Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Skoro piszesz, że wszystkie Twoje bluźnierstwa to wynik w pełni świadomego wyboru, to w czym problem z uwolnieniem się od "zagadnień religijnych" - czy w tej kwestii nie masz swojej woli i rozumu? Czy przyjdziesz do psychologa i zapytasz go np. jak się wyleczyć z filozofii egzystencjalnej? Chyba nie, więc czemu chcesz tak zrobić z wierzeniami religijnymi? W jakiś rozbrajająco naiwny sposób traktujesz swoje przekonania czy stany duchowe jako objawy choroby, które można zakwalifikować do jakiejś jednostki chorobowej i ktoś ma Cię z nich wyleczyć. Ale nie jesteś zepsutym komputerem, żebyś sobie mógł wyszukać w googlach rozwiązania problemu ani nie masz grypy, żeby Ci dać lek przeciwgorączkowy. Człowiek sam nadaje sens swojemu życiu a nie czeka, aż ktoś go zdefiniuje i przeprogramuje. Osobiście polecam mszę z modlitwą o uwolnienie i egozrcyzmem.
  2. torres, Siddhi, z tego cytatu o odcinaniu ręki nie wynika przecież, że należy sobie odciąć rękę, ręka nie jest powodem grzechu. Powodem grzechu jest zwykle chęć popełnienia go, więc nie wiem czy można powiedzieć, że popęd jest przyczyną, ale z pewnością nie można go usunąć, bo jest od człowieka niezależny. Poza tym pełni ważne funkcje. Wydaje mi się, że wiele osób z forum za bardzo skupia się na tym, że masturbacja jest grzechem, kiedy mowa o religii. Jest grzechem, ale nie określa całego stosunku człowiek-Bóg. Nie można się odzwyczaić od niej od tak, bez pogłębiania wiary. Nie można od razu zrobić potrójnego tulupa, najpierw trzeba się nauczyć jeździć na łyżwach. Nawet Bóg nie może oczekiwać, że ktoś sobie fiknie bez treningu i nie trzeba być bezgrzesznym, żeby wchodzić z Nim w relację. Całkiem możliwe, że niektórym się nigdy nie uda zrobić potrójnego tulupa i będzie sukcesem jak chociaż zrobią pojedynczy. Poza tym koncentrowanie się na grzechu nic twórczego ani dobrego nie wnosi w życie człowieka. A coś pomiędzy zwierzęcą reakcją a mistyką się nie mieści w Twojej świadomości? Tak na początek.
  3. Właśnie kamiledi15, Inkwizycja się nie waha, tylko szuka czegoś na rozpałkę ! A tak serio, to co dla kogoś brzmi głupio, dla kogoś innego brzmi normalnie. Mamy bardzo różny stosunek do religii, a torres nie należy do specjalnych entuzjastów, mówiąc delikatnie. Byt określa świadomość, a świadomość określa komentarz. A przynajmniej to drugie.
  4. Za łatwo wymiękasz. A może to wcale nie brzmi głupio?
  5. To zależy. Jeśli ktoś ma szczęście i uda mu się kogoś oszukać na znaczną sumę, to zdecydowanie nie. Jeśli ktoś ma szczęście, że jego żona nie odkryje kochanki, to może tak, a może wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś chce się rzucić pod pociąg i w ostatniej chwili ktoś go zatrzyma, to zdecydowanie tak.
  6. Z powodów religijnych to akurat nie jest wolno walczyć z popędem, tak samo jak nie wolno sobie odcinać ręki czy nogi.
  7. rttl5, co do walki z "ciałem" nikt tego lepiej nie ujmuje niż św Paweł: Gdyby zbawiani byli tylko ci, co nie grzeszą, to nikt by nie był zbawiony. Grzech to część naszego życia, która będzie nam towarzyszyć prawdopodobnie do śmierci. Kiedyś usłyszałam, jak pewien ksiądz powiedział "nawrócić się to przyznać Bogu rację". Wydaje mi się, że usprawiedliwieniem jest już sama chęć poprawy, i że to jest początek nawrócenia. Czyli wiem, że to co robię nie jest właściwe, pragnę czegoś więcej, ale nie potrafię - to już jest przyznanie Bogu racji. Gorzej jest podważać jakąś zasadę, czyli kłócić się z Bogiem niż po prostu być słabym. Jeśli chodzi o masturbację, to