Skocz do zawartości
Nerwica.com

na_leśnik

Użytkownik
  • Postów

    10 945
  • Dołączył

Treść opublikowana przez na_leśnik

  1. na_leśnik

    Co teraz robisz?

    Oglądam zdjęcia na flickrze i szukam filmu na wieczór.
  2. na_leśnik

    Co teraz robisz?

    Siedzę w pracy. Ciałem...
  3. Trudno to nazwać zwycięstwem (raczej zbiegiem okoliczności) ale od wczorajszego ranka nie zapaliłem papierosa. Wczoraj cały dzień walczyłem, żeby nie kupić paczki, w końcu o pierwszej w nocy przez stres związany z koniecznością powrotu do pracy po urlopie polazłem do bankomatu żeby kasę na papieroski wybrać a tu... okazało się że po 7 latach używania karty zapomniałem pinu! (W sumie na dobre wyszło, problem w tym, że dalej go nie pamiętam i może być dziś problem z obiadem...). Słyszałem że stres powoduje problemy z pamięcią, ale pierwszy raz widzę tego tak namacalne skutki.
  4. na_leśnik

    ....

    Cześć Ola1327, moim zdaniem faktycznie powinnaś wybrać się do psychologa. Taka rozmowa, nawet pojedyncza na pewno wyjaśniłaby co się z Tobą dzieje i - przede wszystkim- co powinnaś w tej sprawie zrobić.
  5. na_leśnik

