Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mahadevi

Użytkownik
  • Postów

    153
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mahadevi

  1. Witaj Mario!!! Long time ago :-) Naprawde chciałabyś się ze mną PSotkać? Z takim okrutnym, znerwicowanym ponurakiem i mrukiem jak ja....? Ja czułabym się zaszczycona. Bardzo Cię polubiłam kochana... Koleżanka odwozi cię tylko czy razem zostajecie w Oliwie? Ja nie wiem czy ona mnie zaakcpetuje jestem skrajnie niesmiała :-(( Bardzo się cuieszyłamna Twoją wiadomość... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:39 pm ] Siemanko, jak plany na spotkanie w Gdyni/Sopocie?
  2. Sometimes I feel like I dont have a partner, sometimes I feel like my only friend, is the city I live in, the city of citys, lonely as I am together we cry..... Mija mi kolejny weekend spędzony samotnie w domu :-(... Jakieś samotne dusze szukające przyjaciela....?
  3. Holek! W przypadku osób chorych psychicznie bardzo często trudno jest (jeśli w góle jest to możliwe) aby odróżnić objawy choroby od skutków ubocznych brania leków psychotropowych. Tak też mogło byc w Twoim przypadku. Być moze rozwój Twojej choroby zbiegł się z rozpoczetym akurat leczeniem Zoloftem. Być może lek jeszczse nie zadziałał, a choroba rozwinęła się, poszła o krok dalej. Zaś jeśli chodzi o moje zaskakujące "ozdrowienie" po Zolofcie, może być złagodzeniem mojego stanu, ustanie objawów choroby, samoistne polepszenie, a rzeczą czystego zbiegu okoliczności jest rozpoczęcie kuracji Zoloftem i jego rzekomym uzdrowieniem. To bardzo delikatny problem, pełen znaków zapytania pozostawionych bez odpowiedzi. Pozdrawiam
  4. Cześć wszystkim. Kurde już mi nie wysyłają na pocztę informacji o nowym poście w tym temacie :-(((( Kurcze, mam gorszy okres. To raczej nie jest depresja. Wyrzuciłam wszystkich przyjaciół ze swojego życia. Zostałam sama. Zerwałam ze swoim chłopakiem, który ostatnio był jedyną żywą duszą, w ktorej mialam jakieś oparcie. Tego jednak żałowac nie mogę, bo Paweł był zbyt nerwowy. To tak jakby spotkały się dwa dzikie ognie. Ciągle się wyzywaliśmy. Paweł ranił mnie, wyzywał, a za chwilę dzwonił jakgdyby nigdy nic... PRawdę mówiąc podejrzewam go również o BDG. Tylko, że ten fakt na mnie zbytnio nie wpłynął. Bardziej doskwiera mi samotność, fakt, że nie mam nikogo. Przychodze do domu i rycze, że jestem sama. Pokłóciłam się z większością moich przyjaciół na dobre. Są osoby, na których mi bardzi zależy a one nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Pozostała reszta znajomych mieszka za granicą. Moje życie wypełnia dotkliwa pustka. Jestem sama. Ograniczam się do zajęć: praca - dom - praca - czasem samotny rower. Ostatnio nawet chodzę na spacery z rodzicami, bo boję się totalnej alienacji. Ja generalnie dobrze czuję sie w swoim towarzystwie, jestem smotnikiem, ale świadomość ze nie mam ani jednej osoby z którą mogę chociażby pójść na spacer mnie przeraża. Czuję się teraz jak mała zagubiona dziewczynka. Na dodatek wkręcił mi sie jakiś chory film. Wydaje mi się że emanuje ode mnie smutek i melancholia. Mam odczucie że jest w moim głosie, gestach, mam wrażenie, że nikt nie chce przebywać w moim towarzystwie, bo źle na nich działam, pogrążam ich. Nigdy nie mialam urojeń. Ludzie faktycznie mnie opuscili lub ja ich (zależy od konkretnej osoby). My Borderline boimy się odrzucenia. Co w takim razie dzieje się z nami, gdy faktycznie zostajemy odrzuceni? Ja zostałam sama. Nie mam nikgoo oprócz rodziców. No ale stara dupa jestem przecież... Nawet sobie nie wyobrażacie