
stx
Użytkownik-
Postów
384 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez stx
-
brałem magnez itd, ale nie o to chodzi, źle mnie zrozumiałaś. miałem na myśli to, że wolałbym jakieś tabletki które mógłbym wziąć w razie potrzeby i wtedy od razu by działały. tak jak np. chyba selegilina
-
a czy lepszy będzie lek z selegiliną czy tineptyną (coaxil)? coaxil wydaje sie dobry, ale jego działanie można odczuć dopiero po jakimś czasie stosowania? oraz dawka to 3 razy dziennie to też troche szkoda, wolałbym brać jedną tabletke w razie potrzeby
-
chyba kupie ten Coaxil, wydaje się dobry choć może słaby?
-
po pierwsze dodam jeszcze że w poprzedniej klasie miałem 10 zagrożeń na koniec roku. nawet wtedy mi się nie chciało uczyć. zdałem chyba dzięki litości nauczycieli. po drugie gdy chcę się czegoś nauczyć wystarczy że to raz przeczytam i juz potrafię, więc nie jestem tępy dlatego właśnie szukam czegoś co tak w głębi mnie zmotywuje do nauki
-
wiem że leki to nie cukierki, dlatego RYZYKUJE OSTROŻNIE zacząć uprawiać sport? jestem w klasie sportowej. tygodniowo w samej szkole mam 10 godzin wfu. nie jest źle ale nie mam już tyle energii co kiedyś i jestem zbyt rozkojarzony. kiedyś czasem sobie lubiłem wziąć efedryne (jakieś 90 mg) + napój energetyczny i to na mnie dość fajnie działało, ale myślę że na dłuższą mete to nieciekawy pomysł. poza tym mimo że byłem skupiony, to i tak nie potrafiłem się zabrać po tym za naukę
-
wiem, że to skrytykujecie ale wole sobie sam załatwić lek niż chodzić po lekarzach i się irytować. Coaxil wydaje się ok, ale czy nie jest słaby? podobno przez niego uwalniane są niewielkie ilości dopaminy
-
mi chodzi priorytetowo o to, żeby lek nakłonił do działania, bo jestem w klasie maturalnej a nic nie potrafię, a mimo że w głębi duszy jest to dla mnie najważniejsze to i tak to olewam. no to może sobie kupie ten wellbutrin, czy macie jeszcze jakies inne propozycje?
-
Witam, czy znacie jakiś lek dzięki któremu zacznę mieć chęć do działania, nie będzie gonitwy myśli, senności itd? Myślałem żeby kupić coś z Selegiliną ale już sam nie wiem.
-
toksyczni rodzice. już nie wytrzymuje
stx odpowiedział(a) na stx temat w Problemy w związkach i w rodzinie
jestem teraz w 3 LO większość ludzi sobie po prostu wyjeżdża do innego miasta i funkcjonuje? ok czyli w sumie mam wyjechać ponad 100km i zacząc studiować, mieszkać itd od zera tak nagle? tak robi większość ludzi? -
codzienność z nimi to męczarnia pod pozorem normalności. dla nich normą jest że np. w weekendy muszę wcześnie rano wstawać i wziąć się do jakiejś roboty, jakbym pracował dla nich na etat. no ale ok nie będę pisał o tym wszystkim bo oni i tak uważają że to normalne. jedyną moją nadzieją były studia. wyjechać do miasta i studiować. mimo że przez nerwice, stres przez nich miałem złe oceny w szkole to chciałem się wziąć za nauke tylko po to żeby móc wyjechać na studia. dziś tak sobie rozmawialiśmy i jak mi sugerowali że może kiedyś na zaoczne pójdę to ostatnia nadzieja poszła się *****. nie wiem już co robić, ciężko mi wytrzymać a jest tak od wielu lat. nie da się z nimi pogadać, bo gdyby się dało to załatwiłbym to już dawno. mógłbym po prostu wyjechać i co dalej? sam na siebie skazany?
