Skocz do zawartości
Nerwica.com

fuzzystone

Użytkownik
  • Postów

    277
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fuzzystone

  1. Ja natychmiast przełączam, jak tylko zobaczę, że jest wałkowany temat raka - a w filmach to dość częste. To samo w internecie - dostaje histerii jak widzę te wszystkie zbiórki na ludzi z rakiem (z reguły sa to białaczki albo raku piersi), albo jakieś reportarze. Gdzieś z tyłu kołacze mi się mysl, że to "znak". W ogóle potwornie boje się raka, swego czasu przy najsilniejszych atakach nerwicy miałam obsesję na tle białaczki... Psychiatra najprawdopodobniej przepisze Ci leki... nie myślałaś o terapii? Ja uczęszczałam przez 1.5 roku raz w tygodniu. Oczywiście nie rozwiązało to wszystkich moich problemów, niemniej jednak pomogło choć trochę oswoić nerwice lękową..
  2. I właśnie na tym polega nerwica hipochondryczna. Kiedy byłam zdrowa kompletnie nie myślałam o takich rzeczach, a chodziłam na treningi czasami osłabiona (np. po grypie), z kontuzjami itp. I miałam wywalone na wszystko! Od czasu, gdy zaczęła mnie nękać nerwica, rozdrabniam na czynniki wszelkie sygnały mojego organizmu. Myśli o tym, czy nie zemdleje albo czy nie dostanę biegunki to moje stałe towarzyszki.
  3. No pewnie, to normalne. Poza tym pamietaj, że jako nereicowiec skupiasz się na drobnych objawach, o których zdrowi ludzie nie myślą...
  4. Jako osoba, która swego czasu trenowała 5-6 razy w tygodniu mogę Cię zapewnić, że to od długiej przerwy. Organizm bardzo szybko przyzwyczaja się do określonego wysilku lub jego braku takie jazdy że strachem przed omdleniem to dla mnie chleb powszedni. Kiedy dostajesz takiego napadu, spróbuj techniki oddechowej 4-2-6. Wdychasz powoli licząc do czterech, potem powstrzymujesz oddech na dwa i wydychasz powoli licząc do 6. I tak kilka razy - to powstrzyma hiperwentylacje typowa dla ataków paniki
  5. Dziękuję za odpowiedź. A żeby było jeszcze lepiej, to ja poleciałam do ginekolog wtedy właśnie dlatego, że miałam plamienie w 9 dniu cyklu - urzadzilam histerię, a ginekolog po USG powiedziała, że to macica się oczyszcza po okresie ityle. Bylo mi wstyd, bo patrzyła na mnie jak na wariatkę! Najlepsze jest to, że kiedy jeszcze nie cierpiałam na nerwice to takie rzeczy mi się zdarzały i olewałam kompletnie! Pamieram, ze kiedyś plamilam as do 10 dc i kompletnie się nie przejmowalam! Wiem, że powinnam podejść normalnie - nie zabije mnie to, a najwyżej po powrocie pójdę znowu do tej lekarki, która coś mi na to da (jeżeli to czynnościowe zaburzenie to dostanę pewnie syntetyczny progesteron i tyle). Ale ja tak nie umiem! Uwierz, że wieczorem w kiblu się poryczalam, normalnie jak pierdolnięta! A co do jelit to schizę mam i tak - cokolwiek poczuje w jelitach już panika! Zastanawiam się, na ile jest to spowodowane prawdziwymi dolegliwościami, a na ile głową!
