Skocz do zawartości
Nerwica.com

legero

Użytkownik
  • Postów

    190
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez legero

  1. małymi kroczkami. do czwartku tylko 4 dni zostały :) po odstawieniu wszystkiego zawsze jest najgorzej. to tylko 4 dni, dasz rade. Pracujesz, chodzisz do szkoly?? Na pewno znajdzie sie cos co zapełni ci czas. Moze popros kogos kto o tym wie, zeby byl z toba, zajal cie czyms do tego czwartku :)
  2. Izzie ja cie rozumiem. ale trzeba w takich sytuacjach patrzec persepktywa kilku kilkunastu tygodni w przod a nie tym co tu i teraz. Dzis wydaje ci sie, ze jest zle, jutro moze spotkasz kogos, kto wprawi cie w dobry humor i nie bedziesz juz o tym myslec. te 6 miesiecy bylo na pewo lepszym zyciem, bo zmagalas z mniejszym wiekszym stresem bez cięcia.
  3. Izzie pomyśl o tym czasie, o tych 6-miesiącach, keidy tego nie robiłaś. Jak wtedy się dobrze czułaś sama ze sobą. Jak znów to zrobisz to znów będzie cie czekała cieżka praca nad sobą, żeby wrocić do tego stanu. A jesli to co się teraz złego dzieje okaże się tylko złudzeniem, wcale nie takie złe bądź straszne a ty polegniesz?? Czyż wtedy nie będziesz na siebie podwójnie zła i znów w ramach kary sobie to zrobisz?? Czy warto?? Jesli uznasz, że warto to zrób to. Jesli uwazasz, że jednym cięciem warto przekreslić te 6 miesiecy lepszego zycia... zrob to.
  4. Monar ona o tym wie, dlatego zdecydowalam sie przejsc z 30minutowej NFZ - iej na 60 minutowa prywatna i to dwa razy w tygodniu. Wie, ze chce to zrobic na zasadzie oderwania plastra. I poszlam do niej w srode z zamiarem powiedzenia i nie powiedzialam prawie nic. Ide jutro, jutro jej nie powiem bo do srody znow za dlugi czas.
  5. proponowala, ja nie potrafie napisac w próżnię. Mogłabym napisac i wyslac jej to do przeczytania mailem, ale mamy niepisana umowe, ze mam sie wystrzegac pisania maili do niej po ostatniej mojej akcji. Samo napisanie i danie jej nic nie da, bo ona pewnie tego nie przeczyta.
  6. Oj ja akurat świeżo jestem po rozmowie takiej. Też miałam cel, by coś powiedzieć. Zaczęłam. I w końcu: nie, nie potrafię. nie wiem, jak zacząć, jak to powiedzieć. on zaczął mnie motywować, mówić tak, że poczułam, że czas się otworzyć. to terapeuta powinien umieć Cię zachęcić do otworzenia się. będziesz ufać, to powiesz o wszystkim. akurat to zachecac o na umie i zahceca mnie i zawsze cos troszeczke z tej historii opowiem ale ja nie chce tak po troszeczku po troszeczku. mam wrazenie, ze umkna przez to moje odczucia, uczucia itp
  7. dokładnie, zgadzam się legero, dasz radę... ja dziś też poszłam o czymś powiedzieć, czego się strasznie wstydzę, ale dałam radę. próbowałam, próbowałam, aż w końcu poszło. pierwszy, drugi, trzeci, setny raz i w końcu uda Ci się opowiedzieć. wiem czytalam na innym watku i ci bardzo gratuluje, ze w koncu sie udalo :) ja juz probowalam sie wglebic w temat ( nie o okaleczeniu a o naduzyciach) i guzik z tego wyszlo. jak sama wczoraj powiedziala: jak juz jest pani blisko to zarazem sie pani oddala. a ja nie chce robic tak, ze dwa kroki w przod i jeden w tyl ja bym chciala od razu wszystko powiedziec i wtedy siedziec i to przepracowywac. a nie moge bo mnie ten wstyd zabija. z samookaleczeniem bedzie na pewno tak samo. jesli sama nie wpadnie na pomysl co ja dokladnie robie i sama tego nie nazwie a ja jej potwierdze, to sie nie zdobede na takie wyznanie.
  8. no to tak jak u mnie, ale zawsze sie wycofuje i mowie, ze nie moge itp. ona widac, wie, ze potrzebuje czasu ale ja sie boje, ze jak jej powiem, to mnie zostawi z tym na kilka dni, z moimi odczuciami, z myslami, przeszloscia... wstydze sie tego co ona pomysli, choc wiem, ze jesli jest profesjonalistka to nie powinna miec zadnych oceniajacych mnie uczuc. jak sie nie wstydzic, jak to powiedziec??
