Skocz do zawartości
Nerwica.com

legero

Użytkownik
  • Postów

    190
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez legero

  1. legero

    Moje Emocje DDA

    Gunia76 a nie meczy cie to?? twoj maz zdaje sobie sprawe z tego, ze nie wiesz co czujesz?? ja dzisiaj mialam dosc niespodziewanie rozmowe z mezem na ten temat. powiedzialam mu to co mialam zamiar przedyskutowac w srode na terapii, ze w chwili obecnej nie wiem co czuje do niego, ze nie chce pochopnie podejmowac decyzji: tak kocham lub nie kocham. oddalilismy sie od siebie, stal sie dla mnie bardziej obcym czlowiekiem. mam nadzieje,ze to przez regres w terapii, ktory sie zdaza zwlaszcza na poczatku. Mam nadzieje, ze jak opadna te najbardziej skrywane, burzliwe emocje dotyczace innego problemu, nagle ujrze to co powinnam ujrzec, czyli to co faktycznie czuje. Mam nadzieje,ze to jednak milosc.
  2. profesjonalny psychoterapeuta, spelniajacy standardy musi superwizowac swoja prace.
  3. legero

    Moje Emocje DDA

    Gunia76 a co z miloscia do meza??
  4. vik ty widzisz problem w tym, ze on jest mezczyzna. Ale dlaczego?? dlaczego to dla ciebie taki problem? Pytanie stawiam dlatego, zeby zmusic ciebie do przemyslenia w tej sprawie bo ja widze, ze ograniczeniem nie jest to, ze masz cos kobiecego do opowiedzenia ( sama ta historia) tylko wlasnie to, ze on jest mezczyzna. jezeli nie przemozesz sie tylko dlatego, ze on jest mezczyzna to neistety ale wtedy powinnas isc z tym do kobiety bo inaczej tego nie ruszysz. on nagle plci nie zmieni :)
  5. vik ja w koncu sie przelamalam i powiedzialam. nie wiem jak tobie ale mnie pomoglo zwyczajne nie patrzenie w jej kierunku, sama dala mi wybor, ze mozemy zajac sie dzis tym albo czyms innym, bo zawsze na poczatku sesji mowilam jej, ze chce o tym rozmawiac a koniec koncow mowilam o czyms innym i wychodzilam z poczuciem, ze znow zmarnowalam godzine. Mozesz zmienic miejsce jesli masz taka mozliwosc ( usiasc gdzie indziej, albo chodzic po pokoju - pod tym wzgledem powinnas miec jakies pole manewru). Na poczatku sesji powiedz mu, ze chcesz o czyms waznym opowiedziec, ze to trudne, ze sie wstydzisz bo on jest facetem. Z jakiegos powodu do niego trafilas, do niego a nie do jakiejs babki. zawsze mozesz powiedzic jednej sesji czesc historii a drugiej kolejna czesc. mozesz zamknac oczy przy opowiesci i poprostu to powiedziec.
  6. spotykasz sie raz w tygodniu, psychoterapeuta cie najpierw wypyta o okolicznosci tych lekow, co czujesz wtedy, wybada co mzoe byc tego przycyzna a potem bedzie z toba pracowal nad tym bys sobie z tym radzil. na to mysle najlepszy ebdzie nurt behawioralno-poznawczy
  7. legero

