
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
kiedy powiedziec sympatii o problemach ze zdrowiem?
refren odpowiedział(a) na Zupapomidorowa temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jeżeli te problemy są u Ciebie aktualne, to ja bym akurat doradzała powiedzieć o nich w miarę szybko, jeśli się będziecie spotykać. Oszczędzi Ci to niepotrzebnego stresu i konieczności udawania, że się dobrze czujesz, żeby nie zauważył, kiedy masz gorszy dzień, a z kolei jeśli będziesz smutna czy w kiepskiej formie, on nie będzie brał tego do siebie (nie będzie się zastanawiał co robi nie tak) i nie pomyśli, że jesteś taka zawsze. Według mnie depresja, to nie jest słowo, które brzmi strasznie, to dość powszechny problem. Nie musisz mówić dokładnie w jakiej fazie leczenia jesteś, choć gdyby się dowiedział, to pewnie by zadawał pytania - ale możesz powiedzieć tyle, ile uznasz za stosowne. -
http://glodziu.wrzuta.pl/audio/0gpgYlqHhWh/prawdziwe_perly_-_fiddler_s_green_the_wounded_hussar_air
-
Ja bym się zastanowiła, jeśli ma sk...wiałe poczucie humoru, to zapewne nie bez powodu.
-
Co do pierwszej części - już mi się nie chce do tego wracać i przytaczać krok po kroku etapów dyskusji. Co do agnostycyzmu - przecież nie występuje tu Putyński jako agnostyk, nie pisze, że to pogląd słuszny czy nie, ani nie pisze na temat istnienia Boga, po prostu zauważa, że tacy ludzie jak agnostycy istnieją - a istnieją z pewnością - i przytacza taki przykład. To zdanie mogłoby się znaleźć w podręczniku do socjologii, filozofii, etyki. Zupełnie nie rozumiem w czym problem.
-
Zbaraniałam, gdzie niby pisałam coś o związkach homoseksualnych? Dla mnie ten cytat nie ma specjalnie związku z religią: Mówi o tym, że nikt nie ucieknie od pytania o wartości, bez względu na to jakie ma poglądy religijne. I właśnie w kontekście tego cytatu Twoje udowadnianie mi, że religia nie ma wyłączności na wartości, uważam za dyskusję samego z sobą. To ja jestem ciekawa, skąd się wzięło to założenie. Mówiłam coś takiego? Jakiś cytat może? Sorry, odpowiadam kilku osobom naraz i się zgubiłam. Chciałam coś jeszcze dopisać i niechcący wszystko skopiowałam. Jakby przechodził tędy przypadkiem jakiś moderator i chciałby mu się usunąć kopię, to będę bardzo wdzięczna.
-
A czy ja gdzieś mówię o ich związku z religią? Naprawdę chyba dyskutujesz sam ze sobą. A WDŻ to chyba "wychowanie do życia w rodzinie", jeśli nie wiesz co mają wspólnego relacje i odpowiedzialność z wychowaniem, to bardzo wymowne. Dla Ciebie jedno jest równoznaczne z drugim, tak masz to poszufladkowane w mózgu, ale to nie moja wina - jak czytam takie wypowiedzi to boję się, że niedługo ludzie zaczną popełniać samobójstwa, bo ksiądz mówi, że to grzech, a przecież trzeba zawsze na odwrót. Pisałam o przedmiotowym traktowaniu kobiet w tych filmach, o uzależnieniu, o egoizmie (między wierszami), o braku kontroli nad sobą, instrumentalnym podejściu do seksu - myślę, że przeciwieństwa tych rzeczy to wartości ogólnoludzkie. Można polemizować z tym, że te negatywne zjawiska mają związek z pornografią - uważam, że mają, ale to jest przynajmniej jakiś temat do rozmowy - ale Ty przyklejasz łatkę (według Ciebie negatywną) "katolicyzm" i tyle z dyskusji. Do raportu ATP nie chciało Ci się odnieść - bo za długi tekst. -- 20 sie 2013, 17:17 -- no właśnie cały problem polega na tym, że to radykalni katolicy uważają, że życie bez boga = życie bez wartości. może mi powiesz skąd to upraszczające założenie?? to już nie ma innych wartości poza dekalogiem?? a co z platońskimi ideami? prawda-dobro-piękno to już nie są wartości? gorsze, ubogie krewne bozi? ja osobiście leje na te całe mądrości kościoła już od około 14 lat (mam 24), ale nie wyobrażam sobie, żeby moje potencjalne dziecko było wychowywane bez wartości i strasznie mnie wkurza takie podejście jak wyżej. A czytałeś w ogóle dyskusję, do której się odnosisz? Nie mam już siły na rozmowę, w której każdy widzi to, co chce, a nie to, o czym piszę. Nie wiem skąd wywnioskowałeś, że mam takie podejście bądź czemu o tym mówisz. Kompletny brak zrozumienia prostych - tak mi się wydawało- wypowiedzi. Ktoś Ci krzyczał, że to szatańskie narzędzie? Jaki to ma związek z dyskusją? Owszem, uważam, że każde porno to zło, bo nie ma w porno nic dobrego, każde porno ma 0% wartości i zawiera chore podejście do seksu, a jeśli coś nie jest dobre, to jest złe. Nie mówię że każdy kto obejrzał porno zostaje dewiantem. Nie każdy palacz umiera na raka, niektórzy dożywają 80-tki, ale to nie jest powód by mówić, że papierosy nie szkodzą. Podobnie według mnie jest z pornografią.
-
Już mnie trochę nudzi powtarzanie w kółko tego samego :/ Nie obchodzą mnie poglądy pana Putyńskiego na temat agnostyków i podręcznik to jest miejsce do wyrażania ich. W podręcznikach od bilogii nie ma przemyśleń dotyczących cudu stworzenia, a fizycy nie zastanwiają się jak Bóg stworzył wszechświat. Tyle ode mnie na ten temat. Poczytaj głupawe teksty jego kolegów po fachu piszących wspomniany podręcznik z artykułu, który zalinkowałem i zastanów się jeszcze raz nad tą alergią. Ta... Bo zanim Mojżesz przytargał tablice z 10 przykazaniami, to nikt nie wiedział, że nie można kraść i zabijać Radzę poczytać opisy mordowania kobiet i dzieci z rozkazu Mojżesza, wszystko jest w Piśmie Świętym. Akurat przytaczanie "nie zabijaj" jako wartości katolickiej jest szczególnie zabawne, bo ani chrześcijanie czy katolicy tego nie wymyslili, ani nie jest to coś nieznanego w innych kulturach i religiach. Nie rozumiem tego zawłaszczania czegoś jako wartości katolickiej, dla mnie to równie dobrze może być wartość kościoła FSM. Nigdy żadna kobieta nie skojarzyła mi się z workiem na spermę. 1234qwerty, jeśli chodzi o "nie zabijaj", to dyskutujesz sam ze sobą, piszę właśnie, o tym, że katolicyzm nie ma wyłączności na wartości, ale poleciałeś w schemat. Może Ciebie nie obchodzą czyjeś poglądy, ale też nie każdy zgadza się z przekonaniem, że seks to jedynie biologia, zwłaszcza w kontekście wychowania. Niektórzy uważają, że wiążę się też z relacjami i odpowiedzialnością, a odpowiedzialność nie sprowadza się do założenia prezerwatywy. Co do "kolegów po fachu", to nie dyskutujemy o jakimś podręczniku i innych autorach, tylko wypowiedziach Putyńskiego, przynajmniej ja.