    Hej

    CZeść :)
  6. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Dzięki za kolejne wpisy przywitania. Dziś kończy się mój tygodniowy urlop. Porobiłem trochę rzeczy na studia, odpocząć praktycznie nie odpocząłem, ale przynajmniej jest szansa, że uda mi się te studia skończyć. Niestety wczoraj zajrzałem do swojej skrzynki mailowej z pracy i właściwie od wczoraj paraliżuje mnie lęk, powróciły myśli samobójcze itp. Już czuję, że chyba dzisiejszej nocy nie zasnę. Przeraża mnie jutrzejszy dzień...
  7. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Przepraszam że tak którtko, ale dziś po protu nie mam siły pisać. W pracy prawie nic nie zrobiłem a jutro wstaję na 6, więc pobudka o 3.30. Niestety nie wiem gdzie mógłbym uzyskać darmową pomoc psychologa, poza tym nie mam siły na psychoterapię (ostatnie pół roku przychodziłem po pracy na sesję i prawie zasypiałem w fotelu, nie potrafiłem mówić o niczym innym niż o tym, że jestem zmęczony). Od jutra zaczynam tygodniowy urlop, może uda mi się coś na studia zrobić. A z dziewczyną coraz gorzej. Ona jest przemęczona, ja jestem przemęczony. Ehhh.... Powoli mam tego wszystkiego dość.
  8. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Lux24 prawdę mówiąc po prostu mnie nie stać na terapię. Mógłbym tu marudzić jaki to ja biedny a uczciwy ale prawda jest taka, że pieniądze by były gdybym zwalczył swój nałóg: fajki. Poza tym, do tej pory wchodziłem na terapię i pokrywałem część kosztów a tyle ile mi brakowało dorzucała mi dziewczyna (co w połączeniu z kupowaniem przeze mnie papierosów pokazuje, jaki jestem uczciwy wobec niej...). Na terapię chodziłem przez kilka lat, ale nie widać szczerze mówiąc żadnej różnicy, przynajmniej ja nie widzę. Podejrzewam, że wina pewnie leży po mojej stronie, ponieważ ja mam ogólnie problem z rozmawianiem o swoich problemach, zwierzaniem się. W końcu doszedłem do wniosku, że albo sam się pozbieram do kupy, albo wcale się nie pozbieram. Co do studiów i wykształcenia, zacząłem robić studia podyplomowe, poza tym dzięki pomocy dziewczyny dostałem pracę biurową (wcześniej pracowałem w fabryce), niestety nie radzę w niej sobie ale to zupełnie inny temat (wyobraź sobie człowieka odpowiedzialnego za komunikację i przepływ dokumentów w jakiejś firmie/organizacji który nie potrafi się wysłowić jak człowiek i w dodatku boi się rozmów telefonicznych - tyle na temat...). Do pracy codziennie dojeżdżam, wychodzę z domu o 5.30, wracam po 17 ledwo żywy, na studia wziąłem kredyt, jednak nie mam sił ich robić, podobno w lipcu mam bronić dyplomu ale czarno to widzę. Jedyna rzecz która mnie jakoś motywuje do pracy, w której się staram rozwijać i widzę jakieś efekty (minimalne ale zawsze) to samodzielna nauka tworzenia stron internetowych. Chyba od czasu studiów nie byłem w nic do tego stopnia wkręcony, to mnie naprawdę fascynuje. Mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej opanować technologie w takim stopniu, żeby być w stanie zatrudnić się w jakimś studiu graficznym i robić to, co mnie interesuje. Ale z tego co widzę, to jeszcze długa droga przede mną. Nie wiem czy to jest wogóole wykonalne przy moim przemęczeniu i ogólnym stanie, ale próbuję. Może w końc uda mi się w życiu choć raz coś zrobić samodzielnie i czerpać z tego korzyśći. A z takich nierealnych planów z serii "marzenia ściętej głowy" to chciałbym zostać fotografem (jak większośc niesprecyzowanych magistrów w tym kraju ). To taka moja główna pasja, niestety za droga żeby móc ją rozwijać (obecnie ucząc się stron robiennia stronek robie sobie portfolio internetowe z tego co do tej pory popstrykałem :). Może kiedyś... P.S. Ludzie nie macie pojęcia jak ja dawno z nikim się nie komunikowałem na takiej zasadzie jak na tym forum! Wiem że to głupio brzmi, ale naprawdę ciesze się, że tu trafiłem :).
  9. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Obawiam się, że się mylisz. Ona po prostu miała (i chyba ma nadal) jakieś widealizowane wyobrażenie o mnie, albo przynajmniej o moich możliwościach. Poza tym ja od samego początku związku starałem się nie pokazywać swoich "mrocznych stron"... Efekt jest taki że ona chyba poprostu kocha kogoś kim nigdy nie byłem. Poza tym, jak już mówiłem - powoli zaczyna zauważać to jaki jestem naprawdę i nasz związek powoli się rozlatuję. Ze swojej strony powinienem to - dla jej dobra - jak najszybciej skończyć. A odnośnie "głowy rodziny" to ja nie miałem na myśli związku patriarchalnego, z ojcem szefem i żywicielem i resztą poddanych... Problem w tym, że ja - z różnych przyczyn - nie chcę mieć dzieci a ona chce. Ona sobie nie zdaje sprawy, że ja się na ojca po prostu nie nadaję. Żałuję tylko, że wcześniej o tym nie myślałem. Jej się wydaje że "mam dobre serce" więc wszysko będzie dobrze. A to nie prawda. Mój ojciec też nie był złym czlowiekiem, jednak w swojej roli po prostu się nie sprawdzał, czego efekty odczuwam do dziś.
  10. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Bittersweet ja jestem dl niej obciążeniem od kiedy jesteśmy razem niemal. To nie jest niestety kwestia "czucia się" teraz źle, ja tak od paru lat mam. I pasożytuję, bo inaczej nie da się tego nazwać...
  11. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Ale się burza zrobiła... Deader waściwie to sytuacja którą opisujesz, cały ten model zachowania "pustej panienki" tak naprawdę wogóle nie pasuje do mojej dziewczyny. Wręcz przeciwnie. Tak jak już mówiłem, tylko dzięki niej przetrwałem najgorsze chwile, nie wyobrażasz sobie jak ona mi pomogła wtedy. I dalej pomaga. Ale - tak jak mówiłem - przez większość związku to ja na niej wiszę nie radząc sobie z najprostszymi rzeczami, ze stresem, z samym sobą. To co napisał Kalebx3 bardziej pasuje. Cicha, pracowita, nie imprezująca, empatyczna (aż do przesady), marząca o rodzinie oraz przy okazji piekielnie zdolna (to zdecydowanie najinteligentniejsza osoba jaką poznałem w życiu). A nie mogę jej takich rzeczy mówić nie dlatego, że mnie zostawi, tylko żeby jej bardziej sobą nie obarczać. Niestety trudno ukrywać swój stan psychiczny przed kimś z kim się tyle czasu spędza. Ale z tego co widzę, nie mogę jej w życiu towarzyszyć, bo po prostu jestem za słaby. Jak napisała bittersweet (płeć wnioskuję po zajętej w dyskusji pozycji ) powinienem ją wspierać, ale nie potrafię, stąd myśl o rozstaniu. Nie naprawi to faktu, że tyle czasu zmarnowała ze mną, ale przynajmniej nie wdepnie przeze mnie w jeszcze większe bagno: rodzinę której głową będzie ona i męża za przeproszeniem c$%ę, który nie może być dla niej partnerem.
  12. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Dziękuję wszystkim za przywitanie. Deader szczerze mówiąc, to z dziewczyną coraz gorzej mi się układa właśnie dlatego, że miała tego pecha, że ją wpuściłem "do mojego świata". Za wiele razy widziała mnie w stanie pod tytułem "dno + metr mułu". Sama mi już nieraz mówiła, że nie wie czy uda jej się wytrzymać z kimś takim. Ona jest silna, zaradna, rozwija się zawodowo a ja? Związek to nie instytucja charytatywna. Coraz poważniej myślę o tym, że powinienem się z nią rozstać. Natomiast jeśli chodzi o inne osoby z którymi mógłbym pogadać to... jakby to powiedzieć... nie ma ich :). Może to się wydać dziwne, ale ja nie mam dosłownie nikogo, z kim mógłbym od serca porozmawiać. Poza tym od czasu tego załamania w ogóle od ludzi się odsunąłem. Zawsze byłem odludkiem, ale teraz to przybrało skrajną formę. i co najgorsze, z jednej strony brakuje mi ludzi, a z drugiej sam jakoś podświadomie unikam ich towarzystwa. Lux24 Niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie "co pękło".Chyba w pewnym momencie w którym zaczęły dobiegać końca moje studia, dopadły mnie pytania przed którymi od zawsze uciekałem. Zero planów na przyszłość, przeświadczenie, że nie dam sobie nigdzie rady w pracy, brak jakichkolwiek kwalifikacji zawodowych. I "coś" pękło. w sumie mało brakowało a skończyłoby się to źle. Gdyby nie moja dziewczyna obawiam się że już by było po mnie.
  13. na_leśnik