    Moje Emocje DDA

    ja może nie odpowiem na twoje pytanie, ale chciałam ci napisać, że jestem w takim momencie życia, że twój tekst o tym naprawdę jest mi potrzebny, by samej dojść do tego, przemyśleć, przełożyć na moją rzeczywistość. dziękuję Ci bardzo, że zdecydowałeś się napisać to właśnie teraz, właśnie w tym momencie, być może bardzo mi tym pomożesz :)
  8. TraFFiC Widzisz sprawa jest niełatwa. Mogła zgodzić się na rozstanie, upozorować jego chęć, tylko dlatego, żebyś ty się lepiej z tym poczuł. Nie wiem, ja bym tak zrobiła i choć przeżyłam to co ona, potrafie ją zrozumieć, niekoniecznie mogę mieć rację. Z tym tekstem, że psycholog nie mógłby się z tobą spotkać to wydaje mi się, że jest to celowe działanie z jej strony. psycholog musi zachować tajemnicy lekarskiej i nie powie Ci nic o czym one rozmawiały ale poradzi ci jak sobie z tym radzić, jak ty masz do tego podejść. Nie rozmawialibyście o niej a o tobie i twoich emocjach. Możesz wybrać się do innego psychologa, opowiedzieć sprawe. Skoro się rozstaliście to teraz już nie ma sensu biec do niej i ponawiać znajomość ale jesli ona wróci to nie odtrącaj jej tak łatwo. Ona naprawde potrzebuje zbudowania solidnych podstaw bezpieczeństwa z facetem. Zrywanie bo nie jesteś pewien czy ona kocha czy nie, tego nie spowoduje. Ja Ciebie rozumiem, chcesz też mieć poczucie bezpieczeństwa, że uczucia które lokujesz są odwzajemnione, że możesz też liczyć na to samo bezpieczeństwo. Na dłuższą metę życie bez tego bezpieczeństwa ( kocha, nie kocha) jest bardzo męczące i wykończy ciebie psychicznie. Jeżeli jej terapia się uda, a ona mimo wszystko jest wspaniałą osobą ( ma to coś w sobie czego ty chcesz i potrzbeujesz), to być może się wam uda :) Co ja ci moge poradzić, co ja bym oczekiwała od swojego faceta w takiej sytuacji, to to, żeby jednak poszedł do psychologa i zasięgnął porady. Pomimo tego rozstania. Ciesze się, że rozstaliście się w cywilizowany sposób. To dla niej jest dość ważne, dla ciebie również. Ja życzę Wam wszystkiego dobrego, razem czy osobno... to nie ma znaczenia. Przed nią długa i trudna droga, ty jesteś w trakcie zdobywania kolejnego waznego doświadczenia w zyciu, bo nie wiesz czy kolejna dziewczyna nie będzie się zmagała z tym samym problemem.
  9. na ta wlasnie chodze i wczoraj ruszylam wszystko. niestety teraz czuje sie jak dziwka. a do srody daleko.... jak przetrwac ten czas??
  10. legero