ile bym oddała za przyjaciólkę, która byłaby w stanie mnie zrozumieć, dzielić ze wzajemnoscią smutki i szczęścia... Jest mi źle. Acha, chcialam dodać, że pytałam moja psychiatrę czy moge mieć borderline, ona uznała, że to wykluczone. Nawet roześmiała się. Powiedziała że to jest taki psychiatryczny śmietnik, w który wrzuca się różne nie do końca zrozumiane stany psychotyczne. Najcześciej za Borderline uzanje się ludzi, którzy wracają ze szpitali psychiatrycznych z silnymi zaburzeniami, którzy próbują "wracac do normalności:. Jakos tak mi powiedziała. Trzeba tu jednak podkreślić, że ta babeczka ma 80 lat i napewno przestarzałą wiedzę. Ma też sklerozę. Zawsze jak mnie zobaczy pyta kim jestem i co mi jest i przy każdej wizycie poznaje mnie na nowo :-/ No ale jest taką cieplutką, kochaną babinką... Ja straciłam swoją babcie, bardzo mi jej brakuje. Może dlatego tak lubię do niej przychodzić i tak dobrze się czuje po każdej wizycie... Chyba musiałam się wygadać... Dziewczyny czy wy też lepiej rozumiecie się z płcią przeciwną? 3-majcie się
  5. Hej ludziska, Mam pytanie. Co to jest za lek ten PRAMOLAN? z jakiej grupy leków - anksjolityk, antydepresant? Benzodiazepina, neuroleptyk, antydepresant? Jeśli ktoś wie, proszę o odpowiedź. Moje koleżanki z pracy jedza go ciągle, ale nie sa w stanie powiedzieć jaki dokładnie, mówią tylko ze je uspokaja. Pozdrawiam i z góry dziekuję!
  6. Masakra !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napewno nie jednej osobie napędziłeś stracha, a tutaj są już i tak sa osoby znerwicowane. Ja biore Zoloft już drugi raz w życiu i potwierdzam jego fantastyczne działanie. Znowu mogę góry przenosić. cieszę się póki co z zycia i stany lękowe prawie całkiem zniknęły. Pamiętajcie: Leki działaja na każdą osobę inaczej. Pozdrawiam wszystkie duszyczki!
  7. Pewnie Was zwalę z nóg, bo zazwyczaj tak ludzie reagują jak im sie zwierzam ze swojego kłopotu. Od kilku lat atakują mnie we śnie orgazmy, które kończą się masakrycznym bólem brzucha. Wtedy zalewam się zimnym potem i płaczę z bólu. Nawet seksuolodzy rozkładają nade mną ręce. W zasadzie to nawet podczas depresji i tych bardziej krytycznych stanów psychicznych czuję się rozbudzona seksualnie. Mój chłop ma mnie nawet czasem dosyć :-P Tak wiem co sobie myślicie... Niezły dziwoląg ze mnie. Dżejem - w moim zawodzie (zwodac :-P ) też cieżko znaleźć pracę. Ciągle się zastanawiam jak to możliwe żeby styprocentowej humanistki nie wywalili z biura rachunkowego Zawsze można rozejrzeć się za pracą w innym zawodzie... Takie czasy Wiecie co dziewczyny (i chłopaki) to chyba najfajniejszy temat z całego forum. Czytam te wasze posty i czuję się jak w rodzinie Pozdrawiam ciepluchno!!
  8. Amy, potwierdzam wymienione objawy u siebie w 100% ! A co powiecie o poniższych objawach: "Tendencja do traktowani seksu jako dominującej formy zaspokajania potrzeb bliskości." "impulsywność w co najmniej dwóch sferach, które są potencjalnie autodestrukcyjne (np. wydawanie pieniędzy, seks, itd" U mnie wpowyższe wystepują. Może to dosć odważne zwierzenie, ale zazwyczaj gdy chcę zatrzymać przy sobie partnera odwołuję się do jakby do sfery seksualnej... Jestem nieśmiała w tej sferze, ale bardzo pobudzona seksualnie, mam spore pokłady energii seksualnej, którym czasem nie jestem w stanie dac upustu. Z tego powodu a takze z powodu natrętnych myśli o stosunku bywałam swego czasu u lekarza seksuologa... Wtedy jednak do głowy nikomu nie przyszło że moge mieć borderline... Odważy się ktoś wymienić ze mną swe przeżycia w tej kwestii?
