
devnull
Użytkownik-
Postów
1 281 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez devnull
-
skoro po 4-6 nie jest dobrze to i po 8 nie będzie. smutne jest to, że niektórzy wierzą w ten dzień, w którym pstryk, coś zaskoczy...
-
ja też doszedłem do tego etapu, po prostu odpadłem. staczam się znowu na dno, pobudka będzie pewnie na toksykologii w IPIN, tradycyjnie.
-
Mam pytanie. Jaki neuroprzekaźnik jest naruszany przez ten lek najszybciej, czyli co poczuję najszybciej ? Podejrzewam, że wpierw będzie zamuła spowodowana działaniem antyhistaminowym, pytam bo nie wiem czy ten lek mam testować biorąc go na noc, czy za dnia. Przeraża mnie okres półtrwania tego leku (75–145h). Amisulpryd ma półtrwanie 12h, co sprawia, że dawki antydepresyjne/przeciw-anhedoniczne działają od razu, po 4h i zanikają po 10-15h. Nie wiem, może się jakoś przekonam na siłę i walnę ten lek przed pójściem spać, na poczatek bezpieczna dawka 3,75mg (1/4 tabl). Ale obawiam się, że ten lek zrobi mi taki sam syf w głowie i rozpierdolke ciała jak Flupentiksol (Fluanxol). Zbychu1977 - co Ci się stało, że bierzesz taki syf ? Fluanxol, dobrze pobudza ale jednocześnie zamula, akatyzja po nim jest przeokropna, ja na nim uciągnąłem tylko 1 miesiąc.
-
Wiele wypowiedzi coś mi śmierdzi, bo dziwnie się składa, że tym co pomaga to mają wyjątkowo mało postów, agenci Lundbecka ? Wszystko będzie jasne jak starzy bywalcy forum stestują ten lek, na razie nie ma dobrego porównania.
-
Najgorsze jest to że kiedyś umiałem się przełamać i bardzo często się spotykałem, ale doszedłem do wniosku, że osoba zaburzona której trudno kryć to przed innymi jest się skazanym na porażkę w wielu relacjach, owszem czasem trafi się na kogoś empatycznego i ogólnie dobrego co nie oceni nas, ale nam ciężko wybierać, bierzemy raczej to co jest lub co się nawinie.
-
Nie mówię. Tak się składa, że mój psychiatra jest wicedyrektorem szpitala i od ręki by mnie posłał na terapię, ale mówi że ma związane ręce bo nie on decyduje o przyjęciu, a branie benzo i tak wyjdzie na wierzch, bo robią badania krwi. Skoro on mówi, że to nie przejdzie (a stoi on po mojej stronie - chce dobrze), to musi być coś na rzeczy. Oczywiście na płatną psychoterapię mnie nie stać.
-
Zabiję się, nie wytrzymuję już tej pustki i bycia otumanionym prochami, bez autentycznych uczuć i też więzi. To właśnie to demotywuje mnie najbardziej do poznawania nowych osób, potem dopiero w grę wchodzą takie czynniki jak niska samoocena lub nieśmiałość. Chciałbym tak utopijnie by ktoś się mną zaopiekował, bym leżał i nawet żadnej rozmowy, być głaskanym, jak skopany pies. Mi już tak odjebało, że rozważam oddanie się w ręcę jakiś sióstr miłosierdzia co by mnie na wózku woziły po parku i pokazywały: "o zobacz! ptaszek przeleciał". Potrzeba mi rehabilitacji psychiatrycznej, bo lata dystymii i trucie lekami zakopały mnie pod ziemię, ja nie istnieję, ja dawno nie żyję, nie jestem człowiekiem.
-
Najgorsze jest to, że samotność/samość odnawia lęk społeczny i go jakby pielęgnuje. Ciężko jest wyjść z tego zaklętego kręgu, dla mnie terapia grupowa byłaby idealna (na przełamanie), ale na żadną nie mogę się dostać, bo jestem uzależniony od benzo.
-
No ja też obalam ten mit, w długotrwałej depresji przechodzi ochota na wszystko, jedynie może raz na miesiąc się człowiek wytrzepie - mechanika, i jest spokój. Po co mi seks skoro nie ma miłości. Każdy po pewnym czasie przestaje być desperatem, by wyruchać cokolwiek, to wbrew opinii szybko się nudzi i rodzi wielką pustkę emocjonalną. Z resztą skoro komuś chce się tu seksu, to nie ma mowy o depresji, bo albo jedno albo drugie.
