Skocz do zawartości
Nerwica.com

lew

Użytkownik
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lew

  1. lew

    Wkurza mnie:

    Telewizja, prasa, radio, reklamy, "ślepi" ludzie i ich gówniany entuzjazm.
  2. No nie wiem być może, ale skoro było już na tym leku całkiem nieźle to, dlaczego potem z dnia na dzień robiło się coraz gorzej aż w końcu lek tak jakby przestał działać. Miłem łykać parocha kolejny miesiąc i czekać a nuż zacznie działać? Pewnie jakbym zwiększył dawkę to by znowu „ruszyło”, ale kogo stać żeby wciągać 30 40 mg seroxatu ? Jak dla mnie to zbyt drogo a zważywszy na to jak ten lek na mnie działał (nawet w najlepszym okresie) to chyba fatyga nie warta świeczki. Wiem, że ponoć trzeba paro przyjmować, co najmniej 3 miesiące, ale kiedy człowiek po kilku tygodniach czuje działanie leku, które kilka tygodni się utrzymuje a następnie słabnie to na prawdę nie wierzy, że ten lek jest faktycznie czymś, co może mu pomóc. Być może się mylę, ale jeśli bierzesz lek już dwa miechy i jesteś na grillu u kumpla wszyscy się śmieją żartują „chce im się” a ty siedzisz cicho nie masz nic do dodania, bo cały czas rozważasz w głowie, „czemu to gówno nie działa?”. Ja tak właśnie miąłem kompletna pustka w głowie. Pewnie ten efekt terapeutyczny w początkowych tygodniach to było czyste placebo, wiedziałem, że to silny lek na depresję i sobie wkręciłem, że działa.
  3. Z 20 mg do 10 mg potem do 5 mg no i do 0. Tak około tygodnia na 10 mg potem tydzień na 5. Paradoksalnie po każdym zmniejszeniu dawki moje samopoczucie wzrastało ale ostatecznie jak dla mnie paro okazało się bezużyteczne. coś innego mi szwankuje pod kopułą chyba nie serotonina.
  4. lew

    sens życia?!

    Sens życia? Kurewsko trudne pytanie. Ilu ludzi tyle odpowiedzi. Każdy ma inny system wartości. Bo generalnie życie jest bez sensu to wszystko o kant dupy potłuc sens trzeba samemu znaleźć i go życiu nadać. Może nie jesteś osobą, która łatwo ulega sugestiom otoczenia i mas mediów i widzisz, że to, co wszędzie nam się serwuje to jakieś marne gówienko. Sens życia to szukanie prawdy może? Ale pewnie jednak nie... Chce tylko powiedzieć, że nikogo nie słuchaj nawet mnie to znaczy słuchaj, ale niczego nie przyjmuj za coś pewnego. Zawsze staraj się kwestionować coś, jeśli widzisz jakieś nieścisłości. Jeśli uważasz, że coś ci jest nie potrzebne nie ulegaj namowom, reklamie. Wielu ludzi w dzisiejszym świecie nie wie, jaki jest sens egzystencji i próbuje tę pustkę wypełnić badziewiem z telewizji portali społecznościowych i innych gówien. Poczytaj sobie Sartre i ogólnie filozofie egzystencjalistów. Bill Hicks, George Carlin, Eddie Izzard, David Icke, Andrew W. Saul, Ellis Bret Easton, Welsh Irvine, Palahniuk Chuck, Coupland Douglas (ludzie których warto słuchać, czytać ich książki) Filmy, które warto obejrzeć: Orbitowanie bez cukru. Podziemny Krąg. Sprzedawcy. Tylko, że pamiętaj nie musisz mnie wcale słuchać postępuj zgodnie z sobą. A jak nie wiesz, kim jesteś to po prostu szukaj siebie. Nie ma absolutnych prawd życie to nie matematyka gdzie 2+2 na pewno jest 4.
