Skocz do zawartości
Nerwica.com

bakus

Użytkownik
  • Postów

    780
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bakus

  1. Więc może czas by się otrząsnąć, oblać lodowatą wodą, wziąć się za literaturę i przejrzeć na oczy, że chrześcijaństwo to wytwór ludzki, zbudowany na pogańskich zwyczajach i dodatkowo mieczem i krwią wryty w kulturę. Obudź się i przestań bredzić. Twoje poglądy są tak skrajne, że sam już mam czasem wątpliwości czy mówisz poważnie, czy kpisz sobie z nas.
  2. Przykład osoby, która jest ofiarą indoktrynacji religijnej.
  3. Ale za to z obecnością czytania ze zrozumieniem, jest już znacznie lepiej. Ps O bakuś poprawił posta, widać też czasem czyta ze zrozumieniem. Brawo! :) Wie ktoś o co temu dzieciakowi chodzi? P.S Post pisałem w wordzie i nie przeczytałem go po edytowanych poprawkach. Faktycznie popełniłem ten błąd i wysłałem, zanim przeczytałem treść ostatecznie. Możesz teraz wracać do klocków lego i mieć radochę, że złapałaś mnie na tej wpadce.
  4. Czy ktoś wie ile lat ma ta "ego" Bo mam wrażenie, że nie więcej niż 16... Umiejętność czytania ze zrozumieniem również nie specjalnie ma opanowany. Rosa26, ja nie poruszam tutaj tematu który mówi kiedy należy uprawiać seks. Nie pamiętam, żebym to w ogóle poruszał. Ja piszę o tym, że dobry seks jest ważny w związku i że kiepski kochanek a "złoty chłop" zawsze będzie na drugim miejscu jeżeli stanie naprzeciwko bad boy który doprowadzić potrafi do szaleństwa kilka razy w ciągu jednej nocy. Chcesz czekać do ślubu to czekaj.
  5. O proszę. Trafił mi się filozof od siedmiu boleści. Nie. Nie umiera się. Newton był prawdopodobnie prawiczkiem do końca życia. A jest jednym z największych ikon w historii nauki. Nie sądzę by jego przyczyną śmierci był brak seksu. A czy ja mówię, że to nie możliwe? Możesz się i zagłodzić na śmierć, możesz zdechnąć z pragnienia czy zmusić się do utrzymania na jawie, ale wtedy się tobie nieźle poprzewraca w głowie. Mnie to kompletnie nie interesuje. Jeżeli dla Ciebie rozwiązaniem problemu jest wmówienie sobie, że naturalna potrzeba wcale nie musi być realizowana bo przecież "się od tego nie umiera" to gratulację z takim podejściem. Masz jednak do tego prawo. My tu rozmawiamy z osobami świadomymi i chcącym żyć zgodnie ze swoją naturą. Jedno nie wyklucza drugiego. Też jestem ciekaw. Pewnie chodzi o tą ideologię seksuolog Zbigniew Lew-Starowicz o abstynencji. Już sobie sama poszukaj.
  6. Nie powinna Cię interesować ich presja. Tu chodzi o Ciebie. Kropka. Nawiązanie relacji możesz przez sympatię.pl czy inny portal randkowy, albo po prostu podchodząc na ulicy do dziewczyny która Ci się podoba. Nie masz odwagi? Zacznij małymi krokami. Ja mam gdzieś presję społeczną. Presja społeczna jest wywoływana poprzez osoby, które dały się złapać w pułapkę systemu. Systemu, który wmówił im, że do wieku X trzeba mieć już Y i Z. To, że mają partnerki, żony, dzieci nie znaczy nic dla mnie. Już kilka razy słyszałem, że już dla mnie ostatni dzwonek. Zabawne słysząc to od osoby, która ma kredyt na 30 lat, żonę i częste awantury w związku poprzez problemy z którymi muszą się zmagać. Obejrzyj sobie Matrixa. Jak go nie zrozumiesz, to obejrzyj jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. A jak już załapiesz o co chodzi to zobaczysz, że to ty jesteś na lepszej pozycji. Na deser polecam film pt. Oni żyją z 1988 roku. Zadziwiające jak Rosa26 bredzi i nabiera wszystkich swoimi wielkimi mądrościami. Powołujesz się na psychologię. No to zobaczmy co ona mówi o seksie. W piramidzie Maslowa, seks należy do grupy potrzeb fizjologicznych. Potrzeb takich samych jak picie, jedzenie, oddychanie czy sen. Dlatego jakiekolwiek gadanie, że można/należy się powstrzymywać, od tego jest wyrzekaniem się zaspokajania potrzeb które mamy w naturze. Z czysto biologicznego punktu widzenia wstrzemięźliwość seksualna u mężczyzn może powodować problemy z erekcją a nawet impotencję. A u kobiet rozregulowanie hormonów co spowoduje że nie będzie mogła osiągnąć podniecenia i będą za tym szły takie elementy jak niemożność osiągnięcia orgazmu oraz suchość pochwy. Z psychicznego punktu widzenia bywa jak najbardziej różnie.
