Skocz do zawartości
Nerwica.com

Widmo

Użytkownik
  • Postów

    682
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Widmo

  1. Ghandi, "Kurczę jak ja bym chciała być tylko na samym antydepie, jak kiedyś...." "W depresji było to proste, ponieważ jak było źle, brało się antyd. i po jakimś czasie znowu wszystko juz było "kolorowe" a nie "czarno-białe" i była zachowana pewna proporcja." Ghandi najprawdopodobniej Ty odpoczatku mialas chad a nie depresje czyli CHAJ. Typowa sciezka wielu chadowcow u ktorych zle sie stawia diagnoze jako chaj i u ktorych hipomania nie objawia sie dramatycznymi wydarzeniami w zyciu. "A tak swoją drogą, czy hipomania może też mieć miejsce, w przypadku kiedy zażywamy stabilizator? (u mnie lit), czy po prostu to wina wenly, która może za bardzo nakręca?" Moze byc roznie ale trzeba sie pogodzic z tym, ze nawet na stabilizatorze beda wahania. Najczesciej o wiele mniejsze niz bez stablizatora ale jednak. Nie ma tez gwarancji, gwaltownego zalamania zdrowia. Stad wazna jest psychoedukacja i odpowiedni tryb zycia. W wakacje mimo, ze bylem juz ustabilizowany zafundowalem sobie (alkohol itd.) dosyc spory wyskok w hipomanie. "Ta choroba jest naprawdę bardzo złożona i skomplikowana jednak...." Dokladnie wiec trzeba dac szanse i czas sobie i lekarzom. "A teraz trzeba uważać,żeby ta szala się nie przechyliła znowu w drugą stronę...., tylko jak nad tym zapanować?" Leki leki leki i praca praca praca nad soba w celu dostrzegania niepokojacych objawow, szybkiego reagowania. Do tego jak najbardziej higieniczny tryb zycia. Ale czesto i to nie pomaga :/ Chad jest dziedziczony, pisze o tym wszedzie. Ja tez mam podejrzenia w dalszej rodzinie
  2. maargooo Dokladnie to mam zdiagnozowane spektrum chad. Dopiero od niedawna wyodrebnione jako cos nie mieszczace sie w dotychaczasowej klasyfikacji. Diagnoza 10 miesiecy temu (tez sam poszedlem, kiedy przytloczyly mnie mysli samobojcze). Moje hipomanie sa w miare bezpieczne (bezpieczne tzn. ze wywijam na tyle, ze nie ponosze konsekwencji-raczej tylko moja psycha jest poobijana), przewazaja subdepresje. Obecnie na licie nazwijmy to w niedoskonalej remisji-chyba bo tak ciezko ocenic swoj stan. Ale pomimo wszystko niebo a ziemia do tego co bylo rok temu. Ghandi bardzo dobrze pisze. Ale nie dosc, ze zdrowi nas nie rozumieja to jeszcze kazdy nasz przypadek jest inny co widac na tym forum. -- 16 paź 2012, 14:02 -- Jest to bardzo ciekawy temat. Ja na poczatku tez sie naczytalem, ze leki do konca zycia. I kiedy moj lekarz powiedzial, ze po pierwszym epizodzie a nawet drugim po jakims czasie probuje sie odstawic leki to nie wierzylem. Gdyby nie wyjazd za granice w najblizszym czasie i duzy stres z tym zwiazany pewnie juz bym mial odstawiony stabilizator. Ale uzgodnilem dalsze jego przyjmowanie (nawet sam rownolegle wyszedlem z taka propozycja). Ze strachu, wygody, bezpieczenstwa? Co do psychoterapii to nie raz zachwalalem ksiazki Basco-Ramirez. Pomimo, ze lit mnie dobrze stabilizuje to widze, ze moj tryb zycia bardzo mocno wplywa na gorki i dolki. Jakies sposoby tez juz chyba wypracowalem skuteczne w kontrolowaniu poczatkowych etapow zmiany faz. I warto wiedziec banalna prawde. Samemu odstawic leki to nie to samo co z lekarzem
  3. Witaj maargooo :) Tak to jest, ze i tutaj duzo osob zniknelo. A dobrze byloby wiedziec jak u nich postepuje leczenie. Pozytywne informacje byly by tez wazne dla nowych. Dla mnie na poczatku ten watek byl cholernie depresyjny i odbierajacy nadzieje. Jesli dotykala Cie tylko hipomania to przynajmniej nie namieszasz a na pewno bedziesz swiadoma stanu. Tylko czy tak latwo z niego zrezygnujesz? :) Jesli masz stale wizyty a do tego staly kontakt z lekarzem, chocby mailowy to da sie wyczuc ten moment kiedy trzeba udac sie po pomoc. Szybkie chudniecie, nie jedzenie? wskazywac moze tez na zwiekszenie napedu ale moze byc i tak ze poprzednie leki zatrzymywaly wode w organizmie. Tak szybko nie da sie zrzucic samej tkanki tluszczowej. Podsumowujac ciesze sie, ze idzie w dobra strone. Wynik pobytu w Niemczech?
