Skocz do zawartości
Nerwica.com

Widmo

Użytkownik
  • Postów

    682
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Widmo

  1. Wracajac do alkoholu to nalezy pamietac, ze zakazy nic nie dadza. My i tak po alkohol siegamy. Tak mi powiedzial lekarz Ja napisze tak. Jezeli jest sie w stanie skalkulowac zyski i straty to czemu nie zdecydowac sie na male co nie co. Kiedys byly badania ktore wykazaly, ze osoby rygorystycznie zyjace zdrowo (jedzenie, spanie, brak uzywek itd.) moga byc w gorszym stanie niz te ktore raz na jakis czas przyjemnie zgrzesza. Masz ochote na piwo, dwa i wiesz ze nie poplyniesz? Wypij. Ale zrob to np. z przyjaciolmi (tu jest ten gratis z niezdrowego (spo)zycia) a nie samotnie w domu. "Takie piwo" moze zniszczy troche watrobe, moze lekko zdoluje lub podkreci ale w calej otoczce bedzie budujace dla psychiki. Jak sie objawia u mnie subdepresja? Fobia spoleczna. Wstydze sie zalatwiac sprawy, podejmowac decyzje, nawet czasami odwlekam zakupy. W pracy brak skupienia, brak wiary we wlasne mozliwosci. Strach przed bledami. Odkladanie trudnych rozmow. Spiecie i lek. W lekkiej depresji jednak mysle realistycznie i bywam wydajny. Bardziej w malej hipo. Dalej wiadomo-roznie to bywa. I problemy ze zdrowiem. Paradoksalnie nadal calkiem dobrze funkcjonuje podczas depresji w sytuacjach w ktore lubie. Towarzysko potrafie na kilka godzin przeskoczyc na zero. A teraz czuje sie jak na rownowazni. Jest OK ale juz od tygodnia czuje, ze jeden falszywy krok i bedzie dol. Nadal spie za malo i kombinuje, zeby po lekkiej gorce pobyc dluzej na zero bez zahaczania o dno. Nadal tez mam problem w okresleniu czy to juz gorka czy dobre samopoczucie. Ja wiekszosc zycia przezylem lekko ale wyraznie pod kreska. Z innej beczki czy nie zauwazyliscie, ze depresja i mania raczej wyostrza nasze cechy niz one sie pojawiaja? Ja np jestem raczej rozsadny i ostrozny w sprawach finansowych wiec w hipo co najwyzej bywam szczodry lub pozwalam sobie na rzeczy ktore przez zbytnia zapobiegliwosc bym nie kupil. Z gadulstwem jest gorzej i tutaj przesadzam. Podobnie z plcia piekna ale i tutaj choc nie zawsze w wiekszosci dzialaja bezpieczniki. Ostatnio to nawet moj kolejny papierek lakmusowy-zbyt duzo kobiet podoba mi sie na ulicy = gorka. Z drugiej strony sklonnosc do analizowania nie sluzy mi w depresji. Moze wiec warto jednak rownolegle pracowac nad cechami osobowosciowymi?
