Skocz do zawartości
Nerwica.com

fuzzystone

Użytkownik
  • Postów

    277
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fuzzystone

  1. Słuchajcie ja osiągam apogeum mojej nerwicy, hipochondrii i wszelkich innych tego typu dolegliwości. Miesiąc temu u mojego ukochanego kota wykryto cukrzycę. Wszystko było na dobrej drodze, insulina, glukometr, opiekowałam się jak mogłam. Niestety trzy dni temu wywiązała się ostra kwasica ketonowa, kot jest półżywy, leży w lecznicy, najprawdopodobniej z tego nei wyjdzie. Od tych trzech dni mam tak potworne ataki, że nie umiem sobie poradzić. Kręci mi się w głowie, stuka mi serce, drętwieją mi ręce i nogi. Z jendej strony zamartwiam się o kota, z drugiej atakuje mnie hipochondria. Jestem pewna, że to SM, wylew, że umrę, ze nie przeżyję itp. W głowie kłębią mi się czarne myśli, że życie nie ma sensu, że pewnie zaraz przyjdzie i czas na mnie, jestem pewna że mam białaczkę. Dzisaj w nocy spałam przy otwartym oknie i wymyśliłam sobie, że od tego dostanę zapalenia płuc i umrę. Wyglądam jak upiór, gdyby nie hydroksyzyna tobym chyba się powiesiła na klamce.
  2. Właśnie słucham, niegłupie to. Ja mam hydroksyzynę w syropie, używam minimalnych dawek typu 5 mg. Bardzo mi pomaga, nie zamula a jedocześnie likwiduje wewnętrzne napięcie.
  3. Przyznam Ci się, ze ja leków nie chcę. Wolę ew. jakoś pracować sama nad sobą. Mama bierze leki i nie podoba mi się to, jak na nią działają. Tzn. uspokoiły ją, jak najbardziej, ale mama nie jest sobą. Ja tak nie chcę, nie jestem w aż tak złym stanie - nie zamierzam sie zabić, nie słyszę głosów itp :) Do tego mam hydroksyzynę od kardiologa, która mi bardzo pomaga.
  4. hm, a czy psychiatra nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Chodzi mi o to, czy jest sens opowiadać psychiatrze o swojej nerwicy? Chcę iść do tej kobiety, ponieważ rozmawiałam z nią dwa razy o mamie i nie boję się przed nią otworzyć. Zdaję sobie sprawę, że jedna wizyta nie załatwi sprawy, ale może przyniesie mi jakąkolwiek ulgę...
  5. Niestety nie mam. Z drugiej strony ta psychiatra mojej mamy jest ok. Babka jest sensowna, więc jestem skłonna zapłacić te 120 złotych chociażby za to, że mnie wysłucha. Jasaw: ta psychiatra jest z centrum terapii Dialog na Kabatach, nie wiem, czy kojarzysz.
  6. Słuchajcie ja miałam jakiś czas spokoju od hipochondrii. Niestety mam nieprzyjemną sytuację w domu (moja mama z racji mobbingu w pracy trafiła do psychiatry i będąc na lekach troszkę dziwnie się zachowuje) i ataki powróciły. Jakikolwiek ból czy inna dolegliwość powoduje u mnie atak paniki, czarne myśli i płacz. W ciągu ostatniego miesiąca podejrzewałam już u siebie: - ostrą białaczkę (względnie ziarnicę) - czerniaka (a mam to znamię od urodzenia ) - przedwczesną menopauzę (wygasanie jajników) - wyrostek, guzy i torbiele. Brzuch macam sobie tak, że mam siniaki i boli mnie nawet przy lekkim dotknięciu. Jeżeli dotrwam do poniedziałku, to idę prywatnie do psychiatry a potem do ginekologa (może rzeczywiście jestem na coś chora). Przyznam się lekarce do wszystkiego, może chociaż trochę mi ulży. Nie chcę specjalnie leków (mam hydroksyzynę od kardiologa, która mi bardzo pomaga), ale spróbuję z nią porozmawiać o swoim problemie. To ta sama kobita do której chodzi moja mama (sama tam mamę zabrałam), rozmawiałam z nią dwa razy, więc może będzie mi się łatwiej otworzyć. Czuję się jak kompletna wariatka, mam wrażenie że sama przesrywam swoje życie.
