Ja sobie nawet nie wyobrażam, że miałbym dostać rentę na ta chorobę. Ludzie to trzeba leczyć a nie z tym żyć! Ja jestem obecnie w takiej sytuacji, że utrzymuje mnie matka, więc mogę pozwolić sobie na "luksus" leczenia się i szukania sposobów żeby z tego wyjść. To straszne, kiedy nie ma się energii praktycznie na nic, człowiek nigdy nie czuje się wyspany choćby nie wiadomo ile spał, w głowie ma kompletna pustkę nie jest wstanie normalnie rozmawiać z ludźmi, bo po prostu nie ma nic do powiedzenia jedyne, o czym myśli to o tym żeby jak najprędzej znaleźć się w bezpiecznym miejscu, czyli w swoim domu. Jeśli nie masz pracy to praktycznie poza tym, że jest się zatrudnionym w pośredniaku nie robi się kompletnie nic w kierunku jej znalezienia. Oczywiście wszyscy z zewnątrz postrzegają cię, jako lenia. Najczęściej człowiek spędza czas w jakiś idiotyczny sposób, czyli godzinami ślęczy np. przed komputerem a cała rodzina myśli, że nie dojść, że nic nie robi w tym kierunku żeby znaleźć pracę leń jeden, to jeszcze siedzi sobie całymi dniami przed komputerkiem. Żeby to jeszcze sprawiało jakąś przyjemność. Siedzisz sobie tak marnujesz czasz masz ciągłe uczucie tkwienia w miejscu, bezsensu, towarzyszą ci wyzuty sumienia z tego powodu, ale przeciwdziałanie temu to nie kwestia mobilizacji może na początku jeszcze podejmujesz jakieś próby, ale później kompletnie się poddajesz.
Życie z dystymią? To jakby zdanie sprzeczne. Dystymię można określić mianem śmierci na jawie. Człowiek jest pozbawiony wszelkiej żywotności. Nie masz energii fizycznej i psychicznej.
Przypomniała mi się jedna sytuacja sprzed roku, kiedy byłem na stażu w jednym urzędzie i raz źle napisałem jakiś dokument, który później miał być wysyłany do ludzi oczywiście moja przełożona dała mi za to nieźle popalić a ja zacząłem ją za ten błąd przepraszać. Wyrzuty sumienia, które ma się przy dystymii są okropne. To były tylko jakieś gówniane papierki a ja czułem się jakbym skrzywdził jej matkę.
Wiecie, co teraz sobie myślę o tej sytuacji. Kogo kurwa obchodzą jakieś pieprzone papierki? Jebać je jebać!
Kolejny dzień na 5 mg paroksetyny samopoczucie dobre w nocy, choć do późna musiałem czytać żeby się trochę pomęczyć to, spałem. Dzisiaj wykonałem wyczerpujący przeszło godzinny bieg. Wiecie, co utwierdzam się w przekonaniu, że tylko dzięki cierpieniu fizycznemu i psychicznemu człowiek może dostrzec, co w życiu się liczy, jaka jest prawda naszej egzystencji.
Właściwie to sam nie wiem co chciałem konkretnie napisać