  9. Brałam jedną tabletkę rano przez około 5 m-cy, może 6-ciu. Odstawiłam z dnia na dzień bo czułam się skrajnie dobrze, totalna ekslpozja szczęścia :-)))) Przy dostawianiu nie pojawiły się zadne kłopoty... Mały lęk, że sobie bez nich nie poradzę, ale spokojnie dałam radę ! Po roku wróciły mojelęki, niepokój i myśli depresyjne. Dostałam mocloxil, ale nie pomaga nic a nic i tez nie czuję żadnych skutków ubocznych. Może jestem taka odporna na skutki uboczne... W kazdym razie, wracam do Zoloftu bo rok temu zdziałał u mnie cuda. Pozdrawiam! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:12 pm ] Ja nie przytyłam po zolofcie ani kilograma, a brałam 6 m-cy. Po za tym dostałam po nim przysłowiowego "kopa" z zastrzykiem energii.... Leki przeciwdepresyjne naprawde działają. Trzeba tylko trafić na te substancję właściwa dla Twojego organizmu. Wybór jest obecnie duży...
  10. Hej, Ja brałam zoloft jakis rok temu. Dostałam go od neurologa na migreny. Zaczął działać po około 3 tygodniach. Nie miałam ŻADNYCH SKUTKóW UBOCZNYCH. Czułam się po nim nie przeciętnie szczęśliwa. Byłam roześmiana, gadatliwa i pełna energii, a co się z tym wiąże niepokój i lęki też były słabiutkie. Ze względu na swoje doświadczenie mogę go polecić, ale pamiętajcie, że każdy z nas jest inny i inaczej na działają na niego leki. Pozdrówki
  11. Pozazdrościć. Ja jestem bardzo rozkojarzona. Zawsze robie 100000 rzeczy na raz. W głowie mam zawsze gonitwę myśli... Często po dniu pełnym wrażeń nie mogę zasnąć długo, choc mój organizm jej wycieńczony, to w głowie mam prawdziwą eksplozje myśli i odkrywczych wniosków. Jestem strasznie chaotyczna, coc pracuję nad tym ale chyba kiepsko mi idzie... Amy :-) Nie przejmujsie, ja mam identycznie. Wtedy oczywiście zaczynam się irytować i często dostaję buraka... Jednak z tego co obserwuje jest trochę ludzi z taką dolegliwością... Pozdrawiam Was mocno !
  12. Mam znajomego stomatologa, żwieżo po studiach i powiedział że nigdy nie słyszał. Pewno ktoś chce kase skosić na zagubionych istotach...
  13. Dzejem... Dziękuję Ci Kochana za odpowieź na moje pytanka. W sumie to dwie pierwsze odpowiedzi w 100% pokrywaja się z moją percepcją. Odczuwam dokładnie tak samo. To wręcz niesamowite. Zawsze jak coś piszesz to mam wrażenie jakbym pisała swój post. Z czerwienieniem się mam identycznie, wystarczy, że ktos o mnie tylko wspomni w towarzystwie i już buraczek, ciepełko mi zalewa całą buzię... U mnie doszło niestety już do erytrofobii, głównie przez pracę, tzn w pracy. Bardzo chciałam pokazac że jestem "taka jak wszyscy", bezproblemowa, normalna dziewczyna i tak bardzo skupiałam się na "nie czerwienieniu się", że popadłam w jakąś fobie... i odczuwam głęboki lęk przed zaczerwienieniem się w towarzywtie poważnych ludzi z mojej pracy. Wszak pracuję w biurze rachunkowym :-//// No oczywiście do tego dochodzi socjofobia, masakra... czuję się jak zamknięta w klatce swoich lęków, fobii, źrodeł niepokojów i ustawicznych wojen swoich myśli... Jak więzień... Z kulą u nogi, ktora jest mój chory niestabilny świat pełen uczucia pustki... Czy Ty też lubisz sztukę? Ja najlepiej się w niej odnajduję.... Chciałam Ci podziękować za wiersz który mi przesłałaś w innym temacie... 3maj się. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:57 pm ] Dzejem chciałam jeszczse o coś zapytać. W jakiej kondycji jest Twoja pamięć? Z moja jest raczej kiepsko. Pamieć mam ogólnie dobrą, ale często gubię się w rozmowach z ludźmi. Mam to od około 2-3 lat (wcześniej nie miałam). Po prostu ciągle myślę o tym jak mnie odbiera inna osoba i myśle sobie że pewnie już ma dosyć mojego gadania albo ze gada głupio albo gadam bzudy że w końcu zaponinam do czego zmierzałam i wychodzi totalna klapa... Moje myśli są strasznie ulotne, są jak banki mydlane, wsytarczy mały podmuch żeby je unicestwić, żeby zniknłęy bezpowrotnie :-/// Aczkolwiek nigdy nie miałam problemów z nauką. Nauka idzie mi dobrze, zazwyczaj uczę sie chętnie i egzaminy zaliczam nieźle. Jak z Twoją pamięcią i koncentracją. Podobno Borderline mają: "Mają przeciętnie o ok. 16% mniejszy, od normalnego, hipokamp (to stara część mózgu pełniąca rolę "bramki", przez którą przechodzą informacje do pamięci długotrwałej)" Jak z tym uciebie??
