Skocz do zawartości
Nerwica.com

deader

Użytkownik
  • Postów

    4 886
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez deader

  1. O, to jest bardzo trafna uwaga. W literaturze jest nawet specjalna nazwa dla takich którzy sami sobie nadali miano artysty - "grafoman". robotnica wszystko co opisujesz rozciaga się w krótkim przedziale czasowym, ja na pełną poprawę od rozpoczęcia leczenia czekałem prawie pół roku - a ty po kilku tygodniach narzekasz że nie jest dobrze.
  2. Zaraz to zrobię nawet cię nie znając Same się przecież nie wymyją. Chociaż kto tam wie artystów, może dla was zajebany brudnymi naczyniami zlew to idealna kompozycja i dzieło sztuki?
  3. Mi tam nie żal, prości ludzie mają łatwiej :) "Artysta to nie zawód tylko stan ducha" - to po co się pchasz na studia, które są przecież wstępem do otrzymania pracy w zawodzie? Ja tam na żadne studia nie polazłem, jak mam ochotę się wyżyć artystycznie to biorę gitarę i łupię aż się ściany trzęsą, ale z czegoś trzeba zapłacić za te ściany... I jedzenie... Prąd... Artystą można sobie w dzisiejszych czasach być po godzinach, dla własnego samospełnienia, trzeba mieć niesamowitego farta żeby na tym zarabiać. Mam koleżankę po ASP, obecnie na stanowisku sekretarki... Bo okazało się że jest niski popyt na jej "dzieła". Sorry, próbujesz się wywyższać przez swą "artystyczną naturę", patrzysz na nas jak nic nie warte mrówki, oh, te podle, złe społeczeństwo... Jak już pisałem - tkwisz w zaprzeczeniu, jak alkoholik twierdzący ze nie ma nic złego w piciu codzień pół litra, jak narkoman mówiący że ćpanie jest normalne. Obyś się obudziła zanim naprawdę będzie za późno, życzę ci tego szczerze (jak widzisz, SSRI jakoś nie odebrały mi empatii)
  4. Sorry, ale mi jako członkowi społeczeństwa bardziej się przyda ktoś kto mi pomoże otworzyć konto w banku, zaplanować podróż zagraniczną, nabić towary na kasę i dziesiątki innych przydatnych osób, artystów to mamy już wręcz za dużo bo w dzisiejszych czasach każdy kto umie narysować człowieka nieco bardziej szczegółowo niż patyczak w Paincie chce się uważać za artystę. No i przykro mi że tkwisz w zaprzeczeniu. "Jestem zdrowa" piszesz, po tym jak opisujesz jako "normalne" rzucanie talerzami i myśli samobójcze. Fuck, jak tak ma wyglądać normalność to chyba pozostaje mi znów zachorować...
  5. No niestety, ale cóż, tak to jest - te rzeczy trzeba przetestować samemu na sobie. Mój "idealny mix" dopiero przy trzecim doborze laków się "objawił", pierwsze dwie próby to było cierpienie Ale jak mawiali starożytni - "przez cierpienie do gwiazd"!