  4. Mialem na mysli cos bardziej ulotnego. Nie tyle, ze zylismy caly czas w hipo. U mnie na przyklad przewazaly stany subdepresyjne (paradoksalnie nawet owocne). Chodzi raczej o to, ze nasza wizja jak wyglada szczescie, jakie temu towarzysza odczucia jest wynaturzona :) Cos w tym tonie Dla mnie rozlany lek to albo wynik jakiegos zaburzenia (wtedy psychoterapia) i/lub wynik przebywania w depresji. W moim przypadku lek (fizycznie odczuwalny jako ucisk w klatce piersiowej, w gardle) wyraznie wiazal sie z depresja.
  5. S jak... Szczekoscisc, plec brzydka piekna. Ewidentne hipo :) Kawalek dla Ciebie http://mariomania.wrzuta.pl/audio/2UkoY8ECXAd/maria_peszek_-_wyscigowka Troche sie ostatnio zastanawialem nad doznawaniem przyjemnosci... szczesciem? :) Pozwole sobie na pewna hipoteze. Poczynajac od okresu dojrzewania do momentu pogorszenia stanu psychicznego az w koncu do diagnozy, przez te wszystkie lata chyba zakodowalismy sobie falszywy obraz czym jest dla nas przyjemnosc, szczescie, poczucie spelnienia i zadowolenia. W stanach hipomanii odbieramy swiat tak intensywnie i radosnie, a stany te trwaja tak dlugo, ze staja sie dla nas wzorcem "szczescia" niczym wzorzec metra z Sevres. Jakby tego bylo malo sa one skonfrontowane glownie ze stanami obnizonego nastroju, czasami tylko ze stanem normalnym. Przypomne jeszcze raz. Dzieje sie tak i utrwala w glowie w okresie zycia, kiedy nadal funkcjonujemy poprawnie (czesto lepiej i wiecej niz otoczenie) i kiedy nawet do glowy nam nie przychodzi mysl o chad. I wlasnie z tak uksztaktowna osobowiscia, charakterem, wiedza o sobie nagle konfrontujemy sie z choroba, ktora nagle lub stopniowo lamie nasze zycie i w koncu pojawia sie diagnoza. W pierwszym etapie wydaje sie, ze lekarstwa nam pomoga tak jak antybiotyk na zapalenie pluc. I czesto w duzym stopniu one pomagaja ale nie moga juz nas cofnac do nas samych z przed 10-15 lat. Bo tak na prawde to chcemy wrocic do siebie z okresu na dlugo, dlugo przed choroba. Druga sprawa to wydaje nam sie, ze chad jest tym zlem, ktore nie pozwala nam byc szczesliwych. Ze jak wyleczymy sie (a w zasadzie zaleczymy chad) to automatycznie splynie na nas to cale "szczescie" jakoby przynalezne kazdemu czlowiekowi. Tylko, ze jakie mamy podstawy sadzic, ze wszyscy na swiecie sa i musza byc szczesliwi? W zasadzie dopiero od kilkudzisieciu lat przyszlo to do nas chyba z USA. "Nakaz" ciaglego dzialania, bycia szczesliwym, parcia do przodu. Takie w zasadzie Prozac'owe szczescie. A jak pisalem wczesniej my to mamy w zasadzie zaimplementowane juz w glowie. Mamy ten hipomaniakalny wzorzec szczescia. Falszywie dla nas prawdziwy. Dla reszty niewyobrazalny i nigdy nieosiagalny. Moze pod wplywem narkotykow. Dlatego tez sadze, ze blednie postrzegamy, ze nasze (nie)szczescie jest zwiazane wylacznie z chad. Ale oprocz chadu jest tez bardzo duzo komponentow (charakter, otoczenie, wychowanie itd. ale i przypadek), ktore maja wplyw na to jakie bedziemy czerpali zadowolenie z zycia. Oczywiscie nie zapominam, ze chad nawet w fazie remisji mocno uposledza nasze funkcjonowanie. Ale nie moze byc jedyna przyczyna warunkujaca o naszym powodzeniu w zyciu. Moze to przewrotne i smutne ale jest wiele ludzi nieszczesliwych, ktorzy sa zdrowi psychicznie :/ p.s. Niedawno przypomnial mi sie artykul: http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1514992,1,wielkanocna-rozmowa-z-prof-tadeuszem-gadaczem.read ktory sklonil mnie do powyzszego wpisu
  6. S jak... i sens Cos w tym moze byc. Szczegolnie przy diagnozie spektrum. Jakby chad byl u wszystkich taki sam to by nie bylo problemow z diagnoza. Np. 20 tys rozpuszczone, trzy zdrady = chad Proste :) S jak... a moze wlasnie Twoje 0 Twoj stan normalny to nie jest zalekniona dziewczynka? Przeciez czlowiek caly czas sie zmienia. Moze takie lekkie nakrecenie dla Ciebie wlasnie jest normalne? Ja w zasadzie tez caly czas poszukuje co to znaczy dla mnie stan normalny. Pewnie nigdy nie znajde ale na pewno stanem normalny nie moze wiazac sie z lekami. Z lekami wiaze sie depresja. Czyli moze jest jeszcze cos u Ciebie pomiedzy. Jakis stan ktory trzeba znalesc i ktorego Ci zycze. Po 10 miesiacach od diagnozy caly czas sie ucze i czasami wydaje mi sie, ze dany dzien bedzie podkrecony a jest normalnie. Innym