  6. Witam wszystkich, u mnie niestety nerwica atakuje nadal. Pisałam już tutaj wiele razy, ostatnio jakiś czas temu o obsesji na tle zakażenia się salmonella i problemach żołądkowych. Moje jelita wariują a moja głowa wraz z nimi. Obsesyjnie kontroluje to, co się dzieje w moim brzuchu. Cokolwiek mnie zakluje - ja już umieram że strachu. Miesiąc temu zaraziłam się rotawirusem od dzieci koleżanki i miałam biegunkę. Oczywiście cyrk, że to salmonella. Dostałam takkej obsesji na tle jedzenie, że zaczęłam mieć zaparcia - w kiblu niemal umieranie. Cały czas macam brzuch i non stop myślę o tym, czy nie zjadłam biednego jedzenia. Apogeum osiągam od dwóch dni, poniewaz jestem na wakacjach w Grecji. Ciagle wsłuchuje się w swój organizm i wale w siebie cały czas albo RAPHACHOLIN, albo iberogast, albo nospe. Do tego odwaliło mi na tle okresu - dzisiaj dostałam ataku nerwicowego w toalecie. Dzisiaj przypada 6 dzień cyklu. Krwawienie 4 dni, wczoraj (5) dzień plamienie brązowe, dzisiaj wieczorem (6 dzień) plamienie troszkę jakby krwią. No i odwaliło mi zueplenie - jestem pewna, że mam raka albo torbiele albo inne gówno. Jeszcze 5 dni pobytu w Grecji a ja zamiast się cieszyc,Dołuje się i grzebie w majtkach. Do tego byłam u ginekologa 2 miesiące temu, baba mnie zbadakala i zrobiła USG i powiedziała że wszystko ok. Dziewczyny, niech ktoras mnie pocieszy - ja zwariuje! Albo obsesja na tle biegunek i jelit, albo chorobliwy strach przed chorobami ginekologicznymi! Jak ja nienawidzę nerwicy!
  7. Witam wszystkich. Niestety ja od kilku tygodni mam znowu ataki hipochondrii. Tym razem nie jest to rak! Wywołały je u mnie informacje prasowe o epidemii salmonelli w cafe Nero. No i dostałam kompletnej paranoi. Boje się czegokolwiek zjeść, owoce (nawet czereśnie i borówkę amerykańska) plukam gorąca woda (z kranu, nie wrzątkiem na szczęście). Boje się kupić jakiekolwiek lody czy słodycze. Boje się kupowac jedzenia na mieście - do tego wyjechałam teraz z moim facetem na 4 dni do Wilna no i tam schizy na maksa, bo jedzenie w restauracjach. Zjadłam dość tłuste danie w knajpie i bolal mnie brzuch - oczywiście podejrzewałam zakażenie salmonella. W nocy miałam jakiś atak - teraz wydaje mi się że te objawy to byly lękowei- waliło mi serce, czarne myśli, depresja itd. Zamaist iść na mszę do kaplicy w Ostrej Bramie rozczulalam się nad sobą w łóżku w hotelu. Teraz cały czas wsłuchuję wlsie w swój organizm, ciągle rozmyślam o tym ,czy mnie nie kluje w brzuchu. Po każdym posiłku biorę rapchacholin i pije krople iberogast. Zaczęłam obsesyjnie skupiać się na trawieniu i załatwianiu się, cały czas analizuje kolor języka i stan jelit. Racjonalnie zdaje sobie sprawę że to nerwica, natrectwo, ale chwilami jest to silniejsze ode mnie. :(
  8. Najgorsze jest to nieustające poczucie zagrożenia. Normalni ludzie mający biegunkę biorą leki przepisane przez lekarza i czekają aż w końcu przejdzie. Ja mam atak czarnych myśli, jestem pewna że mnie to wykończy, że to jakaś straszliwa choroba.
  9. Tukaszwili, nie chcę się mądrzyć, ale spróbuj przełamać ten lęk. Ja mam potworną nerwicę lękową, swego czasu miałam problemy nawet z wsiadaniem do metra lub tramwaju, dostawałam ataków w zatłoczonych miejscach itp. Częściowo na fali terapii, a częściowo z uwagi na to, że miałam dość kiszenia się na tyłku, zaczęłam - w miarę możliwości finansowych - wyjeżdzać. Wyobraz sobie, że przetrwałam dwa loty łączone do Azji, podróż autokarem do Francji i męczarnie w metrze w Rzymie. Holandia to fajny kraj, po co Ci gniecenie się w autokarze. Wez sobie hydroksyzynę przed lotem i ani się obejrzysz, a będziesz na miejscu. Pisze Ci to taki histeryk jak ja :) Słuchajcie, ja od wczraj w nocy mam potworną biegunkę (podobno błąd żywieniowy). Dzisiaj urządziłam cyrk u lekarza, twierdziłam że umrę, w domu płakałam partnerowi że z tego nie wyjdę i że mnie to zabije. X ma anielską cierpliwość, znosi moje histerie