  7. Myślę, że jeżeli będziesz zadawać takie pytania to się nie ogarniesz. Wiele tutaj pisałem. Niektórych rzeczy bym pewnie dziś nie potwierdził. Ogarnąłem(wziąłem się za zmiany) się także w momencie w którym zrozumiałem, że wiek to gówno warta cyfra. Miernik, stworzony przez człowieka i wykorzystywany w społeczeństwie by wmawiać ludziom, że do któregoś pełnego obrotu ziemi wokół słońca należy zrobić coś konkretnego, dorobić się czegoś itp, itd. Inaczej wyróżniasz się z tłumu. A jak wyróżniasz się od tłumu to podążasz wbrew systemowi jaki narzucają Ci ludzie z góry, którzy chcą byś był ich marionetką. Wmawiają Ci, że jeżeli się wyróżniasz to jest źle. Dopóki nie zrozumiesz tego będziesz miał hamulce. W skrócie... NIE. Nie jest za późno. A swoją drogą to "ogarniam" się cały czas. I do końca życia będę się ogarniać.
  8. Tak, tak. Teraz tylko brakuje do pełni szczęścia byś powiedziała, że to ja sam sobie taki los zapewniłem poprzez grzechy za życia. Nie mam ochoty rozmawiać o religii. Już o tym chyba pisałem.
  9. Na razie to ty nic konkretnego nie napisałaś. Przeciwnie. Jesteś ofiarą ich systemu działania, indoktrynacji, która daje poczucie wolności, która jest niczym innym jak iluzją. W twojej głowie jest podświadomie zaprogramowane, że jeżeli nie będziesz posłuszna ich zasadą spotka Cie kara(po śmierci). Dlatego też twoje wypowiedzi są takie jednolite i podpięte pod ich żałosną ideologię. Zamiast owijać w bawełnę lepiej powiedz tu wszystkim, że najlepiej będzie jak para poczeka z seksem i zrobi to dopiero po odprawieniu rytuału za który trzeba kościołowi uprzednio zapłacić. Jednym słowem najpierw trzeba zapłacić kościołowi za to by móc uprawiać seks.
  10. Chcesz mi dokopać komentarzem w którym stricte atakujesz moją osobę i grasz mi na emocjach? Nasza natura jest brutalna i czysto egoistyczna. Ty też zaspokajasz swoje potrzeby będąc w związku. Nawet jeżeli nie potrzeby seksualne to masz potrzebę bycia kochaną, bliskości czy posiadania potomstwa. To jest tylko i wyłącznie twój instynkt macierzyński. Dziecko się nie prosi na świat, to ty chcesz zostać mamą. To twoja potrzeba. Partner zaspokaja te potrzeby w tobie. Nie różni się to niczym innym od potrzeby seksu, który de fakto jest z kontekstu funkcjonowania natury człowieka gdzie w instynktach mamy przetrwanie i reprodukcję jest obiektywnie podstawową czynnością. Czy ja bym „wymienił” czy nie tego nie wiem. Zależy od sytuacji. Nie będę w związku, który mi nie daje szczęścia. Podobnie zresztą jak ty czy każdy inny. Przykład kolejnej rzeczy której nie możesz doświadczyć tylko dlatego, że kościół Ci zakazuje. Pewnie znamy inne chrześcijaństwo. Ja nie uznaje hipokryzji, a twoje chrześcijaństwo jest pewnie tak samo wybiórcze jak większości tych wierzących, którzy nawet nie przeczytali biblii.