  2. Nie zgodze sie z pesymistyczna postawa Intela i innych. Rozumiem ale nie zgadzam sie. Moze dlatego, ze pisze z perspektywy chorego "tylko" na spektrum chad. Kazdy z nas inaczej choruje i inny jest tez stopien natezenia. Nie wolno zabierac nadziei tym ktorzy sobie raz lepiej a raz gorzej radza i u ktorych bilans jest na plus. Pomimo wszystko. Nie zgadzam sie tez, ze terapia poznawczo-behawioralna mozna o kant dupy rozbic. Nie uleczy ale bez niej byloby gorzej. Jak moze pamietacie mialem ostatnio gorszy okres i nie wiem czy sie smucic, ze trwal on az kilka tygodni czy tylko. Powertowalem troche literatury poniewaz latwo zapomina sie o podstawach ale nie powiem na 100% czy one mi cos daly w wyjsciu z ostatniego dolka. W chad bardzo latwo zapominamy i o dobrych chwilach i o zlych. Stad opinie o naszym zyciu czesto latwiej wydadza osoby postronne. Oczywiscie zalamanie sie wszystkiego wokol jednoznacznie pokazuje na kiepska sytuacje. Czy oznacza to brak poprawy w przyszlosci tego nie wiem. Moze jestem w bledzie ale chyba najbardziej cierpia osoby ktore zawsze mialy duze wymagania od siebie i zycia i ktore zyly pelnia zycia. Do czasu chad. Moze i wiec w osobowosci tkwi mozliwosc zaleczenia chad? Moj lekarz twierdzi, ze sa osoby ktore dosyc szybko wnikaja w istote chad i takie ktore nie potrafia odnalesc sie w realacji z choroba jak i soba. Pochwalono mnie ale co to daje? Ostatnio bylem na lekkiej gorce. Tzn. mialem zabuzony tylko sen i wiecej energii i na szczescie staralem sie za wszelka cena jednak spac, pilnowalem sie a mysli nie byly chaotyczne. Do tego duzo przyjemnych wydarzen. Ketrel jednak caly czas w pogotowiu. Ostatnio mam teorie wedlug ktorej umiejetne "zarzadanie" snem daje szanse aby nie wskoczyc w dolek. Tak jakby pobudzenie powinno byc stopniowo zdejmowane a szczegolnie nalezy unikac zasypiania w dzien i dlugiego dosypiania rano.
  3. Benzo odpada w przypadku depresji, Alko daje rade ale na dluzsza mete nie da sie, a seks pobudza Od depresyjnego niespania przeszedlem do niespania spowodowanego zbytnim wieczornym pobudzeniem. Tzn. przesypiam 5-6 a czasami 7 godzin ale to dla mnie za malo. Bylo kilkudniowe plato a teraz powoli w gore. Trzeba bedzie uwazac. Jeszcze jak mam robote, ktora wymaga swiezej lotnej mysli jest ok. Ale gdy trzeba cos dokonczyc i skupic uwage to ciezko. Cholera. W dolku czlowiek czuje sie jak nieudacznik a na gorze (o ile jest jeszcze swiadomy) jak straznik, ktory musi temperowac kazda podejrzana radosc i zbyt otwarte zachowania. Poleciec nie chce. I kiedy jest sie wyzej tzn. ze predzej czy pozniej bedzie sie w dolku. Moze czasami udawalo mi sie plynie zejsc do rownowagi. W dolku czujemy sie do niczego a w malej hipomanii nie wiemy czy nie jestesmy podejrzanie zbyt radosni. Caly czas wydaje mi sie ze, czym mniej polece w gore tym lagodniej bedzie w dole. Nie wiem na ile to prawda. Ale kto to wie? INTEL Dodam, ze nawet kilka dni potrafi calkowicie pozbawic czlowieka wiary. Ja juz watpie czy kiedykolwiek pozbedne sie znizek nastroju. Nie sa dlugie, nie sa tragiczne ale sa nieuchronne. Nawet juz wiem, kiedy nadchodza gorsze dni ale co z tego jak nie potrafie temu w pewni zaradzic:/ A czy agresja u nas nie bierze sie z bezsilnosci? Ja czesto wiosna mialem poglebiona depresje. Swiat wokol zyl, bawil sie i cieszyl a ja nie potrafilem, co mnie jeszcze bardziej przygnebialo.
  4. A ja czesciowo jestem/czuje sie nieudacznikiem Po diagnozie bylo ok bo wydawalo sie, ze duzo rzeczy sie zmieni ale to nie jest tak latwo. I bardzo wazna sprawa. W chad niestety czesto czujemy sie jak nieudacznicy nawet jesli nimi nie jestesmy. Ostatecznie wiec duzej roznicy nie ma :) p.s. widze, ze ogolnie Towarzystwo tutaj raczej w wyzszych wiosennych rejestrach . Ja jak zawsze wiosne mam mniej fajna forme. Chociaz jest lepiej niz kilka dni temu.
