
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Keenzoo, chcesz być wolny czy nie? Wolność to cudowne uczucie, lepsze niż szarpanie się dla chwili dwuznacznych emocji. Co Ci da, że ją zobaczysz przez parę sekund, skoro ona Cię nie chce? To Ci zapełni pustkę? Nie, będzie jeszcze gorzej. Nie możesz bez niej żyć, ale nie masz wyjścia, bo nie zmusisz jej w żaden sposób do miłości, szczęście z nią nie jest możliwe, to jakaś iluzja. Ta iluzja Cię zabija. Poza tym jeśli ją kochasz, to chyba chcesz jej szczęścia, czy tylko Ty się liczysz? Pozwól jej szukać szczęścia tak, jak tego chce. To Ci da wolność. Pogódź się z tym, że nie możesz jej uszczęśliwić (ona Ciebie też nie). Miłość to jest wzajemne uszczęśliwianie się. No wiem, tłumaczenie nie pomaga, ale nie mogę się powstrzymać. Skoro rodzina, znajomi nie umieją Ci pomóc, to chyba tym bardziej my na tym forum. Ci, co mówią o leczeniu, mają rację, powinieneś walczyć o swoje zdrowie, jakość swojego życia, nikt tego nie zrobi za Ciebie. Co do szpitala, to jest jakieś rozwiązanie, o ile na oddziale będzie przyzwoity psycholog, sam sobie ze sobą nie poradzisz. Co do pakowania w Ciebie leków, to tego bym się nie spodziewała, jak niektórzy, nie masz schizofrenii, żeby Ci dawać neuroleptyki. Leczenie w szpitalu nie polega na zamuleniu maksymalną ilością leków. Na pociechę, wielu ludzi wyszło z takiego kryzysu psychicznego, chcieli się zabić, bo ktoś ich zostawił, dziś są szczęśliwi zupełnie z kim innym. Znam sama taki przypadek, a nie obeszło się bez szpitala.
-
A z jakich źródeł czerpiesz informacje na temat Ojca Pio? Nie wiem czy wiesz, ale ma on wielu biografów, którzy badają jego życie, rozmawiają z ludźmi, którzy go znali, czytają listy, dokumenty, czytałeś chociaż jedną taką biografię? Czy po prostu wiesz lepiej, że miał schizofrenię paranoidalną, bo przecież Bóg nie istnieje? Nie wiem czy widziałeś kogoś ze schizofrenią paranoidalną w fazie psychotycznej, może to by rozszerzyło Twój światopogląd. Oczywiście to, że Kościół bada dokładnie życie kogoś, kogo ogłasza świętym, w tym konsultuje się z lekarzami, niekoniecznie wierzącymi, bierze pod uwagę wiedzę psychiatrów, to już z pewnością nie dotrze do Ciebie, bo przecież Kościół to ciemnogród dlatego, że ciemnogród... Taka jest ta Twoja "logika". A zresztą choćby i nawet był schizofrenikiem, nie oznacza to, że Bóg Cię nie osądzi z grzechów, jak każdego, więc szkoda marnować energię, żeby udowadniać nieprawdę.
-
ben rei, są pogłoski, że szatan istnieje i nie przepada za Ojcem Pio.
-
Nie znam nikogo kto się biczuje i przybija do krzyża, a Ty dużo takich znasz? Słyszałeś kiedyś na kazaniu wezwanie żeby się biczować? Jest coś o tym w katechizmie, w encyklikach? Mówią o tym na rekolekcjach? W jakikolwiek sposób Kościół do tego nawołuje? Nie? To stul... buzię.
