Znajduję sie obecnie w sytuacji traumatycznej i toksycznej za razem. Zostałem zdradzony przez przyszłą żonę. Spróbuję nakreślić sytuację w całości:
Byliśmy szczęśliwą parą przez 5 lat, aż w końcu Ona poznała człowieka o 20 lat starszego, który rozpalił w niej pasję jazdy na motocyklu. To było jej marzenie od dziecka – wiedziałem o nim ale nie potrafiłem go spełnić gdyż nie jestem zamożny finansowo, dlatego zawsze jej powtarzałem żeby dała sobie spokój bo mamy ważniejsze sprawy na glowie. Zaniedbywałem ją też często w takich sprawach jak kupić zwykłego kwiatka, wziąć na spacer oraz przy prostych pracach domowych. Ów mężczyzna jest żonaty w miarę ustatkowany. Spełnił jej marzenie – a ona w zamian zrobiła to co zrobiła. Cały Ich Romans trwał miesiąc czasu aż do momentu nakrycia ich przeze mnie. Ponieważ znam albo myślałem że znam swoją partnerkę – wyczułem w powietrzu że coś jest nie tak. Oczywiście zrobiła się z tego wielka zadyma, sprawa wyszła. Nie odszedłem z domu ale przeniosłem się do drugiego pokoju. Na drugi dzień wzięła urlop w pracy żeby przyjechać do mnie i coś z tym zrobić. Zaczęliśmy rozmawiać – tak szczerze jak nigdy dotąd. Zrozumiałem też jak wielki błąd popełniłem olewając jej drobne przyjemności. Ona zrozumiała że w innych sprawach także mnie zaniedbywała. W życiu było nam bardzo ciężko ale zawsze razem przeciwstawialiśmy się losowi i wygrywaliśmy. To było bardzo silne. Zadecydowaliśmy razem że po raz kolejny staniemy przed problemem i wspólnie go pokonamy. Mija właśnie trzeci tydzień od całego zajścia. Każdy dzień wygląda jak pole bitwy, wstajemy rano, każde z nas wychodzi do pracy a ja zaczynam ją podejrzewać (zdrada nastąpiła w pracy). Doprowadza mnie to do szaleństwa. Kiedy jesteśmy razem po pracy, dochodzi do dyskusji i zawsze to ja mam pretensje. Ona codziennie rano wstaje i mówi mi że mnie kocha i że dziękuje że ma jeszcze ten jeden dzień więcej ze mną. Wszystko było by w porządku gdyby nie fakt, że ona rozmawia z tym człowiekiem codziennie. Czuję wewnętrznie że coś ich łączy.
Co ja mam zrobić z sobą? - Wiem że stałem się dzisiaj innym człowiekiem niż byłem dotychczas, bardzo kocham swoją wybrankę a ona utwierdza mnie w przekonaniu że też – tylko ja nie potrafię sobie poradzić z całą sytuacją. Nie chcę jej męczyć codziennymi rozterkami bo to niczemu nie służy. Jak z tym żyć? Jak żyć z wiedzą że ich zawsze będzie coś łączyć? - coś co było kiedyś nasze. Jak zaakceptować fakt że Ona chce utrzymywać z tym człowiekiem kontakt bo go po prostu lubi? Jak się odnaleźć w tym wszystkim....