Skocz do zawartości
Nerwica.com

.Kinga.

Użytkownik
  • Postów

    459
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez .Kinga.

  1. Zawsze wtedy kiedy w grę wchodzą uczucia. A zaczęło się podobnie jak u Ciebie od myśli egzystencjalnych. Najgorzej właśnie było kiedy jeszcze nie wiedziałam co się tak naprawdę dzieje. Jakbym zaczepiła się w obcym ciele. To są blokady które muszą pęknąć wraz z poznawaniem siebie. Czasem wiąże się to z całkowitą blokadą odczuwania i obojętnością na wszystko co ważne. Bo przecież to nie dotyczy mnie. Dotykasz swojej ręki i dziwisz się że to Twoje . Jeszcze nie nauczyłam się jak z tym walczyć. Brakuje mi też rozmów o tym na terapii.
  2. monietta, dużo tu osób z tym problemem. Ja sama znam go doskonale i bardzo mi doskwiera. Nic na to nie biorę, terapeutka uważa że to minie wraz z postępem na terapii, ale towarzyszy mi to od kilku lat więc mam małą nadzieję ze kiedyś się to skończy. Jak się u Ciebie objawia?
  3. Biggie, Witaj, dobrze że jesteś zły. Wykorzystaj tę złość w pozytywny sposób. Jako motywację do rozwoju swojej osobowości. Bo można narzekać i dla samego narzekania i trwać w tym stanie i cofać się w rozwoju i można narzekać i spróbować coś zmienić w swoim życiu. Iść za ciosem i szukać. Mało wiem o Tobie, ale chyba Ty o sobie też za wiele nie wiesz? Trudno się żyje będąc dla siebie samego obcą osobą. Ja to wiem, bo sama jestem dość w środku zagubiona. Namawiam Cię więc do wykorzystania tej energii którą produkuje złość i zacząć działać!
  4. Stark, aha. Jak tak będziesz gadać to tak. Proponuję przejść się na maraton i zobaczyć w jakim wieku ludzie tam startują. Ponad 70 też się zdarzają. Tego Wam życzę. Przed Tobą studia- najlepsza część życia! (wg mnie ; ). Każdą iskrę trzeba wykorzystać.
  5. Stark, M18, no no. Zdziadzieć to sobie możecie dopiero po 70. M18, Nawet to ze tutaj napisałeś świadczy o tym że CHCESZ i POTRZEBUJESZ pomocy. Pomóż sobie. Nie ignoruj siebie.
  6. M18, zanim wreszcie poszłam na terapię też wielokrotnie wpadałam w sidła tego mechanizmu. kiedy złe chwile mijały myślałam sobie ' po co kasę płacić, skoro przecież nic mi nie jest ' a potem po chwili znów kompletne dno. Idź do specjalisty. Najwyżej Ci powie, ze nie widzi problemu. Ja jednak uważam, że ten problem jest. Nie trzeba osiągnąć ekstremum żeby szukać pomocy. Właśnie lepiej szukać pomocy wcześniej żeby do takich ekstremum nie doszło. Z Twojego postu widać, że jesteś zagubiony w sobie, nie widzisz siebie jako jedności- a przecież integracja swojej osobowości jest podstawą w poczuciu własnego wewnętrznego bezpieczeństwa i spokoju. Nie da się być szczęśliwym będąc wrogiem dla samego siebie. Zrób postanowienie- bądź konsekwentny mimo mechanizmu który borni Cię prawdopodobnie przed tym wszystkim czego się boisz. Ja bałam się odkryć swoje słabości, złe strony, wady. A to konieczne. Sam mówisz że masz chore myśli, przeszkadzają Ci w codzienności. Jak coś jest chore to trzeba szukać lekarstwa. Trzymam kciuki. I pisz tutaj swobodnie- na pewno zostaniesz zrozumiany.
  7. nube, gratulację! Ja już leniuchuję od ponad 2 tygodniu : )
  8. DddMan, Ja nigdy o tym nie słyszałam ani nigdzie się z tym nie zetknęłam, ale moje doświadczenie nie jest dużo. Jeśli jednak miałabym się do którejś z tych grup zaliczyć to z pewnością byłabym zimnym borderem.
  9. Właśnie brakuje u moich rodziców tej postawy, ze sprawa jest poważna. Nie wierzą ze to oni popełnili błąd, nie mają chęci nic zmienić. Obwiniają nas za nasze problemy. Nie wiem jak uzmysłowić im, że problem nie leży w tych kaloriach, ale relacji z mamą. To chyba niemożliwe.