  14. No jeśli chodzi o mnie, to raczej nie... Migreny mam już dobre 20 lat, pohawiają się zawsze co kilka miesięcy, w momentach w których jestem wyczerpana przez prace, studia, kłotnie w domu + sytuacje lękowo-stresowe. Wtedy po kilku dniach mnie dopada atak migreny. A leki na nerwice/depresje niestety w żaden sposób nie pomagaja przy migrenie bynajmniej u mnie
  15. Witaj droga Dżejem!!!!!!!!! Kurcze czytałam bardzo dokladnie tą stronkę: http://bpd.szybkanauka.net/ i uznałam ze wszystko jest idealnie pasuje do mojej osobowosci i być może (boże nareszcie) wiedziałabym co mi jest. Psychiatrzy do których chodziłam mówili najczęsciej: nerwica, depresja, fobia społeczna. Nie byłam jednak pewna z resztą nikt z nich nie robił psychoanalizy. Kończyło się an 5 pytaniach i zapisaniu leków. Na tym forum dowiedziałm się o zaburzeniu osobowości "osobowść unikająca" i myślałam że to to. Panicznie obję się konatktów z ludźmi i wielu sytuacji społecznych. Zawsze wszędzie kryłam się po kątach, unikałam jakichkolwiek realcji, nzawsze najlepiej czułam sie w swoim towarzystwie. Wtedy znikaly lęki. Jednakze jest jedno ale. Wlaśiwie to nie jedno. Po pierwsze odczuwam ciągłe osamotnienie. Czasem płacze wiele godzin, z okropnego poczucia pustki i niespełnienia i rozpaczliwie poszukuję kotnaktów z ludźmi. Jestem chorobliwie niesmiała ale potrafię doskonale grać. Wcielam sie czasem w różne role. Boje sie ludzi, ale potrafie to ukrywac zwłaszcza w początkowej fazxie zqwierania znajomości. Zaazwyczaj wycodze za oaobe barrdzo ekstarwertyczną. Po czym przyhcodzi taki monet że czuję że już dalej nie dam razy grac i ogarnia mnei strach przed spotkaniem z tą osobą... Ja również bardzo ale to bardzo się przywiązuję. Byłabym w stanie w ogień skoczyc za osoba na której mi zalezy, ale z drugiej strony utraciłam wielu przyjaciół których naprawde kochałam, z błahego powodu. Wyustarczył ich jeden "podejrzany" wg mnie ruch i przekreslałam ich na całe życie. Teraz bardzo teog żłauję i ubolewam nad tym ze tych osób nie ma przy mnie. Koljenym dowodem moze być fakt, ze z chłopakiem z którym jestem i którego kocham od 6 lat zrywałam z 20 razy. Oczywiście również z błahego powodu. Jest mi go szkoda. Zawsze go kochalam mocno a wylewalam na niego kubeł zimnej wody i sama byłam chłodna jak lód. Często kłocę się z ludźmi i odgraniczam się murem, choć wiem że będe tego załowac bo to wspaniałe osoby... No i te emocje. U mnie są zawsze zbyt intensywne. Jestem strasznie empatyczna, odczuwam cały wachlarz emocji od skrajnej rozpaczy po euforię której nie potrafię dąc upustu. Emocjom często towazryszy gniew, poirytowanie. Mam też erytrofobię czyli lęk przed czerwienieniem. Czerwienie się od dziecinwta w chwilach poirytowania, wstydu czy nadmienrych emocji. I