Skocz do zawartości
Nerwica.com

nube

Użytkownik
  • Postów

    702
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nube

  1. Lara30, miałam niemalże identycznie z poprzednią terapeutką. Oczywiście zrezygnowałam. Krytyka, otwarte wyśmiewanie, mówienie co i jak mam robić, a czego nie, no i najgorsze - terapia w postaci monologu terapeutki przy kompletnym olewaniu tego, co ja mam do powiedzenia. I bagatelizowane wysiłki z mojej strony, żeby jakoś wciąć się do ''rozmowy". Naprawdę, nie warto tracić czasu na takie spotkania.
  2. Snejana, ta decyzja musiała Cię kosztować wiele przemyśleń, nerwów i odwagi, więc gratuluję jej podjęcia. Oby przez rok Ci się co nieco rozjaśniło. Czasami wystarczy mały bodziec i jakoś pomysł na siebie przychodzi nie wiadomo skąd i kiedy. A nawet jeśli nie, to często przypadkowy kierunek okazuje się tym czymś. Ja np. zmieniłam kierunek, który chciałam studiować od początku liceum na taki całkowicie od czapy i z przypadku, ot - dostałam się, to idę. I nie żałuję. A jakie masz plany na ten rok, jeśli nie studia? Praca, kursy, coś innego?
  3. Snejana, właścwie to wydało mi się troszkę dziwne, że żadnego testu u mnie nie było. Psychiatra stwierdził zaburzenia osobowości na podstawie historii choroby od poprzedniego psychiatry i tego, co mu o sobie opowiedziałam. Przy zapewnieniach, że nigdzie indziej nie otrzymam wystarczającej pomocy, dostałam skierowanie na oddział 7F w Krakowie i tyle. Nie wiem, czego się spodziewać po konsultacji tam, którą mam już pojutrze.
  4. Snejana, mam to samo - poczucie, że nie wiem, kim jestem. W zależności od osób i okoliczności, dostosowuję odpowiednio do nich swój sposób bycia, najczęściej przechwytując jakieś upodobania, zainteresowania, sposób mówienia, styl, w zasadzie to wszystko. I tu się kłania uczucie wewnętrznej pustki. Niedawno psychiatra zdiagnozował u mnie borderline, ale też jestem jeszcze w trakcie dodiagnozowania tego czegoś (bo mam też wiele cech osobowości zależnej).
  5. dominika92, wiem o jej istnieniu, ale jakoś kontynuacja innej autorki mnie na razie nie zachęciła. Może kiedyś sięgnę. jaskolka83, a czytałaś coś Simona Becketta?
  6. dominika92, to się pomyliłam z ptakowym strzałem. W takim razie, proszę, daj też znać, o dwóch pozostałych, bo jeszcze się do nich nie dorwałam.
  7. Jedna z moich ulubionych książek! Ma taki przyjemny, specyficzny i tajemniczy klimacik. Poza tym, sam styl pisania bardzo mi przypadł do gustu. Napisz po lekturze, jak wrażenia. Masz pewnie jeszcze "Ptaki" i... ?
  8. Ja mam o wiele lepsze doświadczenia z psychoterapią i psychiatrami w ramach NFZ niż prywatnie. Myślałam, że jak zapłacę, to będę bardziej "zaopiekowana", zostanie mi poświęcone więcej czasu, zaangażowania, będzie bardziej profesjonalnie. Tymczasem dużo więcej otrzymałam tego w ramach terapii i leczenia funduszowego. Zależy po prostu na kogo się trafi, jak pisze Candy14.
  9. Też dzwoniłam tam przedwczoraj. Strajk nie wpłynął na przyjmowanie pacjentów ani wizyty konsultacyjne. upside_down, a na kiedy masz termin? Ja idę na pierwszą rozmowę za cztery dni i już się tym stresuję.
  10. nube