    Wielki problem

    kup sobie lampe utrafioletowa i bedziesz widzial gdzie sperma jest. a tak jak ktos wyzej napisal, mniej sprzatania w lazience.
  11. ja tak mam. na codzien gdy jest dobrze miedzy mna a mezem, moje uczucia jakby bledna i tez mam watpliwosci do tego co czuje czy w ogole cos czuje, wiem, ze sa ale ja mu nie mowie, ze go kocham, staram mu sie to okazywac. jak on mi mowi, ze mnie kocha to ja odpowiadam mu, ze ja ciebie tez. jakos ciezko i bardzo rzadko mu mowie to pierwsza. ciezko mi wypowiedziec te slowa. ale jak miedzy nami jest zle, ja wyrzuce z siebie emocje, te zle, postrasze go rozwodem, wtedy w ogole mysle, ze go nienawidze itp, to jak juz zejdzie ze mnei wszystko wtedy czuje sie taka oczyszczona i mysle, ze wtedy czuje to co jest gleboko ukryte, ze ja go bardzo kocham, chce byc z nim i spedzic reszte zycia. tak jak juz ktos wyzej napisal, osoby molestowane maja bardzo znieksztlacona sfere bliskosci, fizycznosci, uczuc. Pomimo tego, ze nie brales udzialu w tym moelstowaniu, ona przenosi to wszystko na ciebie. dlaczego tak sie dzieje? Mysle, ze powinienes wybrac sie do jej psychologa i zapytac go o to, dlaczego tak sie dzieje, bo to sie dzieje chyba u wszystkich osob naduzytych. psycholog podpowie ci jak masz sie zachowac na codzien. zerwanie z nia, jesli ja kochasz, jest najglubszym pomyslem jaki wymysliles. jesli jej nie kochasz, to ok. ale skoro jest jak piszesz, w tym momencie calkiem rujnujesz jej poczucie bezpieczenstwa, ktore probuje sobie z toba zbudowac. zerwaniem z nia spowodujesz, ze zaczniecie, o ile wrocicie do siebie, wszystko od poczatku a nawet jeszcze gorzej. bedzie ci trudno zdobyc jej zaufanie. zwlaszcza, ze rozstaliscie sie po nieudanym seksie. ja ja rozumiem, bo seks utozsamia z czyms zlym, a to, ze ja boli... widocznie psychika tak na nia dziala, ze automatycznie nie ma normalnego nawilzenia pochwy i tutaj trzeba bybylo sie posilkowac jakimis lubrykantami. piszesz, o transie w jakim musisz ja utrzymywac, zeby ona jakas przyjemnosc czerpala z tego seksu. Widzisz, ja tez tak mam, ze przed czuje podniecenie, jak dochodzi juz do stosunku wszystko ucieka jak powietrze z balonika i musze sie niezle natrudzic by powrocic do stanu podniecenia by ten orgazm osiagnac. z nia jest tak samo, ale jak widzi, ze ty sie niecierpliwisz to i jej automatycznie sie odechciewa. niestety ale na poczatku, zwlaszcza, ze chodzi na terapie, zeby sobie z tym uporac, jej potrzeby w lozku sa wazniejsze od twoich. ona musi nabrac zaufania, ze seks jest fajny, ze sprawisz jej przyjemnosc nawet kosztem braku swojej. sprawy "transu" nie zalatwisz w ciagu kilku tygodni, meisiecy ale raczej to ptorwa latami, moze za sprawa terapii uda sie szybciej. ale to naprawde dluga droga i takie zrywanie bo niby chce jej pomoc tylko opozni caly proces zdrowienia. takim zachowaniem, tym zerwaniem prawdopodobnie zrujnowales wiekszosc tego co terapeucie udalo sie wypracowac z twoja dziewczyna. albo kochasz i walczysz bedac z nia, albo nie. a odpowiadajac na twoje pytanie: mysle, ze ona cie kocha, bo nie zwiazalaby sie z toba a juz na pewno nie pozwalalaby ci na kolejny nieudany seks. jeszcze dlugo bedziesz musial czekac na to, ze ci powie "kocham cie" ale w czynach mysle, ze juz to powinienes zauwazyc. moja rada: idz do jej psychoterapeuty porozmawiac nt mechanizmow jakie tocza sie w glowie osob naduzytych, i jak sobie z tym radzic na codzien. w ten sposob mysle, pomozesz jej najlepiej.
  12. no to fakt, niezdrowo myslisz. wiesz co innego jakbys miala 40 lat, prawie schylek zycia i sama bys byla. ja tez mialam takie mysli jak ty i na szczescie nie dalam za wygrana :) a jesli szukasz takich co nie pija, nie bija to wiedz, ze tacy po swiecie chodza i wcale nie sa zajeci ani nie sa gejami :)