  11. Oczywiście, że można znaleźć... Facetowi któremu pies odgryzł jaja polecisz kupno gumowej bielizny z wystającym penisem w sex shopie, a kobiecie polecisz wyrozumiałość i kompromis... To takie oczywiste, takie racjonalne, że aż można by się puknąć w czoło, że to wszystko takie proste. Życie jednak nie potwierdza tego. Own it! Ponad to takie rozwiązania nie zmieniają fundamentalnego faktu. Facet ma problem vs facet co z natury jest dobrym kochankiem. - Facet co łyka viagrę bo ma problemy z erekcją vs facet który tego problemu nie ma, - Facet co w ogóle nie dostrzega sygnałów i musi chodzić do seksuologa by coś tam skumać, jednym słowem głąb kapuściany vs facet który dostrzega w partnerce co jej się podoba i daje jej to, - Facet który prócz viagry łyka sobie tabletki na przedwczesny wytrysk vs facet który umie nad nim kontrolować, Akurat tego nie miałem na myśli, ale skoro o tym mowa to mamy kolejny przykład. O samym kościele mi mówić nie musisz. Miałem przez kilka lat ogromną obsesję na punkcie chrześcijaństwa, więc wiem już doskonale jakie oni mają podejście.
  12. - w wieku w którym zrozumiałem, że kobiety są najgorszym doradcą jeżeli chodzi o relacje damsko męskie, - w wieku w którym zrozumiałem, że wszyscy z racji swojej ludzkiej natury są egoistami i jeżeli ty tego nie zrobisz to kur** nikt za ciebie tego nie zrobi, - w wieku w którym zrozumiałem, że bolesna, smutna, przerażająca nas prawda jest prawdą i nią będzie, niezależnie od tego czy ją zaakceptujesz jako prawdę czy nie, - w wieku w którym zrozumiałem, że owijanie w bawełnę może dać nam chwilowe pocieszenie, które nie jest rozwiązaniem problemu, Mam 27 lat. Oczywiście, że jesteś "wyjątkiem"… Jak pewnie wszystkie kobiety, które zdecydują się zabrać głos w tym temacie. Mój absolutny faworyt, numer 1, w przypadku odpowiedzi jakie udzielają kobiety na postawione(w pewnym sensie) im zarzuty. Nie jest to żadne odkrycie, że każdy człowiek będzie zachowywał się inaczej w łóżku. Nie tylko w seksie ale i w każdej innej kwestii. Pisząc słaby/dobry kochanek mam na myśli jedną prostą kwestię. Albo da mi satysfakcję z seksu(dobry kochanek) albo mi jej nie da(słaby kochanek). To może znowu Ci wyjaśnię o co chodzi, ponieważ na prawdę się nie zrozumiemy. Słaby kochanek vs dobry kochanek: - ktoś kto ma problemy z erekcją vs mężczyzna który nie ma z nią problemu, - ktoś kto ma problemy z przedwczesnym wytryskiem vs ktoś kto go potrafi kontrolować, - ktoś kto ma problemy z wyczuciem mimo komunikatów i starań vs mężczyzna który widzi takie rzeczy i znajduje wyczucie, - ktoś kto nie ma za grosz spontaniczności, fantazji vs ktoś kto potrafi zaskoczyć czymś nowym, - niskie libido vs wysokie. - ktoś kto woli się częściej przytulać i razem zasnąć vs facet co da kilka orgazmów jednej nocy i dopiero potem się przytulić i razem zasnąć. Nie ma w tym nic z egoizmu i myśleniu o własnej przyjemności. Dla tych co są święcie przekonani, że każda inna forma seksu prócz tej "po bożemu" jest zła, grzeszna, niegodna to oczywiście, że ten ich seks "po bożemu" będzie szczytem ekstazy. No ale nie mam ochoty tracić czasu na religijne bzdety. P.S Mam problem z ustawieniem podpisu. W opcjach wszystko wydaje się być ok. Ma ktoś pomysł?