-
refren, hmm moj facet oglada porno i jakos nie traktuje mnie jak worek na sperme. Jak to wiec mozliwe? Zedytowałam swój komentarz, żeby uniknąć takiej reakcji, ale za późno :)
-
No i...? Wartości mogą się pokrywać z "wartościami katolickimi", "nie zabijaj" to też wartości katolickie? Poza tym Twoje podejście zakrawa na porządną alergię, jeśli nie paranoję. Putyński napisał o agnostykach, wartościach i dla Ciebie to jakiś problem, a to, że jakiś pogląd pokrywa się z wartościami katolickimi jest dla Ciebie zarzutem. Ale jeśli tylko katolicy uważają, że oglądanie filmów, w których traktuje się kobietę jako worek na spermę nie jest fajne, to cóż - zgadzam się tylko z katolikami.
-
bolesna prawda partner czy mąż/żona?
-
Znalazłam trochę na temat pornografii w raporcie Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego na temat seksualizacji dziewcząt. http://www.twojasprawa.org.pl/dokumenty/RaportAPA-polski.pdf -- 20 sie 2013, 12:13 -- Pewnie ktoś by się z nią ożenił, gdyby nie grała w porno. Primo, żartu ktoś tu nie zrozumiał i to konkretnie Zrozumiał, tylko zmienił potem perspektywę spojrzenia, może ktoś nie nadążył.
-
Każda rzecz ma swoje przeciwieństwo, to pojęcie filozoficzne, a nie religijne.
-
Piszę o wartościach ogólnoludzkich - z tym że jak widać zupełnie różnie można być ukształtowanym pod względem wartości- nie piszę, że za oglądanie pornografii ktoś się będzie smażył w piekle, nie odwołuję się do religii, teologii czy "dogmatów". Tylko że niektórzy mają alergię moim zdaniem na wszelkie mówienie o wartościach czy minimalnej potrzebie samokontroli - jakby siedział w nich lęk, że zaraz spod łózka wyskoczy im ksiądz i pozabiera świerszczyki. Piszę też głownie z potrzeby wypowiedzenia swojego zdania, aby zdanie przeciwne nie wydawało się właśnie jedynym słusznym i powszechnym, a ktoś kto się nie zgadza, że pornografia jest ok, nie poczuł się kosmitą. Możliwe, że czasem za ostro, ale jeśli byś się przyjrzał tej i innej dyskusji na forum obiektywnie, to zobaczył byś, jak tendencyjne jest podejście do wszystkiego, co kojarzy się choćby z religią i jakie ostre słowa. Też mam swoje emocje.
-
Pewnie ktoś by się z nią ożenił, gdyby nie grała w porno.
-
Nie mówię, że jest watykańskim agentem Ale już choćby sam fakt, że to wywiad do katolickiego pisma "Nasz Droga", a w internecie jest na portalu katolik.pl pokazuje gdzie pan doktor lubi się udzielać. Aha, czyli to, że ktoś udzielił wywiadu dla pisma katolickiego oznacza według Ciebie, że "jest związany z kręgami katolickimi". Rozumiem, że każdy kto był w tvn-ie jest według Ciebie związany z tvn, a każdy kto nie popiera pornografii i uważa, że katolicy zasługują na szacunek oraz napomknie coś o wartościach nie jest wart tego, żeby go traktować poważnie. Chociaż fakt, że to i tak nie jest zbyt mocno rażące. Dużo lepsze kwiatki piszą w tym podręczniku jego koledzy i koleżanki po fachu. Nie rozumiem kompletnie, co jest kontrowersyjnego w tym stwierdzeniu. Masz chyba alergię na słowo "wartości", co świadczy o Twoim podejściu do życia, nie dziwię się, że pochwalasz pornografię. Pornografia przyzwyczaja do antywartości, takich jak przedmiotowe traktowanie partnera jako narzędzia do rozładowania seksualnego. To wychowani na pornografii 13-latkowie uważają, że jeśli jakaś dziewczyna nie chce im "obciągać", to jest "pojebana". Osobiście nie chciałabym, żeby zwolennicy pornografii pisali podręczniki dla moich dzieci.