  10. zaklopotana33, czy masz jakieś problemy? W domu, w swoim środowisku? Może czujesz się zagubiona? Czy coś konkretnego wywołuje w Tobie smutek, czy ogólnie masz obniżony nastrój? Opowiedz coś więcej. Może boisz się przyszłości?
  11. Snejana, dla niej podjęcie konsekwentnej terapii jest już wielkim przedsięwzięciem. Byłabym za hospitalizacją, gdyby nie fakt, ze spędziłam u niej kilka dni i widziałam wszystko co jadła i ile jadła. Wiem na pewno że tego nie zwracała. Poza tym spędziłyśmy wtedy kilkanaście godzin na rozmowie o wszystkim. Szczególnie o tym o co ciąży i boli o naszych rodzicach i o tym co działo się w domu. O tym co ona myśli i poruszyłyśmy chyba wszystkie tematy jakie skrzętnie były pomijane w naszym wychowaniu. Tylko mi z rodziny ufa. Tylko ja z nich wszystkich tak naprawdę potrafię to zrozumieć i nie żyję w fałszu. Ona wie że mam zaburzenia osobowości, ale nigdy nie powiedziałam jej jakie. Myślę że gdybym była 'normalna' i też nie miała swojego za uszami to bym za dużo też nie wiedziała. Moja rodzina to rodzina , której nie dotykają żadne problemy. My jesteśmy rodziną idealną. Nieważne, że jedna ma bpd, druga anoreksję a trzecia ma mentalność nastolatki w wieku 28 lat i ma problemy z wydawaniem kasy.
  12. Najgorszy okres ma za sobą. Obie jesteśmy studentkami i żyjemy w innych miastach. Czasem tylko do siebie przyjeżdżamy. Choruje od 5 lat z moich obliczeń tak wynika. Dopiero od pół roku stara się z tym walczyć. Chodzi do psychologa, ale wg mnie powinna iść do terapeuty który zajmuje się anoreksją . Powoli ją do tego namawiam. Myślę, ze uda się ją do tego w końcu nakłonić. Od dwóch miesięcy wiem że nie zwraca w ogóle i je. Wszystko odtłuszczone zważone i przeliczone, ale je. Nigdy jej do jedzenia nie namawiałam, wychodziłam kiedy widziałam ze coś je. W moim domu nikt nie traktował tego poważnie przez kilka lat, dopiero ostatnio udało się trochę rodzicom uzmysłowić że trzeba ją wspierać. Niestety właśnie moja matka uważa że problem leży tylko w głodzeniu się. Tylko ja wiem, ze ona zwraca. Aktualnie nie wiem ile waży ale wiem, ze na pewno nadaje się do hospitalizacji. Jutro zdaje egzamin na magisterkę, możliwe że się nie dostanie. To będzie dla niej kolejna trauma i boję się, co będzie potem. Czekam na decyzję w którym mieście będzie przez najbliższy rok i wtedy poszukam specjalisty. Podejrzewam, że to będzie Kraków. Często rozmawiamy staram się ją wspierać staram się pokazywać ile dla mnie znaczy i jak cenna jest dla mnie. Nie wiem co mogę jeszcze robić..
  13. A co powinnam mówić siostrze która ma anoreksję bulimiczną jest tak wychudzona, że jak tylko na nią spojrzę to płaczę? Nie pokazywać jej że moje udo jest 3 razy takie jak jej chociaż mówi że moje jest w porządku tylko jej jest za grube?
  14. zakręcona, dziękuję Ci za ten filmik. Pobeczałam się przy nim. Jestem na początku odkrywania swojego zaburzenia.
  15. Witaj. Jakbym czytała o sobie. Odkąd zaczęłam chodzić na terapię pracuję nad umiejscowieniem swojej wartości w sobie a nie w opinii innych- ile ludzi na świecie tyle opinii o Tobie będzie. Wg mnie powinnaś iść na terapię przepracować swoje problemy, odkryć co tak naprawdę za tym wszystkim się kryje, znaleźć swoją wartość. Masz może zbyt korygującą zimną matkę? U mnie od tego się to wzięło.
  16. Trzymam kciuki za nowy plan. Trzeba walczyć przede wszystkim dla siebie.