  10. Dodam jeszcze, że tydzień temu uznałam, że mam guza w pachwinie i tak macałam, że mnie bolało przy chodzeniu. Ponieważ w międzyczasie się przeziębiłam i moja psychika skupiła się na potencjalnej śmierci spowodowanej przeziębieniem, guz (węzeł) cudownie znikł :)
  11. Ja z podobną schizą wylądowałam kiedyś u laryngolog, którą nakręciłam na tyle, że obmacała mi szyję, ramiona i pod pachami. I powiedziała, że węzły typowe dla nowotworów, a w szczególności dla ziarnicy, chłonikaków itp. są naprawdę duuuuuże (4-5 cm) i czasami widoczne gołym okiem. Nie macaj, bo zacznie się boleć i spuchnie, a wtedy odlecisz :) Ja mam znowu atak hipochondrii, non stop analizuję swoje gardło, kaszel, to co się dzieje u mnie w brzuchu, sposób wypróżnień... Do tego znalazłam sobie nową obsesję, tj, stan włosów. Panicznie boję się ich wypadania i nagle uznalam, że mi wychodzą i że to znak toczącej mnie choroby. Moja fryzjerka, u której jestem co miesiąc włosy chwali, że są w dobrej kondycji, że wyjątkowo szybko rosną, że mam baby hairs itd. i że nie uważa, żeby nadmiernie wypadały, ale ja je liczę! Liczę w wannie i na podłodze albo na kanapie! Obserwuję inne dziewczyny i sprawdzam, czy im włosy wychodzą.
  12. Ja gdzieś kiedyś opisywałam tutaj moje jazdy na tle chłoniaka i ziarnicy. I pamiętam, co powiedział mi lekarz: węzły przy tego rodzaju chorobach są ogromne i często widoczne na ierwszy rzut oka. Więc nie jesteś chora A ja mam znowu nawrót hipochondrii. Od niedzieli mam gigantyczny katar, który teraz zanikł i zamienił się w wysuszone gardło i kaszel. O 19 miałam 37 i trzy kreski gorączki i mało nie odleciałam. Mam czarne myśli, że to zapalenie płuc lub inna ciężka choroba. Jestem cała obolała od kasłania (bo kaszlę nawet na siłę) i od pozycji półleżącej (boli mnie kręgosłup) ale jestem pewna że to jakieś straszliwe bóle zwiastujące chorobę trawiącą moje ciało. Odwala mi kompletnie, chce mi się ryczeć. Na logikę tłumaczę sobie wszystko tak, jak wyjaśniano mi na terapii, ale nerwicowa strona mojej osobowości chwilami przejmuje kontrolę. Boże, jak ja chciałabym byc normalna.
  13. Maleństwo, jeśli węzeł jest BOLĄCY i nagle ci się pojawił, to jest odczynowy, więc się uspokój.
  14. Moim zdaniem jak najbardziej, nerwica może podkręcać nieprzyjemne dolegliwości od kręgosłupa. U mnie były to drętwienia, mrowienia, bóle nogi, karku, głowy, klatki, promieniujący ból od krzyża, drętwienie rąk, "prądy w nodze". Do tego derealizacja, ataki lękowe itd. Ja miałam przez dłuższy czas spokój, ale od niedawna (prolemy z pęcherzem) jestem pewna, że zżera mnie mega poważna choroba, mam ataki paniki itd.
  15. Mnie choroba Scheuermana wyszła właśnie po rezonansie. Jest to bardzo bolesne, ale nerwica potęguje dolegliwości związane z kręgosłupem z uwagi na spięcie mięśni
  16. LENIEK644 - ja mam problemy z kręgosłupem, miałam nawet kiedyś rezonans. No i nic - czasami nie boli, a jak boli to idzie zwariować - promieniuje do głowy, boli mnie wtedy praktycznie wszystko.
  17. Witam wszystkich. Dawno mnie tutaj nie było, terapia zaczęła przynosić pożądany skutek. Niestety od pewnego czasu zaczęłam odczuwać nawrót hipochondrii - oliwy do ognia dodało zapalenie pęcherza, którego nabawilam się 2 tygodnie temu. Lekarz przepisał mi antybiotyki, które ni przyniosły pożądanego efektu (ponowna wizyta dopiero we środę). No totalnie mi odwalilo - jestem pewna, że zakazilam się jakąś koszmarna bakteria, która mnie zabije. Do tego jestem przeziebiona i pokasluje - oczywiście jestem pewna , że mam powiklane zapalenie płuc. Cały czas uważam, że umieram, że mój organizm jest zniszczony i że pewnie to jakaś potworna choroba (może ukryta białaczka?l). Wlazlam na forum chorych na pęcherz i kompletnie odlecialam, jestem pewna że nigdy nie wyjdę z tego zapalenia. Potwornie się boję, mam napad czarnych myśli, cały czas chcę mi się płakać. Do tego ten kaszel - pewnie zżera mnie bakteria jakaś... Terapia terapią ale czuję się fatalnie i mam ochotę się powiesić. Niech ktoś z Was mnie po cieszy.