-
w moim przypadku chyba moja podświadomość nie chce uczyć się matmy bo uważa, że jest niepotrzebna, że to tylko liczby, że to nie wymaga kreatywności, oraz że znam wiele osób świetnych z matmy którzy poza matematyką nie są zbyt bystrzy, pomysłowi i logiczni. dlatego choć chce to nie potrafię siebie oszukać i zmusić do nauki matmy. ledwo daje radę. jestem już w liceum i zdałem przez fart chyba...
-
na wycieczkach czuje się po prostu normalnie. i jest to bardzo przyjemne w porównaniu do przeciętnego mojego dnia w domu. u mnie nie ma problemu alkoholu itd, tylko inny - ''toksyczni rodzice''
-
nawet gdy głównym problemem są rodzice?
-
jestem teraz w 3 LO więc średnio mi tak nagle sie wyprowadzić z domu
-
witam, zauważyłem że u mnie jest tak, że np. na wycieczce szkolnej z dala od rodziców, domu, ''szkoły'', itd. po dniu lub dwóch jestem spokojny, nie mam 100 myśli na sekundę, bólu głowy, uczucia niepokoju itd. więc tak myślę czy jeślibym na dłuższą mete oddalił się od rodziców itd to czy nerwica by mogła minąć? bo to właśnie w domu się najbardziej frustruje od zawsze
-
a ja już prawie codziennie, na wfie. a nie jest to fajne bo jestem w klasie sportowej
-
witam, bardzo często w szkole na wfie mam tak, że boli mnie głowa, oczy mnie tak szczypią/łzawią oraz tak jakby zatykają mi się uszy nie jest to przyjemne oraz czuje znaczy dyskomfort na tej lekcji. grając w piłkę trudno mi ją złapać i nie chce żeby nikt mi podawał bo sie tylko ośmieszam itd. a kiedyś byłem jednym z najlepszych, kiedyś tzn bez tych objawów. czy mogą one mieć coś wspólnego ze stresem/nerwicą?
-
nie sądze, ale nieważne tak tylko napisałem bo się nie znam na tym, a chciałem jakoś zilustrować ;p
-
u mnie ta różnica jest znaczna. gdy jestem spokojny to mogę swój głos porównać do Fokusa (taki raper, nie wiem czy znacie), a jak jestem zestresowany to można porównać do Rahima (jego kolega po fachu). tak zobrazowałem bo różnica jest ogromna mam taki basowy głos (czy jakiś tam), to co sobie ludzie pomyślą kiedy nagle mówię jakimś takim wysokim głupio mi wtedy
-
ja myśle że może te dialogi to sposób na odstresowanie czy coś w tym stylu
-
jak jestem zestresowany to mam głos prawie jak baba, a jak spokojny to bardzo niski. rzecz w tym ze aż mi wstyd z takim zapowietrzonym wysokim głosem coś powiedzieć. i chodzi o to czy to może być spowodowane nerwami/stresem itd?
-
nie wiem co chce robić po liceum bo mam biologie rozszerzoną i wf.. ucze sie tej matmy jakoś. opornie ale idzie kroczek po kroczku
-
no spróbuje dziś znów wkuc tą matme, ale we wcześniejsze dni było to bezefektywne. elo to raczej lęk tylko przed szkolną wiedzą i w dodatku tą nieprzydatną w życiu
-
za kilka dni mam porawke z dwóch przedmiotów a ja nic się nie uczę, mimo że wiem że szkoła to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu i że jak nie zdam to sobie dalej do niej nie pochodze. (liceum) prokrastynacja jest a matematyka i chemia kompletnie mnie nie interesują
-
bo zauważyłem że ci którzy dobrze się uczą są tacy niezbyt inteligentni emocjonalnie czyli po prostu nudni, bez poczucia humoru, niezbyt pomysłowi/kreatywni itd