
yeti
Użytkownik-
Postów
166 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez yeti
-
właśnie KACHA nie dobrze się stało, bo się uzależniłaś, powinnaś z następnym terapeutom o tym fakcie porozmawiać, opowiedzieć to jak brakuje Ci grupy i terapeutki i to w jaki sposób ją odczuwasz... bo tak jak napisał poprzednik, terapia powinna przecież pomóc Ci być pewną siebie i czuć się dobrze w środowisku w jakim żyjesz - bo przecież nie będziesz chodzić do końca życia na terapie. Więc spróbuj głównie na ten motyw zwrócić uwagę z pomocą specjalisty, bo być może jak z tym się uporasz to będzie już całkiem dobrze:) Powodzenia.
-
to i tak rewelacyjny czas
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
yeti odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
dziwne to mało powiedziane, minął się z powołaniem, spróbuj udać się do innego. Z tym, że w tej branży trzeba się liczyć, że spotkamy kogoś kto nazywa siebie "psychoterapeutą" bo nie miał co ze sobą zrobić w życiu i tak jakoś wyszło, a nie ma pojęcia o zawodzie jaki wykonuje. I tak metodą prób i błędów jest szansa trafić na kogoś kompetentnego, nie poddawaj się więc, próbuj dalej u kogoś innego! Powodzenia:) -
on nie zmieni Ci życia, jedynie Ty możesz tu uczynić przy pomocy jego oddziaływania terapeutycznego i po to być może warto wydawać kase? warto tu jednak postawić pytanie jak znaleźć terapeute wartego zainwestowania tej kasy? zaczynając terapie, nie wiemy kim jest tak naprawde człowiek, który siada przed nami, jedyne co nam pozostaje to próbować i ryzykować - może w końcu trafimy na odpowiednią osobę, taką z powołaniem, a nie tylko chęcią zysku..
-
no ja też nie moge długo zasnąć w nocy, leże i nie mogę, najgorzej jest jak mam świadomość, że musze rano wstać, np. na zajęcia i stresuje się, że nie śpie a to tylko nasila problem z zaśnięciem... też mam strasznie realistyczne sny, chociaż czasami nawet troszkę dziwaczne, przynajmniej jest się z czego potem pośmiać I fajnie to okręśliła MOCca "Im jest wiecęj sytuacji, które zmuszają do działania, tym bardziej atrakcyjne wydaje się życie." Tu chciałam zwrócić uwagę, że tu nie chodzi raczej o silną wolę, bo ta wola jest, ale wówczas gdy mamy coś konkretnego do zrobienia, ja np gdy mam zajęcia wcześnie, albo jakiś egzamin itp to jestem w stanie wstać, ale jeśli mam rozpocząć dzień bez narzuconego, że tak powiem konkretnego zadania, mam wstać, żeby poprostu żyć to już chce mi się tak bardzo spać, że możliwość wstania z łóżka rano wydaje się nierealna, ciągle przestawiam budzik:/
-
normalanie jakbym o sobie czytala... mam dokładnie ten sam problem, który opisujecie. Mogłabym spać cały dzień, a w nocy z kolei nabieram sił i chęci do działania i jak mOCca napisała to aż żal wtedy iść spać - bo myśle sobie, może warto zostać i zrobić coś konstruktywnego, bo rano pewnie znów nie wstane:| a jeśli chodzi o autodestrukcje to myśle, że same w sobie spanie to może nie do końca tak - co najwyżej autodestruktywni jesteśmy wobec siebie w momencie kiedy mamy do siebie pretensje, że tak robimy. A robimy tak, bo pewnie nie widzimy w naszej podświadomości w danej sytuacji nic bardziej atrakcyjnego niż sen i dlatego sobie śpimy, chyba właśnie uciekamy od rzeczywistości w sen jak napisała Polina.