  13. Witaj jetodik. Na razie moim priorytetem jest praca nad stabilizacją finansową i spokojem. Dalej pracuję za granicą. Niedługo minął ponad 3 lata odkąd wyjechałem i oszczędzam pieniądze na inwestycję. Właściwie to już zainwestowałem i teraz spłacam „lekką” zaległość. Przy dobrych wiatrach zajmie mi to rok. Zatem trzymaj kciuki. Kosztuje mnie to mimo wszystko sporo nerwów. Nie odczuwam tego na co dzień, bo wiem, że co by się nie stało i tak zdołam oddać zaległość, to jednak świadomość sama w sobie, że jest się coś, komuś dłużny sprawia, że jestem podenerwowany. Jestem naprawdę pełen podziwu dla ludzi, którzy decydują się na kredyt długoletni załóżmy aa 25 lat i funkcjonują bez(?) nerwów. Ja akurat to jestem indywidualista i nie znoszę być cokolwiek dłużny komukolwiek. Przy czasach gdzie o pracę ciężko, pracodawcy traktują nas, pracowników jak cyferki, które można wymienić zawsze, co powoduje iż nie otrzymujemy specjalnie dużo szacunku, bo przecież na miejsce jest wielu innych chętnych, zdesperowanych by podjąć cokolwiek, jest na prawdę chyba awykonalnym by żyć bezstresowo. Nie ma co się dziwić, że ludzie mają odjazdy. Na moje szczęście jak już spłacę tą zaległość to będę miał zabezpieczenie do końca życia. 3+1 lat ciężkiej pracy za granicą, pełną wyrzeczeń się naprawdę opłaciło, a za rok zamierzam pojechać sobie na zasłużone wakacje. Jeszcze nie wiem gdzie, nie planuje tak szczegółowo, ale tak właśnie zrobię. Kto wie, może za kilka lat będę mieć podwójne obywatelstwo. Chodnym okiem analizując to wszystko wydaje mi się, że to była tak naprawdę przyczyna wszystkich moich zmartwień. Nie potrafię robić kilku rzeczy na raz. Jak już zabiorę się za coś co naprawdę chce, daje z siebie sto procent. Robienie kilku rzeczy na raz kojarzy mi się (podejrzewam, bo sam nie potrafię powiedzieć do końca dlaczego tak jest) z brakiem pełnego zaangażowania w tą jedną najważniejszą w danej chwili rzecz, co powoduję, że nie daje z siebie tyle ile mogę w tej innej kwestii którą chciałbym zrealizować, a to wiąże się z tym, że mi się po prostu nie udaje zrealizować danej kwestii. Zawsze postrzegałem rzeczy inaczej niż wszyscy dookoła mnie. Nadal tak jest. Nie chciałem być ofiarą systemu, który każę wziąć kredyt, spłacać go całe życie, odkładać na emeryturę, a dwa lata po przejściu na nią dostać zawału serca. Chciałem przede wszystkim spokoju i tego pragnąłem od samego początku. Zawsze mnie przerażał fakt, bycia zależnym od pracy i w głębi duszy chciałem tego uniknąć. Co do relacji z kobietami to niewątpliwie zaszły pewne zmiany. Wprawdzie nigdy jakoś szczególnie nie miałem lęku(jak dobrze pamiętam, chociaż może i tak było) z samą rozmową, to jednak nadal traktowałem kobietę jako, kogoś ponad mnie i uważałem na słowa które dobierałem. Teraz jestem brutalnie szczery i jest mi to obojętne czy dziewczyna się obrazi czy też nie. Nie ma co się oszukiwać, że widzę iż w ich oczach jestem bardziej męski i atrakcyjny niż w przypadku kobiet, które traktowałem jak boginie, które trzeba nosić na rękach. Uprawiałem seks z czterema kobietami jak do tej pory. Okazji miałem więcej. Miałem też kilka sytuacji gdzie nie doszło do pełnego zbliżenia ale co doświadczyłem to moje. Najbardziej powalającym(w pozytywnym tego słowa znaczeniu) doświadczeniem była sytuacja w której wylądowałem w jednym pokoju z dziewczyną, którą znam z pracy. Kiedyś ją zaprosiłem na spacer, ale odmówiła. Jak ją znałem z pracy to była to niesamowicie zdystansowana i kulturalna kobieta, dobre kilka lat starsza ode mnie. Można by powiedzieć, że szara myszka, ciągle się śmieje, jest radosna, w ogóle się nie awanturowała i robiła co do niej należy. Nie szukała problemów ani nie narzekała na nic. Na imprezie pracowniczej po prostu podszedłem porozmawiać jako kolega z pracy. Absolutnie mi nie przyszło do głowy, że to może być mój szczęśliwy dzień. Zresztą i tak o mało co na nią(na tę imprezę) nie poszedłem bo nie lubię takich spotkań. Ostatecznie wylądowaliśmy u niej. Ta szara myszka włączyła muzykę w której gustuje. Jeden z najtwardszych metali jaki jest na rynku, brutalność, krew w teledyskach, niewolnictwo(przykuci łańcuchami w maskach gazowych)… myślę „co do h*a!” a potem jak się zaczęło między nami coś dziać to zostałem dosłownie