  5. Mam takie pytanie jak amisulpryd sprawdza się w kwestii „jasności myślenia” koncentracji? Pytanie skierowane do osób stosujących ten lek w tych małych dawkach w celu „odhamowania” dopaminy.
  6. Jak działa na was ten lek jeśli chodzi o koncentrację? Pytanie kierowane do osób które zażywają ten lek nie w celu wywołania działania przeciwpsychotycznego (? czy jak to tam się odmienia).
  7. Mam takie pytanie do znających się na temacie. Podobno amisulpryd może powodować złośliwy zespół neuroleptyczny. Ale chyba tylko w przypadku, jeśli bierze się go w wyższych dawkach na schizofrenie?I jeszcze jedno pytanie ponoć może zwiększać aktywności aminotransferaz. Czyli może to wpływać na zwiększenie wagi?Jak ktoś ogarnia temat niech oświeci laika. Bazowałem na informacjach zawartych we Wikipedii.
  8. http://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/283548,leki-przy-depresji-lub-dystymii-a-dopamina O znaczeniu dopaminy w leczeniu dystymi.
  9. Bezsenność po kilku dniach minie. W ciągu dnia dobrze jest popróbować robić coś na świeżym powietrzu pograć pobiegać. Przed snem walnąć szklanę mleka z miodem albo dobrze jest też „zdrowo” przemarznąć na dworze tylko to akurat może przyprawić o grypę także może lepiej tego nie próbuj.
  10. Nasze życie jest tak ułożone, że każdy zginie i każdy jest potencjalnym nawozem niezależnie od tego jak żyje. Ty Kiya nie żyjesz ty wegetujesz. Ale masz parce nie sprawia ci większego problemu do niej pójście, więc nie jest z tobą jeszcze tak źle. Ja jestem takim dupkiem, że siedzę w domu na dupie starsza mnie utrzymuje a ja tkwię w martwym punkcie. Podjąłem leczenie, bo jestem zbyt wartościową osobą żeby pójść na zmarnowanie. Ty też pewnie, ale boisz się wykonać pierwszy krok. Co z tego ze lekarz zadaje trudne pytania, na które nie znasz odpowiedzi? Odpowiadasz nie wiem nie rozumiem nie jestem wstanie odpowiedzieć na pańskie/pani pytanie. Tyle w temacie jesteś chora, więc nie pójdziesz do niego i nie będziesz rzucała kawałami z rękawa. Akurat psychiatra to jest jedyna osoba przed która nie musisz robić teatrzyku i pokazujesz swoje prawdziwe smutne oblicze.
  11. Bo z tym shitem to generalnie jest tak, że ma się brain zapy jedynie. Jak mi się skończyło raz 1 opakowanie i byłem przez tydzień bez paro to też prądowało we łbie jak cholera i człowiek ma tak jakby zmulałe ruchy przez to, taka słaba koordynację. Na pewno do przeżycia ale jednak lepiej to odstawiać normalnie bez jakiś spektakularnych przeskoków.
  12. Może nie do końca, ale coś koło tego. Co jest złego w ćpaniu jakiś małych białych gówienek, jeśli one dają ci szanse na normalne życie? Trzeba tylko trafić na odpowiedni lek tak mi się wydaje. No chyba, że twoje zaburzenia nie są związane ze złym neuroprzekaźnictwem(?) to już inna sprawa wtedy tylko psychoterapeuta może pomóc. Ja np. biorę seroxat po pewnym czasie przestał na mnie działać, więc nawet nie chciałem słyszeć o zwiększaniu dawki z 20 mg w górę. Wolę to odstawić w cholerę i zacząć się leczyć czymś, co będzie rzeczywiście na mnie działało. Bo tak na prawdę to nie zależy mi na tym żeby GlaxoSmithKline zarobiło na mnie więcej. Niestety ich cukierki okazały się gówniane, więc niech inni je biorą ja poszukam sobie czegoś nowego. Paroksetyna to mój pierwszy lek, więc może stąd moja nadzieja na wyleczenie nie wiem jak na to będę się zapatrywał, kiedy np. jakaś piąta z kolei substancja czynna mnie zawiedzie. Gówno się zdarza.