-
no rzeczywiście ten terapeuta ma podejście conajmniej dziwne, nie znam się tak bardzo na tym, może tego wymaga rodzaj terapii jaką prowadzi, ale rzeczywiście warto go zmienić jak napisała bethi, gdyż wychodzi na to, że jego terapia nie przemawia do Ciebie. Bo racją jest, że nam trudno nad oporem zapanować i terapeuta powinnien nam w tym pomóc, gdzieś czytałam, że nie każdy terapeuta podejmie się terapii z pacjętem z oporem. ja też miałam niefajne doświadczenie z jednym specjalistą, powiedział mi, że brak u mnie motywacji i że nie nadaje sięna terapie, traktował mnie jako pacjęta zwykłego zjadacza chleba a siebie za niewiadomo jakiego profesjonaliste, który wie najlepiej - ale nie potrafił mi wyjaśnić co rozumie pod brakiem mojej motywacji, upierał się, że ja nie chce a on sam nic nie zrobi i terapia byłąby bez efektów, stratą czasu, lecz do mnie takie tłumaczenie nie trafiało, fakt, że nie jestem wylewna, ale czego on oczekiwał na pierwszym spotkaniu. Przytaczam tą moją "przygodę", bo czułam się wtedy fatalnie i podejrzewam co przeżywasz Ty teraz i dlaczego nie chcesz dalej próbować, bo cieżko jest się wybić po takim chyba nie przesadze nazywając to "ciosie". Fakt, znalezienie dziś terapeuty w pełni zasługującego na to, alby tak właśnie się nazywać to rzecz niebywale trudna, ale warta naszego wysiłku, bo jak znajdziemy takiego człowieka to mamy jakąś szanse, dlatego nie poddawaj się Filomatko. chciałąm tu przytoczyć cycat z takiej jednej ksiązki, który mi się ostatnio spodobał: "Każda ludzka istota jest kimś ważnym i jesli nawet życie wiedzie dziś młodych pod góre - to Ci którzy odważa sie podjąć wędrowkę, odnajdą na szczycie przyszlość, wartą, żeby dla niej żyć, by o nią walczyć!"
-
moje pytanie co masz na myśli pisząc nie dając w ogóle do tego warunków? jak Cie traktowano na tych terapiach? normalne jest, że oczekujesz ludzkiego traktowania, tylko zależy co rozumiesz pod tym pojęciem. Terapia powinna być rozmową moim zdaniem podczes której rozmawia się m.in. o Twoich uczuciach i przeżyciach, ale wydaje mi się, że nie powinnaś odbierać tego w ten sposób, że określasz to jako "obnażanie się" - a taki stosunek wynika pewnie z Twoich doświadczeń z psychoterapią, dlatego napisz więcej o tym co Cię wkurzyło w tych spotkaniach, jak wyglądały itp? oczywiście idąc na sesje nie zawsze jest tak, że chcemy i wogóle, napewno nie jeden/a z nas tutaj się stresuje przed, to chyba zależy jaki temat stoi przed nami... Warto też podkreślić to, że nie jest łatwo (zwłaszcza na początku) mówić tak po prostu w 4 oczy o sobie terapeucie - jakby nie było obcemu dla nas człowiekowi, trzeba do neigo nabrac zaufania, przyzwyczaić się - przynjamniej u osób z reguły skrytych to jest na początku problem, gdyż powstaje opór, który uniemożliwia pełne zaangażowanie podejmującego terapie i nawet jeśli bardzo chce i ma motywacje, owy opór może uniemożliwić mu pełne zaangażowanie :/
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
yeti odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
dasz rade, pomyśl sobie, że jak to zrobisz to może to być pierwszy krok do wyjścia z tego, dasz rade, nie poddawaj się, łatwo nie jest, ale nikt nie obiecywał, że będzie :| -
hmm wiesz co jesli chodzi o leki to nie wiem czy są na takie dolegliwości konkretnie, chyba bardziej tutaj przydałaby się terapia, a Ty się boisz ludzi czy tego że będziesz mokry? To, że pocisz się to może być jak najbardziej kwestia psychiki, dlatego warto byłoby to rozkminić z jakimś terapeutą, dlaczego się boisz, czego się boisz i takie tam... może udaj się do jakiegoś psychologa, albo psychoterapeuty, jeśli można pomóc Ci lekami to on napewno Ci takiej informacji udzieli i ewentualnie odeśle do psychiatry, powodzenia, pozdrawiam:)
-
KLOMIPRAMINA (Anafranil, Anafranil SR)
yeti odpowiedział(a) na mikolaj temat w Leki przeciwdepresyjne
wnuczek, spokojnie takie leki dopiero po jakimś czasie zaczynają działać na tyle, żeby poczuć czy coś daja;) a jaka jest długość tego czasu to zależy od człowieka, jedni po tygodniu już coś czują inni dłużej... Ja też go przyjmowałam kilka miesięcy rok temu, moge go pochwalić, że spałam przy nim normlanie, bo mam ogromne problemy z zasypianiem no i moja płaczliwość sie zminimalizowała, a tak to specjalnie nie czułam jakoś jego obecności, zdecydowałam się go odstawić bo strasznie przytyłam. Co do ubocznych objawów na początku to nie pamiętam już zabardzo, może gdzieś wcześniej w tym temacie coś pisałam, napewno suchość w ustach zajebista... Pozdrowionka i powodzonka;) -
hmm no nie wiem w sumie czy są jakieś ograniczenia wiekowe w tej kwestii... może na początek udaj się w sumie do jakiegoś psychoterapeuty czy psychologa i z nim pogadaj o tym problemie, może on Ci pomoże albo ewentualnie poradzi zeby udać się do innego specjalisty...