  5. Sens, Nie pocieszy Cie to ale mam podobnie. Wczoraj w pracy NIC kompletnie nie zrobilem. Nie bylem w stanie. Prawie sie nie usmiechalem sie, uciekalem przed ludzmi. Itd...caly szereg objawow. Po powrocie najadlem sie (to zawsze poprawia mi troche nastroj) i zaleglem przed internetem a dokladnie przegladalem same glupoty. Oczywiscie mysli samobojcze a raczej o ucieczce. Nie moglem zasnac, musialem sie wymeczyc przed TV. Mialem juz pierwsze sygnaly ostrzegawcze pod koniec tygodnia ale zlekcewazylem. W weekend byla syfiasta pogoda ale moglem ruszyc gdzies tylek :/ Do tego w obnizonym nastroju bywam niesympatyczny, wredny i zlosciwy jakbym chcial sie odegrac na calym swiecie. Mocno rozwazam kontakt z moim lekarzem. Bedzie to mozliwe dopiero za pare tygodni a tutaj za granica nie mam ochoty bawic sie w jakies nowosci. To jest dziadowskie w dpepresji, ze do konca ma sie nadzieje, ze minie a pozniej bywa za pozno. Najglupsze w tym wszystkim jest to, ze dzis juz rano poczulem, ze chyba sie odbijam. Popracowalem, z wiara patrze w przyszlosc. Cholernie dobijaja mnie te znizki formy. To niby kilka dni ale psuje wszystko. A ostatnio nakladaja sie chyba na dlugofalowe obnizenie nastroju. Od dlugiego czasu nie mialem jakies mocnej hipomanii w ktorej zreszta nigdy nie robilem strasznych glupot. Wiec za co te dolki? :/ I kurde jak pracowac jak w dole zero mobilizacji i skupienia a w gorce wydaje sie ze wszystko latwe i trudno skupic uwage :/
  6. INTEL 1, Z tym usnieciem i narkoza to u mnie nie dziala. Bardzo trudno jest mi zakonczyc dzien, zgasic swiatlo i zasnac. Mam jakis dziwy strach przed myslami, ktore mnie wtedy dopadaja i wlasnie przed rozstaniem sie z rzeczywistoscia. Czesto wiec zasypiam czytajac, przy TV co prowadzi do tego, ze zasypiam za pozno, budze sie w srodku nocu przy zapalonym swietle a w konsekwencji jestem niewyspany. A wiadomo, ze dobry sen u nas to podstawa. Sens, W zasadzie czuje, ze wszystkie "rady", ktore napisalem we wczesniejszym wpisie powinienem zaraz/teraz zastosowac do siebie :/ Zrobie to co zawsze. Zjem troche smieci i postaram sie nie myslec i zaszywajac sie gdzies w kacie wylacze mozg. Najpozniej po kilku dniach zaczyna byc ok. Chociaz mam pewne przeslanki na to, ze cos musze wykombinowac bo od 2 miesiecy nieznacznie ale stopniowo mam coraz bardziej obnizony nastroj:/
  7. Sens, Juz kiedys pisalem, ze warto miec dla siebie taka liste. Nie koniecznie na kartce. Na pewno warto zakonotowac sobie to wszystko w trakcie remisji. W obnizonym nastroju dosyc trudno to zrobic a co dopiero zastosowac. W poprzednim poscie napisalem, ze jestem niewierzacy z czego wynika, ze nie wierze w zycie pozagrobowe, reinkarnacje itd. Z tego powodu zbyt cenne jest moje jedyne, choc zdezelowane zycie aby sie jego pozbywac. Mysli samobojcze oczywiscie mam. Kilka dni pozniej dziwie sie nawet jak to bylo mozliwe. Obiecuje sobie, ze to juz ostatni raz i tak w kolko a raczej w dol i w gore. Byle tylko nie za czesto i nie za bardzo. Zyc, byc, czuc nawet to najgorsze a juz nigdy nie byc...wybor wydaje sie prosty? Choc wiem jak ciezko do zniesienia jest czasami po prostu byc. Pare tygodni czytalem tez wywiad z kobieta, ktora byla w obozie koncentracyjnym. Po tym doswiadczeniu w zyciu kierowala sie dewiza: "Zycie jest najwazniejsze. Wszystko inne to gowno" No dobra ale powyzsze to takie pierdzielenie a tu trzeba "wziac sie w garsc". Dobra...zartowalem :) Uwazam, ze najwazniejsze (jak sie jeszcze nie jest za mocno w dupie) to byc dla siebie lagodnym i wyrozumialym. Nie winic siebie za to, ze w dole jestesmy do niczego. I wlasnie nie starac sie "brac w garsc". Kopanie siebie w depresji jest jak nakrecanie bodzcami w hipomanii. Pograzamy sie. Sens jak nie da sie wstac polez dzien dluzej. Nic sie nie stanie jak cos zawalisz albo uda Ci sie zaczepic na jakies przyjemnosci. Moze na pierwszym miejscu takiej listy powinien byc punkt: Nie uciekaj i nie odmawiaj sobie przyjemnosci nawet jesli jestes pod nawalem obowiazkow. W deperesji kazdy podswiadomie czuje, ze "zmaranowanie" czasu na przyjemnosci nie spowoduje przyrostu klopotow, ktore nas przygniataja. A jednak wiekszosc z nas rozmysla nad obowiazkami, ktore nas doluja i ktorych ich tak nie wypelni. Podwojna strata.
