Powiedz mi co jest wygodnego w schemacie - Ojciec wychodzi z domu o 22 w nocy. Czekasz. Dostajesz niemalże arytmii serca. Nie śpisz, tylko czekasz, aż wróci zamartwiając się, że zgubi dokumenty, ktoś go napadnie i tak dalej, i tak dalej. Najmniejszy dźwięk na klatce schodowej przyprawia Cię o palpitacje serca. Nagle po 4-5 godzinach słyszysz brzdęk klucza, którym usilnie próbuje trafić do drzwi. Nie udaje się. Naciska za dzwonek i dzwoni...dzwoni i dzwoni. Otwierasz drzwi, a tutaj o to stoi przed Tobą tatusiek z mordą rozbitą uje... Ekhem upity dość dosadnie. Ledwo trzyma się na nogach. Jest cały brudny, bo leżał w rowie. Ma osikane spodnie. Idzie do łóżka i się kładzie. Ty nie masz sił go ściągnąć, bo nawet jak Ci się uda, to Cię zwyzywa i z powrotem się położy, efektem czego śpisz na ziemi. Rano budzi Cię (o ile przespałaś noc - gratuluję ) cudowną woń amoniaku wydobywająca się z łóżka naszego tatusia. Wytłumacz mi, czemu miałbym brnąć w taki schemat? Bo mi tak wygodniej? Co jest wygodnego w niszczeniu sobie życia, a raczej w tym by pozwolić, aby ktoś Ci je zrujnował?