-
hej Agataxxs wiesz ja miałam podobny problem, psychiatra i jednocześnie psychoterapeuta powiedział mi, że nie mam motywacji cokolwiek to znaczy... też się wtedy załamałam totalnie, poprostu masakra, jedyne co mi polecił to grupowa, ale ja jakoś sobie tego nie wyobrażałam, dlatego to byłdramat dla mnie, wydawało mi się, że to koniec, że już dla mnie nie ma ratunku...ale po jakimś czasie poszłam do innego lekarza, który podjął się terapi ze mną i nic nie mówił o tej owej motywacji:) więc wydaje mi się, że to zależy od terapeuty, nie każdy chce się podjąć niektórych przypadków podejrzewam, że nie jesteś typem osób, które nawijają bez oporów na terapii, no a jeśli dużo gadasz to nie mam pojęcia czemu ta babka tak powiedziała. Spróbuj u innego specjalisty, może on/ona nie wysunie takich wniosków, powodzenia
-
po pierwsze cadarxx i bakus nie wkurzajcie się tu na siebie bo to do niczego nie prowadzi. Każdy z Was ma swoje powody, żeby sądzić tak a nie inaczej... Doskonale rozumiem cadarxx'a i jego obecną niechęć do kobiet i związku z nimi, został skrzywdzony i poprostu teraz się chce wyalienować i wykreował sobie w głowie, że najlepszym sposobem na życie jest wyłączenia z niego płci przeciwnej. Skoro czujesz taką potrzebę to masz racje można żyć jako singiel, nikt Ci tego nie broni, jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwy to czemu nie, tylko odpowiedz sobie w głębi duszy czy napewno chcesz tak żyć, czy nie robisz tego ze złości na to co Cię w życiu spotkało ze stony kobiet... bo jeżlei robisz to w konflikcie ze swoimi wewnętrznymi potrzebami (sex, mąż, ojciec, rodzina itd...), bo sobie w pewien sposób zabroniłeś tradycyjnego życia, bo boisz się, ze znów spotkasz kobiete nie wartą Ciebie i Twojego zaufania- to może Cię to unieszczęśliwić, ale jeśli Ci to odpowiada to czemu nie;) może pożyjesz troche tak i z czasem Ci się odmieni jeszcze, najważniejsze żebyś Ty był szczęśliwy bakus - to całkowicie normalne, że chcesz mieć swoją kobiete, potem żone, że czujesz potrzebe bliskości z nią itd, bo to normalne, że młody mężczyzna tego właśnie chce, tylko problem u Ciebie jest taki, że wszystko jest ok dopóki nie przypomisz sobie tego co wpoiła Ci matka w dzieciństwie, tak jak napisałeś czujesz się jakbyś coś złego robił i odbiera Ci to przyjemność jaką ogólnie postrzegasz, albo chciałbyś postrzegać w relacjach damsko-męskich. Moja propozycja to idź może do jakiegoś seksuologa, albo dobrego psychoterapeuty, który zajmuje się terapią w swerze seksu. myśle, że musisz dokładnie przeanalizować to wszystko, zrozumieć ten wewnętrzny konflikt i z czasem trwania terapii to obrzydzienie powinno opadać, oswoisz się w swoim wewnętrznym przekonaniu, że seks to normalna ludzka sprawa, źródło przyjemności, frajdy i takie tam;) myślę, że specjalista będzie wiedział jak z Tobą o tym rozmawiać, pokaże Ci to czego sam nie widzisz. Bo trudno tu przyjąć w Twoim przyadku pomysł na życie cadarxx'a, bo Ty chcesz kobiety i wewnętrznie chcesz seksu tylko pojawia się przeszkoda która Cię ogranicza i musisz ją pokonać, bo gdybyś został singlem, też nie czułbyś się z tym dobrze bo brakowałoby Ci kobiety (bo ciągnie Cię przecież do nich gdzieś tam wewnątrznie;)) życze Ci więc wytrwałości i powodzenia:) będzie dobrze :) Pozdrawiam i przepraszam, że sie tak rozpisałam, ale jakoś tak mnie wena naszła
