Skocz do zawartości
Nerwica.com

mephion

Użytkownik
  • Postów

    188
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mephion

  1. mephion

    Stres w szkole

    Nie zgodzę się z tobą. Przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem. Jeżeli ktoś dostanie w ryj to będzie chciał odwetu. Jeżeli dostanie w ryj publicznie to tym bardziej zrobi wszystko by oddać. Jeżeli Vancore nawet opanuje pewne praktyczne fizyczne umiejętności, to oponent zawsze może zastosować adekwatne środki tak by uzyskać przewagę. Upokorzony publicznie sięgnie po kij bejsbolowy lub kilku kolegów i na nic zda się Muay thai. Co można zrobić? Sprawić by tym którzy dokuczają zrobiło się głupio z tego powodu. Aby wywalczyć bezpieczna pozycję nie trzeba stosować siły. Dobra, celna i zabawna słowna riposta może uczynić cuda. W szczególności gdy jest skierowana tylko do jednej wybranej osoby z grupy tych którzy ci w danym momencie dokuczają (nigdy najsilniejszej). Przy odrobinie szczęścia ich uwaga skupi się wtedy na tej osobie. Po drugie musisz zmienić swoją "rolę" w klasie. Na czym się znasz? Co robisz lepiej niż inni? Pokaż to. Nie odgrywaj roli w którą inni cię wrzucili. Pozyskaj wdzięczność dominującego w klasie chłopaka (pomóż mu ściągnąć na klasówce itp.). Gimnazjum potrafi dać w kość, ale nie trwa wiecznie. Minie jak mija dżuma, wojna i głód. Potem ludzie stają się mądrzejsi i wrażliwsi.
  2. Vilgefortz, też tak to widzę, choć w sumie jestem pacjentem nowicjuszem.
  3. mephion

    pomoc

    digi, Podejrzewam że otrzymasz długie L-4 więc nie ma co od razu panikować z tymi ulotkami. Jak chce się ukryć że ma się problem a rutynowe spotkanie z psychologiem jest raz na pół roku to rzecz raczej prosta. Nijak się to ma do pomocy którą możesz otrzymać, oczywiście jeżeli podczas spotkania z ewentualnym psychiatrą/psychologiem zamiast maskowania się powiesz dla odmiany w czym "rzecz". Być może w tej chwili nie widzisz wyjścia z sytuacji, ale jeżeli naprawdę masz problem to właśnie tak między innymi on się przejawia.
  4. mephion

    pomoc

    digi, skoro praca nie daje ci już satysfakcji a koliduje jednocześnie z leczeniem i możliwością ułożenia sobie życia prywatnego, to jak dla mnie wybór jest prosty. Przecież jeżeli chcesz się naszprycować musisz najpierw iść do psychiatry raz żeby dobrać lek, dwa żeby dostać receptę. Swoją drogą jak się chce być bardzo dyskretnym można wybrać lekarza w innym mieście i chodzić do niego prywatnie. Same psychotropy również nie wykluczają normalnego funkcjonowania. W moim przypadku po 3 tygodniach organizm się przyzwyczaił i nie odczuwam żadnych skutków ubocznych, tj. problemów z motoryką, koncentracją itp. Robię wszystko tak jak wcześniej.
  5. Heh, te liczenie o którym wspominałem naprawdę na mnie działa.... :-), teraz zasypiam już czasem po 45 mg mianseryny a nie po 60 mg jak do tej pory.
  6. mephion

    Samotność

    Wydaje mi się że aby trafić na właściwą personę po prostu trzeba kilka razy niewłaściwie się zakochać..., tako rzecze statystyka :'>
  7. Dziś była moja druga wizyta i powiem szczerze że jestem mile zaskoczony. Co prawda nie jestem ani o krok bliżej rozwiązania swoich problemów, ale chyba po raz pierwszy zostały one nazwane naprawdę po imieniu. Ja sam mając je przed nosem nie potrafiłem dotknąć sedna choć byłem bardzo blisko. Zaczynam mieć nadzieję że faktycznie psychoterapia mi pomoże
  8. Spooky, jak często bierzesz? Pewnie tolerancja na ten lek ci już się pojawiła.
  9. mephion