-
Wydaje mi się, że dojrzałość to nie jest podejście, że zaspokojenie należy mi się zawsze, kiedy mam ochotę, bez względu na to, czy partner ma na to ochotę i możliwości. Ludzie to nie zwierzątka, jeśli ktoś ma ochotę na seks idąc po ulicy, to ma kogoś zgwałcić, bo nie może się powstrzymać? Żeby żyć w małżeństwie, trzeba umieć wytrzymać to, że czasem ktoś nie może uprawiać seksu, bo są sytuacje typu ciąża zagrożona, wyjazdy jednej osoby, choroby itp. Pół biedy, kiedy drugiej stronie to nie przeszkadza, ale prawdziwy dramat jak dwie osoby rozmijają się - na przykład kobieta w depresji poporodowej a jej mąż "pociesza" się pornografią, co ją dodatkowo dołuje. Nie rozumiem też do końca utożsamiania pornografii z masturbacją - bo tak odbieram momentami to co piszecie i inni użytkownicy. Pornografia to inny kaliber - nie chciałbym, żeby mój chłopak czy mąż oglądał filmy, w których kobieta jest traktowana jak worek na spermę, pizda, dziwka i coś poniżej człowieka, w których nieraz przyjemność polega na patrzeniu, jak komuś sprawia się ból.
-
rap analiza czy synteza?
-
Skoro masz dosyć wszystkiego, co dotąd było, to zrób coś szalonego i od czapy, na przykład znajdź coś dla siebie tutaj i pojedź gdzieś z ludźmi, których nie znasz: http://www.globtroter.pl/spolecznosc/ogloszenia.phtml?akcja=typ&typ=4
-
Ciągłe potyczki z nieznośnie konkretnym bytem
-
A ja muszę powiedzieć, że mam niedosyt, chciałam porozmawiać z wieloma osobami, poznać Was - ale byłam zbyt krótko, żeby wszystko się udało - choć i tak cieszę się, że zobaczyłam na żywo osoby z którymi piszę, dyskutuję, sprzeczam się, to bardzo ciekawe, fajnie też było z Wami potańczyć i pobawić się. Jestem pod wrażeniem organizacji, dzięki za sympatyczną atmosferę. Pozdrówka.
-
To może się podziel tą wiedzą? Nie pisze, że wszyscy tak mają, poza tym pracuje w poradni, więc styka się z tymi, którzy mają jakiś problem, a nie z tymi co nie mają, ale jak pewnie przeczytałeś, często też ludzie nie widzą tego problemu tylko przychodzą z czym innym, a okazuje się, że uzależnienie od pornografii ma udział w tych innych problemach. Często też przychodzi ktoś, kto ma problem z partnerem oglądającym pornografię, podczas gdy tamten nie widzi problemu w sobie. Poza tym Putyński pisze, że szkodliwość bywa trudna do jednoznacznego ustalenia, więc nie wygląda na to, żeby chciał coś na siłę naciągać. oj tam, oj tam...
-
Widać Bóg był miłosierny i nie chciał by ludzie pozmieniali się w krety. Masz szczęście. -- 18 sie 2013, 15:38 -- Nic nie wiem, żeby był związany ze środowiskami katolickimi, a na studiach może się tego uczy, bo ten lekarz wykłada na UŁ. Ale i tak nie przyjmiesz niczego, co jest dla Ciebie niewygodne, dlatego też nie ma sensu szukać danych statystycznych i się nimi przerzucać. Wierz w co chcesz. http://www.psych.uni.lodz.pl/author/putek
-
Tak samo jak wszyscy wiedzą, że od masturbacji się ślepnie Chyba jestem wyjątkiem. Dobrze, że są tacy ludzie jak ty, którzy wszystko wiedzą. Wyraziłam swoje zdanie, nie muszę nic nikomu udowadniać ani nikogo przekonywać, każdy ma swój rozum i za siebie odpowiada. Kiedy jest zima nie sięgam po statystyki, żeby wiedzieć, że trzeba się ciepło ubrać, do niektórych rzeczy wystarczy odrobina zdrowego rozsądku i minimum doświadczenia życiowego. -- 18 sie 2013, 15:07 -- Dobry wywiad: "Agnieszka Flaga: - Czy w praktyce zawodowej styka się Pan z osobami, które są