  6. To chyba dobrze? Bez dziury w d... musi być ciężko się wypróżniać Oczywiście !!! Podam tylko jeden przykład . Mnie na jej tle nie widać Photoshop czyni cuda
  7. Nie byłem, ale nie wiem co ma to do rzeczy. Nie byłem też nigdy w więzieniu, ale wiem że jest tam raczej niemiło. Nie kwestionuję przy tym tego, że osoby które na to zasłużyły powinny tam się znaleźć. Widać czymś "zasłużyłaś" na pobyt w psychiatryku. Może właśnie tym "innym spojrzeniem na świat"..? Chcesz żyć w dziwny sposób to jedź w Bieszczady, zamieszkaj w jaskini. Tutaj żyjesz w społeczeństwie, które rządzi się określonymi regułami, ludzie tutaj męczą się i dręczą żeby się do tych zasad dostosować, próbują sobie pomóc a ty ciśniesz że to niedobre, fu, każdy powinien robić to na co ma ochotę. Ja ci współczuję choroby, ale kurde, oczekuję też od pełnoletniej osoby że będzie potrafiła zrozumieć że jest chora. Myślenie o samobójstwie NIE JEST ZDROWE, to jest podstawowy objaw że coś jest "nie tak". O porównaniu SSRI do narkotyków nawet nie będę się głębiej wypowiadał, przeżarłem, przepaliłem i przewciągałem w życiu sporo narkotyków i nijak się one mają do leków. Aha, i rzuciłem okiem na twój post na hypku. Sorry, dla mnie typowy bełkot pseudoartysty. Wkurzasz się bo ci babcia nie pozwala malować bo gary trzeba pozmywać. Obudź się dziewczyno, na tym właśnie polega życie, najpierw trzeba pozmywać gary a potem można sobie malować. Poza tym najeżdżasz na SSRI a dopiero tam napisałaś że dawali ci klonazepam. KLONAZEPAM!!! Zabijacz uczuć i emocji!!! Nie masz pojęcia o lekach i piszesz głupoty, najeżdżasz na nie ten środek co powinnaś. Jakbyś od razu pisała o złym wpływie benzodiazepin to zupełnie inaczej by się ta dyskusja potoczyła. To te klony ci tak namieszały w sferze emocjonalnej najpewniej. A o "genialnych" radach które tam otrzymałaś to powiem tylko tyle: od Hyperreala zaczęła się śmierć mojej dziewczyny. Chcesz sobie taki los zgotować to w sumie twoja sprawa, jak sama piszesz - "my decydujemy o naszym życiu".
  8. Heh, jak widać co źródło - to informacja. Ja od psychiatry usłyszałem dokładnie odwrotny opis (małe dawki M - pobudzające, wysokie - usypiające). Co do tycia to ciężko mi się wypowiadać bo ja spasiony byłem już przed rozpoczęciem leczenia, ale trochę mnie dziwi że przytyłeś, bo generalnie fluo działa hamująco na apetyt, mianseryna teoretycznie pobudza go. Jak się bierze mianserynę na noc, to nie ma kiedy się najadać i waga powinna teoretycznie stać w miejscu - jak u mnie teraz przykładowo. Ba, nawet kilka drobnych kilo (niewiele, ze 3-4) schudłem przez ostatnie miesiące bo dzięki Seronilowi np. miewam ochotę czasem się z pracy do domu przejść piechotą, a jednak taki pięciokilometrowy spacerek trochę tłuszczu spala
  9. A wiecie że o ile wiem że każde z was sypnęło dowcipem, to... dość, niestety, celnym? Już wychodząc ze stadionu słyszałem gdzieniegdzie narzekania że nagłośnienie było słabe; taksówkarz który odwoził mnie do domu mówił że inni pasażerowie narzekali na ubogą scenografię... Wysnuwam z tego dwa smutne wnioski: narzekanie to chyba faktycznie nasza narodowa cecha, oraz ludziom od dobrobytu w dupach się poprzewracało. To jest niby kiepska scenografia??? : Kiepskie nagłośnienie? Ja tam wszystko słyszałem zajebiście. Może dlatego że miałem jedno z najtańszych miejsc, wysoko na trybunach. Może kiepskie nagłośnienie odczuły tylko bogate snoby które wykupiły miejsca na płycie. Dobrze im tak! Cóż, krótko podsumowując: są ludzie i parapety, jak głosi przysłowie. Z ludźmi można gadać, z parapetami nie ma sensu :) Parafrazując reklamę Chocapic'a: "... i tak powstało relanium". Dziękujemy, panie Stembach!!