  18. Znowu podejrzewam u siebie białaczkę lub ziarnicę - po skoku temperatury po upałach przeziębiłam się - mam teraz trochę zapchany nos i suchy kaszel,. trochę taki alergiczny. Oczywiście jestem pewna, że to z powodu raka.
  19. Najbardziej dobija mnie to, że przez 3 miesiące miałam spokój ze schizami hipochondrycznymi - udało mi się je wiciszyć. Nie przejmowałam się terminem okresu ani nic. Niestety w tym miesiącu przez upały te lęki wróciły - cały czas bałam się że zemdleję, że dostanę udaru itd. No i teraz do tego ta schiza okresowa jeszcze. Dawniej niczym się nie przejmowałam, byl okres do ok, nie było to też ok, olewałam plamienia pieczenia itd. Teraz mi odbija
  20. Sluchajcie dziewczyny, ja mam od dwóch dni potworne ataki lękowe i hipochondryczne. Mianowicie jestem w 25 dniu cyklu i plamię (dzisiaj drugi dzień). Rozsądek mi podpowiada, że nic się nie dzieje i @@@ przyjdzie pewnie jutro i że czasami tak bywa, ale ja już jestem pewna, że to objawy perimenopauzy, guzów, torbieli, raków i wszystkiego co możliwe. Ja nie współżyję, więc nie chodzi o żadną ciążę - po prostu mam schizę, że każde odchylenie związane z miesiączką to symptom choroby. Cały czas chodzę na terapię i wiem, że w takich przypadkach mam wyhamować chęć natychmiastowego polecenia do lekarza. czuję się strasznie - niech mnie któraś pocieszy bo ocipieję!!
  21. Ja mam fazę na zapalenie / raka trzustki, boję się załatwiać - staram się walczyć z tymi myślami, róznie mi to wychodzi. Do tego jestem wykończona po psychoterapii, po wczorajszej sesji, na której rozgrzebywałam swoje życie osobiste czuję się dzisiaj jak żywy trup, pół dnia przepłakałam.
  22. :) Przez prawie 8 lat. Zaczęło się od fitnessu, stepu itp. poprzez BodyPump i sztuki walki. Średnio od 4 do 6 razy w tygodniu. Od kilku miesięcy nie ćwicze, bo ortopeda zakazał - uważa, że bóle pleców są u mnie na tle przeciążeniowym.
  23. Cholera wszędzie w necie piszą, że tętno poniżej 60 i zbliżające się do 50 jest niebezpieczne. Że lepsze mieć te 70. Podobno nerwicowcy mają często skurcze dodatkowe (ja to mam, parę osób na forum też to miało)... MAM DOSYĆ. Do tego ostatnio chce mi się spać w ciągu dnia - mam fazę na cukrzycę lub właśnie to za niskie tętno. Jestem pewna że przewrócę się i umrę, analizuję każdy swój krok i wsłuchuję się w bicie serca. Poszłam na spacer i przeszłam dzisiaj po południu 13 km. w lesie - odległość sprawdziłam w necie. Kurde, gdybym była aż tak chora, to nie powinnam zrobić nawet kilometra???? Cały miesiąc terapii poszedł w diabły.
  24. Miałam już nie pisać na forum, ale niestety dzisiaj mi się bardzo pogorszyło. Naczytałam się o zbyt niskim pulsie - wyszło mi ze mam jakieś 55 spoczynkowe. Przeraziłam się, wlazłam do Google no i oczywiście mało nie padłam trupem. Poryczałam się będąc na dworze, teraz idę spać i boję się, że się nie obudzę. Tak dobrze czułam się w ubiegłym miesiącu, a dzisiaj dupa.
  25. Owszem, wyrazne zaostrzenie stanów lękowych przychodzi wraz z PMSem a mija po pierwszym dniu okresu.
×