może spróbuj sobie powiedzieć, że seks jest do tego, żeby się łączył z miłością, żeby się z kimś dzielić przyjemnością (wtedy jest to piękne), żeby otworzyć się na drugą osobę - i dlatego masturbacja to nie jest właściwe używanie seksualności. Nie myśl w ogóle czy można wytrzymać bez tego całe życie, to tylko wpędza w poczucie beznadziejności. Alkoholikom mówi się, żeby nie myśleli, że mają nie pić do końca życia, tylko myśleli o kolejnym dniu. Czasem dobrze być "szalonym" w relacji z Bogiem - na przykład wiesz, że powstrzymywanie się nie jest dla Ciebie (jeszcze) możliwe na stałe, ale mówisz Bogu np "dzisiaj nie, a potem niech się dzieje co chce, nie wiem co będzie dalej, ale dziś Ci to ofiaruję". Możesz też na przykład pomodlić się za bliską osobę, której szczęście jest dla Ciebie ważne i tego dnia się powstrzymać od grzechu, żeby nie "osłabiać" mocy modlitwy (co nie znaczy, że Bóg nie może wysłuchać grzesznika). Warto właśnie "zaprzęgnąć" to uczucie do pracy, żeby było po Twojej stronie. Poza tym jeśli uda Ci się zmniejszyć częstotliwość masturbacji, czyli zwiększasz swoje możliwości do wstrzemięźliwości, to jest to już postęp, który się może przydać w życiu - w małżeństwie też czasem trzeba wytrzymać bez seksu, choć nie trzeba na stałe, więc to robi różnicę czy umiesz wytrzymać kilka dni czy miesiąc, więc warto poszerzać u siebie ten okres, w którym dajesz radę. Jeśli się ożenisz, to nie będziesz przecież musiał żyć w całkowitej abstynencji, żeby nie grzeszyć, ale czasem będziesz musiał. A najważniejsze jest według mnie to, że grzech nie jest warty tego, żeby się na nim koncentrować. Życie nie polega na unikaniu grzechu, ale na dążeniu do rzeczy dobrych. Jeśli dążysz do rzeczy dobrych, to reszta sama się ułoży i nie ma się co za wiele szarpać z tym, co nie jest warte uwagi i nie wnosi nic twórczego, dobrego w Twoją duchowość czy Twoje życie. Szarpiąc się tylko nadajesz temu siłę. Pogadaj też ze spowiednikiem, skoro zależy Ci na tym, żeby wytrzymać bez tego grzechu, a czujesz, że Twoja wola jest tu ograniczona, to może pozwoli Ci przystępować do komunii pomimo tego - słyszałam o czymś takim, w końcu Jezus mówił, że nie potrzebują lekarza zdrowi. -- 24 paź 2014, 19:30 -- Najpierw musiałby ktoś taki istnieć. Nikt nie jest w stanie przestrzegać wszystkich przepisów, a domyślam się, że nie poprzestajesz na podstawowym znaczeniu przykazań w Dekalogu, tylko rozdrapujesz je do przypisywania wagi szczegółom. Myślę że ktoś, kto ma natręctwa na temat wiary i życia zgodnie z wolą Boga, raczej daleki jest od zatwardziałości, na odwrót, ma swoistą nadwrażliwość (swoistą, bo jego pęd do doskonałości jest skrzywiony, "kanciasty", ale jest). Nad miłością się nie pracuje. Pozytywnymi emocjami się człowiek nie napełnia na zawołanie, tylko może je przeżyć. Miłość przychodzi pod wpływem dobrych doświadczeń, także miłość do Boga. Jeśli ich nie masz, to trudno żebyś miał do Boga uczucie miłości. Musisz Mu pozwolić działać, a ta miłość przyjdzie sama jako Twoje autentyczne doświadczenie, na razie się z tym nie szarp, i tak nie masz możliwości, żebyś ją sam z siebie wysnuł. Gdybyś miał taką możliwość, to już byś to zrobił, a nie przeżywał napięcie psychiczne.
  8. Przyznanie się, że jest się zwolennikiem partii, która wygrała poprzednie wybory i znowu (jak mówią) prowadzi w sondażach to wyłamanie się z szeregu? Nie rozśmieszaj mnie. Spróbuj powiedzieć w towarzystwie, że odmawiasz różaniec albo że jesteś zwolennikiem czystości przedmałżeńskiej, to zobaczysz, czym jest wyłamanie się z szeregu.
  9. refren