razem jest na odwrot. Juz sama obserwacja siebie i fakt z czym sie na doczynienia czyli z chad, daje duzo. Ostatnio np. jak jestem podkrecony to "gryze sie regularnie w jezyk". Czasami nie wytrzymuje chociaz wiem ze to co powiem kogos obrazi lub z szokuje. I tak sie dzieje. Kiedys nawet by mi to do glowy nie przyszlo zeby byl jakis sens takiej "kontroli". Zawsze myslalem, ze to otwartosc, szczerosc z ktorej czasami wynikaja takie smaczki w dyskusji. I raczej nie jest to kontrola ale jakas samoswiadomosc. Jedno tez wiem. Leki to podstawa ale bez pracy nad soba sie nie obejdzie. Na tym chyba polega przerobienie chad - chyba trzeba dojrzec/dorosnac na nowo :)
  7. Zgadzam się całkowicie !!! Trwający kilka dni marazm, stagnacja, brak sztucznie wywołanego pędu i obowiązków na granicy wytrzymałości ZAWSZE kończy się u mnie cięzką depresją, w czasie ktorej rumieńców nabierają myśli samobójcze. Na szczęście stres, wywołana pod byle pretekstem awantura, wielki konflikt z otoczeniem , nadmiar zobowiązań i...........seksowne Kobiety potrafią mnie przywrócić do świata żywych w kilka dni... Ha, tylko, ze caly cymes polega na tym zeby nie wychodzic z depresji poprzez hipomanie. A do tego zycie przyziemne w remisji takie nudne. Tak nudne, ze dolujace wlasnie. A jak nudne i dolujace to chadowiec lubi sie podkrecic. A jak sie podkreci to trzeba zaplacic juz prawdziwym dolkiem. Mnie lekarz powiedzial wprost. Jak sie waha to znaczy, ze nadal cos nie tak i trzeba zmieniac leki. Ma byc stabilnie i juz. A stabilnie to szaro nudno ale podobno bezpiecznie. I mam wlasnie tak teraz, ze zrobilbym cos glupiego, zaszalal bo tesknie za tym. I troche nawet zal, ze mi mozg i dusze zastabilizowalo :) Jak zyc ??? Jak zyc tak aby trzymac sie na tej cienkiej linii numer zero :)
  8. Widze, ze mamy jesienny wysyp i wszyscy siedza na oddzialach. S jak... A co sie stalo, ze tam wyladowalas? Za mocno sie nakrecilas eksperymentami? Trzymaj sie tam cieplo!!! U mnie spokojnie z lekkimi wyskokami w gore ale zgodnie z moim rozkladem chad, pod koniec tygodnia a jak sie uda to dopiero pod koniec nastepnego oczekiwane sa znizki :) Rzucilem okiem na program Optymism, fajne to to ale nie wiem czy bede mial cierpliwosc systematycznie gromadzic dane. A przydaloby sie potwierdzic wlasne odczucia. W ostatni weekend kolejny raz sprawdzilem swoja glowe czyli jak kilkoma wieczornymi drinkami + 3-4 godzinnym snem wprowadzic sie nastepnego dnia w podwyzszony nastroj. Z drugiej strony bieguna tez potwierdzilem, ze brak ludzi i bodzcow (czasami tak sie sklada, ze jakos trudno wypelnic mi czas a znajomi akurat poza zasiegiem) to dla mnie rownia pochyla po ktorej bardzo latwo staczam sie w strone depresji.
  9. Ghandi Zazdroszcze szpitala a to dlatego, ze zapewne zostaniesz poddana wnikliwej obserwacji. Przy wprowadzeniu tak szerokiego pojecia jak spektrum chad z jednej strony okazuje sie ze mozna famakologicznie pomoc sporej grupie dawniej nie mieszczacych sie w kategoriach chad typu I i II itd ale z drugiej strony latwo o zbyt szybka diagnoze. A wydaje sie tez, ze ile osob tyle przypadkow (rozna sila i dlugosc poszczegolnych epizodow) a wiec tyle sposobow leczenia. Co do uzywek sprawa jest prosta. Wszystko co dziala na mozg musi miec jakis wplyw-szczegolnie na mozg chadowca ktory nie funkcjonuje normalnie. Alkohol w trakcie i w krotkim okresie dziala manikalnie ale pozniej depresyjnie. Jest to typowe nawet dla zdrowych ludzi. Marihuana juz w trakcie zazycia moze wywolac rozne stany. Po depresyjnie. Jak pisalem wazna jest ilosc substancji. Jak pisze Intel 2-3 piwa (dla faceta ktory potrafil wypic wiecej) raczej nie zaszkodza. Lekka marihuana w malej ilosci tez moze podzialac wylacznie na apetyty i rozluznienie. Ale pamietajcie, ze kazda ilosc dla nas to duze ryzyko. Zreszta po 2-3 piwach moze sie skonczyc na wiekszej ilosci. Wazne tez jest w jakim stanie uzywamy. W remisji chyba bezpieczniej ale w momencie przechylania sie biegonow juz z duzym ryzykiem. Zgadzam sie z S jak.. ze jest duzo stymulantow ktore potrafia wywolac hipomanie. Zblizajace sie wakacje, ekscytujacy ludzie wydarzenia, pogoda, brak snu itd. Seks o tak :) Rzadko kiedy zasypiam po nim od razu, kiedy partnerka juz zasnela "wykonczona" Jest to chyba regula ze chadowcy maja okresy kiedy sa wulkanami namietnosci zas w depresji psychicznymi impotentami:/