  8. Maju25, Witaj!!! Zgadzam sie. Bardzo dobre podejscie. Sam biore lit choc staz mam krotszy...no i dla odmiany jestem ateista :) P.S. A w nastepnych wpisach prosze wylacz CapsLocka i nie pisz duzymi literami. Zle sie czyta i w internecie uznawane jest to za krzyczenie
  9. Na wyzdrowienie w chad chlopie nie licz. Ale remisji zycze! :) Normalnosc w domysle juz biore w "" P.S. Cos czuje, ze zaraz Administracja dobierze nam sie do skory za propagowanie alkoholizmu. Idealem oczywiscie byloby nie stosowac uzywek, wysypiac sie, miec idelna pod wzgledem bodzcow i obciazen prace itd.
  10. INTEL 1, Kupe normalnych ludzi wali browary wieczorami. Nie uwazam, ze to jest najlepsze ale jesli otoczenie nie stopuje Ciebie to zle nie jest. Sam znam to uczucie, kiedy wieczorem mozna wyczyscic umysl, choc jednak staram sie to robic okazyjnie zas przy obnizonym nastroju picie zle na mnie dziala. Chyba juz jestem w takim wieku, ze granicy nie przekrocze. Rh+, Dokladnie. Akurat jestem teraz w takim kraju, gdzie idac wieczorem do miasta nie musze ogladac napitych, agresywnych ludzi pomimo, ze pija sie tu duzo.
  11. 0Rh+, Mozna oczywiscie teoretyzowac i sie grzebac w szaradach ale to nie o to chodzi. Mi chodzilo o to, ze jak z ludzmi tu na forum pisze sie jakis czas to czy mozna sie w miare obiektywnie domyslac w jakiej sa fazie. Wydaje mi sie, ze tak. I tak splatajac juz wszystko do kupy zastanawiam sie, czy i kiedy przyjdzie taki czas, ze pogamy tu sobie jeszcze z Toba, Rh0 czy tez Rh-
  12. pannoAlicjo, Raczej zmysl naukowca mnie do tego popchnal Jakby nie patrzec chad jest poznawczo facynujaca jednostka chorobowa (taki prawdziwy zart :) ) A na serio to po prostu po ludzku sie matwie. Ale jak tu komus w hipo powiedziec wyhamuj, kiedy sam tylko lekko pobudzony, ledwo przed chwila zmusilem sie wyjsc z knajpy do domu po dwoch piwach (i malutkim drinku ) Ale jak sie da wyhamuj odrobine. Border powiadasz... Mialem do czynienia z kobieta, duzo mlodsza i mocno pojechana ale i swiadoma siebie (o ile mozna zrozumiec oblicze bordera). Niefajnie bylo zobaczyc u kogos w takim natezeniu to czego samemu sie doswiadcza. Bo przeciez borderline ma sporo wspolnego z chad. Wiec nalegam, prosze zejsc z tego grzbietu/granicy do jakies spokojnej, zielonej, wiosennej dolinki a raczej rowniny
  13. lubudubu, racja...powinienem napisac: (...)kiedy tak cyklicznie zmieniaja sie nasze nastroje.