zgwałcony… Dzięki temu doświadczeniu przestałem mieć jakiekolwiek wątpliwości, że stereotypy to nic nie warty syf. Nie mniej nie obyło się też bez tych „mniej” przyjemnych doświadczeń. Które również mnie czegoś nauczyły, a właściwie po raz kolejny utwierdziły w przekonaniu iż miałem rację od samego początku. Dobry seks to podstawa. Koniec kropka. Jeżeli kobieta mi mówi, że dla niej nie jest ważny albo, że nie przeszkadzałoby jej jak facet sobie nie radzi w łóżku bo przecież nabierze doświadczenia z czasem, to po prostu kłamie. Czy nabierze czy nie, to kwestia indywidualna… ale brak satysfakcji ze zbliżenia będzie przeszkadzać jej zawsze. Rycerz na białym koniu, o idealnie odpowiadającym charakterze i wyglądzie ale kiepski w łóżku VS. kawał gnoja ale kochanek niczym Peter North, to do tego drugiego kobieta wróci zawsze. Tego pierwszego będzie traktować jak kolegę, przyjaciela ale na żaden seks nie ma co liczyć. Absolutnie nie ma co się tutaj oszukiwać, owijać w bawełnę. Panowie muszą to po prostu przyjąć na klatę i zaakceptować. Ciepłe słowa które tutaj kobiety lubią prawić, nie zmienią faktycznego stanu rzeczy, dokładnie na tym samym poziomie co wiara w płaską ziemie nie sprawi, że będzie ona płaska. Ironia jest taka w moim przypadku, że ja po prostu nie mam ochoty by teraz kobiety podrywać, by mieć seks z nimi. Dość mocno boje się wpadki, a to na moim obecnym etapie życia miałoby skutki katastroficzne. Bym zniszczył to, do czego tak naprawdę dążę całe życie czyli spokoju i stabilizacji finansowej bez konieczności podejmowania pracy. Jeszcze nie czas, ale wiem, że przyjdzie i czas na to. Po prostu teraz zrozumiałem, że priorytety od zawsze były inne. Ale pragnę bardzo wyraźnie podkreślić jedną prostą rzecz. Nie zauważałbym tego gdybym nadal był prawiczkiem. Nie uwierzyłbym nawet samemu sobie gdybym mógł porozmawiać z sobą teraźniejszym kilka lat temu. Oczywiście czasem łapie doły, dopadają mnie myśli, że marnuje „najlepsze” lata na ciężką pracę. Ale te dołujące myśli nie są na tyle mocne bym zmienił priorytety, które wierzę są najbardziej odpowiednie dla mnie w danej chwili. Pozdrawiam.
  14. jutro zdam raport :) Teraz idę spać bo rano do pracy.
  15. Inbvo - Tak. To, że straciłem prawictwo bardzo wiele zmieniło moim życiu. Nie skupiam już się na tym. Tamta myśl całkowicie paraliżowała mnie i nie potrafiłem skupić się na innych istotnych sprawach. Od początku wiedziałem iż nie sprawi iż we własnych oczach stanę się super kochankiem natomiast wywaliło te myśli, które za mną cały czas chodziło. Na hipnozie byłem tylko trzy razy. I na tym na razie się zatrzymało. Andrzej Batko nie żyje. Dowiedziałem się o tym i niedowierzałem przez dwa tygodnie. Nie praktykowałem tego więcej ponieważ moje plany uległy zmianie. Wyjechałem do Anglii gdyż straciłem prace w PL, a że zaobserwowałem parę rzeczy, o których wspominałem to nie ma jak iść na hipnozę\NLP. TEUFEL - na razie dałem sobie spokój. Nie jest to dla mnie priorytet, skupiony jestem na innych kwestiach. Można by powiedzieć, że posłuchałem rady forum i „czekam aż samo przyjdzie” hahaha Złożyłem, to że kobieta nie będzie szczęśliwa z facetem z którym nie będzie miała dobrego seksu. Założyłem także, że każda kobieta ma swoją cierpliwość, która się prędzej czy później skończy. A jeżeli mówimy kwestii uczenia się, to zakładam, że nie każdy ma predyspozycje na dobrego kochanka(jak i np. na dobrego boksera, czy kierowcę), jednak jeżeli ktoś te predyspozycje posiada to ewentualna poprawa jakości może przyjść po 10 seksie, 20, 2 latach, niekoniecznie wprost proporcjonalnie do wyczerpania się cierpliwości przez kobietę. Wy zakładacie, że kobieta nie zostawi faceta, który jest słabym kochankiem.
  16. Dokładniej proszę Bo nie za bradzo wiem o co chcesz nie zapytać. P.S Wracam za 30 min...
  17. No z założenia tak jest i dobrze się tego trzymać :) Jak posmakuje dobrego seksu to ciężko by nie lubiła. Są niestety kobiety, które seksu nie lubią, a powodem mogą być te chore religie, które robią z seksu najgorszą zbrodnię na świecie, gwałty na jej osobie lub po prostu kiepski kochanek(i wtedy w myśli "Jak mam znowu przez to przez to przechodzić to wolę nie"). Ale znowu... z natury to go lubią. Ewentualne "nie lubienie" jest tylko w ich głowach.