  10. No wlasnie o to chodzi, ze cos minelo ale cos nadal trwa i cos sie pojawia :) Nie wartościuje, lepsze czy gorsze. To byl taki bardziej zart ze mnie :) Zastanawiam sie czy szybciej bede siwy niz lysy Ale nie mialem na mysli ani wieku ani urody itp. itd. tylko podejscie do wlasnej osoby, glownie do choroby. Mozna kopac w sciane, krzyczec ale nic nie zmieni tego kim jestesmy. A dokladniej pewnych cech i wlasnosci naszego ciala. A szczegolnie tej wlasnosci jaka mamy czyli chad. A z tego faktu wynikaja pewne ograniczenia i konsekwencje. Jak z faktu chorowania np. na cukrzyce, silna alergie/astme, nie posiadania konczyny... Sens tez mnie wiele rzeczy boli i tez mi szkoda pewnych cech siebie sprzed lat. Jeszcze sie ludze, ze moge posiedziec dlugo przy piwie, ze moge cos zrobic na ostatnia chwile i nie skonczy sie to nerwowka taka, ze mnie pozniej rozwali. Mysle tez, ze chad mnie nie zatrzyma na sciezce rowoju zawodowego. Nie wiem tez, czy uda mi sie zalozyc rodzine. No boli mnie to i wk...a!!! Ale co mam zrobic? Z drugiej strony chyba leki na mnie dzialaja dzieki czemu ciesze sie z pewnych pozytywnych cech ktorych dlugo dlugo nie mialem. I szukam jakiegos trzeciego wyjscia aby to moj zywot nie byl taki zly. -- 24 wrz 2012, 20:30 -- Mnie sie wydaje, ze z czasem nadal bedziemy sie kontrolowac ale w sposob bardziej nieswiadomy i nieobciazajacy. Cos w stylu zdrowego nawyku? A probowaliscie podpytac wtajemniczonych znajomych czy duza dostrzegaja roznice w waszym zachowaniu przed i po? Oczywiscie nie w przypadkach kiedy znajdujemy sie w ostrych fazach. Ale czy kiedy jestesmy w okolicy remisji nadal widza w nas "wariatow"?
  11. Tak, jestesmy przewrazliwieni. Ale i porazki i sukcesy napedzaja w nas zdecydowanie mocniej depresyjne i maniakalne stany. Dluzsze i czesto bez przyczyny. Do tego mamy zaburzony oglad swiata np. widzenie czarobiale, katastroficzne widzenie rzeczywistosci, idealizacja itd. Swietnie jest to opisane w ksiazkach Basco Ramirez. Stad tak trudno odroznic nam stan normalny od chorobowego. Jesli byl to normalny dla Ciebie stan a wielu jest ludzi ktorzy naturalnie maja duzo energii to OK. Ale jezeli taki stan prowadzi do klopotow to jest problem. Moze to juz po prostu minelo? Moze trzeba sie pogodzic, ze do pewnych czasow juz sie nie da wrocic? Wlosow mniej i energii a zmarszczek wiecej a swiat dostarcza nowych i nowych problemow. Moze bez akceptacji choroby i ograniczen nie da sie utrzymac stanu dlugich remisji? Mnie chyba udalo sie pozbyc dlugasnych podstepnych subdepresji o ktorych istnieniu nie wiedzialem i ktore dopiero teraz dostrzegam w przeszlosci. Uswiadomilem sobie, ze myslalem o nich ze to moj stan normalny. Pod tym wzgledem latwiej bo lat, kiedy byly okresy pelne energii juz nie pamietam w zasadzie. I jak pisalem nie byly one zawsze tworcze. Za to ostatnie gorki byly mile i moze??? pozwolily mi wrocic do zywych (daly mi sile zmierzyc sie i poznac z chad) ale przyprawione byly rozedrganiem, roztrzesieniem i kilkoma glupimi wyskokami. Zauwazylem tez ciekawa rzecz, moje relacje uczuciowe nie sa juz takie kolorowe a z drugiej strony czarne ale zdecydowanie wole je od skrajnosci w moim dotychczasowych zyciu.
  12. S jak... Doskonale Ciebie rozumiem. Nie raz pisalem, ze w zasadzie wszystko co osiagnalem bylo robione z pasja. Zauwazylem tez, ze nawet w "poprawnym nastroju" nie zawsze wypelniam swoje obowiazki. Swiadczy to jednak o pewnym komponencie zwiazanym z cechami charakteru. Wydawalo mi sie, ze jak sie ustabilizuje jako tak to w pracy pojdzie wszytsko jak po masle. Ale tak do konca nie jest. A moze po prostu jeszcze tej rownowagi nie ma lub tez nie jest mi ona przypisana? (Teraz sobie przypomialem, ze nawet w szkole podstawowej robilem wszystko na wczoraj i nawet tymsie szczycilem jaki to jestem sprytny :) ) Tak czy siak jesli moge sobie na to pozwolic zalecalbym jednak duza ostroznosc. Moze nie warto prowadzic tak ryzykownej gry tym bardziej, ze kazdy chadowiec w zasadzie zdaje sobie tak na prawde sprawe z konsekwencji. Sadze tez, ze kluczowy dla chadowca jest stabilizator (kombinacja) zas antydepresanty i leki przeciwpsychotyczne w ramach doraznych wahan nastroju.