doporwadza mnie to do szału. W dużej mierzeze przez tą dolegliwośc odgrodziłam się tym murem od ludzi. Intryguje mnie jeszczse jdna rzecz. Mianowicie że borderline sa mistrzami w kontaktach miedzyludzkich. Nie wiem czy moge się pod tym podpisać. Są sytuacje że sobie świetnie radzę. Jestem bardzo znerwicowana ale często zadziwiam siebie. Zwłaszcza na egzaminach usntych, na obronie, an rozmwoach kwalifikacyjnych , choć ich się panicznie boję to już w podczas tych sytuacji czuje sie jak ryba w wodzie i wypadam doskonale. był taki okres w moim życiu że ubiegalam się o pracę dziennikarki prasowej, i dobrse mi to szło. Nie mogłam tylko pogodzić tej pracy ze studiami. Aczkolwiek czuję wewnętrzny strach, przed odrzuceniem, przed porażką... I jeszczse coś. Mam socjofobię/fobię społeczną. Dobrze czuję się w kontaktach z jednostkami 1:1, ale w większym gronie gubię się, jestem spięta, rozkojarzona, nie umiem byc do końca sobą. Nie lubię tez wystąpien publicznych na uczelni. Mam do Ciebie kochanie kilka pytań. Odpowiedzi napewno mi wiele rozstrzygą. Bardzo proszę o odpowiedź. 1) Czy masz skłonjość do czerwienienia się / erytrofobii? 2) Czy lubisz wystąpienia publiczne, referowanie, przemówienia do tłumu, czy lubisz być w centrum uwagi większej ilosci ludzi (w szkole, w pracy, na studiach)? 3) Skoro po szpitalu wydano tak trudną do zbadania diagnozę - borderline, to musieli oprzeć się na dowodach, na wnioskach z badań. Napisz mi proszę jak wygladam pobyt w tym szitalu. jakie robiono badania psychologiczne, psychoanaliza?? czy badał Cie ejden psychiatra czy wiecej? Bardzo chciałabym sobie pomóc, bo męczę się. Brałam różne leki, chodziłam po różnyc lekarzach, próbowalam medytacji, jogi, akupunktuy, sztuki afirmacji.Nic nie pomogło... Ja też mialm przygody z depresją, próbowałam kiedyś się otruć tabletkami i wódką. Mam skłonności do samodestruktywnych zachowan. W sumie jest mi bardzo milo Ciebie poznać kochana [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:41 am ] Dżejem, ja mam w tej kwestii identycznie. Obsesyjnie boję sie odrzucenia i w każdej chwili rozowy z człowiekiem czuję że i tak jestem przegrana i prędzej czy później mnie nie będzie ta osoba lubić, że mnie odrzuci. I tez często zrywam pierwsza zbajoośc gdy co już jest nie tak bo boje sie porazki odrzucenia. Nie martw się kochana ze mna zawsze możesz pogadać bez stresu o porzucenie :-)
  16. Hej Dżejem. Ja napewno jest bordeeline. Moge się spokojnie podpisać pod tymi objawami. Nigdy u mnie nikt tego nie stwierdził, ale wg mnie to pewne. Zastanawiam sie tylko czy borderline to to samo co "osobowość unikająca/lękliwa"? Wiesz coś na ten temat? Poczytaj to: http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_unikaj%C4%85ca A dlaczego trafiłaś do pszitala??