  7. Nie mam żadnego sposobu i to mnie dobija. Ja sobie zadaję pytanie, czy w moim przypadku będzie tak do końca życia. Mam momenty, kiedy funkcjonuję ok. Niestety są one krótkie Z tą hipochondrią wpienia mnie to, że ona "wędruje". Mam fazy na przeróżne choroby, które mijają tylko po to, aby przerodzić się w obsesję na tle kolejnego schorzenia lub części ciała. Do psychiatry nie mam po co iść, po konsultacji z kardiologiem odpada - z uwagi na leki (których i tak bym się bała). Na prywatną terapię szkoda mi kasy, do tego ciężko jest znaleźć dobrego psychologa...
  8. Ten Twój post to jakbym czytała o sobie. CO z tego, że ja mam zdiagnozowaną arytmię, skoro część jej ataków przychodzi w wyniku stanów lękowych? Wystarczy, że się nakręcę jakimś lękiem a serce już dostaje kopa. Co do wkrętów ginekologicznych - na poprzedniej stronie masz przykład mojej działalności. Od rana leżę w łózku i wkręcam sobie przedwczesną menopauzę i torbiele. Leżę rozmemłana i rozmyślam nad tym, jak poważnie chora jestem zamiast ruszyć tyłek i iść się umyć. Wykańcza mnie to. Najbardziej boli mnie to, że ja juz nie wiem, jak to jest żyć normalnie. Każda, ale to absolutnie każda dolegliwość powoduje u mnie ataki lęku i paniczny strach przed chorobą i śmiercią.
  9. Ja też mam pierdolca na tle anemii. Rok temu, kiedy zaczęły się u mnie ataki hipochondrii podejrzewałam u siebie białaczkę, bo hemoglobina wyszła mi równe 12 przy normie dla laboratorium wynoszącej 12 - 16. Teraz mam lepszą, bo podniosła mi się do 12,9 ale to i tak kiepsko. Wystarczy, że jestem blada albo zakręci mi się w głowie, to podejrzewam u siebie białaczkę. Podczas okresów umieram ze strachu, że się wykrwawię na śmierć. W ogóle z tymi okresami mam świra, bo albo podejrzewam u siebie torbiele i raki, albo przedwczesną menopauzę. Cykl obserwuję jak wariatka, mam wrażenie że to w nerwicę natręctw się u mnie przerodziło.
  10. Ja się dzisiaj zastanawiałam nad tym, jak nerwica i hipochondria negatywnie wpłynęły na moje życie. Zachowuję się jak wariatka, mam momenty że boję się wychodzić z domu albo nawet wstać z łóżka, mam obsesyjne myśli o śmierci i raku, każde strzyknięcie doprowadza mnie do histerii, jestem przekonana że to zwiastun śmiertelnej choroby. Co ja z siebie zrobiłam?
  11. Dziewczyny, ja znowu mam obsesyjne myśli o raku. Wystarczyło, że wlazłam na Facebook, a tam ktoś polubił status Małgorzaty Braunek. Weszłam na jej profil, a tam pełno wpisów o raku itp. Normalnie aż niedobrze mi się zrobiło, mam doła. Cokolwiek mnie zaboli a ja uważam, że to rozwijający się rak. Nawet jak głowa mnie boli, to ja uważam że to albo guz mózgu albo anemia (w domysle białaczka). Wykończę się.
  12. Na jakiej podstawie wkręcałaś sobie przedwczesną menopauzę? BO ja mam obsesję na tym tle...
  13. Na chłoniaka pomoże Ci zmiana sposobu myślenia, zaprzestanie grzebania w Internecie na forach dla chorych oraz ew. psychoterapia.