  10. A mnie tam te "kłótnie" zwisają i powiewają, przypomina mi się słynny, nakręcony przez telewizję Trwam "dokument" o Przystanku Woodstock, który z założenia miał pokazać wydarzenie w jak najgorszym świetle. I tak samo jest tutaj - betonu nie przekonasz. Ja tam mam zajebiste wspomnienia i już zaczynam odmierzać czas i odkładać kasę na październik
  11. elfrid, ja mam SSRI w połączeniu z mianseryną. Rano Seronil 20mg, wieczorem Miansec 30 mg (plus uzupełniacze - hydroksyzyna i diphergan). Seronil jako SSRI z rana aktywizuje, mianseryna wieczorem koi do snu. Ja mam dawki ustawione "pod" depresję, nie wiem jak sprawa wygląda jeśli chodzi o lęki - te odczuwam bardzo rzadko i wtedy wspomagam się doraźnie benzo. Zanim dostałem Seronil to miałem kurację wyłącznie mianseryną, miałem brać 10 mg rano i 30 mg wieczorem - ponoć lek ma takie właściwości że w mniejszych dawkach działa pobudzająco a w większych usypiająco. Osobiście rzekłbym że to bullshit, nic mnie te 10 mg nie aktywizowało, same 30 mg mnie nie usypiało. Poprawa nastąpiła dopiero po zamianie porannego lekobrania na Seronil, a wieczorem po dowaleniu tony uzupełniaczy do mianseryny. Do dziś jak mam dzień w którym czuję że małą mam ochotę na sen zdarza mi się łyknąć 60 zamiast 30 mg mianseryny, czasem jeszcze doprawić Apap Noc do tego. Generalnie dla mnie mianseryna to usypiacz, sam w sobie słaby, ale w miksie z innymi środkami całkiem ok - zwłaszcza że po mianserynie samej miałem strasznie realistyczne sny, a teraz śpię spokojnie bez żadnych, nic mi się nie śni. Aktywizującego działania mianseryny - nie odczułem.
  12. robotnica, dobra, dopiero teraz doczytałem ile masz lat. To zmienia trochę postać rzeczy, jeszcze ci się bunt nastoletni najwyraźniej nie skończył. Ale uwierz, za kilka lat jak będziesz musiała pójść do pracy, to cię z niej za rzucanie talerzami w klientów wypieprzą po pierwszej takiej akcji. Piszesz że dla ciebie nie ma nienormalności - muszę cię zmartwić: to jest właśnie objaw zaburzenia psychicznego. A już ostatnie zdanie ("Smutne życie, uważam, że jest za dużo ludzi na tym świecie. Czasami myślę, że może lepiej gdybym się zabiła właśnie.") idealnie pokazuje że jak najbardziej potrzebujesz pomocy, leczenia, bo tak autodestrukcyjny mizantropizm nie jest normalny!! Tendencje samobójcze nie są zdrowe!! A już na pewno nie jest zdrowe leczenie się metodami wziętymi z Hyperreala, nożeszkufamać, dziewczyno, robisz dokładnie to co pisałem wcześniej i co odebrałaś jako atak na siebie - zamiast leków ty lecisz w narkotyki..! Fuck, tak, to jest atak, kurva, moja dziewczyna właśnie gnije w glebie bo miała podobne podejście jak ty!!! Ja ci naprawdę życzę ogarnięcia, przebłysku zdrowego rozsądku, zrozumienia że celem życia nie jest walka z wiatrakami tylko zamienienie się w wiatrak. Wiatraki są zajebiste, dają prąd, mielą ziarno, ładnie wyglądają itd, a ty chcesz z nimi na przekór walczyć "bo nie chcesz być taka jak inni". No to sorry, ale dla takich ludzi z takim nastawieniem właśnie stworzono szpitale psychiatryczne, żeby ich odizolować od zdrowych oraz tych chorych którzy chcą wyzdrowieć.
  13. Słuchaj, ja cię ciut rozumiem bo u mnie wizyta w stolicy zawsze powoduje ból głowy - też wkurzają mnie te wielkie betony i tłumy ludzi. Ale ja wiem że to moja reakcja jest nienormalna - jestem przecież w tłumie który czuje się w tym bajzlu normalnie. To nie ma nic wspólnego z komuną, skąd w ogóle ta komuna niby? Niestety, nigdy nie będę umiał określić jako "normalną" parę która tłucze sobie naczynia, nawet dla zabawy. Znałem taką i to byli... chorzy ludzie.