  17. Prisilio, to są typowe objawy migreny. nie martw się nie jesteś sama. Ja mam identycznie. Zawze źle widze a potem dretwieją mi poszczególne części ciała a potem straszliwy ból głowy i wymioty. Masakra. chodze czasem do neurologa ale te tabletki które on mi przypisuje nic nie dają :-( Łączę się z Tobą w bólu, to naprawde okropne przeżycie :-(
  18. Dla mnie studia dzienne / liceum było koszmarem. Byłam przymuszona do bycia z różnymi ludźmi, jakby na to nie patrzeć jest to sztuczne utworzona społeczność. Gdy znalazłam się studiach zaocznych poczułam się dużo lepiej, a pracę możemy sobie wybierać. Jesli atmosfera w danym miejscu pracy nie jest ciekawa, nie potrafimy się na tych ludzi otworzyć, wpsółpracować z nimi, źle się czujemy to mamy możliwośc wyboru. Możemy próbowac zmienic miejsce pracy. W pracy nikt nas nie przymusza do przyjaźni. PRzyjaźnie jeśli się zawiązują są między osobami do nich chętnymi Tam jesteśmy tylko oceniani z pracy która wykonujemy, a nie z relacji między ludźmi. Dostajemy wynagordzenie za okreśłone zadania, które muskmy wykonać. Ja kończe magisterskie studia w trybie zaocznym (licencjackie ukończyłam) pracuję zaocznie i jest mi zdecydowanie lżej z fobią społeczną w obecnej sytuacji. W pracy nie zaprzyjaźniułam się zżadną sobó, ale nikt nie ma do mnie za to pretensji. Nikt z tego powodu nie traktyje mnie inaczej, szefowa mnie chali jako pracownika, dostaję premie i podwyżki. Dodam, że fobia społeczna jest tylko jednym z przejawów zaburzenia które nazywa się "osobowością unikającą". Takze wielu z was pewnie jest w bardziej komfortowej sytuacji. Z fobią naprawde da się żyć. Nigdy nie leczyłam tego u żadnego psychoterapety, psychologa. Ostatnio chodze tylko do psychiatry bo miałam trudniejszy okres. Jednakże żyje mi się o nieboe lepiej niż gdy chodziłam do liceum czy studiowałam dziennie nie czuję się juz tak bardzo oceniana. Sądze że dla osób z fobią społeczną najgorszy okres to własnie edukacja w srodowisku rówieśników... Natomiast każdy moze mieć inne zdanie na ten temat. Ta konkluzja jest zbudowana na podstawie moich osobistych przeżyć. Pozsrawiam Was wszystkich !
  19. Mrs Bug, ja bym do ciebie podeszła z najmilszą chęcią:-))) W liceum zawsze przyjaźniłam się z osobami, które stały z boku, które przezywane były outsiderami, albo uznawane za niezrozumiane, ekscentryczne, czy zamknięte w sobie. To były wspaniałe przyjaźnie, wiele z nich przetrwało do dziś, bo były to najczęściej bardzo wartościowe osoby, takie jak Ty. Jak skończysz studia minie Twoja frustracja. To poczucie osamotnienia i inności zniknie. U mnie zniknęło. Ja zawsze marzyłam jak byłam w LO żeby być jedna z nich (jak śpiewał Rysiu ;-) ) z tych smiałych, uśmiechnietych, promiennych dziewcząt, które sa błyskotliwe w rozmowie i chwalone przez nauczycieli. Mnie nikt nie chwalił. Polonistka zawsze mówiła o mnie bardzo ciepło moim ordzicom, podobały jej się moje wypracowania i praca twórcza. Ważne jest żebyś rozwijała swoje pasje i jak najczęściej robiła to co kochasz. Posłuchaj sobie najnowszej płyty Mansona. Jest też klip na You tube Heart Shaped Glasses. Przesycony namiętnościa kawałek, jestem nim oczarowana. To chyba wpływ nowej miłości Mansona. W ogóle zmienił wizerunek, zpoważniał, bardzo przystojny PAn z niego ! Pozdróooooofki najmilsiejsze!