-
no to ja moge do Waszego grona dołączyć, mam ten sam problem, musze rozdrapać wszystko co mi wyskoczy, obgryzanie paznokci też mnie nie ominęło, od najmłodszych lat obgryzam:/
-
tekst naprawde głęboki :) chociaż długość początkowo mnie przeraziła, ale podjęłam się przeczytania:) i nie żałuję, dałaś mi nim dużo do myśelnia, dzięki i pozdrawiam serdecznie:)
-
oj nie koniecznie będzie chciał z nimi gadać...no chyba, że a_sn_e jest niepełnoletnia, ale to itak nie wiem jak to jest, bo udalam się do specjalisty juz po 18:) ale generalnie najważniejsze jest Twoje zdrowiej a_sn_e i ważne że się zdecydowałaś wogóle na leczenie, Twoi rodzice mogą tego nie zrozumieć, wydaje mi się, że to dość często się niestety zdarza, bo wiele osób już na tym forum o tym pisało. Rodzice wychowywali się w innym środowisku i poprostu zadomowił się stereotyp, że psychiatra i jego pochodne to lekarz od wariatów i wolą się od tego trzymać na odległość;/ bądź też nie wierzą wogóle w sens psychoterapii, bo nie mają pojęcia jak to działa... myślą że terapeuta nam pakuje pierdoły do głowy co mamy robić, robi pranie mózgu i tak tam:/ ale to raczej trudno jest zmienić, bo to rodzice musieliby tej zmiany chcieć... ważne żebyś Ty wierzyła w sens tego leczenia, a ono samo pomogło Ci z tego wyjść:) a to czy oni o tym wiedzą czy nie i co z tą ewentualną wiedzą zrobią to nie powinno mieć znaczenia, to już ich sprawa, niech myślą co chcą... Więc dzwoń do tej przychodni skoro się zdecydowałaś i nie ma się czego bać, będzie dobrze:) Pozdrawiam:)
-
będzie dobrze:) Powodzenia:)
-
hej, ale czemu chcesz ukryć przed rodzicami? są przeciwni takiej formie leczenia? a jeśli chodzi o przychodnie to wydaje mi się, że nie powinno być dziwne, jeśli podasz komórke jako kontaktowy telefon w razie odwołania wizyty... a to jest przychodnia typowo z problemami natury psychologicznej? czy ogólna?
-
nie można odpowiedzieć moim zdaniem jednoznacznie jaka powinna być terapia... bo napewno wielu z forumowiczów może potwierdzić tezę, że czasami po terapi dostaje się skrzydeł i aż się chce żyć, ale można także wyjść z gabinetu z płaczem i z mieszanymi uczuciami - zależy od spotkania. Oczywiście sama w sobie terapia jako spotkanie terapeuta pacjent powinno mieć sympatyczny charakter - w sensie terapeuta powinnien dawać pacjentowi poczucie bezpieczeństwa i pacjent powinnien czuć się w tej sytuacji swobodnie - no ale czasami jak pisali poprzednicy treść terapi może wywołać negatywne emocje co miłe nie jest, ale po jakimś czasie itak przychodzi ulga:) szkoda tylko, że to tak długo czasami trwa, ale mam nadzieje, że ma to wszystko sens, przynajmniej staram się w to wierzyć...