  14. No właśnie wróciłem, bo skończył się później niż przewidywałem i autobusu na moje zadupie już nie złapałem. Musiałem się bujnąć taksówką 30 kilometrów.... Ale BYŁO WARTO!!! Jeden z koncertów które pamięta się do końca życia! Świetna oprawa, Waters głos nadal zajebisty (jak on w takim wieku wyciąga takie nuty..??), no po prostu było mega, mega fajnie! Jedyne na co bym narzekał to... ludzie. Wiecie, spodziewałem się że jak ktoś jedzie na "The Wall" to zna i płytę, i film... A tu - nikt nie robił "młotkowego pozdrowienia" przy "Run like hell", nikt nie wystawiał prawicy w tym samym utworze jak na filmie, no generalnie dziwne to było, cholera, nawet w końcówce nikt za bardzo nie wrzeszczał "TEAR DOWN THE WALL!!!"... Taksiarz który mnie odwoził mówił że już słyszał opinie od poprzednich pasażerów że nagłośnienie słabe, że oprawa kiepska... Kurva, zastanawialem się czy ci ludzie byli na tym samym koncercie co ja?? Chyba od dobrobytu się ludziom w dupach poprzewracało, myśleli że wejdą na stadion i obejrzą koncert w HD i stereo surroundzie?.. Ale fuck this, ja robiłem szoł w swoim sektorze, grałem na niewidzialnej gitarze solówki, 3/4 takstów odśpiewałem z Rogerem, "perkusję" zrobiłem z barierki - było MEGAAAAAA! No, a teraz tak wracając do tematu, bo widzę że niezły flamewar odszedł jak byłem w stolycy, pewnym plusem jest to że już widzę wszyscy powoli idą spać i można spokojnie popisać. Więc po kolei (mimo że nie w kolejności ) : Tjaaaa... taki kawałek Anthraxu mi się wydaje dobrym komentarzem: [videoyoutube=uGHsxMqpL0c][/videoyoutube] Niezły byśmy mieli "dom wariatów" Ej kurde łaziłem po kilku domkach i się pytałem czy ktoś zainteresowany, tylko 0Rh+ się oprócz mojej ekipy z domku zainteresował! Następnym razem będę głośniej krzyczał, czy coś, albo po prostu od razu polecę cię poszukać :) Pociąłem nieco ten post żeby nie robić kilku cytatów oddzielnie, dla wygody. Więc po kolei: rotten, ty nie masz głębokiej depresji. Gdybyś miał głęboką depresję, to byś nie był w stanie z łożka się zwlec codziennie, nie miałbyś ochoty i siły pisać na forum, a co dopiero przyjechać na zlot a jeszcze wcześniej tak zajebiście aktywnie uczestniczyć w jego organizowaniu. Pod tym względem nie jest u ciebie tak czarno jak piszesz, może masz depresję, ale na pewno nie głęboką. Dalej: moim zdaniem za dużo tych psychoaktywniaków w siebie wrzucałeś. Dla mnie "najgorszy" był pierwszy dzień, kiedy to na prawie pusty żołądek wlałem w siebie prawie pół litra łyskacza, doprawiłem solidną porcją zioła i benzo. Efekt - doprowadziłem się do straszliwego najebania i wieczór uważam ze swojej winy za stracony. Kolejne dni, kiedy piłem dużo mniej, paliłem dużo mniej, i tylko z rana zarzucałem uspokajacza żeby zabić stres związany z poznawaniem nowych ludzi - były dużo lepsze. A już najlepsza była ostatnia noc kiedy to bardzo mało przeróżnych rzeczy w siebie wpakowałem i bawiłem się znakomicie. Dalej: szczęśliwi i nieszczęśliwi nie powinni się ze sobą bawić? Hmm, nie napiszę że "powinni" bo to brzmi jak jakiś nakaz; natomiast nie widzę żadnych przeciwwskazań, jeśli te osoby mają ochotę na wspólną zabawę. Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale bodajże poem widziałem pierwszej nocy w sali tanecznej, jak przysiadła gdzieś w kącie i wyglądała dość smutno - ale wcale chyba nie postrzega zlotu negatywnie. Dalej: ja też trochę byłem zaskoczony "normalnością" niektórych ludzi, ale to dla mnie było jak najbardziej pozytywne. Kilkoro mnie zaskoczyło wręcz bardzo pozytywnie, i dla mnie to jest jak najbardziej OK. Posłużę się przykładem i mam nadzieję że się nie obrazi: Buka mnie zaskoczył bardzo bo z postów które tu wali wnioskowałem że się z nim