  13. To ewidentnie myśl zgodna z filozofią egzystencjalizmu. Ja uważam, że filozofia jest wspaniała. Gdyby nie filozofowie to nadal siedzielibyśmy w jaskiniach a ostatnim krzykiem mody byłby krzemień. Jak w moim życiu nastąpi lepszy moment to nie wykluczam, że może wybiorę się na studia filozoficzne a na pewno będę starał się przeczytać wszystkie ważne dzieła z filozofii. Ludzie to w większości pieprzone dupki, którzy mniemają się ludźmi a tak naprawdę ich życie podporządkowane jest zwierzęcym instynktom i dlatego filozofowie nie cieszą się dobrą sławą w takim społeczeństwie. Z filozofa taki sam pożytek jak z maklera pracownika fabryki skarpet taksówkarza czy np. sklepikarza.
  14. Czyli konkluzja po wymianie zdań pomiędzy miko84 a beldinem nie jest zbyt wesoła. Jak nie sprawdzi się w czyimś wypadku np. paro to nie znaczy, że inne SSRI by nie zadziałały. Wiec po paro trzeba koniecznie sprawdzić jak działa sertralina ewentualnie później fluoksetyna jeszcze zostaje. To ta trójka najbardziej znana, ale przecież są jeszcze inne, więc trzeba się uzbroić w cierpliwość a także pieniądze i jak ktoś ma akurat kilka lat wolnych to może sobie tak powolutku testować. No chyba, że się okaże, że żadne SSRI na nas nie działa, więc wtedy trzeba zacząć romansować z inna grupą leków. I tak kilka lat faszerowania się proszkami z takim składem i strukturą, że matka natura mówi „co to kurwa jest!? jak to jest możliwe!?”. Firmy farmaceutyczne i psychiatrzy natomiast odpowiadają „a chuj to nas obchodzi ważne żeby kasa leciała”. Ale czy zastaje nam coś innego?
  15. Ja czytam przed snem (a właściwie czytam po nocy) problem w tym że nie dzieła Sienkiewicza a naprawdę dobre książki, i zawsze jest "a to może jeszcze jeden rozdział" potem patrzysz na zegarek a tu 3:30 Ale tak jak mówisz zastosowanie się do takich kilku prostych zasad naprawdę może zdziałać cuda. Proszków na sen nie zamierzam brać to już wolałbym tego Sienkiewicza albo jakiegoś innego wieszcza narodowego.
  16. Ta bezsenność to na pewno jeden z efektów ubocznych po dostawieniu paro. Jestem wciąż na 5 mg i mam problemy z zasypianiem a jak już usnę to muszę przespać 8- 9 -10 godzin bo prędzej nic nie jest wstanie mnie obudzić.
  17. To w sumie masz dobrze, chociaż z tym, że wiesz, jaki problem cię męczy. Bo gorzej, kiedy kogoś coś męczy podświadomie i człowiek nie wie, co to jest. Wiesz, co cię gryzie, więc może faktycznie ta psychoterapia to dobry pomysł.