  13. S jak... to tylko moja subiektywna ocena ale czy Ty przypadkiem coraz bardziej nie nakrecasz sie na gorke? Takie zmiany nastroju nawet jesli gorki znacznie rekompensuja dolki sa niedobre i wskazuja, ze cos trzeba poprawic w lekach. Moze warto skontaktowac sie z lekarzem? A z ciekawostek to ja srednio co tydz, dwa (14-16 dni) mam a w zasadzie ostatnie miesiace mialem obnizony nastroj. Ok 2-4 dni. Ten tydz lub dwa to w zaleznosci od okolicznosci pozytywny nastroj + w miare zdrowe podkrecenie.
  14. Ostatnio przypomniala mi sie jedna ciekawa sprawa. Uwazam, ze alkohol podobnie jak ziolo mimo wiadomego swojego dzialania sa chyba w stanie wyindukowac ale i wzmocnic zarowno stany obnizonego jak i podwyzszonego nastroju. W skrocie pijac na dola lapiesz go wiekszego. Duzo chyba tez zalezy od czestosci i dawki. Mnie kiedys glownie alkohol obnizal nastroj ale i bylem wiekszosc czasu w lekiej subdepresji. Moze nie upijanie sie na smutno ale kontemplacyjnie :) Ostatnio zas zauwazylem, ze "pieknie":/ moze wystrzelic w gore. Alkohol, malo snu w nocy, ekscytujace wydarzenia = lecimy na gore ale tak z meczacym nerwem. Niedawno zdazylo sie, ze nawet typowe dawki benzo nie byly mnie wstanie nastepnej nocy polozyc do lozka. Nastepnej tez. Kurcze najlepiej bylo by nie pic :/ Bylem na antydepie i Ketrelu teraz tylko na licie-pozornie glownym winowajcy. I powiem, ze trzesawka stopniowo mi ustapowala i sadze, ze nigdy nie byla ona nigdy zwiazana z litem (podobnie mowil lekarz) tylko z moim rozwalonym ukladem nerwowym. Podobnie bylo z uciskami w klatce, fobia spoleczna, zaciskaniem zebow itp. Wszystko to (odpukac) jest juz prawie jak zly sen. To moze dobrze, ze ja w podobnym stanie czuje sie tak dobrze i wierze, ze wszytsko wyjdzie, ze robote odkladam i odkladam. Bo po co sie spieszyc skoro to takie szybkie do zrobienia i latwe :) W depresji zas nie mam polotu wiec jestem leniem Chociaz udalo mi sie rozwiazac kilka problemow z kategorii potrzebne genialne odkrycie. I zawsze musiala za tym isc pasja i nowosc. A co do pisania na forum to potrafilem ciagnac dlugasne dyskusje ktorymi zylem i nakrecalem sie przez kilka dni. Oczywiscie zawalalem robote :/
  15. Tutaj jest sporo ale praktycznej wiedzy w roznych zakladkach http://online.synapsis.pl/Choroba-afektywna-dwubiegunowa-ChAD-podstawowe-informacje/ w linku jest i krotko o etiologii chad. Krotko i prosto. Na tej liscie znajdziesz ciekawe pozycje. http://psychotekst.com/artykuly.php?nr=246 Na poprzednich stronach tez wrzucalismy troche ciekawych odnosnikow. Mnie za to wlasnie brakuje konkretnej naukowej wiedzy ale postanowilem sobie, ze przynajmniej na razie nie bede sie przez nia przedzieral. Bardziej zalezy mi teraz na poprawieniu komfortu zycia przez jakies proste narzedzia stad polecam ksiazki Ramirez-Basco. Problem polega tez na tym, ze sama wiedza naukowa dot. chad jest zbyt mala aby odpowiedziec na wiele pytan. Skoro nawet do konca nie wiadomo jaki jest mechanizm dzialania niektorych psychotropow czy tez podstawowego litu?