  14. Tak, poczytaj sobie, mnóstwo nerwicowców to bierze, także dziewczyny z tego forum. Hydrokzyzyna nie uzaleznia, po prostu likwiduje napięcie wewnętrzne - w moim przypadku działa cuda, zwłaszcza jeśli chodzi o opanowanie strachu przed kołataniami...
  15. Nie przejmuj się, mnie kardiolog powiedział, że z Holterem często tak jest, że trudno trafić w odpowiedni moment. Wystarczy, że będziesz miała fazę lepszego samopoczucia i niczego Ci nie uchwyci. Próbowałaś z hydroksyzyną w syropie? Weż sobie minimalną dawkę przed snem - 2,5 - 5 mg to powinno Cię wyciszyć na tyle, ze prześpisz całą noc bez kołatań. Mnie bardzo pomogła.
  16. Akurat ze skurczami dodatkowymi (kołatania) problem jest taki, że aby Ci je uchwycili w EKG/holterze musisz mieć to badanie robione dokładnie wtedy, gdy skurcze atakują. Nie zawsze jest tak, że one są wymyślone - Ty je na serio masz, ale dopóki lekarz ich nie usłyszy w badaniu/zobaczy na USG to zwyczajnie nie wierzy Mnie się trafiło tak, że miałam atak przed i w trakcie wizyty u kardiologa, więc facet zwyczajnie podłączył mnie do EKG i wyszło jak złoto.
  17. Dora, jedyną chorobą na którą cierpisz jest KANCEROFOBIA. To jest typowe u osób, których ktoś bliski zmarł lub zachorował na raka. Mój ojciec miał raka gardła (wyleczyli mu). Niestety w związku z tym mnie zaczęło odwalać. Obsesyjnie boję się raka, gdziekolwiek mnie zaboli już jestem przekonana że to rak - obojętnie czego: kości, jajnika, trzustki, krwi.. Poczytaj sobie moje początkowe posty - rok temu histeryzowałam z powodu powiększonego węzła na dołku w szyi (odczynowego). Byłam pewna, że mam chłoniaka/ziarnicę. Drapałam się, macałam po węzłach - doły pachowe i żebra miałam obolałe od tego macania. Hemoglobina wyszła mi 12 (przy dolnej granicy 12) a mnie odwaliło, że mam białaczkę (bo to anemia) - chociaż wszyscy mi mówili, że to wcale nie jest tragiczny wynik i że zwyczajnie może to być z powodu złego odżywiania - a jadłam fatalnie - samo słodkie i przetworzone, litry coli i tigera. Potem wkręciłam sobie SM - najpierw potworne zawroty głowy, potem drętwienia a na koniec trzęsące się ręce. Przez 2 miesiące sądziłam, że umieram. Potem rak wpustu (miałam grypę żołądkową) - ubzdurałam sobie, że to pewnie objaw raka. Przez 3 tygodnie byłam na ścisłej diecie ze strachu. Miesiączki i w ogóle cykl miesiączkowy stały się moją obsesją. Rok temu wylądowałam u ginekolog twierdząc, że mam co najmniej potworniaka/torbiele/guzy itp. W USG nic nie wyszło, jedyne co miałam to grzybica po antybiotykach. Pół roku wylądowałam znowu z powodu spóźniającego się okresu (4 dni plus plamienie) - wkręciłam sobie torbiele lub przedwczesną menopauzę. Na USG nic nie wyszło, lekarka przysięgała, że mam jajniki kilka lat młodsze niż metryka wskazuje (mam 34 lata) i patrzyła się jak na wariatkę. Obsesyjnie pilnuję cyklu, sprawdzam, czy nie ma plamień (bo to objaw raka), ostatnio schizuję bo mi się cykl skrócił o 2 dni (z 26-27 na 24-25). Odwala mi kompletnie. Gdziekolwiek zaboli mnie brzuch ja podejrzewam u siebie stany zapalne (od układu pokarmowego) albo torbiele/raki jajnika. Ponieważ mam nerwicę, kłuje mnie niezwykle często i w różnych miejscach. Przez półtora roku miałam raz katar i chyba jakieś chrypy/pokasływania głównie od klimatyzacji względnie przeciągów. Ale ja i tak uważam, że jestem bardzo poważnie chora, że mój układ odpornościowy jest zniszczony - na tapecie jest białaczka cały czas. Zaboli mnie głowa - dramat, kichnę- dramat, zakaszlę - dramat. Waga stoi mi w miejscu od 2 lat - 52 kg jak w pysk strzelił ale ja ciągle sobie wmawiam, że jestem słaba i wątła. Konsekwencją moich ataków nerwicowych jest arytmia - mam ją stwierdzoną przez kariologa, w pewnym momencie miałam skurcze dodatkowe non stop, teraz dzięki lekom jest lepiej. W wakacje złapałam grzybicę jednego paznokcia u nogi (palucha). Byłam pewna, że to zwiastun raka, bo pewnie odporność mam zniszczoną. Jak się domyślasz, grzyb zniknął a ja żyję nadal... Ktoś, kto nie cierpiał na nerwicę lękową/fobię/nerwicę natręctw nie ma pojęcia, jak to rujnuje psychikę.
