@Psychciu tu nie ma najmniejszych szans na większe pieniądze, to jest taka typowa fizolka za granicą. Po prostu szukają "geniusza" który będzie ganiał po firmie innych swoich pobratymców, a gratyfikacja będzie polegała tylko na tym że będzie się mógł czuć kogutem z największymi "cohones" na dzielni .
A ja tu przyjechałem zarabiać a nie patykiem gruchy obijać!
Poza tym ja nie lubię dowodzić, nie czerpię z tego przyjemności, poza tym pracownik zespołowy ze mnie żaden. Cenie sobie święty spokój w pracy i jasno sprecyzowane obowiązki, najlepiej w pojedynkę. Co nie zmienia faktu, że stanąłem do tego pożal się bobrze wyścigu i niechcący wygrałem.