-
[videoyoutube=tOd0h0lOvBI][/videoyoutube]
-
Wyciągasz skrajności, żeby do czegoś się przyczepić i zanegować całość. Kościół katolicki się odcina od tych praktyk na Filipinach. A poza tym to, że znajdziesz jakieś mało istotne czy rzadkie w występowaniu "bezsensowne" szczegóły nie świadczy o całym Kościele i całej wierze katolickiej, nie zmienia też na przykład tego, że świat wskazuje, że ma Stwórcę, dekalog jest ponadczasowym systemem moralnym, etyka Jezusa jest etyką miłości i sprawiedliwości, a tematem biczowania i Filipinami tego nie zatkasz. A jeśli chodzi o poziom cywilizacyjny, to nie wiem co jest gorsze, kraj, gdzie ludzie przybijają się do krzyża podczas widowiska czy kraje gdzie pobiera się organy od abortowanych dzieci czy dokonuje się eutanazji na ludziach chorych psychicznie czy w demencji, którzy nie potrafią się bronić. A to jest nasza postępowa Europa. i USA. http://gosc.pl/doc/2600859.Handel-organami-zabitych-dzieci-kolejne-nagranie http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/496128,w-holandii-drastycznie-wzrasta-liczba-eutanazji-osob-chorych-psychicznie.html
-
Jeśli już to nie sam siebie dziurawisz, tylko się rany same pojawiają, poza tym trzeba o to prosić (czyli się zgadzasz), cierpienie się ofiarowuje w jakiejś intencji (czyli chcesz komuś pomóc), a lewel wtajemniczenia rzeczywiście wysoki. Nawet zbyt wielu świętych nie miało stygmatów, każdy ma swoją ścieżkę do świętości, jest wiele innych. Ale każde cierpienie można ofiarować w jakiejś intencji, to fajna sprawa, bo cierpienie i tak mamy, nic nie trzeba robić dodatkowo, a można tym komuś pomóc. Oczywiście rzecz do zastosowania dla wierzących.
-
ego, ok, nie ma pewności. Z tym że jak dla mnie przypadek niczego nie wyjaśnia, był powiedzmy Wielki Wybuch, ale skąd się wzięła materia i energia do niego, jeśli był jakiś punkt o maksymalnym zagęszczeniu, to skąd się wziął ten punkt, itd. Powstanie wszechświata z jakiegoś niesamowicie małego punktu jest takim samym wyjaśnieniem na poziomie metafizycznym jak powstanie z niczego. Jeśli życie powstało z materii nieorganicznej, to skąd się wzięła nieorganiczna. Można by zapytać, skąd się wziął przypadek. Z tym że świat nie wygląda, jakby powstał przez przypadek, ale jakby był precyzyjnie zaplanowany i skonstruowany. Tu jest taki haczyk, że wyjaśnienie na poziomie zwykle stosowanym w nauce jest niewystarczające i to właśnie skłania do uznania Boga. Owszem, to dalej nie jest pewność, ale przecież wg. religii Bóg nie tylko stworzył świat, ale się też nam objawił, żebyśmy go poznali. Tu trzeba jakiejś dobrej woli, to nie jest tak, że dostaniesz zdjęcie Boga (choć z drugiej strony Całun Turyński jest takim zdjęciem). Poznanie Boga jest, nie wiem czy używam dobrze tych pojęć, nie tylko rozumowe ale i duchowe. Bóg nas wyposażył nie tylko w intelekt po to, żebyśmy Go poznali całym sobą, nie chce żebyśmy się redukowali do jednego wymiaru, skoro dał nam ich wiele. Może złożenie tych wszystkich wymiarów pozwala dopiero odkryć prawdę.
-
Tu się z Tobą zgodzę i ta wieloznaczność utrudnia dyskusję. Są różne znaczenia filozoficzne i potoczne. W dodatku nie ma chyba reguły, żeby jednoznacznie i ściśle określać, co jest racjonalne a co nie, z którą wszyscy by się zgadzali. Z istnieniem świata nie bardzo mogło być coś innego, w tym cała rzecz. Co do wypadku, to chyba im mniej przewidywalny nastąpił ciąg zdarzeń, tym bardziej mamy posmak czegoś irracjonalnego. W potocznym rozumieniu zwrot "wyjaśnić coś racjonalnie" oznacza wyjaśnić bez udziału czynników nadprzyrodzonych Ale kiedy dochodzimy do powstania świata, to takie podejście jest absurdalne, bo nie znamy przyczyn ziemskich, takich sił, które potrafią stworzyć coś, do czego potrzebna jest przekraczająca człowieka inteligencja. A świat, kosmos jest takim czymś. Uzasadnienie, że kosmos powstał "samoistnie" jest co najmniej tak samo irracjonalne, jak to że jakaś inteligencja go stworzyła, a nawet bardziej (wbrew nieudolnym dla mnie próbom wyjaśnienia "samoistnego" pochodzenia życia).
-
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No faktycznie... -
Podobnie jak z niespójności nie wynika nieprawdziwość :)
-
Mogą być racjonalne przesłanki za tym, że jest i za tym, że go nie ma, to się nie wyklucza.
