do prac plastycznych jeszcze palce się przydadzą
Lilith, rozumiem Twoje oburzenie - sama podobnie reagowałam kiedyś... w dość podobnym temacie - lata temu.
W kłótnie wchodzić nie zamierzam - w końcu jesteś administratorem i masz prawo kierować rozmową. Mam jednak dość kontrowersyjne (w porównaniu z Twoim), całkiem inne podejście.
Idąc jednak Twoim tropem - miałam dość zabawny sposób na chęć samookaleczenia. Wyobrażałam sobie, jak chciałabym się pociąć - rysowałam zamiast ciąć w tych miejscach kreski czerwonym pisakiem, a następnie domalowywałam do nich różne elementy - powstawały listki, wzorki - przeróżne kształty - ile razy wpadałam w furię i patrzyłam potem na rękę - przypominałam sobie swoje rysunki uśmiechając się do siebie - największy ładunek tym samym był detonowany.
Teraz mam nawarstwiające się sprawy i z dnia na dzień pogarszającą się sytuację - i taka detonacja już nie wystarcza - nastąpiło zmęczenie materiału. Jedyną moją nadzieją jest to, że nie usłyszę o przesunięciach moich terminów i chociaż kilka spraw się w końcu wyjaśni i zamknie - choć wiem, że walka będzie trwała dalej... Walka z sobą jest wyzwaniem - ale z kimś - to już nie na moje siły - ale muszę.
*Wiola* nie potrzebuję nikomu niczym imponować - ja nie z tych. A na kombinowanie ciekawych rzeczy nie mam zwyczajnie czasu - jest tyle innych spraw. A okaleczenie się byłoby rozładowaniem furii. Próbowałam dziesiątków sposobów - przy codziennym ciągłym stresie wystarczających. Teraz jednak sytuacja mnie przerasta.
Vian w jakimkolwiek celu kochanek - byłby dla mnie samobójstwem - nie w tej walce.