
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
take, piszesz w kilku wątkach mniej więcej to samo, wciąż na nowo. Pisałam już o tym wiele razy, dziwne jest Twoje pisanie "moja natura", kiedy piszesz o swoich odczuciach. Twoje odczucia są naturalne i są częścią Twojej osoby. Mam wrażenie, że chcesz się ich wyprzeć, nie dajesz sobie prawa do autentyczności, bo obawiasz się swoich "nieprawidłowych" myśli i przeżyć. Kościół nie ma i nie miał poglądów na temat tego, jaka część ludzkości będzie zbawiona, bo tego nikt nie może wiedzieć poza Panem Bogiem. To Twój problem. Nie mówię tego ze złośliwości, ale jeśli obstajesz przy wizji człowieka i moralności niezgodnej z tym co głosi Kościół powszechny (i sprzecznej z życiem), to sam sobie tworzysz problem, który Ci sprawia ból. Nikt od Ciebie nie wymaga takiej postawy. Kościół kiedyś bardziej negatywnie wypowiadał się o seksualności, ale nigdy nie mówił że pociąg seksualny jest zły sam w sobie. Dla nas nie jest ważna historia, tylko to co jest dzisiaj i przesłanie, które jest skierowane do nas, a nie do ludzi, których już nie ma. Ludzie różnych czasów dostają to, co powinni usłyszeć. To czy seks jest efektem grzechu czy nie, to nie nasz problem, mamy seksualną naturę i tyle, to że ewentualnie kiedyś tak nie było, nas z niej nie "wyzwoli". W małżeństwie seks jest czymś właściwym i godziwym i jakieś kombinacje, że nie może się łączyć z przyjemnością seksualną mają podobny sens, jak twierdzenie że należy jeść tak, żeby nie czuć smaku potraw. Nie jest Twoim zadaniem doprowadzić wszystkich do zbawienia. Niekoniecznie też Twoja wiara jest prawidłowa, skoro przynosi Ci udręczenie.
-
Ja to rozumiem tak, że jedna z tych rzeczy blokuje rozwój całego człowieka, trzyma na uwięzi i nie pozwala pójść dalej.
-
bittersweet, według "praw człowieka" płód nie jest człowiekiem i nie ma żadnych praw. Faszystami nazywasz tych, którzy bronią prawa do życia. Co trzeba robić, żeby utrzymywać się w tym stanie świadomości?
-
Nudno tu trochę. Zaciekawiło mnie to, według pewnego księdza są to imiona złych duchów, które zniewalają człowieka: KŁAMSTWO, GNIEW, ZŁOŚĆ, NIENAWIŚĆ, ZEMSTA, ŻAL, NIECHĘĆ, PRZEMOC, NIEPRZEBACZENIE, PYCHA, PERFEKCJONIZM, USPRAWIEDLIWIANIE SIĘ, POCZUCIE WYŻSZOŚCI, KONTROLA, WSTYD, NIEPOSŁUSZEŃSTWO, KŁÓTLIWOŚĆ, NIEPOKÓJ, ZAMARTWIANIE SIĘ, UŻALANIE SIĘ NAD SOBĄ, POCZUCIE NIŻSZOŚCI, POTĘPIENIE, POCZUCIE NISKIEJ WARTOŚCI, PONIŻENIE, UPOKORZENIE, OSKARŻANIE SIEBIE, POTĘPIANIE SIEBIE, ODRZUCANIE SIEBIE, OBWINIANIE SIEBIE, NIENAWIŚĆ DO SAMEGO SIEBIE, ODRZUCENIE, OPUSZCZENIE, POCZUCIE BRAKU OJCA, NIEPEWNOŚĆ, POCZUCIE, ŻE JEST SIĘ NIECHCIANYM, SAMOTNOŚĆ, NICOŚĆ, OSĄD, IZOLACJA, WYCOFYWANIE SIĘ, POCZUCIE BEZDOMNOŚCI, BRAK ZNACZENIA, ZAZDROŚĆ, ZAWIŚĆ, EGOIZM, CHCIWOŚĆ, MYŚLI I PRÓBY SAMOBÓJCZE, PRAGNIENIE ŚMIERCI, ABORCJA, DEPRESJA, SAMOOKALECZENIE, SMUTEK, ŻAL, PRZYGNĘBIENIE, ALKOHOLIZM, NIKOTYNA, NARKOTYKI, HAZARD, OBŻARSTWO, MASTURBACJA, PORNOGRAFIA, ANTYKONCEPCJA, CUDZOŁÓSTWO, ZDRADA MAŁŻEŃSKA, GWAŁT, HOMOSEKSUALIZM, SPIRYTYZM, OKULTYZM: WRÓŻBY, PRZEPOWIADANIE PRZYSZŁOŚCI, ASTROLOGIA, KARTY TAROTA, ZNIECHĘCENIE, ZRANIENIE, POLEGANIE NA WŁASNYCH SIŁACH, LĘK PRZED: ODRZUCENIEM, OPUSZCZENIEM, OSĄDEM, POTĘPIENIEM, OSKARŻENIEM; LĘK PRZED PIEKŁEM, LĘK PRZED BOGIEM, LĘK PRZED PORAŻKĄ, LĘK PRZED PRZYSZŁOŚCIĄ, LĘK PRZED LUDŹMI, LĘK PRZED: ŚMIERCIĄ, CHOROBĄ (inne, które wyszły podczas rozeznania historii życia) http://www.marcinkozyra.salezjanie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=298:proces-uwolnienia&catid=2:egzorcyzmy&Itemid=8
-
Może nie do końca nic, bo mówimy językiem z grupy słowiańskiej, ale zapisujemy go już alfabetem łacińskim. Słowianie nie znali w ogóle pisma, dopóki nie pojawili się misjonarze z Bizancjum.