  13. Tu sie grubo mylisz, jestes bardzo młoda i na miłość tą prawdziwą przyjdzie jeszcze czas. naprawde. Ja tez w liceum majac lat 18 myslalam, ze nie potrafie kochac, az w koncu w wieku 20 lat poznalam mojego pozniejszego meza. Jestesmy razem juz 10 lat ( 5 lat po slubie), mamy blizniaki i wiem, ze kocham i jestem kochana. Pikanterii dodaje fakt, ze on jest DDA ale nie pije, bo jemu ojciec dal przyklad w stylu: tak nie wolno robic. I on sie tego trzyma, dla niego kazdy dzien jest walka ale nie z tym, zeby nie siegnac po kieliszek ale z tym by mnie szanowac, traktowac jak rownego sobie, uczy sie milosci do dzieci i widze jak mu to wychodzi. Jest wspanialszym ojcem niz mezem ( dla mnie to jest najwazniejsze). On tez, jak sie poznalismy ( a mial wtedy 23lata), nie sadzil, ze potrafi kochac, ze komukolwiek zaufa, nie chcial sie wiazac z obawy o jego dorobek rodzinny. Ja mu stworzylam to o oczym zawsze marzyl. Niestety czasem te chwile sielanki przeplataja sie z moimi atakami agresji ( stad rozpoczelam terapie - o kilka lat za pozno ale lepiej pozno niz wcale). Dlatego Monar masz ogromne szanse stac sie taka jak moj maz, ktory nigdy w zyciu na terapii nie byl i pewnie nie bedzie. Masz szanse stac sie cudowna matka, zona, bo masz w domu antyprzyklad i jestes jego swiadoma, chodzisz na terapie, uczysz sie radzic z tym. Zakochasz sie ale widac, jeszcze nie spotkalas tego, kto na ciebie zasluguje. Ale w koncu spotkasz :) gwarantuje ci :)
  14. Gunia76 starsze zaczyna pojmowac wiele rzeczy i zaczyna wysuwać wnioski. ale wydaje mi sie, ze milosc w dalszym ciagu pozostaje, moze nie bezwarunkowa ale jest. a moze to tylko wymuszony sila szacunek?? moja mama w dalszym ciagu uwaza, ze szacunek jej sie nalezy. ja jej nic na to nie mowie ale w duszy uwazam, ze na niego sie pracuje cale zycie i skoro nie potrafila go sobie wypracowac zachowaniem przez 30 lat to raczej juz nic z tego nie bedzie. kocham ja, bo to moja matka, gdyby byla babcia po takim zachowaniu to na pewno nie utrzymywalabym z nia kontaktu, wrecz bym nienawidzila a w najlepszym przypadku bylaby mi obojetna.
  15. Monar to, ze to litosc to wiem. i teraz mnie na te sztuczki nie zlapie jak jeszcze 13 lat temu ale jakos ciezko mi zrozumiec, ze zylam w pelni niekochanym domu. nawet przed snem zapytalam mojego meza, czy czuje sie przeze mnie kochany to odpowiedzial, ze tak. oczywiscie, ze sa czasem sytuacje, gdzie moja agresja wymyka sie spod kontroli ale, jak sam stwierdzil, to nie wplywa na obraz calosci. zastanawia mnie fakt, czy bedac niekochana, nauczylam sie kochac? moje dzieci dopiero ucza sie tych wyzszych uczuc, okazywac je na swoj sposob, ucza sie bezwarunkowej milosci do rodzicow, wiec one nie sa jeszcze wzynacznikiem, tego czy czuja sie kochane przeze mnie.
  16. nie wiem. teraz jak mi sie zdazy jej cos wypomniec to mowi, ze powinnam jej wspolczuc bo ona tyle wycierpiala i powinnam byc jej wdzieczna za to, ze sama mnie wychowala ( tego ostatniego nie powiedziala wprost ale jasno daje do zrozumienia). mam metlik w glowie.
  17. pewnie uważałaś/nadal uważasz, że na to zasługiwałaś... no tutaj sie nie zgadzam. uwazam, ze nie zaslugiwalam i czesto bylo to niesprawiedliwe ( sporadyczne przypadki, gdzie faktycznie zasluzylam na lanie) a wyzywanie sie na mnie w 100% bylo niesprawiedliwe. naprawde, nie wiem co o tym myslec, bo z jednej strony byly momenty gdzie czulam sie kochana a z drugiej nie. przewagi jednych nad drugimi raczej nie ma, wywazone to bylo pol na pol w podstawowce a w liceum juz wiecej przewagi tych zlych bo i ja zaczelam sie buntowac. gdybym tego nie robila pewnie byloby po rowno.