    Wyraz z wyrazu

    energia jamniczek
  10. refren

    Wyraz z wyrazu

    antrakt korowód
  11. refren

    Wyborcy PO.

    Gwoli ścisłości M. Środa ma córkę. Biedne dziecko.
  12. Depakiniarz, skoro czujesz się dobrze, to wykorzystaj to może jakoś konstruktywnie (zanim skończysz na kolejnym stabilizatorze), na lekkiej górce człowiek jest najbardziej twórczy, nie marnuj tego na dziki skok we flirty i podrywy, bo z tego możesz mieć kłopoty i niesmak.
  13. Szedł se Jaś porą wieczorną po polu kukurydzy swojego dziadka Eustachiusza. Zbliżała się pełnia więc musiał jak najszybciej dotrzeć do domu. Nagle przypomniał sobie że zesrał się w gacie. Wyjął tedy z kieszeni zapasowe majteczki i dał nura w pobliskie krzaki celem przebrania się.Ubrał stringi La Perla i pasujące eleganckie pończoszki. Wiedział, że musi się spieszyć; był to tradycyjny wtorkowy wieczór - jak co tydzień musiał odtańczyć 'taniec - przebieraniec' przed matką i jej kumami z Koła Gospodyń Miejskich. "Obleśne babska" - pomyślał. Jedynym pocieszeniem był mu fakt, że po tejże imprezie zza stringów wyjmował pomięte banknoty o sporych nierzadko nominałach i mógł znowu uzupełnić barek ulubionymi zagranicznymi trunkami. Słońce chowało się coraz bardziej za horyzontem, co znaczyło, że przybliża się moment, w którym jak co tydzień będzie odrabiał swoją pańszczyznę. Jaś przyspieszył kroku nucąc sobie pod nosem "miała matka syna, syna jedynego", aż usłyszał warkot za swoimi plecami, który robił się coraz głośniejszy. Odwrócił głowę i nie wierzył własnym oczom - na polu wylądował helikopter miażdżąc część wspaniałej kukurydzy wujka Eustachiusza. Nim Jaś zdążył oszacować poziom strat lub nawet poprawić gumkę w świeżo zmienionych koronkach, drzwi znanej dotąd chłopcu jedynie z kolorowych magazynów machiny otworzyły się. To, co zobaczył, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Z helikoptera wysiadły dwa zielone stwory z wielkimi czułkami i czarnymi, hipnotyzującymi ślepiami. Jeden z nich miał na klacie liliową przepaskę, coś jak biustonosz. "Widocznie samica" - pomyślał zafascynowany Jaś i poprawił stringi, które boleśnie wpijały mu się w tyłek. Po opuszczeniu helikoptera stwory stały nie ruszając się z miejsca i patrzyły świdrująco na chłopca. Minuty mijały i Jaś powoli zaczął wpadać w popłoch nie wiedząc, jak się zachować. Poczuł zimne krople potu spływające po karku i żłobiące sobie tor w dole pleców, by w końcu zatopić się w czerwonym materiale bielizny. Wreszcie zadecydował ze musi powitac ufoki, najlepiej jak potrafi, aby je obłaskawic i nastawic pozytywnie do siebie. Zaczął przypominac sobie zagraniczne jezyki poznane w szkole, niestety pamietał tylko ze angielskie slowo pokój to cos jak pas, pos ? moze powinien przywitac ich tradycyjnie bochenkiem chleba i kieliszkiem wódki ? wódke na szczescie miał ze sobą, jednak w zdenerowaniu wszystko poplątał - zamiast poczestowac trunkiem, sam pociagnał z flaszki a potem krzyknął : paszoł won ! Te stwory okazały się jednak zielonymi ludzikami, rosyjskimi zielonymi ludzikami i na słowa paszoł won wyciągnęły karabiny i za ta zniewagę chciały zabić Jasia . Ten jednak obłaskawił ich gorzałeczką i skończyło się na wspólnej biesiadzie przy wódeczce i pieczonej kuropatwie. Po kilku flaszkach Jaś i zielone ludki postanowiły zawojować świat. - Jeszcio pa lampoćkie ! - kwitły braterskie stosunki między narodami - Paliak, Ruskije, my wsjo wmiestie raspizdzjom! - cieszyły się zielone ludziki polewając sobie nawzajem. - A co Ty się tak ubrałeś jak ciota? - zapytał jeden z ludzików, Jaś nie mógł sobie potem przypomnieć, w jakim to było języku, ale zrozumiał o co mu chodzi. Może to był uniwersalny język Słowian czy wręcz uniwersalny język Ziemian.
  14. refren

    Wyborcy PO.

    Na KNP głosowałam w ostatnich wyborach do sejmu, ale teraz denerwuje mnie to, co Korwin plecie o Rosji i Ukrainie, no i wyskok z Hitlerem był moim zdaniem dyskwalifikujący, polityk musi mieć minimum inteligencji społecznej. Trochę SSRI i każdy może żyć jak zakonnik
  15. refren

    Wyborcy PO.