  18. Nameless, inbvo, TEUFEL dziękuje wam bardzo :) Miło mi to słyszeć. Nameless, dodam, że czytałem twoje posty jakiś miesiąc temu. Wywołałeś u mnie niesamowity atak śmiechu. Twoje poczucie humoru jest powalające :) Ja też to wiem. Znowu nie odczytałaś kolejnej linikji, która wyjaśniała, o co dokładnie chodziło. Widzisz problem jest jednak taki, że jakby przyszedł tu facet co po dwóch latach nie spisywał się, nababrał by, że próbował, chciał jak najlepiej to poszłyby teksty miłych pocieszycieli "nie była ciebie warta", "głupia była, przecież nie seks najważniejszy"... Dla Ciebie po miesiącu nie należy się spodziewąć, dla innej po miesiacu trzeba już szaleć. Problemem jest to, że ładuje się tu fałszywe przekonania.
  19. Candy14 jak zwykle stanowczym tekstem :) Zawsze to w tobie ceniłem. Opowiem Ci taką sytuację. Rozmawiałem dawno temu, przez prawie pół roku z dziewczyną. Tematem było to, co poruszałem tutaj, kompleks prawiczka. Obawy, przypuszczenia, opinie itp. Powiedziała, że idiotką trzeba być aby zostawić faceta bo prawiczek albo odrzucić go z tego powodu. Niezależnie od wieku. I powiedziała to do mnie. I mnie zapewniała, że doświadczenie się nabierze razem, to fajne, że to zaleta bo można się uczyć razem i tak kolorowała obrazek. Używałem tej samej argumentacji co tutaj, no ale to zbijała. Podobnie jak ty teraz, jak i większość innych kobiet, na tym forum w przypadku każdego kolejnego prawiczka/mało doświadczonego. Jakiś czas potem żaliła się na forum, że jej nowy chłopak jest prawiczkiem... Zatem wybacz ale ten idiotyzm jak to nazywasz niesłusznie mają miejsce częściej niż chcesz zaobserwować. Powiedziałbym, że wszystkie tak postąpiłybyście(być uczciwym trzeba dodać, że facet zapewne też). Jedna po prostu zrobi to po 10 nieudanym seksie, inna po 20, jeszcze inna po 2 latach związku, a inna to po prostu po pierwszym razie. Wyjątki? Nie wszystkie takie są? Chcesz mi powiedzieć, że kobieta będzie z facetem przez wieczność jeżeli ma kiepski seks? Nawet jeżeli go nie zostawi to czy sama będzie spełniona w takim związku, szczęśliwa? W najlepszym przypadku jedynie straci ochotę na seks ale ile takich przypadków jest? Nie chcę tutaj aby ktoś myślał, że mam o sobie zdanie takiego, który nigdy nie będzie dobry w łóżku, po prostu chodzi o pewne zachowania, które w życiu mają miejsce. Lepiej zrozumieć to już teraz, niż potem odczuć rozczarowanie, które jest o tyle silniejsze jeżeli mamy w naszych głowach władowane fałszywe przekonania. Gdybym uwierzył w to kłamstwo, zapewne dużo trudniej byłoby mi się podnieść. Zapewniam, że nie straciłem rozumu :)
  20. Nie przyszedłem tutaj aby użalać się w swojej sytuacji ponieważ sobie z nią poradziłem. Moim celem była wymiana doświadczeń na tej płaszczyźnie. Zmęczona_wszystkim, nie. Nie było to pierwsze lepsze „zauroczonko” na prawdę coś do niej czułem i nie potrzebowałem potwierdzenia, że ona również coś do mnie czuje bo to się po prostu widzi/czuje/wie. Tym bardziej, że ja dobrym obserwatorem jestem. Nie wzięłaś też pod uwagę odpowiedzi jakich mi udzielała kiedy opowiadałem jej swoich obawach. Takich odpowiedzi się nie udziela jeżeli komuś na drugiej osobie nie zależy, a przynajmniej nie w taki sposób jak ona to robiła. Widzisz wnioski może i słuszne wyciągnąłeś. Jednak jak podkreśliłem wcześniej, słowa to jedno a praktyka/życie drugie. Wiedziałem o tym wcześniej i utwierdziłem się tym na własnej skórze. Sytuacja nie jest świeża bo miała miejsce pół roku temu. TEUFEL tak trzymaj. Życzę powodzenia i dąż do spełnienia marzeń