-
Są dowody, istnienie rozumnego człowieka, świata w takiej postaci jaką ma, cuda (badane nieraz metodami empirycznymi, naukowymi), dla Kartezjusza dowodem jest to, że mamy w naszym rozumie wpisaną ideę Boga, który jest od nas doskonalszy pod każdym względem (twierdzi, że nie możemy być sami źródłem idei, która jest od nas doskonalsza i musiał w nas ją wpisać Bóg), stałe prawa rządzących wszechświatem, nieprawdopodobieństwo powstania przez przypadek planety z warunkami umożliwiającymi życie itp. Problem jest w tym, że zawężasz pojęcie dowodu, właściwie to nawet nie wiem do czego. Choć można przyjąć wiarę na podstawie czegoś innego, jakichś przesłanek irracjonalnych, jak na przykład przeżycie jakiegoś wypadku, z którego ktoś się cudem uratował i coś zrozumiał. Jezus, jak się wydaje na podstawie Ewangelii, preferował przyjęcie wiary w niego na podstawie uznania, że działa przez niego Duch prawdy, sprawiedliwości i że jest wypełnieniem Pisma. Odwoływał się do znajomości Boga, którą Żydzi się szczycili i do słów Pisma, wykazując im błędy. Poza tym odwoływał się do rozumu, kiedy mu zarzucali, że wyrzuca złe duchy mocą złego ducha, to mówił że to bez sensu, żeby szatan walczył sam ze sobą, jeśli Żydzi wierzyli z istnienie szatana, a tak twierdzili, to ich interpretacja była bez sensu, wykazywał im sprzeczność.
-
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
A skąd ten wniosek, że jest mocno zaburzona? -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie jesteśmy zabawkami, tylko ludźmi, każdy ma swój rozum i wchodząc w jakąś relację wie, że ryzykuje. I skąd wiadomo kto kogo rozkochiwał? -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Rebelia, katowanie się kontaktem z kimś, żeby wypełnić jakiś kodeks i tak nie przyniesie tej osobie za dużo korzyści, zwłaszcza jeśli druga strona ma na tle tego kogoś nerwicowe reakcje... Tu się liczy dobro dwóch osób, a nie tylko jednej. Kiedyś gość mnie rzucił bez wyjaśnień i to smsem, to było rzeczywiście okropne, zaczęłam sobie wkręcać niestworzone powody z braku wiedzy, dowalałam tym sobie, ale w końcu mi przeszło i przyjęłam jakąś wersję wypośrodkowaną. Uważam że to brak klasy, taktu, nie propaguję, ale jakoś sobie to ułożyłam, są gorsze zbrodnie. Spotykaliśmy się niecałe dwa miesiące, ale dość intensywnie, wyznawał mi miłość, przysyłał kwiaty, jeździłam do niego na weekendy, prawie że chciał, żebym z nim zamieszkała i bum. Choć teraz jak o tym myślę, to jednak to bum nie było tak całkiem z powietrza. Jak widać zauroczenie też nie jest gwarancją że się uda (bo on na początku był zauroczony). -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
I przestańcie dowalać poem, może ktoś Was rzucił, bolało, jesteście sfrustrowani, ale to nie jest jej wina. -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
No ale nie zawsze jest okazja, żeby kogoś poznać bez spotykania się, randek, taka możliwość jest, jeśli się z kimś przyjaźni czy jest się we wspólnej grupie znajomych. Czyli, powtarzam, nie zawsze. Człowiek to nie jest obraz, że patrzysz "podoba mi się" "nie podoba", przynajmniej dla mnie tak nie jest, musi być sprzężenie iluś tam cech fizycznych i psychicznych, muszę posłuchać co ma ktoś do powiedzenia, a nie tylko obejrzeć. U mnie np. szybciej działa efekt "nie podoba się", że wiem że to nie to, ale efekt "podoba się" wymaga kilku spotkań, choć od początku są jakieś przesłanki, ale niekoniecznie bezwzględne. To że ktoś mi się podoba, też fizycznie, to się dzieje w kilku krokach. (Ale nie w dwa miesiące). Poza tym zakochuję się przez interakcję, czyli nie da rady bez spotykania się i nie sądzę, żeby to był dobry kierunek, taka presja, że od razu trzeba wiedzieć, dla mnie to absurdalne. -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Kurcze, a