-
Samotność totalnie mnie rozwala, mam osobowość unikającą i ciężko mi się zmusić by się z kimś spotkać, zaś dystymia odbiera radość z tego. Absurdalna beznadzieja.
-
Ten dokument (pdf), najlepiej odzwierciedla beznadzieję tego zaburzenia: http://chomikuj.pl/komodo/Psychoterpia+Zaburze*c5*84+Osobowo*c5*9bci/ROZDZIA*c5*81+13+BECK+OS.+UNIKAJ*c4*84CA,983510190.pdf
-
AMISULPRYD (Amipryd, Amisan, ApoSuprid, Solian, Symamis)
devnull odpowiedział(a) na Moniunia27 temat w Leki przeciwpsychotyczne
Ja aktualnie biore ten lek prawie codziennie, bez niego byłbym przymulony, robie sobie jedynie przerwę 1-2 dni w weekend. -
To co napisałeś jest bzdurą i dlatego użyłem cynizmu. Gdzie żeś wyczytał taką bzdurę, że Sertralina działa najszybciej ? podaj źródło. Bo ja dysponuje podręcznikami od psychofarmakologii, więc mogę Ci wkleić co chcesz. Ale nie wprowadzaj ludzi w błąd. To co piszesz to jest tylko twoja osobista opinia, z resztą po przekleństwach widać, żeś dzieciak, który z nudów wymyśla swoją własną dziedzinę nauki. Radzę nauczyć Ci się poprawnego pisania na klawiaturze i byś w końcu zamoczył, boś biedne dziecię, które posługuje się językiem powszechnie używanym przez gimnazjalistów. Ty nawet nie potrafisz pisać na tym forum, cytować, ośmieszasz się, zaćpany dzieciaczku, nie zdajesz sobie sprawy z bzdur które wypisujesz Dupy nie potrafisz sobię wytrzeć a o farmakologii chcesz pisać ? Nie pij alkoholu, bo widzę że Ci bardzo szkodzi pijusie jeden.
-
ale jak mocny ma to wpływ na objawy negatywne/nastroju... moim zdaniem w niskich dawkach nie można tego porównać proporcjonalnie do siły z jaką SSRI podnoszą serotoninę, w wyższych dawkach też pewnie nie jest lepiej. zamysł leku wydaje się inteligentny, ale jak to wychodzi w praktyce to każdy wie na sobie. z resztą jestem przekonany że sam Arypiprazol (bez wsparcia SSRI/SNRI lub czegokolwiek na serotonine), nie sprawdzi się w monoterapii, po parunastu dniach brania, serotoniny będzie za mało co spowoduje typowe rozdyganie i lichy nastrój, dopamina wykaże mocne właściwości antypsychotyczne, mimo że początkowo pobudzi to może (niestety) u niektórych szybko przejść w akatyzję co na dłuższą metę jest nieprzyjemne. a ty miko84 jak to czujesz ? stosowales ARYPI w monoterapii ?
-
raczej 5-HT2B (ki=0.4), bo działanie na 5-HT2A jest dosyć słabe (ki=8.7), niedużo lepiej 5-HT1A (ki=5.6). tak więc serotonina nie przebije tutaj dopaminy D2 która ma ki=1.6, działanie może być jedynie ledwo wyczuwalne, na dodatek w dawkach poniżej 7,5mg nie ma o czym mówić. w jaki sposób twoim zdaniem ten lek zwiększa stężenie serotoniny ? przecież to absurd. nabrałem sceptycyzmu jeśli chodzi o ten lek, no ale 4 tabsy czekają na "swoją" chwilę - w miejsce Amisulprydu.
-
Substancja jest już w III fazie testów, została ostatnia IV, do obrotu trafi najwcześniej w maju 2015 (USA), czyli w Polsce nie wcześniej jak za rok. Częściowy agonista: 5HT1A, D2, D3 oraz antagonista: 5HT2A, 5HT2B, 5HT7, alfa1a, alfa1b, alfa1d, alfa2c (adrenergiczne) oraz H1 (histamina). Więcej info: http://en.wikipedia.org/wiki/Brexpiprazole
- 19 odpowiedzi
-
- brekspiprazol
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
nie dzięki, skrypt to żaden problem, chodzi o to by każdy miał to na defaulcie.