  20. Sadna, Michz, Robson i inne kochane istotki. Ja mam identycznie. Od kilku tygodni prześladują mnie myśli, że albo zwariowałam albo zwariuję. Mam wrażenie jakbym nagle nie była sobą... Utwierdzam sie w przekonaniu, ze jestem zdrowa to tylko kolejne lęki, natręctwa, ale gdy zaczynam coś mówić, lub wykonywac jakies czynnosci przy innych ludziach ciągle mam wrażenie że robię to inaczej niż zwykle i zdradzam wszystkim swoją chorobe pscyhiczną. To jest jakaś paranoja. Wydaje mi się to śmieszne, aczkolwiek te idiotyczne myśli mnie nachodzą... Jak jestem zmęczona, czy czymś wyprowadzona z równowagi (wiadomo - proza życia) to boje się że puszczą mi jakies hamulce i zaraz oszaleję, ze ejstem juz tylko o krok. Mnie równiez przeraża towarzystwo ludzi naprawde chorych, np. samotnych starców którzy gadają do siebie w autobusie czy osób z zespołem downa które robią coś dziwnego... Masakra. Jestem jednak pewna że to tylko lęki i natręctwa, że sami się nakręcami, ale jednocześnie jak już tu wileu ludzi podkreślało w ten sposób bronimy się przed chorobą - odpędzamy ją. Pozdro dla wszystkich innych wystraszonych ludków :-) Jak ja Was lubię :-))))))))))))
  21. O rany zazdrosszczę lekarza... Ja zminiłam już 3 razy i ciągle trafiam na milczących dziwolągów Tak bardzo chciałabym żeby ktos naprawde chciała mnie zrozumieć postawić diagnoze i pomóc mi
  22. Dżejem Dziekuję Ci za wszystkie Twoje przemiłe rady... No u mnie jest zgoła inna sytuacja... Ja przesadnie męcze wszystkich na około jak mi źle, moi rodzice już nie moga mnie słuchać, męczę chłopka mówiąc mu ciągle źle mi, że się denerwuję że się czegoś boję... Nigdy nie miałam problemów z mówieniem, myśle ze nawet z tym przesadzam... Jeśli zas chodzi o psychiatrę, to jest mój trzeci. Żaden z mi nie odpowiadał... Pierwsza Pani doktor w ogóle nic nie mówiła, zadała z 3 pytania i milczała jak grób. Probowałam nawiązać z nią jakiś kontakt mentalny, ale nic, zimna jak lód... Drugi lekarz miał jeszczse 2 specjalizacje : seksuologi i neurologia. W kółko pytał o moje zbliżenia seksualne, orgazmy, relacje z męczyznami i przepisał mi neuroleptyk, którego oczywiscie nie tknęłam. Trzecia Pani doktor i moja obecna, jest z dotychczasowych jedak najlkepsza. Jednakże jest już emerytką, ma chyba z 80 lat iledwo się porusza, nie potrafiła mi ciesnienai zmierzyć... No ale mamy jakis tam kontakt, słucha moich problemó i próbuje ze mną rozmawiać. Proponuje mi jednak brać clonazepam i nakłania mnie do tego gorąco, tłumaczy jaki ma zbaiwenny wpływ, że rozszerza granice precpecji, hamuje bariery..Masakra. Sama mówi jak narkomanka. Niestety napewno ona mnie nei wyleczy. Jak jej powiedziałam, ze cierpię na fobię społeczną, przerażają mnie skupiska ludzi, to ona zrobiła wielkie oczy i odparła "boże to jak ty dziecko zamierzasz przezyć swoje życie?" Zabiła mnie tą reakcją. Miłam tylko cichą nadzieję, że mi pomoże Napewno bede szukac dalej, ale nie mogę przesadzać z ta selekcją. Każdy lekarz inne środkiprzepisuje, a mój organizm to nie przedmiot doświadczen i testów... Poza tym nie mam już siły po raz tysięczny opowiadać w kółko co mi dolega... Nikt mi nigdy nie polecił żadnego psychiatry lub psychoterapeuty (z Trójmiasta gdzie mieszkam) ... Mnie po prostu wykańcza rzeczywistość. Tysiące problemów:w w pracy, na studiach w domu, mam mtake ciężko chorą... Ciągły brak pieniędzy... Nie mam przyjaciół (podejrzewam u siebie osobowość unikającą), boję się ludzi i świata, boje się krzywdy, boję się założyć własną rodzinę, boje się że świat zgniecie mnie jak palacz gniecie papierosa aby ten zgasił się.... Najchętniej przeprowadziłabym się na wieś i pasła zwierzynę, sadziła rosliny.... Ech... załapałam doła pisząc tego posta Pozdrówki
  23. Dzejem dzięki za odpowiedź. Będe musiała to skonsultować, ale chyba podziękuję benzodiazepinom. To naprawdę straszny syf i narkotyki... Tylko co robić gdy człowieka ogarnia lęk, niepokój i nie moze sie uspokoić....