  9. Witam, zakładam nowy wątek, bo nie znalazłam tegoż na forum. Chciałabym dowiedzieć się jak radzicie sobie ze wstydem czy zażenowaniem na terapii? Jeśli macie powiedzieć coś, co już na samą myśl, powoduje u was wstyd i wiecie, że musicie powiedzieć dla dobra terapii ale nie możecie, co robicie? Jak sobie z tym radzicie?? Ja jestem teraz w takiej sytuacji i za chiny ludowe nie wiem jak sobie z tym poradzić
  10. wczoraj byłam na prywatnej 60-minutowej. nie dosc, ze nie opoweidzialam o tym co chcialam powiedziec, to od razu zapowiedzialam jej, ze nie chce rozmawiac o autoagresji. uszanowala to i nie ciagnela tematu dalej ale ciekawe na jak dlugo? a dzis znow to zrobilam tym razem wiecej niz w sobote jutro mam kolejna terapie... raczej tez tego nie porusze, choc jesli mnie zapyta to powiem jej czego nie robie a ona moze sie domysli co robie :) jak myslicie?
  11. no za to nie powinno sie placic, bo o tym mowi sie wczesniej - to jest wypadek losowy :) , z wyprzedzeniem. co innego jesli np. poruszysz na sesji cos, co sprawi, ze nie przyjdziesz kolejny raz. za takie cos sie placi o ile nie jest spowodowane choroba :)
  12. ja tak, jak sie nie usprawiedliwi sensownie ( choroba, wypadek losowy) to sie placi za opuszczona sesje.
  13. Lilith mi ciężko powiedzieć, przez gardło mi nie przejdzie: wyciskać, wygniatać krosty? To brzmi strasznie wstydliwie!! W tej chwili wolałabym, żebym się cieła bo to łatwiej poweidzieć. naprawde.
  14. Lilith to wyjdzie jak zaczniemy omawiac sprawe relacji miedzy mna a moja mama, bo to przez nia sie zaczelo. tyle, ze ja mam problem z powiedzeniem, co konkretnie robie a nie to, ze w ogole robie.
  15. problem sygnlizowalam, tzn, ze samookaleczalam sie, nie mowiac, ze robie to dalej i w jaki sposob. naraize uznala, ze na tym etapie ta informacja nie jest jej potrzebna. -- 15 paź 2012, 20:49 -- Lilith dzieki za linka, bo szukalam na forum i nie znalalazlam az mi glupio :)
  16. jakoś trudno mi o tym napisać, bo zwyczajnie się wstydzę :/ gdybym się cieła, pewnie łatwiej by mi to przyszło powiedzieć... a tak?? nawet nie wiem jak o tym rozmawiać z psychoterapeutką, jak jej to powiedzieć?? zwyczajnie się nie da: wygniatam wszystkie krosty na ciele. i tak też było w sobote, może nie wszytkie ale pare do uczucia ulgi psychicznej... poradźcie coś. jak ja mam o tym powiedzieć?? tylko nie piszcie, że normalnie :)
  17. A jak długo trwa przepracowanie danego problemu??
  18. poszlam z takim oto nastawieniem: jesli mnie zje...ie to odchodze, jesli nie to umawiam sie z nia na prywatne wizyty na 60 minutowe sesje bo przez te 30-tki bym ja zabila. Weszlam, to sie zdziwila, ze przyszlam ale od slowa do slowa powiedziala, ze mail jej nie ruszyl ani troche ale nie chcialaby, zebym wysylala bo zwyczajnie nie ma jak odpisac i z przeczytaniem problem. powiedzialam, ze postaram sie ale nie obiecuje, ze wytrzymam i tak oto umowilam sie z nia na wizyty prywatne. narazie dwa razy w tygodniu po 60minut, zeby przepracowac problem gwaltow, a potem raz w tygodniu. powiedziala, ze jestem trudnym pacjentem ale da sobie rade mnie poprowadzic. jakims cudem mnie do niej ciagnie bardzo choc z drugiej moze sie okazac, ze bedize jednak za slaba na moja osobowosc ale zobaczymy. plus jest taki, ze to glownie poznawczo-behawioralna z elementami ericksonowskimi ale jest tez wstanie poprowiadzic na poczatku psychodynamiczna wiec zdecydowalam sie z nia zostac. czas pokaze, czy to dobra decyzja byla. poki co po tym co jej powiedzialam, przypomnialy sie kolejne razy, wiec za wesolo sie nie zapowiada. mam tylko nadzieje, ze juz wszystko pamietam i juz wiecej czegos nowego do mnie nie wroci po tylu latach. poszlam do niej z konkretnym celem, zeby mi pomogla zrozumiec tamten okres, dlaczego zachowywalam sie tak a nie inaczej, zeby pomogla mi sobie poukladac to wszystko w glowie, bo to w dalszym ciagu, pomimo 21 lat od zdarzen, nie miesci mi sie w glowie, choc sporo rozumiem i potrafie sobie jakos wytlumaczyc. nie chodzi mi o to, zeby sobie przypominac to i owo ale zrozumiec tamten schemat dzialania i w konsekwencji uwolnic sie od tego. moim zdaniem to powinno byc prorytetem kazdej terapii, nie wazne w jakim nurcie. mysle, ze dopoki nie zrozumiemy schematu dzialania naszego, nie pojdziemy dalej i terapia bedize meczyc a nie przynosic ukojenie.