    Oni są dobrzy w dyktowaniu innym, co mają robić, a potem się okazuje, że najzagorzalsi z nich (posłanka Pawłowicz) są jałowymi starymi pannami. No i Jarosław tez nie doczekał się potomka, niech biorą przykład z tych "lewaków" Komorowskiego i Wałęsy. Ja też nie mam potomstwa i raczej nie zamierzam, ale ja libertyn jestem i mi wolno nie mieć. No ale jak doczekać się w Polsce boomu narodzeń skoro dzieci nawet seksu osiołków w zoo nie mogą oglądać, bo posłance PiS przeszkadzają. Że też PiS jeszcze takie wpadki notuje, raczej na tym wyborców nie zyskają bo ci najbardziej bigoteryjni i tak dawno za nimi są a tych wąchających odstraszą. To samo można powiedzieć o lewicy, że najbardziej udzielające się na temat rodziny i edukacji gęby, jak Środa i Senyszyn, same nie mają dzieci, a na prawicy są też osoby z liczną rodziną, jak np. Marek Jurek. A tak przy okazji carlosbueno, moim zdaniem w Tobie jest tyle libertyna co kot napłakał, libertyni nie siedzą na forum i tak nie smęcą
  16. To pewnie nie jest dobry moment, żeby pisać takie rzeczy, ale dobrze piszesz w sensie literackim, masz lekkie pióro, może coś byś napisał większego dla potomności? No bo co masz lepszego do roboty?
  17. Szedł se Jaś porą wieczorną po polu kukurydzy swojego dziadka Eustachiusza. Zbliżała się pełnia więc musiał jak najszybciej dotrzeć do domu. Nagle przypomniał sobie że zesrał się w gacie. Wyjął tedy z kieszeni zapasowe majteczki i dał nura w pobliskie krzaki celem przebrania się.Ubrał stringi La Perla i pasujące eleganckie pończoszki. Wiedział, że musi się spieszyć; był to tradycyjny wtorkowy wieczór - jak co tydzień musiał odtańczyć 'taniec - przebieraniec' przed matką i jej kumami z Koła Gospodyń Miejskich. "Obleśne babska" - pomyślał. Jedynym pocieszeniem był mu fakt, że po tejże imprezie zza stringów wyjmował pomięte banknoty o sporych nierzadko nominałach i mógł znowu uzupełnić barek ulubionymi zagranicznymi trunkami. Słońce chowało się coraz bardziej za horyzontem, co znaczyło, że przybliża się moment, w którym jak co tydzień będzie odrabiał swoją pańszczyznę. Jaś przyspieszył kroku nucąc sobie pod nosem "miała matka syna, syna jedynego", aż usłyszał warkot za swoimi plecami, który robił się coraz głośniejszy. Odwrócił głowę i nie wierzył własnym oczom - na polu wylądował helikopter miażdżąc część wspaniałej kukurydzy wujka Eustachiusza.
  18. refren

    Rymujemy :)

    dupodajka - fajka brukiew
  19. Ale ostatecznie nie prokuratura decyduje, tylko sąd
  20. No to walnęłam Ci posta na temat... Nie ma szans na zawiasy?
  21. INTEL 1, to przekonanie nie jest warte Twojego życia. Jeśli wytrzymujesz to, co się z Tobą dzieje, to cierpienie, to szpital to przy tym pestka. Zawsze jest szansa, że Ci pomogą, wolność to dla nas przede wszystkim zdrowie, więc trzeba szukać wszystkiego, co może pomóc, nawet jeśli się nie bardzo w to wierzy (choć niezależnie od stanu psychicznego zawsze jest jakiś margines wolności - jak mawia moja psycholog, wkurzało mnie to nieraz, że chce ode mnie rzeczy niemożliwych, ale jednak to prawda, z tym marginesem). Wiem czym jest szpital, byłam w szpitalach wiele razy, są ciekawsze miejsca na ziemi, delikatnie mówiąc, ale jakoś żyję. Nigdy nie byłam zamknięta na amen- to nie więzienie i można przecież wychodzić na zewnątrz - najlepiej nie wspominać, że się ma myśli samobójcze, to wypuszczą, chyba że ktoś czuje, że naprawdę sobie zagraża - to lepiej nie ściemniać. Czasem koniec to początek i dno jest jakimś gruntem pod nogami, od którego można się odbić.
  22. refren

    Wyborcy PO.

    Kalebx3, jak najbardziej zgadzam się z Tobą, tylko nie wiem czy prawica sama poprawi przyrost naturalny, będzie ciężko, nawet jakby każdy z partii prawicowych miał po czwórkę dzieci
×