  18. monar no kurcze, ale powiedz mi prosze, co blednego jest w tym co napisalas?? czyz dziecko nie kocha bezwarunkowa miloscia swoich rodzicow??
  19. to co piszecie, trafia do mnie, ma sens ale miesza sie z moimi uczuciami. teoria nie idzie z praktyka. teoretycznie, faktycznie, jej zachowanie nie wskazuje na milosc, przekazywala mi sprzeczne komunikaty ale mimo to odczuwalam ta milosc, czy moze ja chcialam ja odczuwac usilnie?? pomimo bicia i upokorzen czulam sie kochana monar masz racje, probowala mi uswiadomic, wlasciwie to stwierdzila fakt bez uswiadamiania. jak jej powiedzialam, ze mama mnie kochala to zapytala mnie, czy bicie i wyżywanie sie na mnie to jest milosc?? Sad_Bumblebee tak, to specyficzny rodzaj milosci. Moja mama dorastala w bardzo trudnych warunkach bo gdy miala lat 11 jej ojciec alkoholik popelnil samobojstwo i babcia do samego konca wychowywala ich sama. jakie byly relacje miedzy moja mama a babcia do konca nie wiem. nie powiedzialabym, ze mnie nie kochala, nie kocha. ona kocha ale ma inne spojrzenie na milosc. przez to, ze ojciec sie mna nie interesowal, ona probowala mi go zastapic ( tak uparcie twierdzi) i powinnam sie teraz nad nia litowac, bo ona tyle wycierpiala, cale zycie sie poswiecila dzieciom ( mnie i siostrze), na co kiedys sie wkurzylam i powiedzialam, ze skoro tak cierpialas przez ojca to po co mnie urodzilas. generalnie to nie wiedziala co odpowiedziec i wydukala cos na ksztalt: bo chcialam drugie dziecko
  20. no wlasnie ja sie niby czulam kochana ale terapeutka powiedziala, ze nie mialam tej milosci w domu ;/
  21. W piatek na mojej terapii, psychoterapeutka zasugerowała, że nie byłam kochana przez rodziców. Zastanowiło mnie to bardzo. Przez ojca kochana nie byłam, dał to odczuć swoją obojętnością, brakiem zainteresowania i czasem biciem. Moje zastanowienie się dotyczy mamy. Ona często mówiła mi, że mnie kocha i ja często jej pytałam czy mnie kocha na co ona odpowiadała, że tak itp. Przytulała mnie często, ale... biła mnie równie często, miała do mnie pretensje o różne rzeczy, głównie wtedy jak była na ojca zła, więc całą frustrację przelewała na mnie, nie chciała ze mną grać w gry zespołowe jak, scrabble, monopoly czy bierki. Niby miałam wszystko z rzeczy materialnych ale to co ona uznała za stosowne, zebym miała. To co chciałam to niestety było poza moim zasięgiem. I dodam, że nie były to rzeczy jakieś z kosmosu a np. baterie do walkmana. Kieszonkowe miałam a raczej miewałam, bo za jakieś drobne przewinienie ( np. utajenie złej oceny, niezjedzenie obiadu) było mi odbierane. Doprowadziło to do późniejszych moich matactw, kłamstw i przekrętów by jakoś tę kasę mieć. Ale nie o to chodzi. Co o tym sądzicie? Czy psychoterapeutka ma racje stawiając taką tezę, że i mama mnie nie kochała??
  22. izzie jesli zdecydujesz sie powiedziec, to zrob to po tym jak powiesz, ze masz chec sie pociąć.
  23. moze ty to zle interpetujesz... bo skoro upilas sie wczoraj do czwartku juz sladu nie bedzie. co innego jakbys upila sie w srode... ja mysle, ze nie wszystko stracone.
  24. nie wiem czy to etyczne czy nie, ale ja bym, bedac w takiej samej sytuacji, powiedziala najpierw o checi ciecia, o wszelkich emocjach z tym zwiazanych i dopiero na samym koncu powiedziala, ze sie napilam oczywiscie tez wyjasniajac dlaczego. generalnie to bym ukryla ten fakt upicia sie do czasu az terapia nie zrobilaby porzadku z emocjami dotyczacymi ciecia. moim zdaniem, chec ciecia sie powinno stac ponad wszelkie ustalenia terapeutyczne i powinno byc zalatwione mimo zlamania regulaminu.
×