nie dogadam, a okazało się że wręcz na odwrót. Sorry że nie wymienię wszystkich po kolei, bo wszyscy okazali się bardzo fajnymi ludźmi, ale Buka był dla mnie największą pozytywną niespodzianką zlotu. Dalej: szkoda że musiałeś przejść przez takie niefajne doświadczenie żeby sobie uzmysłowić swoje problemy, ale popatrz na to z pozytywnej strony: teraz już wiesz że najlepiej byłoby coś ze sobą zrobić "na serio". Ja ci od dawna klepię żebyś się wybrał po antydepresanty bo one moim zdaniem zajebiście pomagają, tobie niepotrzebna jest terapia bo jesteś na tyle ogarnięty, że sam sobie dobrze terapię przeprowadzisz, natomiast wyraźnie brakuje ci serotoniny (wnioskując po tym że żeby lepiej się poczuć cały czas piłeś i jarałeś). Ja wiem, ze ty masz podejście takie ze psychotropy to tylko legalne narkotyki, ale, do licha, nie zagłębiając się w analizowanie słuszności tego stwierdzenia - nawet jeśli to narkotyki, a mają ci polepszyć życie, to trzeba je ćpać i kropka! Bo sam to się jeszcze nikt z depresji bez żadnej pomocy z zewnątrz chyba nie wykaraskał. Trzymam kciuki żebyś podjął odpowiednie kroki i nie ma bata żeby się nie udało, mi się udało wyjść z depresji - tobie też powinno. Hahahaha. Dobre. Czyli według ciebie zlot powinien wyglądać tak ze siadamy w kółeczku i opowiadamy o swoich problemach a reszta głaszcze po główce, przytula i mówi że wszystko będzie dobrze? Fuck, gdyby tak to wyglądało to byłbym spierdolił po pierwszym dniu - jechałem na zlot forumowiczów, a nie na pieprzoną terapię grupową! Każdy z nas wie sądzę kurewsko dużo o psychicznym cierpieniu - tyle że ci co na zlot pojechali w większości chyba już najgorszy okres ma za sobą. Ktoś kto by w terminie zlotu przeżywał psychiczne cierpienia to po pierwsze nie miałby siły na to żeby ruszyć dupę poza dom, a po drugie - szczerze? Od tego jest temat "Jęczarnia: na forum, a nie zloty. Gdyby ktoś tam zaczął odpierdalać "attention whore", mazać się przy wszystkich i siąpiąc nosem smęcił o tym jakie życie jest beznadziejne to sorry, może jestem chamem, ale poszedłbym szukać domku gdzie trwa zabawa. Powtarzam: zlot to nie terapia, zlot to impreza. Z wieloma, i owszem, pogadałem o naszych problemach, ale to były krótkie rozmówki, bo jaki cel miałoby gadanie z kimś przez kilka godzin jakie to uczucie jak mi dziewczyna umarła? Pojechałem tam właśnie opędzić się z takich myśli. Jestem bardzo zadowolony że zlot nie wyglądał tak jak ty byś chciała. Nikt nie chciał słuchać bo pieprzysz jak potłuczony. To że komuś się zlot nie podobał to jedno - ty pisałeś że na zlocie na pewno były nieporozumienia i kłótnie. Ding-dong, niespodzianka! - NIE BYŁO. Ani razu nie słyszałem żeby ktoś się kłócił, nikt żadnych burd nie wszczynał, wszyscy generalnie chodzili wyluzowani i uśmiechnięci... Zlot był pod tym względem zajebisty. Ludziom z kategorii "nie znam się to się wypowiem" mówimy stanowcze "nie". Uff, koniec odpowiadania na cytaty. Późno się robi więc jako podsumowanko... Daaaaaaj mi tę nooooc!!! :D
  15. slow motion, ja mam niby na jutro jeszcze wzięty urlop ale się wysypałem nieopatrznie szefowi że to na odpoczynek po koncercie więc będzie mi wiercił dziurę w brzuchu żebym przylazł. Mogłem, cholera, powiedzieć że zlot trwa do jutra :/
  16. Tak, lubię czuć smak potraw. To takie dziwne? Nienormalne? A dalej - kto niby lubi czuć ból? Masochiści chyba tylko. Sorry, wolę być normalny niż być masochistą. I, pomijając już sprawę bełkotu o "życiu w iluzji", to nie przeczę że tak, zdecydowanie - chcę być "jak wszyscy". Fakt, u ciebie nie potrafię jakoś wyczuć ani ironii ani sarkazmu. Albo ja jestem za tępy, albo ty nie za dobrze się nimi posługujesz, albo nie wiesz co te słowa w ogóle znaczą.
