arhol, hahaha, ok, tłumaczę ze swojego na ludzki.
Nawet, gdybym była na prochach, to wątpię, że ujrzałabym spadającego z nieba milionera, który od razu się we mnie zakochuje i dzieli się ze mną swoim majątkiem i nasieniem przy okazji.
Skoro nawet nie mam co marzyć o jakimś bogaczu, o szczęściu, to moje życie nadal będzie polegać na całodobowym marnowaniem czasu na komputerze.
Understood?