakieś hobby, Lilith. Zazdroszczę, zapału do nauki też. Obawiam się że jak przyjdzie sesja to bedę miała same 2
  18. Witajcie, nikt mnie tu nie zna, ale pozwolę sobie się tu wypowiedzieć:) Mój ulubiony serial to "gotowe na wszystko" PS. zawszę jak widzę na forum słowo "origami" to czytam "orgiami" :)
  19. Bree

    Skojarzenia

    uprawa - buraki
×