-
detektywmonk, tak zwana Rodzima Wiara nie jest powrotem do korzeni, bo wszystko co przetrwało z czasów Słowian przetrwało dlatego, że zostało wchłonięte przez chrześcijaństwo. Poza tym nic. Odkąd istnieje państwo Polskie było ono w obrębie cywilizacji łacińskiej, chrześcijańskiej. Rodzima Wiara to fascynacje folklorystyczne, jak też szukanie na siłę alternatywy dla katolicyzmu. Tylko że nie sądzę, aby ktoś wierzył w boskość Światowida.
-
take, przeczytałam artykuł o objawieniu pewnej zakonnicy, wobec której toczy się proces beatyfikacyjny. Nie mi wyrokować, czy jest ono prawdziwe, ale są tu piękne słowa na temat miłosierdzia Bożego, które pokazują Boga, którego znamy z przypowieści o dobrym pasterzu szukającym zagubionej owcy. Podobnie św Faustyna mówiła o Bożym miłosierdziu. A Pismo Św mówi: "choćby Twoje grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją". <> <> http://www.fronda.pl/a/oto-wizja-piekla-jaka-pokazal-jezus-siostrze-leonii-nastal,68672.html A tu jakby słowa dla Ciebie a propos zamęczaniem siebie grzechami z dzieciństwa. Więcej tu: http://www.teologia.pl/m_k/zag06-4h.htm#1 Rozmawiałam też wczoraj z księdzem, który powiedział, że skrupulantom zaleca się spowiedź nie częściej niż... raz w roku. Zapewne jest to dla Ciebie ciężkie do przyjęcia, ale spowiedź raz w tygodniu to na pewno nie to, o co by Twojemu zdrowiu chodziło...
-
Ta wypowiedź jest tak cyniczna, że aż mnie obraża. Reynevan, twierdzisz, że wypowiedź kanawkina jest cyniczna, a jak określić użycie przez Ciebie słowa "zdechła "? Ile w tym pogardy i agresji? Twierdzenie, że rodzina otrzymała wspaniały dar jest sprzeczne z ludzkimi odruchami, bo wiadomo że rodzina odczuwa stratę. Śmierć nie jest dobra i na początku (w raju) jej nie było, jak też cierpienia, choroby. Ale Jezus zwyciężył śmierć i nie jest ona końcem, ale początkiem. Nie jest cynizmem wiara w życie wieczne. Śmierć jest zawsze bólem dla rodziny zmarłego, ale jest to też chwila kiedy ludzie częściej niż kiedykolwiek szukają pociechy ze strony Boga, potrzebują wiary, że bliska osoba czeka na nich w wieczności. To bardzo ludzka potrzeba, choć wychodzi poza myślenie doczesne - i to jest w jakiś sposób uwalniające, choć przez ból. Być człowiekiem to nie znaczy uciec przed bólem, bo takie życie nie jest prawdziwe. Nie można negować tego, że każdy umiera.
-
Nie widzę w tym nic głupiego. Chrześcijaństwo nie obiecuje wiecznego życia na ziemi. Nikt nie jest nieśmiertelny, nadzieją jest zbawienie. Wielu ludzi ma problem, kiedy słyszy, że jeśli ktoś umrze w grzechu ciężkim, to pójdzie do piekła. To brzmi przerażająco, zwłaszcza jeśli się nie wierzy w działanie Opatrzności. Więc takie przykłady według mnie dają nadzieję, że Bóg nie czeka złośliwie na moment, kiedy człowiek zgrzeszy i się nie nawraca, żeby go zabrać do siebie. Wiem też, że Bóg potrafi ostrzec człowieka, zanim go zabierze do siebie, zesłać wydarzenie, które sprawi, że przewartościuje swoje życie, naprawi błędy.