  16. Moge sie mylic i nie dam sobie za to reki uciac ale niestety czytajac Twoje wpisy mozna odniesc takie wrazenie :/ Wydaje mi sie tez, ze sam nie jestes pogodzony z diagnoza i/lub z potrzeba przyjmowania lekow. Badania = badanie naukowe, ktore nie stanowia (na razie?) instrumentu diagnozy. Czy lekarz stwierdzajacy grype wykonuje badania obecnosci wirusa grypy we krwi? Zgodze sie jednak, ze w przypadku tak specyficznych chorob jak psychiczne medycyna jest daleko w tyle w stosunku do innych dziedzin medycyny. I, ze lekarze moga postawic pochopna diagnoze. (Chociaz problem z CHAD jest chyba odwrotny, gdzie diagnioze stawia sie srednio 10 lat od zachorowania i czesto diagnozuje sie na poczatku i blednie depresje, wpedzajac antydepresantami w manie ) Spojrz na historie leczenia CHAD i kiedy wprowadzono lit, leki przeciwpadaczkowe, antydepresanty. Spojrz na spoleczne umiejscowienie chorob psychicznych. Spoleczenstwo zyje rakami, zawalami, cholesterolami itp. Niedawno przeczytalem ksiazke amerykańskiej psycholog Kay Jamison "Niespokojny umysł" i uswiadomilem sobie jak jeszcze calkiem niedawno malo wiedziano o CHAD. Dobitnym przykladem jest JOSE 2, ktory jak sam pisze przez wiekszosc zycia zmagal sie z "tym czyms" sam
  17. Niestety w przypadku depresji a pewnie i ludzi w depresji z CHAD na spora grupe nie wszystkie leki dzialaja. Czesto jest to szukanie po omacku. Jak sie wczytasz w nasze wpisy to od razu widac, ze nawet na trafionych lekach nie jest latwo. Ale z tego co piszesz fajne jest to, ze caly czas chcesz sie mierzyc z problemem. Ja mimo, ze nie mialem ostrych stanow to taka solidna poprawa nastapila po pol roku. Biore 2x500=1000 mg ale stezenie we krwi mam ok. 0.42-0.45 mmol. Mam po prostu bardzo wydolne nerki. Dla mnie jest to dawka podtrzymujaca typowa dla remisji. W poniedzialek mam kolejne oznaczenie i pewnie bedzie to samo. Jak sie czuje? Poza poczatkowym wkreceniem gdzie trzeslem sie jak galareta i schiza, ze wypadaly mi wlosy to w zasadzie chyba nie mam objawow ubocznych. Nawet lubie lykac te tablety - te duze gorzkie gowno Fajnie miec dobry kontakt z lekarzem wiec jesli to mozliwe przedyskutuj z nim wszytskie Twoje watpliwosci. Niestety chyba psychiatria nadal jest bardziej sztuka lekarska niz w pelni nauka scisla.
  18. Ghandi Witaj :) Dokladnie tak jak napisane powyzej. Poszukaj pomocy u innego lekarza. Ja chyba mialem to szczescie, ze trafilem od razu. Mnie lit pomaga. Jesli potwierdzi sie CHAD jest bardzo duza szansa, ze inne leki pomoga Tobie.
  19. To prawda ale nie do konca :) Sa liczne badania (fMRI i PET) jak i genetyczne gdzie osoby z chad "roznia sie" od tych zdrowych. Na marginesie dodam, ze czasami noz mi sie w kieszeni otwiera kiedy slysze od osob wiedzacych o mojej przypadlosci pytania typu: -moze to chandra, a moze lekarz sie pomylil, moze sobie tylko wmawiasz itd. K...a (przepraszam) ale dzieki litowi czuje sie najlepiej i najbardziej soba od wielu wielu lat! A dzieki swiadomosci co mi jest moje zycie znalazlo sie w koncu w odpowiednich ramach. Jestem do tego stopnia usatysfakcjonowany, ze przed czekajacym mnie wyjazdem za granice kraju zrezygnuje chyba z proby odstawienia litu (w porozumieniu z lekarzem ktory ta probe zasugerowal). A co moja powiedziec ludzie ktorych obiawy sa o wiele silniejsze? p.s. gdzies przeczytalem fajny tekst dla tych co mowia: przestan brac leki, moze nie jestes chory. czy osoby ktore naklaniaja do odrzucenia diagnozy i zaprzestania farmakologi wezma pozniej na siebie odpowiedzialnosc za skuteczna probe s...?
  20. Problem jest kiedy te uczucia dotycza naszych partnerow. Nieidealnych, nie zawsze interesujacych. Ani "bialych/jasnych" ani "ciemnych/czarnych" a w zasadzie takich jak 7 mld ludzi szarych i zwyklych Ale chyba takiego autorytetu w kategorii przecietnosci. Mistrzow szarosci zycia :) Dla mnie niestety kiedys dolujacy ale teraz juz mniej. Kiedys dolawala mnie ta burza uczuc, trudnych wyborow itp. Intelekt szarpal sie ze zwierzeca natura :) Teraz z chad z przymrozeniem oka patrze na potencjalne dylematy moralne. Chyba latwiej sie rozgrzeszyc ale i latwiej nie dopuscic do wybrykow i sie opanowac. Hmmm mnie w hipo jakos nigdy nie opuszczaly hamulce. Jak sie na cos decydowalem to po dlugiej walce sam z soba przed w trakcie i po. Moze dlatego pozniej bylo obnizenie nastroju. Zawsze bylo to odbierane jako wada charakteru i slabosc. Teraz sie nie winie ale bron Boze nie chcialbym sie nigdy usprawiedliwiac chadem.
