Skocz do zawartości
Nerwica.com

inez3

Użytkownik
  • Postów

    2 144
  • Dołączył

Treść opublikowana przez inez3

  1. widze, ze mieliscie sredni weekend... nawet nie wiecie jak mi przykro (nie pisze tego zeby sie nad wami uzalac), ale dokladnie wiem jak to jest... udajcie sie do swoich lekarzy, powiedzcie jak bylo... tylko sie nie poddawajcie, na prawde da sie to zwlaczyc, uwierzcie... no a ja w koncu moze zaczne jezdzcic ta komunikacja miejska dla sprawdzenia samej siebie... wiec bedziemy walczyc razem. pozdrawiam wszystkich i glowa do góry!
  2. inez3

    Strach przed schizofrenią

    gdybys mial schozofrenie to bys napewno nie mowil ze ja masz, nie wiedzialbys o tym i nie zdawalbys sobie z tego sprawy... jesli byles u "zwyklego" lekarza, masz porobione badania i sa one ok,to z objawow, ktore opisujesz mozna wnioskowac, ze moze to byc nerwica, ale nie jestem lekarzem, wiecnie mi to oceniac. dobrze, ze chcesz sie udac do psychologa, zrob to w takim razie jak najszybciej. pozdrawiam P.S. a tak wogole to witam na forum
  3. hmm, nie ma sytuacji bez wyjscia... zawsze mozna sprobowac wyjasnic wszystko. nigdy nie jest za pozno, nie jestes debilem, kazdy czasem cos palnie od rzeczy... jezeli ci to nie daje i nie da spokoju, pogadaj jeszcze raz...
  4. wiesz, trudno ocenic. po wczesniejszych "akcjach" twojej rodziny mozna ja podejrzewac nawet o cos takiego. dla swietego spokoju mozesz zadzwonic, ale tylko jesli odetniesz sie od tego co ci beda mowic, ze jestes niedobra, ze to wszystko przez ciebie itd. decyzja nalezy do ciebie.
  5. Duran84, ale co sie takiego stalo? napisz dokladnie.
  6. inez3

    Witam :)

    Foesk, witaj! tu napewno znajdziesz zrozumienie... kazdy z nas czasem watpi, ale jak zapewne wiez nie wolno sie poddawac. jeszcze raz witam serdecznie
  7. inez3

    Witam serdecznie.