-
take, nigdy Kościół nie uważał tak jak piszesz, to jest zaprzeczanie prawdzie o człowieku, tworzenie jakby człowieka o nowych właściwościach, ale taki nie istnieje. I w średniowieczu też taki dziwoloąg nie istniał. Seks się łączy z przyjemnością i nic na to nie poradzisz. Erotyka to sztuka miłości, coś, co odróżnia nas od zwierząt i jest piękne, tylko powinno się łączyć z miłością i to jest właśnie "czystość". Gdybyś miał żonę i rzeczywiście tak podchodził do pożycia, to byś ją krzywdził. Gdybym Cię nie widziała na tym forum już długi czas i trochę nie znała, to bym pomyślała, że ktoś się wygłupia, żeby zrobić karykaturę z katolicyzmu. Nigdy Kościół nie kwestionował seksualnego, zmysłowego, erotycznego charakteru aktu seksualnego w małżeństwie, co najwyżej wyciągał bacik, żeby ludzie trwali w monogamii. Ogólnie jest tak, że nie trzeba ludzi zachęcać, żeby dążyli do przyjemności, bo robią to sami z siebie, ale żeby umieli być wstrzęmięźliwi, to trzeba, więc Kościół się skupiał na tym drugim i rzeczywiście trochę z krzywdą dla pierwszego. Jednak Kościołowi zaczęto zarzucać negatywne podejście do seksualności, erotyki, zmieniło się też podejście do tego w kulturze, ludzie zaczęli bardziej otwarcie o tym mówić, mieć większą świadomość w temacie. Kościół zaczął mówić innym językiem, zmienił akcenty. Benedykt XVI napisał w encyklice, że przyjemność erotyczna to przedsmak nieba, a chyba jego nie podejrzewasz o uleganie nowinkom.
-
Nie rozumiem w ogółe myśli tej głębokiej.
-
A teraz wszyscy żebrzą o doatacje z Unii.
-
To bez sensu, coś chyba źle zapamiętałeś. Michellea dobrze mówi o pożądliwości, więc odróżnienie pożądliwości od pożądania może ma jakiś sens, poza tym, że mało kto to zrozumie, ale o tych zmysłowych dotknięciach, że to coś złego, to już w ogóle absurd.
-
"Przepraszam że pojawiły się słowa krytyki względem katechety, który nas uczy" - przynajmniej wiadomo czym się zajmuje/zajmował autor tego rachunku, a jako że nauczanie młodzieży religii w szkole to praca w wybitnie ciężkich warunkach, można zrozumieć, że ma zszargane nerwy i momentami przybredza.
-
To nie jest obiektywnie problem, tylko normalność. Problem byłby wtedy, jakbyś reagował tak na mężczyzn.
-
NN4V, co do tego rachunku sumienia, to zastanawiam się co w pewnych miejscach autor miał na myśli. Na przykład prowokujący wygląd i strój, kokietowanie. Różnie to można rozumieć. Wydaje mi się na przykład, że kokietowanie jest naturalnym sposobem bycia kobiety, choć są zapewne granice. Być może ich jeszcze nie poznałam. To znaczy z pewnością nie można się bawić ludźmi (ale czasem ludź się bardzo napiera na to, żeby się rozpędzić i zderzyć ze ścianą). W filmie Fuks jest scena, jak sekretarka chce, żeby szef chciał z nią pójść do łóżka i podnosi coś z ziemi wypinając się i pokazując stringi (pod mikroskopijną spódnicą). jest to dla mnie prowokowanie, ale nie wiem czy normalne nastolatki tak robią. Czasem widzę jakieś lale w obcisłych, dość cienkich leginsach z pupą na wierzchu, obciśniętymi pośladkami i odcinającymi się stringami. Przesada.
-
Pogubiłeś się w tym. To nie jest tak, że jeśli coś jest erotycznie, daje przyjemność seksualną, to jest złe. Małżeństwo bez pociągu seksualnego i jego realizacji, bez erotyki, byłoby wypaczeniem, a szukanie tu grzechu jest absurdalne. Tak samo zakochanie się łączy z pociągiem seksualnym, najpierw zwykle czujemy fascynację erotyczną i potrzebę bliskości fizycznej, chcemy żeby druga osoba to odwzajemniła, bo to się jawi jako szczęście, a potem przechodzi się do myślenia o dobru drugiej osoby. Miłość oparta tylko na niewinnej słodyczy czy przyjaźni, dziecięcym sentymentalizmie, to jest wykrzywienie miłości między kobietą a mężczyzną. Piszesz zresztą, że przy stosunku powinien nastąpić orgazm, to jak to sobie wyobrażasz bez pobudzenia seksualnego? Myśli "nieczyste" nie są nieczyste zawsze wtedy, kiedy pojawia się przyjemność seksualna, jedno nie równa się drugiemu. To zależy od tego czy nie traktujesz drugiej osoby instrumentalnie, nie używasz wyobrażeń celowo do masturbacji, czy fantazje nie zaczynają panować nad Tobą. Ty masz panować nad nimi. Myślę że spowiednik powinien Ci to wszystko wyjaśnić. Pisał o tym poprzedni papież w encyklice Deus caritas est.