  21. Mnie osobiście takie wybryki wystarczą by się bronić przed hipo. Ale to może różnica w moralności damskiej i męskiej. Skok w bok u faceta jest ogólnie przyjętą normą i ma społeczne przyzwolenie. Co innego skok w bok kobiety. Moze i ma ale wyrzuty sumienia sa chyba takie same. Z drugiej strony etykieta rogacza bardziej tez chyba boli faceta. Przed diagnoza zawsze sie dziwilem jak to jest, ze moje "podboje milosne" nastepowaly falami. Teraz juz wiem, ze dzialalem w hipo. Czasami zastanawiam sie jak "slepi" sa normalni ludzie, ze kiedy jestesmy w hipo dostrzegaja w nas cudowne kolorowe ptaki. Straszne jest, ze kiedy jestesmy w hipo poznane osoby wydaja sie cudowne a w depresji staja sie pospolite a nawet okropne. W hipo mozna byc pieknie zauroczonym (zreszta zakochanie z pkt biochemii to tez nienormalny stan i trwa tylko jakis okres) ale i w hipo poszukiwac coraz to nowych podniet. W depresji zas partnerka z jednej strony moze byc odpychajaca a z drugiej jedyna osoba ktora zrozumie i pocieszy. Chyba wiec jest tak jak pisalismy, ze potrzebujemy wiazac sie z nielada szczwana i madra sztuka A jesli chodzi o te wszystkie wyczyniane glupoty to dla mnie sam fakt bycia na granicy, nawet czesto nie przekraczania granic moralnosci byl strasznie krecacy ale i stresujacy a w ostatecznie dolujacy. Mysle nawet, ze zlamanie zasad moralnych i przejscie z nimi do porzadku dziennego bylo by pozniej mniej dolujace. I ta ciagla niewiadoma, ktore uczucia sa prawdziwe i jaka naprawde jest rzeczywistosc. A takze jaka jest wlasciwa temperatura uczuc:/ Wlasnie chyba tutaj jest wspolny mianownik np. z podejsciem do pracy. Jestesmy moze zbyt perfekcyjni i zbyt idealistyczni i kiedy mozg plata nam figla nasz caly konstrukt osobowowosci ulega dezintegracji. Konczy to sie depresja:/ Na koniec jeszcze jedna rzecz do dyskusji nawiazujaca do powyzszego. Mam wrazenie, ze kiedy wlasnie jestem w stanie stabilnym (prawie bo sa wahania) w zasadzie stac mnie moze byc na zachowania bardziej niemoralne i wyrachowane. Mniej idealistycznie rozpatruje siebie i swoje zycie. Moze nie jest to wylaczenie uczuc ale znieczulenie...lekkie "schamienie". I kiedy obserwuje otoczenie to wlasnie dostrzegam, ze ono takie wlasnie jest. Ze moze np. nie zdradza czesciej ale raczej z mniejszymi wyrzutami...?
  22. JOSE 2 Bardzo dobrze to opisales. Dodam, ze bezsenoscia leczy sie depresje na oddzialach psychiatrycznych. Zgadzam sie, ze brak aktywnosci jest zabojczy wiec dopoki jeszcze mamy resztki energii nalezy cos robic nawet jesli sa to rzeczy ktore nie sa obowiazkami i powinnosciami. Najgorsze co moze byc to dolowanie sie i obwinianie nie wypelnianiem obowiazkow przy rownoczesnym zaniedbaniu czynnosci, ktore sa przyjemne. A wysilek fizyczny np. caly dzien spedzony na wedrowce itp. na lonie przyrody cholernie dobrze stabilizuje umysl. Chociaz zauwazylem, ze zbyt intensywny wysilek i zalew endorfin moze niebezpiecznie pobudzic ale dzien dwa pozniej zdolowac
  23. Jest to wszytsko depresyjne i w depresji czesto nie do udzwigniecia. Ale czy z drugiej strony takie zaczepienie nie potrafi nas jakos trzymac? Czy pojscie na rente podobnie jak z niepelnosprawnymi ruchowo nie powoduje czasami wiecej zlego? Czy przypadkiem na zachodzie podobnie jak niepelnosprawnym ruchowo nie umozliwia sie ochrony i ludzkiej pracy? W tym sensie po blednym kole ktore sprowadza na samo dno w identyczny sposob chyba sie wspina w gore. Z powrotem podejmujac te wszystkie czynosci wokol siebie ktorymi zyje wiekszosc. Od pojscia na spotkanie z koleznaka/kolega na kawe czy nawet piwo. Uzupelnienie garderoby na zakupach. Jakies w miare sil drobne porzadki itd. itp. Jak wspomne ostatnie miesiace to wlasnie powoli, powoli tego wszytskiego sie na nowo uczylem. Sens Oczywiscie, ze to dziala dopiero, kiedy jest w miare ok. Ale z drugiej strony nigdy nie bedzie "w miare ok" wiec zawsze jest czas aby zrobic dwa kroki w przod (a pozniej jeden w tyl :) ) Supelmenty, ziola... Uwazam, ze mozna to sobie wsadzic gdzies. Jak ktos mi cos takiego sugeruje niech pokaze wpierw solidna prace naukowa na ten temat. Ale jedna uwaga o ktorej pisalem. Dziurawiec a dokladnie wyciag alkoholowy z niego. Potwierdzone naukowo dzialanie w sredniej depresji porownywalne z Prozac'kiem. Mnie dziurawiec tez chyba wybil w hipomanie? stan mieszany po 2 tyg stosowania. A jesli chodzi o TO ziolo to jest udowodnione naukowo, ze wywoluje zmiany w nastroju (w trakcie i po paleniu) jak i trwale zmiany psychice. Nawet sporadyczne palenie moze wywolywac lekkie psychozy. Zreszta wszystko co dotyczy alkoholu mozna odniesc do zielska. Prosta zaleznosc: czesciej i wiecej = bardziej ryzykownie. Ja np. zauwazam, ze po dluzszym okresie bez alkoholu czuje sie zdecydowanie stabilniej. Po ziole juz pod koniec wieczoru zaczynalem lapac lekkie stany depresyjne. Teraz juz wiem, ze nie musze sie nimi przejmowac bo to nie realistyczny odbior rzeczywstosci tylko wyindukowany depresyjny nastroj. Ale podsumowujac zdecydowanie uwazam, ze uzywki sa dla nas nie wskazane!!! Kazdy sobie pewnie kalkuluje ryzyko (lekarz mi powiedzial, ze nie truje na temat uzywek pacjetom bo i tak ostre zakazy nic nie daja) ale jest to juz jednak spacer po linie.
