
nube
Użytkownik-
Postów
702 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez nube
-
oohwowlovely, spokojnie, matura nie jest taka straszna jak się wydaje. Ja matmy uczyłam się przez 3 dni a jestem matematycznym matołem. I zdałam, choć naprawdę nie wiem jakim cudem. Nie będzie tak źle jak to sobie wyobrażasz. Jeszcze jest trochę czasu. Na co chcesz składać?
-
Dowiedziałam się właśnie, że mam jutro godziny dziekańskie.
-
moyraa, ale to właśnie o tematach niezwiązanych z jedzeniem należy rozmawiać. To jest ważne. Tylko skupiając się na życiu i jego problemach/radościach da się pozbyć zaburzeń odżywiania, więc wcale nie odbiegasz od tematu. Co komu da napisanie o tym jak to strasznie jest nie jeść, wymiotować a do tego się przeczyszczać? Albo informacja o tym co się zjadło czy ile waży. To tak naprawdę nie ma znaczenia i tylko napędza inne osoby/daje przyzwolenie do chorowania. Tak, u mnie też jeśli chodzi o kontakty damsko-męskie sprawa wewnętrznej pustki daje się mocno we znaki. Jak mogę sprawić, że ktoś będzie się mną interesował skoro ja sama uważam się na nieinteresującą i wręcz pustą...
-
piję herbatę, uczę się hiszpańskiego
-
nienormalna21, to chcesz mieć anoreksję? Jak przedstawiają to inni? Znam osoby, które nie są chude a są chore na anoreksję. Tyle, że albo objawowo na tyle zaleczoną, albo z niedoczynnością tarczycy, będącą skutkiem długotrwałych głodówek.
-
nienormalna21 , owszem - krótkotrwałe. Potem rozwalenie metabolizmu, niedoczynność tarczycy i "tycie z powietrza".
-
moyraa, rozumiem. Też wielokrotnie odtrącałam znajomych/przyjaciół przez moje dziwactwa. Znacznie bezpieczniej jest ukryć się za myślami o (nie)jedzeniu, wagą, tabelką kalorii niż wykrzesać z siebie wysiłek i postarać się być po prostu sobą w kontakcie z innymi. Często wychodziłam z założenia, że muszę pokazać się jakaś. Bardziej inteligentna, elokwentna, zabawna, itp., bo myślałam, że takiej prawdziwej mnie (w moim mniemaniu pustej) nikt nie zaakceptuje. Gdy słyszę od ludzi, że mimo wszystko mnie lubią, że chcą mi pomóc, dziwię się, bo jak można lubić kogoś, kto sam siebie nienawidzi i odtrąca wszelkie inicjatywy do zbliżenia kontaktu? Zastanawiam się wtedy, co oni we mnie widzą, czego ja nie dostrzegam. Staram się zaufać pozytywnym słowom i nie doszukiwać się w nich jakiegoś haczyka. Poza tym kiedyś chciałam wywołać w ludziach jakieś uczucia względem siebie, choćby to miała być tylko litość na mój widok. Było mi to potrzebne, bo inaczej czułam się nic nieznacząca, niewidzialna jak powietrze. Teraz wiem, że innym jest zupełnie obojętne to, jak wyglądam i litość jest uczuciem, którym absolutnie nie chciałabym być darzona. Mam natomiast przyjaźń, zaufanie, szacunek i zdecydowanie wolę to. nienormalna21, ja widziałam wcale niezbyt szczupłe osoby z ed. I nie widzę w tym nic dziwnego. To nie jest choroba ciała. Ono tylko (czasami) obrazuje stan psychiki. Jeśli już masz się odchudzać, to zrób to racjonalnie. Głodówki sieją tylko spustoszenie i dla organizmu, i dla psychiki.
-
moyraa, właśnie. Zwłaszcza, że był to oddział leczenia zaburzeń odżywiania i pani była ordynatorem. Cóż... Ale po tamtej wizycie bardzo zraziłam się do wszelkich tego typu miejsc, choć raczej jestem daleka od generalizowania. Wyszłam z założenia, że spotyka się różnych ludzi i nie każdy musi pałać empatią i chęcią niesienia pomocy. Na szczęście spotkałam na swojej drodze osoby, które przełamały moją barierę "nie zasługuję na pomoc" i pomagają mi bezinteresownie.