-
Zaiste norma to i wyznacznik take, doceniam Twoją wrażliwość i pragnienie czystości, ale nie dość że zdominowałeś ten wątek, to jeszcze wydaje mi się, że głosisz po prostu herezje o potrzebie wyzbycia się pociągu płciowego. To nie jest chrześcijańska wizja człowieka. Św Augustyn jest doktorem Kościoła i mistrzem teologii, ale weź pod uwagę, że żył w początkach średniowiecza, gdzie cielesność była postrzegana przez skrajności. Poza tym zanim jego męski duch wzniósł się na "wyżyny", to sobie nie żałował uciech z kobietami, więc może potem bał się, że znów upadnie i wystrzegał się pożądania jak ognia lub kojarzyło mu się z grzesznym okresem jego życia. Zmieniając temat, życzę wszystkim radosnego spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym, niech da Wam odwagę do zerwania ze swoimi udręczeniami, nadzieję oraz wytrwałość. http://www.nonpossumus.pl/ps/Ps/30.php
-
jetodik, chwilowo zignorowałam. Ale jako że się upominasz zużyję przysługującą mi przerwę w pracy. W końcu nie musze pić kawy, skoro jetodik czeka Żeby na świecie był pokój ludzie się muszą zmienić. Bóg nie wprowadzi tego na siłę, bo to nie byłby pokój, tylko przymus. Poza tym Biblia mówi, że Bóg hamuje gniew ze względu na sprawiedliwych. Widocznie taki jest. Jest Stwórcą i nie my Go osądzamy, ale On nas. W każdej religii jest jakaś forma modlitwy. Bóg jest osobowy i stworzył człowieka na swoje podobieństwo. Chce aby relaacja z Nim przypominała relację międzyludzką. Ludzie wyrażają to, że im na sobie zależy. Bóg jest ojcem, dzieci proszą ojca, jeśli coś dostaną od tak, to tego nie uszanują. Jeśli Bóg ześle pokój od tak, to ludzie nie będą wiedzieli, gdzie jest źródło tego pokoju i mogą uznać, że to zasługa karmy, Zeusa bądź doskonałości ich jako ludzi czy wynalazek naukowy. Bądź w ogóle nie zauważą, że jest pokój. Bedą żyli w iluzji, poza tym nie oddadzą Bogu wdzięczności, która mu się sprawiedliwie należy.
-
Ok, ale nie chodzi tylko o Twoje upodobania, ale o to co jest konstruktywne. Mówisz o manipulacji. Czy łatwiej jest ludziom polecać wygodę czy trud wychowania dziecka? Łatwiej jest zapewnić ludziom możliwość utrzymania rodziny, godne warunki czy propagować środki antykoncepcyjne i głosić, jak fajnie być singlem? Łatwiej zarobić kojarząc wszystko z seksem i grać na niskich instynktach czy zarabiać na głoszeniu wstrzemięźliwości? Bo mówisz, że Kościół manipuluje ludżmi dla pieniędzy, I co jest lepsze dla społeczeństwa, żeby się dzieci rodziły czy nie? I co jest rozwijające dla człowieka, nastawienie ku ludziom i życiu czy chęć, żeby ludzie wymarli?
-
elo, co chcesz przekazać tym obrazkiem?
-
Wydaje mi się, że to jest podstawa by taką osobę wysłać do szpitala psychiatrycznego, bo tam będzie pod stałym nadzorem, jeśli chodzi o popełnienie samobójstwa. Nie wiem czy rodzina jest w stanie to zapewnić. Oczywiście lepiej by było przekonać tego kogoś, ale nie wiem czy to możliwe.
-
Znałam osobę uzależnioną od sekty i przeszła przez terapię u dominikanów, myśli racjonalnie (wreszcie). Księża się zajmują tym nie bez powodu, bo są na pierwszym odcinku walki z zagrożeniami duchowymi, co więcej mają w tym doświadczenie, z którego warto korzzystać. A terapia może być też dla osoby niewierzącej i nie ma tu narzucania wiary. Myślę też, że powinnaś się skonsultować z psychologiem, bo to forum to średnia pomoc. Niestety to do tego zmierza. Kolejna sekta ?
-
Do sekcji kato (i kato-nieujawnionych) - jutro się modlimy na różańcu do 15ej o pokój na świecie i nawrócenie. http://solidarni2010.pl/32911-odkryjmy-moc-wspolnej-modlitwy.html?PHPSESSID=26bae974ce30ea2a7a725059e12c829f