  18. Chciałem dać rade jak to wszystko widzę. Pewnie wiele osób zmaga się z większymi cholerstwami ode mnie i dlatego moje rady mogą sobie wsadzić w buty. U nas w mieście jest taki koleś, który kilka razy targał się na swoje życie i kilkukrotnie był w szpitalach psychiatrycznych, nie wiem, co on ma psychozę czy cos takiego. To jest namiastka człowieka bez osobowości, błąkającego się po osiedlu, naćpanego jakimiś silnymi psychotropami. On na pewno do niczego nie złapie dystansu. Jak go postrzegają inni ludzie? Jako czubka, traktują go z politowaniem, choć to wielki postawnych dorosły chłop. Niektórzy mają przesrane po całości a ja powinienem dziękować, że jestem taki, jaki jestem. Nie miało to tak zabrzmieć, że obecny świat jest do kitu i przez to są nasze problemu. Jest beznadziejny i rzygać mi się chce jak to wszystko dostrzegam, ale to siedzi we mnie. To znaczy jak tak czuje nie mogę się z tym pogodzić i nie mam zamiaru w tym brać udziału. Dosyć pierdolenia wracając do tematu to jestem nadal na 5mg paroksetyny. Bezsenność minęła wraz z humorem, któremu nie brakowało dużo do euforii. Teraz jest ok, ale chyba powoli zacznie z dnia na dzień samopoczucie spadać. Zobaczymy. No chyba, że to przez brak kofeiny, bo zawsze piję kawę z rana, ale się skończyła i trzeba było się ratować herbatą. Znowu sam w domu niech reszta żałuje, bo nie wie, co traci. (to tak se tylko od czapy)
  19. Chodziło mi o to, że jak ktoś poczuje działanie leku musi wyrobić sobie własny system wartości zgodny z jego osobowością. Nie wiem czy jakiś lek pozwolił ci, choć przez chwile poczuć się normalnie. Jeśli tak to właśnie wtedy jest okazja, aby zobaczyć, jakie nasze zachowania są nienormalne. Dlaczego zwykła rozmowa z ludźmi powoduje nam takie problemy skoro to tylko inni ludzi tacy sami jak my. Właśnie wtedy jest okazja żeby spróbować złapać do tego dystans. Na prawdę uważasz, że jest to niepotrzebna walka tylko dla ludzi zalęknionych? A tak wygląda prawdziwe zdrowe życie? Nie dostrzegasz, że to jest sztuczne, narzucone przez konformizm przepełnione fałszem i hipokryzją. To jest hodowanie idiotycznego społeczeństwa i nawet ludzie inteligentni temu ulegają. Smutne, że tylko nieliczni są wstanie temu się przeciwstawić i bardziej polegają na słowach np. samego Jezusa niż materialnego kościoła. Człowiek nie jest bo­gaty tym, co po­siada, lecz tym, bez cze­go z god­nością może się obejść.-Immanuel Kant
  20. Bo same leki nie wyleczą nikogo na pewno. Trzeba do tego jeszcze samemu zrobić wiele pracy nad sobą. Najlepiej złapać do tego wszystkiego trochę dystansu. Trzeba wejrzeć w samego siebie dostrzec własne potrzeby. Nie można niczego robić wbrew sobie albo, dlatego bo ktoś nam tak każe, bo inni w taki sposób postępują. Trzeba uchwycić własne ja i starać się żyć z nim w zgodzie. Trochę odbiegnę od tematu, ale nie mogę przepatrzeć na dzisiejszy konsumpcyjny świat na ten wyścig szczurów, sztuczne emocje, które sprzedają nam telewizja. Ambicja przeradzająca się w samolubność jednostek dążących do wywyższenia się nad innymi. Teraz tak jest człowiek wychowywany musisz być kimś a im więcej zarabiasz tym jesteś bardziej "wartościowym" człowiekiem w oczach innych zombie dążących do spełnienia ambicji narzucanych przez konformizm. Sram na taki świat.
  21. No to pewnie macie rację. Właśnie o takie szczere opinie mi chodziło. Nie pozostaje nic innego jak tylko cieszyć się tymi dniami do póki paro działa, a potem będzie się dalej myślało.