-
sorry za zdublowany post... apeluje do admina by powiększyć okno czatu - w sensie teraz jest to prostokątny pasek, moim zdaniem mógłby być 2x wyższy tak by było widać więcej wierszy.
-
@advanced rozumiem, wiem o tym, wielu księży po prostu układa kazania pod kątem wierzących którzy praktykują, dlatego tego nie rozumiemy, mimo że ma to sens (ale nie o tym mowa), ja akurat nie praktykuję, ale są takie kazania, które można nazwać ogólnymi bo dotyczą wszystkich, tzn. problemów większości ludzi (Nas). moim zdaniem jest w PL wielu księży, którzy swoimi psychologicznymi gadkami zaginają większość psychologów, lepiej ujmują i przedstawiają problem, robią to bardziej umiejętnie. oczywiście nie ma sensu schodzić z tematu, o sens przeciętnej mszy, bo to już inna liga, to nie dla Nas.
-
@advanced dlatego słucha się konkretnych kazań o czymś konkretnym, co można nazwać wykładem, który nawet wykracza poza pojęcie rekolekcji. dałeś przykład czegoś co można nazwać "potrafię tylko pisać i mówić, słuchać nie potrafię" "nie jadłem lodów, ale twierdzę, że to przejebana sprawa, one się tak rozpuszczają i zostaje woda..." malkontenctwo
-
Z nudów słucham w necie lepszych kazań księży. Znalazłem jedno dobre, mimo że to ksiądz a nie psycholog to moim zdaniem wyjątkowo dobrze określił problemy wielu z Nas: Przesłuchajcie chociaż 15min a może się wkręcicie, mnie dosyć zaciekawiło to kazanie, taki łyk psychologii w pigułce, niewiele rzeczy oderwanych od rzeczywistości, polecam każdemu, laikom i niewierzącym, bo niewiele tutaj typowo kościelnego gadania. dajcie znać co o tym sądzicie.
-
A tak z ciekawości, w jakiej pracujesz branży ? i jaki miałeś sprzęt foto co sprzedałeś ? to smutne, że pomimo pracy nie czujesz momentów natchnienia, ja po pracy w ten sposób odreagowywałem, wracałem do domu i na wieczór kiedy zachodziło słońce robiłem najwięcej zdjęć, bo akurat wtedy jest potrzebne światło. teraz brak fotografowania odzwierciedla całkowite wyjałowienie emocjonalne u mnie, często jak ostatnio robiłem zdjęcia, robiłem to bez polotu, zero przyjemności, jedynie przerzucałem fotki na kompa i tyle. myślę że fotografowanie można porównać do np. muzyka który też stracił natchnienie, a natchnienie jest w sumie efektem szczęścia, jego objawem.
-
Hehe, u mnie to samo, lustrzanka leży i się kurzy, straciłem już wszelkie pomysły a bardziej chęci, nie mam motywacji by wyjść na zdjęcia, by szukać światła, kombinować... Dlatego w tym roku jedynie pozostaje mi odmóżdzający rower i pomachanie rękami na miejskiej/otwartej siłowni. Ale minus jest taki, że fotografię cyfrową zacząłem już w 2003r, zacząłem od wręcz zabawkowych cyfrówek, dopiero w 2005 kupiłem lepszego kompakta Canona, co było rewolucją, w 2007 pierwsza lustrzanka i przez 3 lata boom na robienie fotek, obrabianie RAW w Photoshopie itd. Teraz to już zgliszcza, fotki wszystkim się przejadły, serwisy fotograficzne zeszły na psy i dominuje hating, jedynie czasem wrzucam na facebook jakieś swoje stare zdjęcia, ale w dzisiejszym świecie dziecko dostaje na komunię sprzęt taki na jaki ja długo pracowałem i człowiekowi odpadają ręce, sprzedałem 3 stałoogniskowe obiektywy, bo nie było mnie stać dłużej na nich posiadanie. Zmierają we mnie te hobby
-
Ja to się ze swoimi zaburzeniami czuję jak alkoholik, zadaje się tylko z innymi chorymi (też "alkoholikami"), bo wśród normalnych nie może być w 100% sobą bo albo się ośmieszy albo zostanie odrzucony, jedyne czego się nauczyłem w życiu, to kreatywne narzekanie. Modlę się by albo ten stan zaakceptować, albo by Bóg mnie pierdolnął w głowę, bo inaczej nie potrafię.