  14. pannoAlicjo Od jakiegos czasu zastanawialem sie i chcialem poruszyc temat na ile jestesmy w stanie tu na forum wyczuc nastroje i stany innych forumowiczow. Przejrzalem Twoje posty z ostatnich 2 miesiecy i podejrzewam, ze chyba za bardzo wybilas sie w gore a do tego jeszcze jakis element stanow mieszanych. Chcialbym sie mylic ale moze warto zachowac wieksza ostroznosc? A Wy jak sadzicie? Jestescie w stanie dostrzec zmiany nastroju po wpisach innych albo czytajac swoje stare wpisy? I jeszcze jedna rzecz dot. tego jak postrzegaja nasze nastroje inni. Ostatnio, kiedy mialem obnizony nastroj i bylo tak sobie czlowiek z ktorym rozmawiam (w obcym jezyku) raz na 1-2 tyg po 5-10 minut na korytarzu w pracy powiedzial, ze chyba jestem zmeczony i niewyspany. Zapytalem dlaczego a on, ze mowie wolniej. Musimy byc niezla zagadka w relacjach z ludzmi, kiedy tak cyklicznie zmienia sie nasza osobowosc.
  15. pannaAlicja, Przede wszystkim trzymaj sie. Nie chce pouczac ale wszystko wskazuje na to, ze jezeli diagnoza chad jest pewna to trzeba brac leki. To jest takie oczywiste i moze wlasnie przez ta czujemy tak duzy bunt i bezsilnosc. Odstawienie wszystkiego na raz moze byc przyczyna tej mieszanki wybuchowej jaka odczuwasz i opisujesz. Nie wiem tez co bylo przyczyna odstawienia lekow. Przylaczam sie do sugestii Waplo. A nawiazujac do tematu. Czy zauwazacie jakies zmiany kiedy zdazy sie wam zapomniec albo przesunac pore przyjmowania lekow? Ja mam wrazenie ze nawet kilka godzin lub opuszczenie porannej/wieczornej dawki ma wplyw. Niestety z litem nie da sie "nadgonic" gdyz mozna wskoczyc w okolice toksycznej dawki stad pozniej niewygodnie wrocic do komfortowych por przyjmowania leku. Lekarz mi powiedzial, ze ludzie roznie reaguja i u niektorych zaniedbanie jednej dawki juz moze miec wplyw na nastroj.
  16. Sam pytam siebie czy tak juz zawsze bedzie. Stad moje poprzednie posty. Jest jeden plus...dawniej winilem za to lenistwo. Teraz troche latwiej kiedy ma sie swiadomosc, ze to wina chad. Trudniej, poniewaz jest swiadomosc, ze nie uda sie tego naprawic. Jak w tym sie odnalesc gdy ma sie nad soba przelozonych albo z drugiej strony gdy pracujemy na wlasny rachunek? I w kazdym przypadku musimy sami dokonywac oceny swojej pracowitosci i wynikow? Do tego jeszcze stres ktory nie pomaga a z ktorym tak trudno sobie radzic? Wyszedlem troche na prosta. O dziwo chyba udalo mi sie nawet byc tworczym (mam nadzieje-czas zweryfikuje) w okresie obnizenia nastroju. Pomimo tego, ze stac mnie bylo tylko na kilka godzin pracy. Pewnie tak ale mam nadzieje latwiej przez to zycie przeplynac. Mam nadzieje unikac wirow i bystrzy, nauczyc sie lepiej plywac. Z rzeki nie wyjde...