    Myśli samobójcze

    Abbey, to, że jesteś niepełnoletnia a rodzice nie chcą Cię wesprzeć, nie znaczy, że sama nie możesz się ratować. Można się leczyć i bez zgody rodziców. Masz myśli samobójcze, rodzice muszą wypisać zgodę na Twoje leczenie, gdyby poradnia, do której byś poszła tego wymagała. W chwili zagrożenia życia dziecka (a samookaleczenia i myśli s. z tendencją do wykonania, takowym są), odmowa zgody jest nadużyciem władzy rodzicielskiej i jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego - czyli złamaliby prawo. Abbey, choćbyś miała kawał drogi do najbliższej poradni i milion innych przeszkód na drodze, to próbuj!
  11. Wg Ciebie Twoja waga jest istotą problemu? I terapia ma na celu tylko pomoc w odchudzaniu (zaprzestaniu wymiotowania dla spadku wagi)? Po tym, co napisałaś, bardzo widać, że jednak nie chcesz wyzdrowieć... Wręcz przeciwnie.
  12. nube

    Myśli samobójcze

    Abbey, dobrze zgaduję, że nie leczysz się, prawda?
  13. dominika92, przecież to Cię bardzo męczy, psychicznie i fizycznie też. Chyba nie chcesz, żeby Twoje życie kręciło się wokół jedzenia? "Ostatnio znowu się obżeram, zaraz znowu zacznę się odchudzać to jest pewne." - dlaczego pewne? To zależy tylko od Ciebie, nie od jakiejś kosmicznej siły wyższej. Objawy, które opisujesz mogą sugerować ed, a mogą też bezpośrednio wiązać się z inną chorobą/zaburzeniem. Wg mnie, na pewno nie powinnaś tego bagatelizować i absolutną koniecznością byłaby rozmowa z psychologiem na ten temat. Snejana, wiążesz to pogorszenie z czymś konkretnym? Umiesz nazwać to coś, co może być zapalnikiem takich zachowań?
  14. bretta, akurat z fluo nie miałam do czynienia, ponieważ psychiatra, u której się leczyłam, stwierdziła, że może wpływać na wagę w drugą stronę - spadek. Taa, a to niby "gorsze: niż tycie ot tak i zwiększenie wstrętu do siebie. Teraz biorę lek, który nie wpływa w żaden sposób na wagę, z czego, nie ukrywam, jestem bardzo zadowolona (po paru latach zabawy z różnymi ustrojstwami). Ale wypróbuj fluo i bądź na razie dobrej myśli. Gdyby coś było nie tak, zawsze przecież możesz zmienić lek. dominika92, a co konkretnie się dzieje, jeśli chodzi o kwestię jedzenia/niejedzenia? U mnie diagnoza została postawiona przez... eee, w zasadzie to wszystkich lekarzy, u których byłam, nie tylko psychiatrów. No i psychologa.
  15. amelia83, rzadkie wyznanie w stosunku do szefa. Ale super, że trafiłaś na świetnego człowieka.
  16. Bellatrix, inna opcja niż szybkie i - co najważniejsze - skuteczne uporanie się z tym załamaniem, nie istnieje. Trzymam mocno kciuki za Ciebie! bretta, też tego doświadczyłam przy paroksetynie (i mianserynie również). "Piękny" motyw - tyć z powietrza albo niemiłosiernie puchnąć... Mam nadzieję, że fluo okaże się u Ciebie trafiona i będzie tylko lepiej. :))
  17. amelia83, dziękuję! Szef dający radochę? Ach, gdzież taki ginący gatunek spotkałaś?
  18. Czas spędzony z przyjaciółką. Definitywny koniec zajęć na studiach i niezłe oceny z zaliczeń.
  19. Frappe, super, że poszłaś! Nawet jeśli zostałaś tam zaciągnięta , bo koniec końców, wyszłaś stamtąd zadowolona i pozytywnie naładowana. Jeśli tylko psycholog wzbudziła w Tobie zaufanie, jesteś gotowa do niej chodzić i nastawiona na pracę nad sobą podczas cotygodniowych spotkań, to naprawdę ogromny sukces w kierunku zdrowienia! Trzymam za Ciebie kciuki!