    Samotność

    the falling bird, wytrzymaj, będzie lepiej.
  10. *Monika*, na szczęście w tym przypadku nie mam problemu, to bardziej ogólne hipnotyzowanie na temat możliwych przeszkód związanych z płcią i wiekiem terapeuty które mogą się pojawić w niektórych przypadkach. Jutro mam drugie spotkanie. Martwi mnie jedynie to iż od ostatniego upłynęły dwa tygodnie. Przez ten czas intensywnie nad sobą pracowałem grzebiąc w dzieciństwie i snach. Nagromadziło się tego tyle a tu tylko 40 minut i znów 2 tygodnie przerwy... Tylko po łebkach można to omówić i znów zostaję z tym sam.
  11. *Monika*, no racja "mężczyzna z doświadczeniem życiowym" - to dość schematyczne z mojej strony, chodziło mi jednak w powyższym o sytuację gdy pacjent odbierając terapeutę przez pryzmat jej atrakcyjności jest bardziej skłonny do uwodzenia, a więc gry w której bierze na siebie pewną rolę "tego który uwodzi" i ma się podobać. Oczywiście sprawny terapeuta to dostrzeże i może przeciwdziałać, nie zmienia to jednak faktu iż jest to takie dodatkowe utrudnienie na początku. Łatwiej być szczerym przecież wobec kogoś komu nie chcemy się przypodobać.
  12. Ja w sumie wolałbym faceta z doświadczeniem życiowym a trafiła mi się Pani psycholog która niedawno ukończyła studia - mniemam z uwagi na jej młody wiek. Wydaje mi się że jak terapeuta/tka się podoba pacjentowi, to utrudnia to pracę. Zamiast bezkompromisowego ukazywania całego brudu ze swojej głowy człowiek stara się przypodobać i siłą rzeczy jest bardziej powściągliwy, nie pokazuje się takim jakim naprawdę jest. Niby jest miło ale nigdzie to nie prowadzi.
  13. CDN, jakieś zauważalne efekty to dopiero po kilku tygodniach będą, więc cierpliwości. Ja również wystrzegałem się lekarzy i z perspektywy czasu stwierdzam że z mojej strony to była głupota, po pierwsze depresja zdążyła się zakorzenić, po drugie niepotrzebnie się tyle czasu męczyłem.
  14. Artykuł na temat badań dotyczących korelacji ukrytej złości i depresji: http://www.annales.gumed.edu.pl/attachment/attachment/395/01-an36-Benedysiuk.pdf
  15. We mnie wciąż tli się chęć poszukiwania przyczyn fizjologicznych moich dolegliwości, jakoś ciężko zaakceptować mi fakt iż to psychika płata mi niemiłe figle z moim ciałem. Zaliczyłem jednak już dwukrotną morfologię krwi, EKG i UKG serca, kilkukrotny pomiar ciśnienia tętniczego, badania moczu, poziom hormonów TSH, poziom cukru, wskaźniki wątrobowe, kreatyninę, prześwietlenie płuc, poziom magnezu, żelaza, sodu, potasu, OB, badanie na krzepliwość krwi, poziom białka CRP... cóż pozostaje przywitać się z kochankiem/kochanką depresją
  16. W moim przepadku zaczęło się od objawów somatycznych pojawiających się z przerwami przez 2 lata: kołatanie serca, problemy ze snem, napady słabości, po serii badań wylądowałem u psychiatry i tam diagnoza: lęk uogólniony/depresja. Miał ktoś z was depresję bardziej lub mniej maskowaną?
  17. Z pewnością to pacjent w przeważającej części odpowiada za wynik terapii. Psychoterapeuta może może jedynie pomóc przełamać opór, podnieść na duchu, wskazywać delikatnie drogę ("tylko" a może "aż"), ale i tak nasza świadomość przyjmie tylko te odpowiedzi, ten wgląd na który będzie już gotowa. Potem chwilowe katharsis, uniesienie, i..... mozolna praca, gdy okaże się że uświadomić sobie to jedno, a przezwyciężyć to drugie.
  18. Niby tak, ale w tak krótkim czasie i w takiej częstotliwości wizyta sprowadza się to do streszczenia moich przemyśleń które narosły od ostatniego spotkania, a w takim czasie nawet ciężko po łebkach wszystko opowiedzieć. Nie ma już czasu na ruszenie do przodu.
  19. Neurotyczna osobowość naszych czasów - K. Horney Autoanaliza - K. Horney Anatomia depresji - Andrew Solomon
  20. Zacząłem terapię z kasy chorych. Niestety spotkanie trwające 40 minut raz na dwa tygodnie to chyba trochę za mało...
  21. Bez wątpienia masz pewne predyspozycje do autoanalizy, myślę więc że psychoterapia w twoim przypadku mogła by okazać się bardzo pomocna. Sądzę że jak ktoś cię lekko ukierunkuje i pokaże drogę to wyleziesz z tego mamra niemal o własnych siłach.
  22. Gdybym się znał powiedział bym że to jakaś postać dystymii, ...ale się nie znam....
×