  17. Mam kłopotliwe pytanie, moje uczucia są bardzo sprzeczne i dlatego chcę to z Wami skonsultować. Chodzę na terapię od marca. Wiem, że mam zaburzenia osobowości, ale nie wiem jakie, podejrzewam że borderline, wpasowuje się wręcz idealnie ;/. Rzecz w tym, że na terapię przyszłam z wielkim entuzjazmem. Byłam pełna zapału do zmian. Teraz większość problemów została omówiona, zauważona. A ja czuję się, wstyd przyznać- znudzona, zła i co gorsza zagrożona myślą, że mogło by mi się polepszyć. Wiem że teraz będzie powoli następować zmiana i wpadam w panikę, bo wydaje mi się teraz, że wcale jej nie chcę. A przecież to też nie jest normalne że chcę się w to zagłębiać. Czuję na sobie presję, że skoro już wszystko odtajnione to ja mam teraz coś z tym zrobić, zacząć kontrolować, wychodzić na prostą i najzwyczajniej w świecie jestem zła. Wydaje mi się, że jeżeli z tego wyjdę stracę tę odrobinę wartości jaką mam. Strasznie gonię za wyjątkowością a zaburzenie jest świetnym polem do znajdywania jej w sobie. Czy ktoś z Was też ma wątpliwości czy w ogóle chce z tego wyjść? Skąd to się bierze? Jakie korzyści idą za pogłębianiem się choroby? Dodam, że nie chodzi tu o oddawanie się w opiekę, bo mam tylko jedną osobę blisko reszta nie wie o problemie. Nie chodzi też o uciekanie od obowiązków, bo wykonuję je dobrze i wręcz jestem trochę perfekcjonistką.
  18. Bezsenność. Ja przerobiłam chyba wszystkie jej rodzaje. Jeśli nie potrafisz sama poradzić sobie ze stratą to do psychologa. Od tego oni są. Masz jakieś wsparcie od rodziny?
  19. xanonymous, daruj sobie taki rady. Błędy błędami, naprawia się je, ale nie rozumiem takiego układu że Twoja partnerka nadal kontaktuje się z panem od zdrady. Przecież to Cię wykończy. Trzeba w końcu wybrać któryś związek prawda? Nie można być tak między tą osobą a tą. To nie fair.
  20. klamczucha_88, a czy masz strasznie dużą, praktycznie nie do zaspokojenia, potrzebę bycia wyjątkową?
  21. klamczucha_88, jesteś jakoś zdiagnozowana?
  22. klamczucha_88, doskonale Cię rozumiem. Czy starasz się z tym jakoś walczyć?
  23. Co zrobić skoro wydaje mi się że nawet moje rzeczy, przedmioty których używam mnie nie chcą, nienawidzą mnie i żałują że muszą mieć taką żałosną panią. Czemu moja wartość zależna jest od tego co ktoś o mnie powie, że jeśli jestem w czymś nie dobra to jestem bezwartościowa. Dlaczego nie potrafię mieć stałego poczucia wartości umiejscowionego we mnie a nie w innych i w tym jak ktoś mnie oceni? Dlaczego każdy źle zdany egzamin odbieram jako dowód na moją bezwartościowość i to, że nie mam prawa już być? Dlaczego mam takie poczucie, że skoro jestem od kogoś gorsza to już nie mam prawa istnieć? Nie ma mnie bez innych. Siebie odrzucam, wpycham jak najgłębiej byle by siebie nie czuć mam ciąglą derealizację i depersonalizację. Wiecznie chce się karać za wszelkie niedostatki. Jest mi tak strasznie wstyd przed ludźmi. Wiecznie jestem nie dość dobra, wiecznie nie mogę znaleźć akceptacji ani u siebie ani u innych. Działa u mnie takie prawo: jeśli ktoś nie zauważy że np. cierpię to tak naprawdę nie cierpię, jeżeli ktoś nie zauważy że coś robię dobrze to znaczy ze robię to źle itd. Czy ktoś też tak ma?
  24. .Kinga.

    Moje życie, nie paradoks?

    Twism1, miałam identycznych rodziców. Od pierwszej Twojej wypowiedzi sam dewaluujesz swoje uczucia, krytykujesz je i umniejszasz tylko po to, żeby ktoś tego nie zrobił za Ciebie. Robię to samo, bo nigdy nie spotkałam ludzi, którzy dostrzegliby moje problemy i zmagania. Nigdy to nie było akceptowana i zawsze było dewaluowane. To straszne, wiem co czujesz. Też wiecznie poszukuję akceptacji, ale nigdy jej nie znajduję, bo sama siebie nie akceptuję. Wmówiono mi że jestem zła i moje cierpienia nic nie znaczą. Nie daj sobie tego wmówić.
  25. ale chodzi o to czy obcym osobą okazujecie swoją frustracje i gniew? Bo ja przy obcych, tych z którymi nie jestem w bliskich relacjach ( a w sumie mam tylko chłopaka) jestem bardzo powściągliwa i ciągle chcę kreować się jak najlepiej a przy moim chłopaku wychodzi cala ta złość.
×