  24. Poza dobrze dobranym stabilizatorem wydaje mi sie, ze kluczowe jest aby w odpowiednim momencie zastosowac depresant a szczegolnie wazne zeby w odpowiednim z niego zejsc. W moim przypadku z sertraliny zszedlem po 2-3 miesiacach zostajac na licie i Ketrelu. A i tak na wlasne zyczenie wymoglem dluzsze o kilka tygodni stosowanie antydepresanta z uwagi na spodziewane zle wydarzenia ktore mogly (i potoczyly sie) nie po mojej mysli. Stad chyba przeciagnalem nastroj pod lekka hipomanie. S jak... Z tym zabieraniem sie za robote i osiagnieciami przed/z choroba/diagnoza u mnie jest dokladnie tak samo. Podziwiam tych ktorzy potrafia sie mobilizowac w pracy. Mam to szczescie (albo pecha), ze moge pracowac zrywami ale zawsze marzylem o tym zeby byc systematyczny. A wszelkie nieudane proby prowadzily do obnizenia nastroju. Teraz staram sie znalesc lepszy sposob na pracowitosc ale i sobie poblazam. Najgorsze bylo w tym wszystkim, ze ani nie pracowalem ani tez nie martnotrawilem czasu na ogolnie pojeta zabawe. Teraz zalozylem sobie, ze przynajmniej kiedy juz nic nie zrobie to reszte dnia przeznacze na podbudowanie wiezi spolecznych itp. W ogole czas od diagnozy i poczatku przyjmowania lekow uwazam za szczegolnie cenny pod wzgledem powrotu do poprawnych i pozytywnych relacji interpersonalnych. Mam tez nadzieje, ze skoro one (wiezy) podupadly po problemach z dzialalnoscia zawodowa to teraz przyjdzie czas na powolne odbudowanie siebie na polu zawodowym. Pozna jesienia czeka mnie nielada wyzwanie (roczny pobyt zagranica i zwiazane z tym duze perspektywy zawodowe). I mam nadzieje, ze uda mi sie wyjsc na prosta i umocnic do starego dobrego siebie. Boje sie jak cholera, ze moge odjechac ale na jesien mam zamiar opracowac z lekarz procedure szybkiego reagowania i w koncu pojsc do przodu. To moje zdanie, nie potwierdzone naukowo ale wydaje mi sie, ze za wszelka cene po osiagnieciu jako takiej rownowagi nalezy wypelniac sobie zycie tym wszystkim czym zyje wiekszosc. Chyba najlepsza ucieczka jest zajmowanie sie tymi wszytskim glupotami dnia codziennego a szczegolnie nie odmawianie sobie przyjemnosc nawet jesli ma sie poczucie marnotrawienia czasu i pieniedzy. Jeszcze przed diagnoza w jakis sposob utrzymywalo mnie to na powierzchni
  25. Tak wlasnie myslalem. Dzieki za uscislenie :) Robertinhio89 Hehe przyznam, ze podobnie jak Sens tez przelotnie o hipo pomyslalem :) Ale poza iloscia posta wszystko co napisales jest logiczne :) Jesli zagoscisz tutaj dluzej zobaczysz jak latwo zauwazyc zmiane nastrojow po wpisach forumowiczow. ""To jak postrzegam w tej chwili siebie i świat dookoła jest nierealistyczne, to wytwór choroby, której objawy kiedyś miną a gdy już będę w eutymii, to będę się z tego śmiał"" Dokladnie tez tak staram sobie radzic w fazie obnizonego nastroju :) Pisalem wczesniej ze kilka dni przed weekendem bylem w dolku ale pozytywny weekend mnie wyprostowal. Chyba dla mnie kluczem sa odpowiedni ludzie wokol i odpowiednia ilosc bodzcow. Jesli trafia sie cos negatywnego to kompensacja tego czyms przyjemnym. W przypadku duzej ilosci pozytywnych wrazen czujnosc i higieniczne wyciszenie. Ostatnie miesiace zaraz po diagnozie dosyc mocno kilka spraw przepracowalem (poznalem zalozenia terapii poznawczo behawioralnej itp.) i wydawalo sie, ze to wystarczy. Okazuje sie jednak, ze z CHAD (mam nadzieje, ze tylko na poczatku) trzeba caly czas nad swoja psychika mocno pracowac.
×