  17. pannaAlicja Nie zycze zle ale nie wroze dobrze :/ Jesli dobrze pamietam juz kiedys probowalas odstawiac leki i nie wyszlo to na dobre. Naprawde sprawdzilas juz wszystkie leki i nic nie dziala? norma_baker Tez jeszcze nie dawno myslalem, jak mozna nie chciec brak lekow. Mi pomagaja, nie mam skutkow ubocznych w pespektywie bede mial probe odstawienia lekow zgodnie z zaleceniem lekarza. (dostalem informacje, ze po pierwszym epizodzie podejmuje sie taka probe). Nie raz pisalem tu zeby brac, brac i nie kombinowac. A jednak gdzies z tylu glowy pojawilo mi sie zeby to rzucic w pieruny. Szczegolnie jesli nadal mimo wszytsko doznajemy epizodow, choc mniejszych. Nie bez przyczyny wiec sprawa lekow jest jednym z pierwszych pkt przerabianych na psychoterapii. Jesli chodzi o sen to jest to zlozona sprawa. Nawet mialem poruszyc tem temat i zapytac o Wasze doswiadczenia. Kiedys zasypialem bardzo dobrze, choc dosyc czesto dopiero z wypadajaca ksiazka. Chadowcy chyba traca naturalna higiene snu. Leki w jakims stopniu to jeszcze psuja. Nie mozg ale nasze podejscie. Oduczaja nas zdrowych nawykow. Bralem mala dawke Ketrelu na noc i byl to cudowny lek. Po kilku miesiacach odstawilem i juz nie zasypialem tak swietnie. Ale wszytsko w normie. Glownie jednak wine za problemy z zasypianiem ma u mnie brak higieny snu. Nie stosuje zadnych sposobow na dobry sen. Nie chce mi sie. Wiem, ze za czesto zbytnio sie podkrece wieczorem. Nie jest to jakas tragedia ale jednak. Bez sensu to troche, poniewaz powinismy wiele rzeczy przestrzegac, w tym zdrowy sen, aby poskromic chad ale sam chad nie pozwala nam na to Moze wiec spacer, lekka kolacja itd. zamiast nawet melisy?
  18. Czyli jednak tak jak u wszystkich :/ Niestety (i na szczescie) ja w duzej mierze pracuje nie tylko z zespolem ale i na wlasne konto. Ale jednak w duzym stopniu pracuje sie wspolnie i tutaj nie mozna pozwolic sobie na niedomaganie. W nauce pomimo pkt., ocen itp. nie latwo ocenic wklad, dorobek itp. Ostatecznie sam jestem zeglarzem, sterem i okretem choc na pogode wplywu nie mam. Oczywiscie istnieje mozliwosc odpowiedniego i sprytnego ustawienia sie (jak ktos tak lubi i ma taki charakter). Czasami maly naklad pracy daje duze wyniki najczesciej zas sporo laduje w koszu. Okresy wytezonej i ciekawej pracy przeplataja sie z monotonia i wtedy fajnie jak jest sie "w fazie" z tym co sie dzieje. Gorzej kiedy to wszystko wytraca z rownowagi. Dluzsze projekty wymagaja stalego zaangazowania co jak wiadomo w chad jest bardzo trudne. Jest wiecej wolnosci i mozliwosci przetrwania kryzysu niz w innej robocie ale i wiecej odpowiedzialnosci i osobistego zaangazowania. Porazki jak i sukcesy latwo przenosza sie na cala sfere zycia a weryfikacja wlasnej pracy i zaangazowania jest utrudniona.
  19. Intel, To jest wlasnie to. Ostatnio mocno zastanawiam sie nad wyznaczeniem dla siebie jakiegos limitu, tego na co mnie bedzie stac w przyszlosci. Nie wiedzie mi sie jakos specjalnie zle ale od dobrych kilku lat mam wrazenie, ze nie odnioslem zadnego porzadnego sukcesu. Wczesniej bylo wiele rzeczy z ktorych bylem dumny i ktore mi wyszly. Niestety nie moge sobie pozwolic aby byc w miejscu. Nierozwijajac sie po prostu sie cofam. Nie potrafie obiektywnie ocenic swoich sukcesow i porazek. Sadze tez, ze optymalne ustalenie na jakim poziomie bedziemy funkcjonowac moze pomoc w uniknieciu wahan nastroju zwiazanych z praca. Pozbycie sie zbyt duzych ambicji z hipomanii i obaw i strachu przed porazka z depresji. Teraz mam troche obnizony nastroj stad moze te dywagacje:/ JOSE, Ty chyba jestes ewenementem. Jak sie czyta fora to 99% ludzi z chad jest nieefektywna w pracy.