  21. Hej :) Cóż widzę czytając, że temat nadal żyje chociaż trochę offtop się zrobił. Od ponad roku nie mam już tego przekleństwa jakim było dla mnie prawictwo i jest mi z tym niewątpliwie dużo lżej. Na pewno też nie udałoby mi się to dzięki tym poradą jakie można na tym forum niewątpliwie znaleźć. Teksty typu „bądź sobą” albo „na każdego przyjdzie pora”… i inne takie nonsensy. Parę jednak sytuacji jednak w moim życiu się wydarzyło i doświadczyłem pewnych spraw i chciałbym się z nimi podzielić. Obecnie mam 25 lat i mieszkam/pracuje w Anglii. Pracuje w dość kiepskim miejscu, na kiepskich warunkach, ale za to mam tanie zakwaterowanie i przynajmniej mogę zarobić w miarę przyzwoite pieniądze przeliczając to na polskie warunki. W ciągu 3 lat da się uzbierać na własne mieszkanie, jeżeli się nie wydaje na prawo i lewo pieniędzy. Cóż pracuje w tym ośrodku wypoczynkowym bardzo wiele osób, bardzo wiele polaków także. Problem w tym, że patrząc na tych wszystkich ludzi, z którymi pracuję, to są oni dużo starsi ode mnie. Jest kilka typów osób, które tutaj pracują: - Bardzo duża część osób to osoby, które robią tutaj ponieważ muszą zarobić na dzieci, które porobili i ich nie stać na utrzymanie. Żona/partnerka w Polsce z dzieckiem i widzą się raz na pół roku… Przedział taki waha się od 20+ do około 40), pracują i wysyłają 80% swojej wypłaty na obowiązki do PL. - druga grupa to osoby, co podobnie jak ja są sami ale mają o co najmniej 5 lat więcej i są w tym samym miejscu, co ja, zbierają kasę i chcą dalej ich jak już to zrobią. - jeszcze inni są tutaj by po prostu być, zarabiać, chlać i są ponad 5 lat i grosza nie oszczędzili, Generalnie to obserwując to wszystko zrozumiałem, że nie chcę mieć taki stresującego życia jak te osoby, z którymi pracuję, mam marzenia, plany i chciałbym je zrealizować, ale priorytetem jest zabezpieczenie się do tego stopnia abym nie musiał obawiać się w przyszłości o pieniądze. Zamierzam posiedzieć tutaj jeszcze jakiś czas aż będę w stanie zainwestować w nieruchomość i dzięki temu dojść na „stare” lata będę mieć więcej spokoju i nie musiał denerwować się o to, że nie będę mieć za co kupić chleba. Odnośnie związków i tutaj też się wiele nauczyłem. Bardziej powiem może iż utwierdziłem się w przekonaniu iż po prostu miałem rację, mimo iż tak wielu mnie zbijało i wmawiało coś innego. Byłem w związku przez trzy miesiące, dziewczyna była z Węgierką. Była moja drugą partnerką, układało się nieźle ale zostawiła mnie właśnie przez seks… Cóż Ci co mnie pamiętają, wiedzą, że nie lubię lania wody, ani „pięknych kłamstw”. W trakcie związku, wyjaśniłem w pełni swoją sytuację o swoim kiepskim doświadczeniu, o obawach i jak mnie partnerka zapewniała(podobnie jak innie Panie z tego forum), że „to nic”, „nauczymy się”, „nadrobimy”, „to mi nie przeszkadza”… tak, tylko, że zaraz po naszym wspólnym pełnym(mówię to bo wcześniej miesiąc przez wszystkim były „niepełne” zabawy) pierwszym razie, zostawiła mnie mówiąc mi dosłownie dlaczego. Zatem jeżeli jakaś kobieta wam mówi, że seks wcale nie jest ważny, albo, że nie przeszkadza im brak doświadczenia, itp. itd.. to po prostu was pociesza w praktyce i tak wszystko wychodzi na jaw. Zatem nie dajcie się nabrać. Po prostu czar pryśnie jeżeli będzie wam się w tej kwestii nie układać. Generalnie u mnie wszystko w porządku, otrząsnąłem się z tego szoku i dążę do spełnienia marzeń, które sobie założyłem, muszę poświęcić kilka lat abym mógł wieść spokojniejsze, życie, w między czasie, między pracą uczę się języka, czytam książki, staram się „zainwestować w siebie” Moja rada osobista jest do was taka abyście spróbowali najpierw ułożyć sobie jakoś w miarę stabilną sytuację finansową, która wam na to że w razie kiedy wejdziecie w związek, zostaniecie rodzicami nie będziecie musieli uciekać i łapać tego co możliwe by utrzymać rodzinę. Nie wiem jak się potoczą moje dalsze losy związkowe, nadal podtrzymuje, że nie każdemu jest ktoś pisany i po prostu trzeba tą myśl przełknąć i strawić. Ale wiem też, patrząc na tych innych ludzi iż warto poświęcić swoje „młode” lata na to aby potem móc gdzie zamieszkać(lub wynająć i mieć grosz). Pozdrawiam was bardzo serdeczne i życzę szczęścia.