uzależnione od pornografii? Dr Leszek Putyński: - Tak. Wśród osób, które zgłaszają się do mnie z powodu - nazwijmy ogólnie - problemów z własną seksualnością, część stanowią ludzie uzależnieni od pornografii. Pomocy szukają też osoby, których małżonkowie mają ten problem. I tu występuje swoisty paradoks; osoba oglądająca np. filmy pornograficzne uważa za nienormalne i niezrozumiałe zachowanie współmałżonka, który na takie seanse pornograficzne nie wyraża zgody. Do psychologa czy seksuologa trafia często ten, kto nie jest uzależniony od pornografii. Przychodzi jednak, bo szuka pomocy w kryzysowej dla związku sytuacji lub ponieważ chce uzyskać od specjalisty odpowiedź na pytanie, czy i na ile pornografia jest szkodliwa. - Czy to oznacza, że ci, którzy mają problemy wynikające z korzystania z pornografii, mają też wątpliwości co do jej oceny? - Tak. Znamienny wydaje mi się fakt, że młode małżeństwa, z którymi dane mi było pracować, stawiają często pytanie o to, co jest wyrazem normalności; oglądanie filmów i czasopism pornograficznych, czy wręcz przeciwnie - unikanie takich sytuacji. Powodem, który wzbudza ich wątpliwości i argumentem, który przemawiałby za - jak to określają - normalnością pornografii jest je powszechność w ich otoczeniu. Odpowiedzi w zasadzie udzielają sobie sami. W trakcie rozmowy okazuje się bowiem, że środowisko, w którym żyją, akceptuje także zdrady małżeńskie czy tak zwany seks grupowy - to wszystko, czego ani z miłością, ani z odpowiedzialnością za drugiego człowieka, ani z dobrym obyczajem w żaden sposób pogodzić się nie da. Ludzie, którzy przychodzą do seksuologa z powodu przeżywanych kłopotów, a którzy mieli lub mają do czynienia z pornografią, stawiają go często w roli naukowego autorytetu, który ma ustalić przyczyny ich problemów. Są wtedy skłonni zgodzić się z diagnozą, że przyczyną zaburzeń relacji między mężczyzną i kobietą jest konsumowanie produktów pornograficznych. W tych ewidentnie patologicznych przypadkach łatwo wykazać jest wpływ pornografii. Z pomocą przychodzi terapeucie wysoka społeczna aprobata dla argumentów natury medycznej, naukowej. - Można więc stwierdzić, że pornografia jest szkodliwa dla jej odbiorcy? - Tak, jednak zakres tej szkodliwości może być bardzo różny. Nie każda osoba, która zetknęła się z pornografią, pada jej ofiarą. Niekiedy trudno jest wskazać na jednoznaczną jej szkodliwość. Są ludzie, którzy mówią: "co jakiś czas oglądam film pornograficzny i nic złego się ani ze mną, ani w moim związku, ani w moich stosunkach ze światem nie dzieje". Tutaj skutki trudno rozpatrywać w kategoriach silnych czy trwałych zaburzeń. Człowiek, który w ten sposób korzysta z pornografii, doświadcza jedynie silnego podniecenia z potrzebą natychmiastowego jego rozładowania, a potem zwykle doznaje uczucia niesmaku, niechęci do siebie czy do partnera. Można obawiać się tu powolnego uzależnienia z powodu przeżywania w takich sytuacjach silnej przyjemności na poziomie popędu. - Czy można w jakiś sposób uzasadnić stanowisko o szkodliwości materiałów pornograficznych nawet w rozmowie z tymi niedowiarkami, którzy nie widzą u siebie negatywnych jej wpływów? - Tak. Nawet jeśli w przypadku danego człowieka nie obserwuje się wyraźnych zaburzeń na tle pornografii, to w ogromnej mierze wpływa ona na jednostkową i społeczną mentalność. Powszechna jej dostępność powoduje, że intymność staje się towarem, osoba