  17. Zaciesz się kończy jutro bo wracam do pracy
  18. Ja się czuję znakomicie, właśnie wstałem znów wyspany, zaraz lecę na zakupy, ogarniać chatę itd...
  19. Byłbym się śmiał ale rozumiem że to choroba przez ciebie przemawia: więc mogę tylko współczuć. Bo zawsze piszę że leki to tylko podpora ułatwiająca pracę nad sobą. Pewnie że się czasem denerwuję, przecież ponoć: ale ludzi rzucających talerzami częściej niż raz na rok uważam, owszem, za wariatów. Raz na rok jeszcze zrozumiem, tu bym mówił o ludziach z brakiem kontroli nad gniewem. Ale to co ty tutaj malujesz: to jest czyste wariactwo. To jest brak szacunku do tutejszych forumowiczów w pewnym sensie. Każdy tu próbuje jakoś się pozbierać, wyleczyć, wpasować się w społeczeństwo - a ty piszesz że to złe i niedobre i lepiej być alienem-indywidualistą. Mówisz chorym ludziom że choroba jest OK. Zamiast demonizować, zamiast lecieć w jakieś szamaństwo, to może pomyśl nad... zmianą leku?? Przecież jest multum antydepresantów, samych SSRI jest kilkanaście. Może trzeba spróbować z innym niż do tej pory?
  20. Ja jakoś nie narzekam na brak uczuć. To nadmiar uczuć jest wkurwiający. Całe szczęście że oprócz SSRI są jeszcze inne leki. Cóż, dziwne to zważywszy na nick, ale co tam. Ja tam w byciu robolem nie widzę nic złego, przynajmniej zarabiam na swoje utrzymanie, leczenie, efekty mojej pracy trafiają do ludzi którzy potrzebują danego produktu. Jak w tym widzisz coś złego to naprawdę współczuję choroby. I zaiste wolę chyba do końca życia zostać singlem niż mieszkać z kimś kto we mnie talerzami napierdala "bo mnie kocha". LOL. Gratuluję wiedzy medycznej, nawet ja nie dokopałem się do informacji że skutkiem ubocznym brania SSRI jest sarkazm i ironia. Przyszło ci do główki że jestem taką osobą, i dzięki SSRI wróciłem właśnie do bycia sobą, po miesiącach myślowego ekwiwalentu cmentarza? Nieeee, to przecież nienormalne żeby ktoś posiadał ironiczne bądź sarkastyczne poczucie humoru. George Carlin był najwyraźniej poważnie chory na głowę...
  21. ( Dean )^2, nie wiem czy tego próbowałeś, ale skoro masz już odpowiednie zaplecze w postaci przyciągającego kobiety wyglądu, to trzaśnij sobie konto na Sympatii, zaznacz teren poszukiwań w promieniu na jaki czujesz że chcesz się poświęcać, przedział wiekowy - i zrób wieczór spamu wysyłając każdej która ci się spodoba jakiś czerstwy komplement i propozycję spotkania. -- 19 sie 2013, 20:57 -- Gabriela1, nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie czy ten twój pierwszy adorator jest teraz sam czy nie?
  22. No ba, udało się nawet Rottenowi zmobilizować nas do utworzenia chwilowego czteroosobowego komanda i poćwiczyć w lesie strzelanie. Prym wiódł Davin, ale on ma fory bo w woju był
×