jak można być pewnym swoich uczuć nie pchając się w związek?? Tak na podstawie fantazjowania czy czego? -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Może niektórzy mieli taki przypadek, ale dla mnie trzy randki to góra, żebym wiedziała, że coś zaskoczyło, dwa miesiące czekania to według mnie błąd. Co nie znaczy, że to wystarczy by kogoś poznać, ale powinno być przyciąganie bez specjalnie nasilonych negatywnych odczuć. Choć zdarzyły mi się momenty lęku, że kogoś, z kim się zaczęłam spotykać, nie zaakceptuję, że coś mi się w nim nie podoba i dotyczyło to znajomości, z której było potem bardzo dużo i się zakochałam, tylko że takie momenty nie dominowały, tylko dominowało wrażenie, że ten ktoś mi się podoba, jest atrakcyjny pod różnymi względami, pociąga mnie i te zgrzyty przeszły wraz ze wzrostem bliskości fizycznej. -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Nie każdy szybko wie, różnimy się, a tu na forum piszą osoby neurotyczne, które mogą mieć problem z różnymi decyzjami... -
Cierpienie po rozstaniu
refren odpowiedział(a) na samotny_wilk temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Skoro mówi, że Cię kocha, to nie jesteś dla niej śmieciem. Mówisz, że miała powody, żeby Cię zostawić. Dla niej też to jest trudne. Jeśli się zdecydowała na rozstanie, to nie po to, żeby się z Tobą widywać i poświęcać Ci uwagę. Możliwe, że jest szansa na powrót, gdybyś się wykazał dojrzałością i konsekwencją, pokazał jej, że umiesz sobie radzić sam w życiu, poszedł na terapię. Choć jest tu pewna trudność, robiąc to wszystko dla kogoś, nie dla siebie, jest się w pewnej zależności emocjonalnej. Na szczęście (wbrew pozorom) nie ma gwarancji, że Ci się uda ją odzyskać, więc możesz też rozwinąć motywację robienia porządku w swoim życiu, emocjach dla siebie samego. :'> -
Rozstanie. Nie potrafiłam go pokochać.
refren odpowiedział(a) na poem temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Coś w tym jest, niektórzy faceci uważają, że jak jakaś dziewczyna im się podoba, to ona im się "należy", a jak takiego delikwenta nie chce, to zła i podła, niewrażliwa i pusta. -
Ego, nie do końca chyba rozumiesz czym jest racjonalizm, a słowo "fakt" jest bardzo nieścisłe. Nie wiem czy wiesz, że racjonalizm, wywodzący się od Kartezjusza, jest opozycyjny wobec empiryzmu i głosi m.in niezależność rozumu od danych z doświadczenia (które mogą być tylko pomocnicze). Dla racjonalizmu nie są najważniejsze dane płynące z doświadczenia empirycznego, a chyba tak rozumiesz "fakty". Poza tym racjonalizm jest w gruncie rzeczy poglądem metafizycznym, to znaczy zakłada ład w świecie, to że prawda i rozum są do siebie "dopasowane" to znaczy prawda ma takie właściwości, że da się poznać rozumem i na odwrót, rozum ma taką właściwość, że poznaje prawdę. Twoje przeciwstawianie religii i racjonalizmu jest zbytnio na "hip hip hura". Kartezjusz wyprowadził istnienie Boga analizując wyłącznie swój rozum i stosując dowodzenie logiczne, można powiedzieć, że ojciec racjonalizmu był "autystyczny" w punkcie wyjścia swoich rozważań na świat zmysłowy. "Racjonalny" to jest przymiotnik, który się stosuje do czegoś co jest logiczne, przewidywalne. Bóg może być w pewnym stopniu przewidywalny. Racjonalnie da się uzasadnić istnienie Stwórcy na przykład wnioskując o jego istnieniu na podstawie tego co stworzył (np. DNA, którego napisanie wymaga inteligencji). Racjonalizm zakłada też nadrzędność rozumu wobec woli. Racjonalnym np. nazwiemy to, co przyniesie nam korzyść długofalową, a nie chwilową czy pozorną. Racjonalizm to królestwo ładu, sensu. Na swój sposób jest więc religijny. W wierze katolickiej są zarówno elementy racjonalne jak i irracjonalne. Można by powiedzieć, co kto woli.