-
Snejana, hmm, wydawało mi się, że nie tak długo, bo zaledwie godzinkę dziennie. Widocznie moja osteoporoza robi swoje. Calineczka1990, aż tak tragicznie ma być?
-
moyraa, mnie też się czasem wydaje, że zwyczajnie nie zasługuję na pomoc, bo jestem jeszcze za mało chora, nie jest ze mną tak źle, etc. Kiedyś, przy entym skierowaniu do szpitala usłyszałam od pani ordynator, że moje bmi nie jest jeszcze tak tragiczne i są osoby bardziej potrzebujące, a ja mogę zaczekać pół roku w kolejce. Pół roku później byłam wrakiem człowieka, ale nadal wydawało mi się, że przecież nie zasługuję jeszcze na pomoc...
-
Snejana, właśnie chyba tak. Mam nadzieję, że tylko je nadwyrężyłam, bo opuchlizna utrzymuje się już szósty dzień. Ech, a jutro mnie czeka dość zabiegany dzień... krul, nie no, okłady a na nie bandaże. Żeby się nie zsuwały.
-
Snejana, tak ze mnie mały głupek co się dopadł za bardzo do stepera. Teraz siedzę z obandażowanymi kostkami.
-
Snejana, zazdroszczę. Ja nawet ruszać się nie mogę po moim ostatni łażeniu.
-
moyraa, to tak jakbyś notorycznie się nad kimś znęcała i mówiła sobie "hmm. przecież robię to tylko czasem, więc co w tym złego?". W odniesieniu do innej osoby wygląda to już zupełnie inaczej. Nad niskim poczuciem własnej wartości należy pracować, choć to bardzo trudne, bo jest ono głęboko zakorzenione i ciężko przestawić swoje myślenie jestem gorsza od innych. Kiedy dopadają takie myśli warto je przekierować na własne zalety i dobre dokonania. Nawet nosić przy sobie kartkę/notes z wypisanymi takimi dobrymi opisami siebie i w chwili zwątpienia przypominać je sobie.
-
zmienny, w pogańskich obrzędach topiono lub palono Marzannę (boginię śmierci) by przywołać wiosnę. Miało to zapewnić urodzaj w przyszłym roku i zlikwidować efekty wywołanej przez nią zimy. Głupi obrzęd swoją drogą, ale w przedszkolu się uczestniczyło w takich zabawach.
-
moyraa, to, że się krzywdzisz nic nie znaczy? Czemu umniejszasz swoje problemy?
-
Cześć. U mnie też pizga złem na całego. A wiosna niby pojutrze.
-
omeeena, nie, siedzi się i płacze razem. Ok, z mojej strony koniec tematu.
-
omeeena, może, nie wiem. Hmm, to było napisane w formie żartu (czy coś), no ale okej. Widocznie ktoś tu ma zły dzień...
-
sloik, to jemu powinno być głupio i wstyd. Głowa do góry, widocznie nie zasługiwał na Ciebie.
-
Kinky Kylie, oczywiście, że sprawa jest do przepracowania na terapii. Uważam, że tylko dzięki niej da się trwale nie uciekać w autoagresję. Podczas ostatniej terapii poruszyłam ten temat, ale nie wystarczyło czasu na głębsze analizowanie. Na razie, do przyszłej wizyty mam tylko umowę, żeby tego nie robić. Kinky Kylie, marzysz o tym, czyli nie wspominałaś o tym podczas terapii czy jeszcze na nią nie chodzisz?
-
Kinky Kylie, to już coś. Każdy powód dobry by tego nie robić.
-
Kinky Kylie, też nie miewam wyrzutów. A chyba szkoda, bo jakby się pojawiły może byłoby prościej się hamować. Jedyne, co mnie teraz powstrzymuje to wewnętrzny przymus przyznania się terapeutce i związany z tym wstyd.
-
monk.2000, wcale nie jest krótki. Bardzo przyjemny wiersz.