  18. Tak, po jakimś czasie tak, a kłuło jak cholera, pod lewym żebrem to mnie kłuło także podczas chodzenia. W ogóle ja mam schizy na tle bólów brzucha :)
  19. Dziewczyny, ale z tymi kołataniami (skurcze dodatkowe) bywa różnie. Niby są od głowy, ale EKG warto zrobić (oczywiście wtedy, gdy się ma atak), żeby je uchwycić i żeby lekarz mógł sobie je obejrzeć. Ja niby mam takie quasi na tle nerwicowym, ale w EKG mi wyszły i betablokery plus hydroksyzynę dostałam. Więc jednak. A co do wkręcania sobie: ja w każdych bólach brzucha upatruję raków, torbieli itp. Nawet jak USG nic nie wykaże to ja i tak się boję. Kłuło mnie już dosłownie wszędzie, z prawej, z lewej, u dołu i pod żebrami :) Kilka dni temu przy tym przeskoku pogody miałam bóle głowy i byłam senna - oczywiście umierałam ze strachu, że to poczatek jakiejś bardzo poważnej choroby...
  20. Ja sobie właśnie zdiagnozowałam sobie perimenopauzę (bo z całą pewnością mam niedobór progesteronu), do tego naczytałam się o mięsniakach itp. i już się boję. Cały czas macam nogę tak mocno, że boli mnie już wszędzie. Mam natrętne myśli o raku kości i amputacji. K***A!
  21. Poczytaj sobie moje poprzednie posty :) Nie, do psychologa nie chodzę, ale kardiolog litościwie przepisał mi hydroksyzynę, która u mnie całkiem niezle działa.
  22. Ja mam znowu ataki lęków: od trzech tygodni wkręcam sobie raka kości (lewa noga), torbiele na jajnikach, przedwczesną menopauzę oraz - nowość - raka krtani, bo mnie w krtani drapie i kaszlę. Mam dosyć.
  23. Przestań Miro, mnie laryngolog gardło macała i powiedziała że te wyimaginowane węzły i guzy to chrząstki.
  24. Robiłaś sobie morfologię? Jesli masz anemię, to będziesz mieć niską hemoglobinę, sporo poniżej normy.
  25. Ja mam identycznie, od polowy cyklu czuje sie za przeproszeniem jak dojna krowa, bola mnie jak cholera a szczegolnie przy mostku w jednym miejscu:) Ostanio sobie cos tam wyczulam, ale dalam do zbadania mezowi i stwierdzil ze nic nie czuje:) Ja niestety mam te swoje paluchy tak wyczulone i jestem przewrazliwiona, ze wszedzie czuje jakies gulki i zgrubienia. Ale tak czy tak wybiore sie na to USG, bo powinno sie od czasu do czasu robic:) Ja też tak mam, zależnie od cyklu, raz lepiej, raz gorzej, radiolog mi powiedział, że mam tzw. pierś mastopatyczną.
×