  20. dariusz1990 Do rad Intela dodam tylko, ze sprawdzenie poziomu hormonow tarczycy powinno byc rozszerzone ponad typowe badanie podstawowe. Takie wytyczne i dostalem od mojego lekarza. Poczytaj moje wpisy na temat litu. Intel Dobrze, ze wrociles. Coraz bardziej zaczynam Ciebie i JOSE rozumiec. Diagnoze mam od 1.5 roku, choruje pewnie znacznie dluzej. Ale coraz bardziej zaczyna mnie to wku....c. Pomimo, ze inni widza w nas normalnych ludzi to tylko my sami wiemy co mamy w glowach i jak ciezko sie z tym mierzyc. Po czasie moj zapal do mierzenia sie oslab i w wiele madrosci wpisywanych wczesniej nie do konca sam juz wierze. Nie chce mi sie juz kombinowac, uczyc, zmieniac. Czuje troche tez, ze wrocilem do poprzedniego mojego ja i ze nie udalo mi sie do konca wyskoczyc w cos lepszego. Moze to wynik tego, ze wydawalo mi sie, ze mozna wygrac z chad a mozna chad tylko czasami skopac dupe, ewentualnie zaglaskac. sens Dzieki za zainteresowanie. Mam dokladnie identyczne odczucia ze sportem. Ja probujac do niego wrocic na poziomie amatorsko-wyczynowym nabawilem sie tylko kontuzji o frustracji:/ Teraz ciesze sie ruchem w zakresie mozliwosci choc caly dzien rypania po gorach to nie spacer. I wiecie co? Pomimo przelotnych mysli o bezsensie zycia pojawiajacych sie co jakis czas, to kiedy czlowiek stoi nad stromizna trzymajac sie kawalka stalowej liny sprawy wygladaja calkiem inaczej. Widac jak ten zwierzecy mechanizm trzyma nas mimo wszystko. Ostatnio mialem duzo roboty i stresu ale i jestem w sytuacji w ktorej moje dobre checi nie musza dac dobrego rozwiazania. Zewnetrzne okolicznosci powoduja, ze nie wiem jak sie umiejscowic w pewnym projekcje w ktorym jestem i za ktorego czesc jestem odpowiedzialny. Do tego jeszcze dochodza trudnosci wyczucia relacji w obcym jezyku. I wszytsko to sklada sie na brak odpowiednich odniesien do wydania opinii na temat swojej wartosci, pracowitosci itd. Poprzedzone to chyba bylo lekka hipomania polaczona z duzym wysilkiem w pracy, stresem i jakis dystans do wszystkiego uciekl. I nie wiem (my mamy chyba z tym trudnosc) co jest rzeczywiste a co wynika z naszych emocji. Szybko z tego wyszedlem - dlugi weekend, ale wiem albo wydaje mi sie, ze wisza nade mna chmury choc nie wiem czy to biale baranki czy te ciemne burzowe. Nie nawidze tego w chad, ze nigdy nie masz pewnosci i wlasciwego osadu rzeczywistosci. Ze nie masz dystansu, luzu, braku strachu. Wracajac do poczatku wpisu wydawalo mi sie, ze to posiadlem ale okazuje sie, ze to ciagle mierzenie. Wiem, ze normalni tez maja swoje klopoty ale nas kosztuje to duzo wiecej zdrowia. Mam troche obawy czy znowu nie jestem ponizej kreski z mylacymi sporadycznymi drobnymi wyskokami w gore. Pamietam, ze 2-3 lata temu tak wlasnie wygladalo moje stopniowe i powolne schodzenie w depresje. Czas rozpoczac kolejna bitwe i wrocic do dobrych rad http://pl.wikipedia.org/wiki/Terapia_racjonalno-emotywna psychoterapii poznawczo-behawioralnej i ksiazek Ramirez-Basco (lenistwo) To tak juz na koniec zapetlajac temat :)
  21. (...) To w drugą stronę: czy są psychoterapeuci, którzy korzystają z przebadanych naukowo metod? - Tak. Podejściem terapeutycznym, które w większości badań konsekwentnie jest w czołówce to terapia behawioralno-poznawcza. To jest stosunkowo prosty rodzaj terapii, terapia dobrze ustruktalizowana, ciągle badana i doskonalona.(...). Akurat na tym rodzaju psychoterapii opiera swoje podreczniki Monica Ramirez Basco.