  22. Pani ekspert, różnica pomiędzy tobą a mną jest taka, że ja zbudowałem opinie na 5 letnim doświadczeniu a ty na kilkudniowym jednym pseudo fachowcu. Ja nie muszę bronić NLP. Samo się obroni. Wspominałem, że mam przyjaciółkę, która studiuje psychologię... Zdanie o NLP ma takie jak ty masz. Po prostu w zawodzie, ktory masz NLP krytykuje się dla zasady. Ja nie wierzę, żę byłby jakikolwiek argument na to byś uwierzyła. Wybacz no ale jeżeli ktoś podważa argument skuteczności(moja przyjaciółka) to jest to typowe uprzedzenie. Bardziej mnie wkurza jak ktoś wypowiada się na tematy na które nie ma pojęcia. Tak samo „nie mogłem zdzierżyć” jak ktoś bzdury gadał o Hipnozie, feromonach i innych rzeczach. To, że mowa tu o NLP to nie aż tak istotne. Vitalia nie wiem czego ty nie rozumiesz w zdaniach które napisałem. Przecież jasno i klarownie, napisałem iż nie uważam aby osoba chcąca pomagać, musiała przejść wszystkie choroby świata, ale wiedzieć jaki to ciężki stan(i jak poważne może on za sobą nieść konsekwencje), powinien doświadczyć ponieważ nigdy nie pojmie jak to jest. I żadna książka, żadna obserwacja mu tego nie da. Psychoterapeutą powinien być ktoś z powołaniem, ktoś kto wie co to znaczy cierpieć i wie, że można pokonać problem, bo sam tego dokonał. A nie był Guła po studiach i otwiera gabinet i wszystko co wie, to wie z książek. To co napisałaś o kursie to jest trochę przerażające, ale wiesz co?? Jeżeli ktoś, kto przeżył takie akcje i wyszedł z tego, to ma predyspozycje na wspaniałego mentora, nauczyciela, przewodnika czy psychoterapeutę. Jest motywatorem, przykładem, że można! I taki przewyższy doświadczeniem każdego kujona książkowego. Nie. Muszą poznać w praktyce jak to jest być ojcem/matką. Obserwacje nigdy tego nie dadzą. To tak jak księża piszą o seksie… to jest zabawne dopiero. Jak mają to robić pary, kiedy itp. itd. Kompletny idiotyzm. Albo instruktorem jazdy ma być facet, który obserwował, robił badania, uczył się teorii na temat tego jak jeździć samochodem ale nigdy nie jeździł…
  23. Zupełnie się nie zgadzam z tym porównaniem. Leczenie chorób, które mają podłoże fizycznie nijak ma się do doświadczeń psychicznych. Psycholog musi wiedzieć, jak to jest być "o krok od samobójstwa" ponieważ w przeciwnym razie nie zrozumie powagi sytuacji. Pozwole sobie też odpowiedzieć na to pytanie, bo wydaje mi się, że z Konradem mamy podobne podejście. Otóż NIE. Osoby, które posiadają dzieci nie są ekspertami od wychowania. Ale ekspertami od wychowania mogą zostać tylko osoby, które dzieci posiadają. A co do akceptowalnści metod przez APA czy inne takie tam, to bym radził podchodzić z dystansem i mieć własny rozum. To, że coś jest zaakceptowane przez APA nie znaczy, że działa i odwrotnie, jak jakaś metoda jest przez APA nie zaakceptowana nie znaczy, że nie działa. Psychologia to nauka, która się cały czas rozwija, będą powstawać to nowe metody, starsze będą udoskonalane. No ale to już zależ od was :)
  24. Wspaniale! Artur Król wydaje się solidnym fachowcem. Cena wiadomo, że kosmos. Batko ma jeszcze droższe sesje, Jankowiak akurat nie tak duże w porównaniu do reszty, niemniej, jeżeli coś ma nam pomóć to warte jest każdych pieniędzy! Cieszę się, że pojawił się ktoś, kto potrafi spojrzeć otwarcie na sprawę :) Podobnie jak i Kondrad. Dziękuje za poparcie :) Miło widzieć, że ktoś ma podobne myślenie :) Pozdrawiam Cie Wysłowiona i Ciebie Konradzie.
×