    ZREZYGNOWANA, witaj skorop pragniesz zyc to nie wolno ci sie poddawac!!! nigdy!!! walcz o siebie i swoje szczescie ipracuj nad soba z pomoc lekarzy! uwierz, uda sie!
  8. Jack_N, witaj... faktycznie,masz nie fajnie...co do problemow gastrycznych to nie wiem czy ktos bedzie umial ci pomoc,sa faktyczne a nie "wymyslone", ale zdecydowanie nerwica moze pogarszac twoja sytuacje. moze nadal powinienes spotykac sie z psychologiem? pozdrawiam
  9. ja tez nie wiedzialam skad to u mnie sie wzielo. bylam usmiechnieta, wesola, jak wszyscy twierdzili, pewna siebie, ta, ktora zawsze wszystkich wspierala... wiec jak widzisz tak tez moze byc... niekoniecznie musi byc jakas trauma. idz moze do lekarza, ktory ci przepisal hydroksy, powiedz mu co sie dzieje, moze cos poradzi... albo poprostu idz do spychologa i opowiedz o sytuacji... ---- EDIT ---- psychologa*
  10. usmiecham sie dzieki wam ciesze sie, ze komus moge pomoc i obiecuje, ze ja tez sie nie poddam
  11. człowiek nerwica, dziekuje :) masz racje. tylko bron boze nie moge tego planowac bo wtedy to sie juz wszystko pochrzani
  12. ja jestem w zwiazku od 4 lat. od poczatku wiedzialco sie ze mna dzieje... bardzo mi pomagal, wyciagal z domu, motywowal, tlumaczyl, krzyczal (wbrew pozorom to tez jest pomocne i wcale nie takie zle). chcialam byc zdrowa dla niego, ale nie tylko, glownie dla siebie aby moc przezyc to wszystko o czym marze... wiele razy rozmawialismy, wiem, ze gdzies wewnetrznie on sie boi tego co bylo kiedys... wiem, ze dla niego to tez bylo ciezkie, bo wtedy myslalam tylko o sobie i moj jedyny temat to bylo jak sie czuje... mimo tego, co ze mna przezyl, chce byc ze mna i chce mnie nadal wspierac... a ja jego tez mam niska samoocene, ciagle czuje sie brzydrza i gorsza od innych... tez myslalam, ze nikogo nie spotkam, on jest moim pierwszym chlopakiem tak na prawde (nie lo\iczac jakis krotkich znajomosci bez przyszlosci) i znalazlam go wtedy kiedy najmniej sie tego spoedziewalam
  13. człowiek nerwica, dobrze zrozumiales, niby jej nie mam,ale zawze mowie, ze mam... te mysli, hmm, chyba musze sie przejsc do mojej pani psycholog... juz sama nie wiem... niby teraz jestemmadrzejsza, tylko czemu caly czas mamjakies obawy np. z tymi autobusami?? a co do ciebie, analizie siebie mowimy nie! zobacz sam co napisales przeciez sprobowales, w tym powinienes juz zauwazyc cos pozytywnego. wiesz jak to jest duzo?? i nie napisales, ze ktos mowil o tobie cos zlego... to tez cos dobrego. zauwaz pozytywy!
  14. linka656, dziekuje, za mile slowa, na prawde milo mi sie zrobilo i nawet sie usmiechnelam
  15. w sumie macie racje... z ta inteligencja chodzilo mi tak wlasnie o to, ze my to tacy mysliciele jestesmy... tez zawsze wszystko musze wiedziec, mam okropna pamiec, pamietam wszystko, nawet jakies pierdoly i przez to ciagle sie nad czyms zastanawiam, nawet na bzdurami... potrzeba kontrolowania, nad tym pracowac nadal musze no i nad tym perfekcjonizmem...
  16. ło jezu, ale sie afera zrobila... spokojnie drogie panie
  17. hmm, u mnie dzien pelen nudy...jestem z moim lubym u moich rodzico. oni na weekend pojechali na dzialke i poprosili zebysmy z psem posiedzieli. i tak dzis siedzialam caly dzien przed tv a moja druga polowka pisala prace inzynierska (hehe, ja pisze juz mgr a on jest starszy ode mnie o dwa lata). no i oczywiscie mysle nad tym, czy teraz juz jestem zdrowa czy tez nie. od dawna nie mialam ataku (pisalam o tym w jeczarni), ukonczylam terapie gfrupowa, potem chodzilam sobie jeszcze do psychologa, od nawrotu biore leki non stop (jakies 2 lata). niby ok, niby nie mam akich mysi, ale komunikacja miejska nie jezdze (mama mi mowi, ze powinnam od czasu do czasu zostawic samochod i dla wlasnego zdrowia psychicznego pojechac czasem gdzies np. metrem), czasami mi sie zdarza, ale wtedy odczuwam lekki stres... mialam problem z wyjazdami (moja historia znajduje sie tu witam-oto-moja-historia-t8835.html), ale nadal tak do konca nigdzie nie wyjezdzam za bardzo, na urlopie bylam z rodzicami, bo moj facet zmienil prace i nie dostal urlopu... no i tak, lekarz ostatnio mi powiedzial, ze niedlugo bede odstawiac leki, bo moj stan od dluzszego czasu jest stabilny... ale ja nie wiem czy jest taki stabilny... w tym roku bylam swiadkiem na sluie u znajomych... wielki stres, bo upal i jeszcze na srodku kosciola, balam sie, ze cos bedzie.