    kolejne przywitanie

    Witam wszystkich. Mam 28 lat i od jakiegoś czasu obserwuję to forum, parę miesięcy temu nawet się zarejestrowałem, jednak nie miałem pomysłu ani sił do pisania czegokolwiek. W końcu doszedłem do wniosku, że chyba warto się przywitać. Tak więc cześć! :). O swoich problemach co prawda nie bardzo potrafię mówić/pisać, ale być może uda mi się w końcu coś sklecić i przelać na monitor. Krótko mówiąc, nie wiem czy zawsze było coś ze mną nie tak, wiem natomiast na pewno że od kiedy pamiętam byłem smutnym i zamkniętym w sobie dzieckiem. Zawsze potrafiłem ten smutek jakoś kontrolować, jednak od pewnego momentu w życiu coś pękło (dokładniej od ostatniego roku studiów). Nie wiem co ze mną jest, podobno nerwica, podobno efekt doświadczeń z dzieciństwa. Przez ponad 2 lata chodziłem na psychoterapię, niestety żadnych pozytywnych skutków nie ma. Widzę jak mi się powoli życie sypie, mam problemy finansowe, widzę jak mój związek z dziewczyną powoli usycha (z mojej winy), niemal codziennie walczę z myślami samobójczymi i po prostu nie mam o tym wszystkim komu powiedzieć. W zasadzie oprócz dziewczyny, mamy i siostry w moim życiu nie ma innych ludzi a z nimi nie mogę rozmawiać na takie tematy. Postaram się na to forum od czasu do czasu zaglądać i może się jakoś włączę w dyskusje. Pozdrawiam
×