  20. I to jest bardzo pozytywny i mądry wniosek, super! Jeśli możesz sobie pomóc, to chyba warto spróbować? Trzymam kciuki za postanowienie oraz za twórcze pisanie o znacznie ciekawszych tematach niż jedzenie. Frappe, a czy Ty za bardzo nie ograniczasz się w ciągu dnia, jeśli chodzi o dietę? Może napady są w dużej mierze spowodowane drastycznym obcinaniem kcal i organizm zwyczajnie się przed tym broni? Tym bardziej, że sporo ćwiczysz, jak wspomniałaś.
  21. Snejana dobrze napisała - tkwienie w chorobie to nie jest kwesta silnej woli, wręcz przeciwnie. Frappe, myślisz, że Twoja rodzina postrzega jedzenie/niejedzenie jako silną lub słabą wolę? A nie Ty? Jem mało - jestem silna, lepiej się ze sobą czuję, mogę osiągnąć więcej, ludzie patrzą na mnie z uznaniem. Jem więcej - jestem słaba, obrzydliwa, nie osiągnę zbyt wiele, bo przytyję. Jedzenie to TYLKO jedzenie. Jeśli chcesz czysto biologicznej czynności, przypisywać aż takie znaczenie w swoim życiu i sprawić, że będzie ono jedną wielką dietą lub napadami z wiadomym zakończeniem, to tak, bez sensu iść do psychologa. To zrujnowałoby cały plan. A tak serio, żaden psycholog nie ma mocy, aby namówić Cię do zaprzestania praktykowania objawów. I tego nie zrobi. Sama musisz chcieć. Nie sprawi (a już na pewno nie po jednej rozmowie), że nagle zaczniesz odżywiać się prawidłowo a napady znikną. Psycholog może popracować z Tobą nad tym, dlaczego uciekasz w chorobę i do czego jest Ci ona potrzebna. Bo argument, że restrykcyjna dieta i wymioty są potrzebne do osiągnięcia ładnej sylwetki, to taki bardzo powierzchowny i słaby argument. No i co da ta sylwetka, gdy fizycznie zaczniesz się sypać, najogólniej rzecz ujmując. Poza tym podczas terapii mogłabyś się nauczyć, jak radzić sobie z emocjami w inny sposób niż reagowanie w destrukcyjny sposób. A chyba jednak chciałabyś pozbyć się objawów?
  22. Frappe, leczysz się? Po Twoim poście, wnioskuję, że raczej nie. Myślałaś o psychoterapii?
  23. onlanka, aby korzystać z terapii w ramach NFZ-etu, musisz mieć skierowanie na nią. Od lekarza rodzinnego lub psychiatry. Potem dowiadujesz się, które poradnie mają kontrakt, jakie są terminy, umawiasz się i jest.
  24. IwciaZeschizowana, jeśli chodzi o wizyty u psychiatry, z mojego doświadczenia wynika, że akurat w tym zakresie nie ma większych problemów z dostaniem się w ramach NFZ-etu. Gorzej jest z psychologiem/psychoterapeutą... Ale dla chcącego nic trudnego. Jakiś czas temu dzwoniłam do wszystkich poradni w moim mieście, mających kontrakt z NFZ-etem. Zapisałam się w kolejkach. W jednej byłam 80 na liście oczekujących, w drugiej jestem zapisana na czerwiec przyszłego roku. Gdy wydawało mi się, że wszelka nadzieja umarła, znalazłam ostatnią poradnię. I wyznaczyli mi w niej termin w przeciągu dwóch tygodni! Także dzwoń i próbuj do skutku, bo naprawdę można dostać się wcześniej na terapię, jak się jest zdeterminowanym. Trzymam kciuki.
  25. amelia83, serdeczne gratulacje! Świetnie, że dostałaś tę pracę i tak szybko zaczynasz. Ach, och i ach, od dziś mam już 1/14 semestru zaliczoną. Teraz z górki...
×