\, wzielam hydroksy, oczywiscie nic sie nie dzialo nie zemdlalam, nie czulam sie zle, czulam sie normalnie... no i nie wiem, niby kazdy ma czasem tak, ze cos mu sie dzieje, prawda?? ostatnio bylam ze znajomymi w klubie, wiecie, tlum, duszno goraco no i mialam taki momentkiedy mi sie zrobilo goraco itp. (znacie to uczucie), postanowilam sie jednak nie stresowac, myslalam sobie, przeciez tyle razy tak mialam i wcale nie musi to byc zwiazane z nerwica no i jakos tak przeszlo, bawilam sie do 3 rano... wogole to zrobilam duzy krok. w lutym wyprowadzilam sie z domu do faceta. moim problemem bylo tez to, ze bardzo mocno bylam/jestem zwiazana z moimi rodzicami, pepowina nieodcieta. jestem jedynaczka, zawsze wszedzie z rodzicami... oni troche nadopiekunczy itp. itd. długo by pisac... przestalam dzwonic do mamy jak cos sie ze mna dzialo, staralam sie sama sobie radzic i w zasadzie to sie zmienilo. moi rodzice tez, wiedza, ze popelnili pewne bledy, wspierali mnie w chorobie i poza nia... ale sie rozpisalam wrocilam na to forum zeby wspierac innych,ale chyba nadal potrzebuje wsparcia. zeby ktos mi powiedzial, nie wiem co,ale cos zeby juz nie myslec skoro jest dobrze... pozdrawiam
  18. niech mi kto cos powie milego, nadal mysle o tym o czym pisalam w ostatnim poscie...
  19. tez mi sie w pewnym sensie tak wydaje... moaj cecha - potrzeba kontrolowania wszystkiego, perfekcjonizm w niektorych rzeczach itp. - przeszkadza mi to bardzo, wszystko musi byc tak jak sobie zaplanowalam, a jak cos nie jest tak to jest bee... jestesmy bardziej wrazliwi, wiecej widzimy, duzo rzeczy bierzemy do siebie, a po innych te same rzeczy splywaja jak po kaczce... myslimy, analizujemy, inni tego nie robia i tez sa szczesliwi, mimo, ze nie wszystko jest tak jak chca.... ida dalej, a my nie...
  20. przepraszam, ze w dziale o depresji, ale jakos tak mnie naszlo zeby napisac...
  21. człowiek nerwica, czemu od razu zakladasz najgorsze? z takim nastawieniem bedziesz widzial wszytsko w czarnych barwach... nie wolno tak robic! czemi nuby ktos mialby zaczac cie obrazac?? tak bez niczego?? ej, Duran84, co sie takiego stalo, ze tak ci sie nagle smutno zrobilo? (nie znam twojej historii ale zaraz poszukam) Gosiulka, spokojnie... jestes juz wykonczona swoim stanem i wszystko oraz wszyscy cie draznia. wyjdz gdzies, na spacer, nie wiem, wywrzeszcz sie, pomoze... ja sie tak ostatnio zastanawiam. z moim lekarzem rozmawialam ostatnio o odstawieniu leków, bo moj stan jest stabilny od dluzszego czasu. juz raz odstawialam, po 8 mies., po 6 miesiacach byl nawrot, slabszy, bo slabszy ale jednak. od tamtego czasu minely juz jakies 2 lata... teraz tak sie zastanawiam nad tym, ze troche sie tego obawiam. nadal unikam komunikacji miejskiej (mam samochod i nim wszedzie jade), jak musze pojechac to czuje nerwy... wiem, ze dla wlasnego zdrowia powinnam od czasu do czasu cwiczyc sie w tym jezdzeniu... mialam problem z wyjazdami... jezeli gdzie juz jade to np. do rodziny mojego faceta i tam sie dobrze czuje, dawno nie bylam gdzies indziej i tez sie obawiam... nie wiem w sumie. od dawna nie mam atakow paniki ani innych dolegliwosci nerwicowych... zrobilam duzy krok, wyprowadzilam sie z domu, bo moim problemem byla pępowina pomiedzy mna i i rodzicami. nie dzwonilam jak cos sie dzialo, staralam sie dzialac sama. czasami zdarza mi sie, ze robi mi sie duszno np. w jakims klubie, ale nie wiem czy mam to laczyc z nerwica czy tez to zwykly zbieg okolicznosci... boje sie, ze znow kiedys mnie to dopadnie, boje sie chyba tych samych rzeczy... nie wiem juz sama...
  22. no dobra, kopa nie bedzie dobra droge obralas, zobacz w tym jakis plus, ze wreszcie chcesz sobie pomoc pozdrawiam
  23. tak, jeszcze na sobieskiego, ale jesli dobrze pamietam to chyba kierownikiem byl bryła... to bylo jakies 3 lata temu, chyba.
  24. inez3

    Offtop

    ESTER, wiesz, rozni tam ludzie pracuja, mialam na terapii np. taka psychiatre, ktora usypiala w trakcie sesji, wiec bylo to strasznie dziwne... ale suma sumarum, mi tam pomogli, nie zrobili mi nic zlego... owsiejczuk, mily facet, chodze do niego po recepte (tak jak mowie), bo terapie skonczylam juz daaaawno temu (niestety tam tylko grupowo jest), ale to wlasnie dzieki niej spojrzalam na problem z innej strony... poznalam fajnych ludzi w grupie... a co ci terapeuci i psychiatrzy robia po godzinach to juz nie moja sprawa... zgodze sie z tym, ze powinni uwazac, bo mozna zrobic metlik w glowie pacjentowi, ale ja sie z taka sytuacja tam nie spotkalam... ja moge polecic to miejsce, ty nie... i tyle pozdrawiam
  25. waleriana, dokladnie, ja tez staralam sie na sile wychodzic, sama. jezdzilam autobusami i caly czas powtarzalam, ze nic mi nie jest i nic mi sie nie stanie. staralam sie znalesc jakies plusy nawet w sytuacjach beznadziejnych... raz na wozie raz pod, dokladnie. pozdrawiam
×