-
hej:) moim zdaniem powinnieneś o tych wątpliwościach powiedzieć swojemu psychiatrze, on powinnien po rozmowie z Tobą ocenić czy leki są Ci niezbędne, czasami jest tak źle, że bez pomocy leków ciężko się ruszyć z dołka i w takiej sytuacji ich stosowanie jest pomocne. Ale czasami leki nie są niezbędne i może starczyć sama terapia, ale to nie nam oceniać, zależy to od głębokości depresji, dlatego moja propozycja pogadaj o tym z lekarzem, to chyba najsensowniejsze wyjście, powinnien on ocenić jak to jest w Twoim przypadku.
-
hej:) jeśli chodzi o moje zdanie to leki powinno się brać jeśli czujesz się tak źle, że nie możesz sama z siebie podjąć walki, nie masz na to siły, chęci i czujesz się zarówno fizycznie jak i psychicznie tak źle, że wydaje Ci się, że to wszystko jest za trudne do przeskoczenia, ale jeśli czujesz się w miare ok i masz motywacje i siłe do walki w postaci psychoterapii to możesz sobie leki odpuścisz, ale tak naprawde powinnien określić to psychiatra (tylko nie taki, który swój zawód traktuje głównie jako przepisywanie leków, bo taki bez zastanowienia coś przepisze:/). A jeśli chodzi o psychoterapie to jak najbardziej, ja sama kiedyś myślałam, że tylko leki mogą wyciągnąć człowieka z tego badziewnia, ale po kilku miesiącach terapi jestem innego zdania, to jednak działa, mimo, że na początku chodziłam tam bez przekonania, było mi poprostu wszystko jedno... jeśli chodzi o seroxat to biore go:) i też jak przeczytałam posty na forum na jego temat to się bałam jak cholera, ale nie każdy odrazu ma te złe objawy uboczne i praktycznie każdy lek niesie ze soba wystapienie skutków ubocznych... jedyne rozwiązanie zaryzykować - jeśli lekarz go przepisał. Pozdumowując najlepszym rozwiązaniem jest psychoterapia + ewentualnie w razie potrzeby leki;)
-
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
yeti odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
dokładnie, ten etap chyba każdy z nas przeżywa i na pewno każdy ma mega wątpliwości, zwłaszcza jak zaczyna, albo jak przychodzi jakiś gorszy okres... pewnie nie raz każdy z nas zastanawiał się czy to ma sens, przecież to tylko gadanie i to z obcą osobą, ale im bardziej się wgłębiamy w to tym bardziej zaczynamy rozumieć o co w tym chodzi, przynajmniej ja tak mam... a co do leków to często jest tak, że nasz mózg nie potrzebuje już dostarczania jakiś tam składników w postaci leków (to może ocenić jedynie psychiatra) i pozostają nam problemy natury emocjonalnej, których lekami po prostu nie da się wyleczyć, jedynie ciężką i długą pracą nad sobą... -
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
yeti odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
no mi się wydaje, że oprócz tego gadania - jak pojawiaja się ta myśl, to i powinny pojawić się wnioski, które jakby skłonią do zmian, w sensie swojego sposobu myślenia w pewnych kwestiach, uświadomienia sobie niektórych pozornie wydających się dotąd nieistotnych faktów, praca na sobą itd... bo samo gadanie to rzeczywiście nic nie da, bez naszego zaangażowania, równiedobrze możnaby sobie do ściany gadać, tyle, że ściana nam nie uświadomi jeśli coś postrzegamy błędnie (wg nauk psychologicznych), mimo, iż nam wydawać się może, że nasze myślenie jest jak najbardziej słuszne... ale się rozpisałam, jakaś taka refleksja mi się nasunęła, jakoś tak to sobie sama tłumacze, ale walki jeszcze nie wygrałam to w sumie nie znam się, w każdym razie życze wszystkim aby terapia nie była obojętnym monologiem, lecz aby przynosiła w jakiś sposób pożądane efekty, pozdrawiam wszystkich walczących -
i to jest najgorsze w tym wszystkim :| bo czasami człowiek chce i ma jakaś motywacje do walki a totalnie nie wie w który punkt swojego życia uderzyć mogłoby być to trochę łatwiejsze... chyba jedyne wyjście to próbować metodą prób i błędów, najlepiej przy pomocy terapeuty, przynajmniej ja sobie to tak tłumaczę... może się uda kiedyś zmienić się na tyle, żeby było pięknie...