  24. Polscy psychiatrzy to straszna porażka. Ja miałam przyjemność znaleźć się u lekarza o specjalności: psychiatria, seksuologia i neurologia. Przyszłam do niego i opowiedziałam że ciągle się denerwuję i nie moge uspokoić. Po dniu pełnym nerwów jestem wykończona smutna i najchętniej spałabym po 15 godzin. On ciągle wypytywał mnie o o doznania seksualne, orgazmy i relacje z mężczyznami. Wypisał mi recepte na neuroleptyk, jak przeczytałam w domu że bierze się go na ostre psychozy to myślałam że zemdleję i wywaliłam to. Nigdy więcej nie pojawiłam się u tego pana. To jest chyba doskonały przykład na nieskuteczność polskich psychiatrów. Jeśli chodzi generalnie o leczenie farmakologiczne, to moje zdanie jest następujące. Leki psychotropowe moga pomóc. Są wskazane w bardzo skrajnych stanach wycieńczenia psychicznego. Jeśli cierpiałabym tylko na jakąs fobię lub zaburzenia lękowe to napewno nie sięgałabym po żadne leki. Nerwica moze przybierac jednak ostrą postać. Poza lękami i paniką , które pojawiają się u niektórych osób zawsze okresowo, nie ustaje często niepokój Ja byłam kilka tygodni temu w naprawde ćiezkim stanie. Czułam bezustanny lęk, i niepokój. nie mogłam się uspokoić. Byłam ciągle zdenerwowana, chodzący kłębek nerwów. Problemy zwaliły mi się na głowę ze wszystkich stron - problemy w pracy, sesja na uczelni, choroba nowotworowa mojej mamy... Miałam silne migreny, lądowałam z nimi na pogotowiu, wymiotowałam podczas nich, traciłam zmysły i ból był nie do wytrzymania. Miałam rozwalone jelita, ciągle bolał mnie brzuch, miałam rozwolnienia, nie mogłam wyjśc do pracy bo tak się denerwowałam, że co chwila biegłam do WC. W pracy przez 3 pierwsze godziny to samo, bóle jelit + WC, bóle głowy... miałam drgawki, zaniki pamięci, zaburzenia mowy, zaburzenia psychoruchowe... mój organizm to był śmietnik. Byłam wrakiem. Przewlekły stres i niepokój niszczył po kolei wszystko. Nie potrafiłam się uspokoić, zawodziły moje wszystkie dotychczasowe techniki relaksacyjne - medytacja, sporty, kino, rozrywka, muzyka, odosobnienie... Nic ciągle się denerwowałam czymś... Poszłam do psychiatry, który zapisał mi RUDOTEL (benzodiazepina). Wzięłma po jednej tabletce przez 2 dni (czyli łącznie 2 ) i nareszcie poczułam ulgę. Uspokoiłam się. Moje jelita odpoczeły, nie biegałam cochwilkę do łazienki, zniknęły drgawki i ból głowy. ODPOCZął MóJ ORGANIZM. Później nie brałam juz tych leków. Opakowanie leży nie ruszone. Nie zamierzam już po nie sięgać. Pojakimś czasie zaczęłam brać tylko nieuzależniające leki przeciwdepresyjne-przeciwlękowe które pomogły mi stanąć na nogi i zmagac sie z problemami zycia codziennego (praca, rodzina, studia, choroba mamy). Uważam że jeżeli organizm nie wytrzymuje przewlekłego stresu i tak jak ja nie potrafi sie rozluźnić ani na chwilkę i wysiadają poszczególne organy lub cierpimy na silne bóle / nerwobóle czy zespoł wrażliwego jelita, to leki moga byc tu wskazane. Oczywiście doraźnie i krótkotrwale. Zdecydowanie odradzam branie leków przez dłuższy okres czasu. Leki to nie jest sposób na wyleczenie się z fobii, ale może pomóc zrelaksować się osobie cięzko zestresowanej przyjęty doraźnie. Nie mam też nic przeciwko lekom nieuzlezniającym przeciwdepresyjnym. Brałam je kilka lat temu, gdy wywalili mnie z dziennych studiów na których bardzo mi zalezało. Lekko załamałam się, bralam je ok 3 m-cy, pomogły mi wyjśc z depresji i odstawiłam je bez problemu. Uważam, jednak że najbardziej zbawienna siła tkwi w nas samych. Tylko każdy z nas to inny przypadek, niektórzy mają tylko fobie, inni lęki a inni zaburzenia osobowości. Nie istnieje jedna droga terapeutyczna dla wszystkich Pozdrawiam wszystkich forumowiczów Przyjemnego wieczoru
×