  22. Widocznie to nie jest lek dla ciebie. Ja wręcz przeciwnie jak czuje jej (paro) działanie (obecnie 5mg ) jestem pobudzony, mam mnóstwo myśli momentami boję się, że aż za duż. One man stand up show nie byłoby dla mnie wielkim wyzwaniem. Jedynie mam mniejszy apetyt i pojawiła się bezsenność. Nie całkowita, bo spać śpię tylko ciężko mi jest zasnąć. Ja wręcz przeciwnie stałem się bardziej empatyczny nie czuję się również ogłupiony jestem zdolny do bardziej logicznego myślenia to, w jaki sposób myślę pozwala mi na dostrzeganiu samego siebie. Nie ulegam potrafię formułować własne zdanie zgodne ze swoim „ja”. Stałem się też bardziej spostrzegawczy dopiero teraz widzę to, czego nie dostrzegałem przez długie lata. Mówisz o znieczuleniu zobojętnieniu wręcz schamieniu. To na pewno zależy już od cech charakteru osoby. Ja akurat nie ulegam konformizmowi. Coś, co tobie i większości może wydawać się godne litości nie znaczy, że dla wszystkich takie jest. Ponoć paro powoduje agresję szczególnie u młodych ludzi ją stosujących, więc może stąd te „schamienie”. Być może niektórych faktycznie ten lek znieczula, ale są ludzie, którzy są tacy z natury i chyba ja do nich się zaliczam. Na wrażliwość nie narzekam teraz potrafię dostrzec piękno. Dziewczyny są jakby ładniejsze a jabłoń na jesieni emanuje swoją uroda jak nigdy wcześniej. Faktycznie problemy gastryczne początkowo doskwierały, ale z czasem wszystko się unormowało. (oczywiście głupkowaty żart) Użalanie się nad sobą i rozpamiętywanie przeszłości nic nie daje. Trzeba działać i walczyć tu i teraz nie ma innego wyjścia. Choć czasami jest bardzo źle to trzeba zacisnąć zęby przeczekać i zacząć dalej walczyć. Nie wiem czy paroksetyna to „mój lek”. Na razie jest dobrze, ale kto wie, co będzie jutro? Co by nie było to zawsze pozostaje nam nadzieja. PS: Post napisany z powodu bezsenności. Co za zbieg okoliczności to ja z powodu bezsenności postanowiłem przeciwstawić tobie Golden_Queer mój pogląd, bo wydaje mi się, że trochę w swoim poście dałeś upust swojej frustracji i nie byłeś do końca obiektywny a ty mi w między czasie odpisałeś na mój post. Nie wiem czy 5 mg może faktycznie działać i czy jakbym to odstawił w cholerę nie czułbym się równie dobrze, albo i lepiej. Chyba jestem jakimś ewenementem, że im mniej tym lepiej. Za niedługo wybiorę się do psychiatry i zobaczymy, co na to powie no chyba, że moje eldorado z 5 mg nie będzie trwało długo i zagadka nie będzie już do rozwikłania.
  23. Czy ktoś stosował na dłuższą metę paroksetynę w dawce 5mg? To mój pierwszy jak na razie jedyny lek przeciwdepresyjny. Przez 2 miesiące brałem go w dawce 20 mg. Efekty były różne. Na początku było tak sobie niby trochę lepiej niż bez leków, ale bez rewelacji. Po półtora miesiąca kuracji zamiast polepszenia czułem wyraźne pogorszenie działania leku. Po skończeniu 2 opakowania, czyli dwóch miesiącach kuracji postanowiłem go zacząć odstawiać, bo czułem, że ten lek jakby przestał na mnie działać zamiast stopniowej poprawy była stopniowy regres. Z 20 mg zszedłem do 10 i o dziwo poczułem się znacznie lepiej. To znaczy były jakieś niezbyt uciążliwe skutki uboczne, ale moje samopoczucie znacznie się poprawiło kilka lepszych dni na 10 mg i znowu wszystko wróciło do normy, czyli samopoczucie spadło i utwierdziłem się w przekonaniu, że musze ten lek odstawić, bo nie jest dla mnie. Dlatego następnie zszedłem do 5 mg i na tej dawce jestem już kilka dobrych dni i paradoksalnie samopoczucie znowu się poprawiło aniżeli przy stosowaniu wyższych dawek leku. Zobaczę jeszcze kilka dni czy efekt nie ustanie na tych 5mg. To dla mnie jest niewytłumaczalne, dlaczego przy 20 mg nie chciałem wychodzić do ludzi bałem się z nimi rozmowy a przy 5 czuje się tak jak chyba powinienem przy jego stosowaniu?
×