  22. Na temat psychologii - z przestroga. http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,13897097,_W_psychologii_jest_mnostwo_szarlatanerii__wrozenia.html#MT
  23. Chyba, ze gratis dostanie sie laktacji Jakby tak wszystko bylo doskonale to bysmy wszyscy zarli to samo (sorry, dzisiaj jestem troche nieprzyjemny dla otoczenia:) )
  24. dariusz1990 Pytaj ile wlezie...postaramy sie odpowiedziec:) Z tym, ze nikt tu raczej nic nie bedzie zalecal bo tylko lekarz moze to zrobic. To ze ktos pisze, ze jakis lek mu podpasowal znaczy tylko tyle, ze nie doznal skutkow ubocznych a stan zdrowia sie poprawil. W moim przypadku staram sie pisac moze zbyt dobrze o licie poniewaz uwazam, ze wielu ludzie calkiem nieslusznie nim straszy. Jeszcze jakis czas temu ciezko bylo na forach znalezc pozytywne informacje na jego temat. Glownie bylo straszenie i mity. A jesli chodzi o kwetiapine ja i kilka osob jestesmy przykladem dobrego dzialania malych dawek na noc. Inne osoby czuly sie po niej zle. Na forum jest zakladka na temat poszczegolnych lekow. Najczesciej znajdziesz opinie osob ktore zle znosily kuracje. Taka specyfika internetu zawsze wiecej pisze sie negatywnych opinii. Jak widzisz to nie tak prosto znalesc swoj lek/zestaw. Ja od poczatku odpuscilem sobie, czytanie kto co bierze i komu co pomaga lub nie. Ok, udalo mi sie wstrzelic w leki od razu. Podsumowujac porozmawiaj o tym z lekarzem, moze uzna sugestie za sluszne. Ale najlepiej dokladnie informuj o swoim samopoczuciu. Ja uslyszalem ze sen jest dobrym miernikiem. Pierwszy sie psuje przed innymi objawami ale i jego uregulowanie jest tez sygnalem rozpoczynajacej sie poprawy.
  25. maargooo Mam bardzo podobne spostrzezenia :) dariusz1990 Nie boj sie litu. Refundowany - zero zlotych :) 100% platnosci jakies pare zlotych (+oczywiscie badania krwi na poczatku co tydz, pozniej co miesiac a pozniej nawet kilka miesiecy lub rzadziej) Poczytaj moje wpisy na temat litu. Wszyscy jak ja, ktorzy dobrze go toleruja, tzw. idealni litozercy bardzo sobie lit chwala. Ale wczesniej posluchaj Barsinistera. Nawet przy dobrze dobranych lekach potrzeba kilku miesiecy na w miare przywoita stabilizacje a nawet dluzej. Kwetiapina jest OK Ostatnio doszedlem do pewnych spostrzen a poniewaz lubie uogolniac do pewnej teorii Oczywiscie, upraszczajac wazne jest aby w hipomanii starac sie o jak najwieksza kontrole i chronic sie przed wyskokami. Podobnie w depresji mozna starac sie nie pograzac glebiej i glebiej. Mysle jednak, ze najwazniejsze sa te okresy pomiedzy. I nie mowie tu o dlugiej remisji ale o dosyc czestych ale niewielkich oscylacjach nastroju. Mam poczucie, ze czasami na przestrzeni kilku godzin, jednego dnia rozgrywa sie cala batalia o to czy polecimy czy zlecimy czy utrzymamy sie w rownowadze. Pozniej to juz tylko walka z konsekwencjami hipo i depresji - musztarda po obiedzie :/ Czy macie tez takie poczucie bycia na granicy. Pewnej pewnosci, ze o to sie zbliza zmiana, ze znowu, ze kolejny raz trzeba powalczyc i ze kolejny raz mozna przegrac. Szczegolnie jest to widoczne oczywiscie przy obnizaniu nastroju. Wtedy chyba za wszelka cene trzeba sie zmobilizowac i szukac sposobow. Zadbac aby nic co w normalnej sytuacji bylo by neutralne nie przerzucilo nas w ktorys z biegunow.
×