  19. majaks ja bym po tym czasie zmienila juz nurt na poznawczo-behawioralny. Swoja droga ja po tych waszych watpliwosciach utwierdzam sie w przekonaniu, ze dobrze zrobilam zostajac u mojej psychoterapeutki, bo ona wszak jest poznawczo-behawioralna ale na poczatku bedziemy pracowac w nurcie psychodynamicznym.
  20. I mnie dzisiaj poniosło powiem wam, ze nie wiem jak porozmawiac o tym z psychoterapeutka inaczej byloby gdybym sie ciela... a tak? co ja powiem?
  21. masz na myśli terapię poznawczo-behawioralną,podczas której likwiduje się utarte schematy oraz zadaje zadania domowe?Ona wygląda inaczej niż psychodynamiczna a własnie o tej drugiej piszemy w tym temacie... tak ale pytanie brzmiało, która? stąd moje wyjasnienie, dlaczego warto na początku psychodynamiczną a później poznawczo-behawioralna, najlepiej u tego samego terapeuty :)
  22. Większej bzdury nie czytałam. czemu bzdura? W większości przypadkow tak wlasnie jest, ze wina rodzicow bo nie dali emocjonalnego poczucia bezpieczeństwa Z żądaniem odpowiedzi, faktycznie troche za mocno powiedziane, bo nie każdy psychoterapeuta może ją udzielić, poza tym psychoterapia największe postępy przynosi, jesli czlowiek sam dojdzie do wniosków na podstawie wskazówek psychoterapeuty. łatwiej wtedy nowe rzeczy wcielić w życie. Tu można podać przykład uczenia sie w szkole lub czegoś dla siebie. Jak w szkole każą nauczyć się coś do klasówki, to idzie to jak po grudzie a wiedze, którą chcemy przyswoić dobrowolnie nawet nie wiemy keidy jej się nauczyliśmy ( np. obsługa telewizora czy aparatu) A skoro psychoterapeuta mówi, że on nie potrafi pomóc to jednak znaczy, że on nie jest odpowiedni i ja bym takiego zmieniła po takim tekście bez najmniejszego zastanowienia. -- 13 paź 2012, 09:35 -- eee hmmm.. . ale co jak zrobic? To jest takie proste... idziesz do terapeuty ..on mowi zrobi pani tak itak i juz po wszystkim? dobry psychoterapueta, powie, owszem ale będzie to z toba ćwiczył i ćwiczył ( dawał zadania domowe) aż stanie się to nawykiem i to wtedy będzie już po wszystkim :)
  23. generalna zasada jest taka, ze nie mozna chodzic do dwoch roznych terapeutow, bo to naprawde moze bardziej zaszkodzic. ja bym bardziej sklaniala sie ku opcji, zeby wybrac terapeute wszechstronnego, ktory manewruje nurtami w zaleznosci od problemu i sytuacji. jesli terapueta dowidzialby sie, ze gdzies indziej chodzisz to jeden i drugi moglby, wrecz powinni zrezygnowac z dalszej terapii ( podejrzewam, ze kazali by tobie wybierac). Lepiej az w takie zawilosci nie wchodzic, bo jednemu i drugiemu musialabys opowiadac to samo a to tak naprawde szkoda czasu i pieniedzy. bo jeden i drugi musi sie dowiedziec jakie jest zrodlo problemu, roznica jest taka, ze psychodynamiczny rozwali ten problem na drobne czasteczki a poznawczo-behawioralny na podstawie wiedzy o genezie problemu, wybierze odpowiednie metody nauki nowych zachowan.
×