przedmiotem obsługiwanym i wykorzystywanym do obsługi samej siebie, dewaluują się wartości, zmienia zakres znaczenia słów intymność, miłość, przyzwoitość, wstyd. Do niedawna człowiek, który chciał korzystać z pornografii, musiał starać się o sytuację i miejsce, w których była ona dostępna. Teraz w społecznym rozumieniu pojęcie intymności tak dalece zawęziło swoje znaczenie, że człowiek żyjący w naszej kulturze praktycznie nie ma możliwości uniknięcia bodźców ewidentnie erotycznych niemalże na każdym kroku. Można, oczywiście, argumentować, że erotyka to nie pornografia. Trzeba jednak stwierdzić, że erotyzacja codzienności w przekazach medialnych: każdego działania, każdego ludzkiego doświadczenia (najbardziej jaskrawe tego przykłady są w reklamach) toruje drogę zgodzie na pornografię. Trudno mówić w takiej rzeczywistości o wolności wyboru; bo cóż za wybór zostawia się tym, którzy sami chcieliby decydować, kiedy i w jakich sytuacjach włączać w swoim życiu erotykę. Krótko mówiąc, patologizacja zachowań i relacji osobowych pojedynczego konsumenta pornografii nie jest jedynym ani najważniejszym argumentem przeciw niej. - Wracając jednak do konsekwencji dotyczących pojedynczego odbiorcy; jakie są najczęściej obserwowane w Pana praktyce skutki pornografii? - Korzystanie z przekazów pornograficznych zaburza relację psychiczną i seksualną między kobietą i mężczyzną. W praktyce oznacza to tworzenie nierealnych oczekiwań co do wyglądu i zachowań partnera, podporządkowywanie partnera wzorcom lansowanym w tych przekazach. Poza tym związek staje się nacechowany seksualizmem, to znaczy silną i częstą potrzebą odczuwania napięcia seksualnego i rozładowania go. Jednocześnie występuje zubożenie czułości; mężczyzna i kobieta rzadziej rozmawiają ze sobą, są mniej zainteresowani sobą, ciekawi siebie, stają się wzajemnie dla siebie przede wszystkim obiektem seksualnych działań. Pojawia się potrzeba coraz silniejszych i bardziej urozmaiconych bodźców seksualnych i stąd oglądanie coraz bardziej wyrafinowanych filmów, fotografii, komiksów, czasopism. Prawie zawsze pojawia się chęć zmiany partnera. W związku niemałżeńskim zwykle się ją realizuje. W małżeństwie natomiast seks staje się zjawiskiem niejako niezależnym od całości wspólnego życia. Wówczas albo namawia się współmałżonka (najczęściej żonę) o "wzbogacenie" kontaktów małżeńskich z inną parą, albo dochodzi do zdrad małżeńskich. To, co wyraźnie zauważyłem w funkcjonowaniu małżeństw, w których występuje uzależnienie od pornografii, to trudna sytuacja dzieci. Nadmierna koncentracja rodziców lub rodzica na seksualności powoduje osłabienie więzi z dzieckiem. Dziecko nie rozumie sytuacji, traci poczucie bezpieczeństwa, czuje się winne. Zdarzało się, że rozpoczynałem kontakt z rodziną od terapii zaburzeń dziecka, z którym rodzice zgłosili się do mnie. Okazało się, że zareagowało ono niepokojącymi rodziców objawami na sytuację między nimi. A czynnikiem patogennym w relacji małżeńskiej było właśnie uzależnienie od pornografii. - Czy można złagodzić lub zlikwidować skutki pornografii? - Tak, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i społecznym możliwość łagodzenia skutków jest uzależniona od tego, jak duży wpływ pornografia zdoła wywrzeć na człowieka. Przeciwdziałanie pornografii to skuteczne wychowanie, profilaktyka, terapia i szeroko zakrojone działania prawne." Leszek Putyński, Bagno pornografii.