Skocz do zawartości
Nerwica.com

S jak...

Użytkownik
  • Postów

    403
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez S jak...

  1. Ghandi-teraz się nie martwię. Nowe leki i od jakiś dwóch tygodni jest ok. Cieszę się tym jak mogę i jak zawsze w takich sytuacjach wciąż sobie powtarzam-Pamiętaj jak będzie źle to tylko leki nie działają a nie że ty zawalasz. Jak zauważyłam jesteś młodą osóbką także w chwilach dobrego samopoczucia nadrabiaj zaległości z życia. Ja jak tylko wychodziłam z doła nadrabiałam oj nadrabiałam Teraz nadrabiam ale bardziej statecznie jak na kobietę w mym wieku przystało. Choć gdyby nie kłopoty finansowe.....to już byśmy byli z rodzinką w górach. Tak pięknie wyglądają o tej porze roku. I Wsiąść do pociągu byle jakiego, Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet, Ściskając w ręku kamyk zielony, Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle Bosze już tak dawno nie miałam na to siły. Dobrze, że co jak co ale nawet w największych górkach nie pakowałam rodziny w kłopoty finansowe.
  2. Dokładnie-zaczynam brać, mniej więcej po dwóch trzech tygodniach czuje ze jest ok a później nagle powrót do stanu poprzedniego, a większe dawki nie skutkują jakbym jadła witaminki. Teraz juz kilka dni czuję się super, choć wiem że za super. Jednak jestem ciekawa czy stan sie utrzyma lub pójdzie w górę, byle znów nie w dół. Dlaczego za taki stan trzeba płacić? Dlaczego???????????? A alkohol? Jakoś nigdy nic prócz kaca i dolegliwości żołądkowych.
  3. Dokładnie. 15 lat łażenia po lekarzach branie wszystkiego i dopiero jak antydepresantami wpakowałam się w hipo na pograniczu manii trafiłam do szpitala i postawiono diagnozę. -- 09 wrz 2012, 18:45 -- Jak do tej pory uodparniam się na wszystko po ok 4-5 miesiącach brania
  4. A ja dopiero teraz, gdy wiem że te wszystkie niemoralności wynikały z CHAD a nie z cech charakteru, mam spory dylemat. Wiem też, że niestety wciąż przegrywam z moją największą słabością i jakoś strasznie mi źle od kiedy wiem, że jest to wynik CHAD, a nie mój wredny charakterek. Tłumaczyć chorobą?-to obrzydliwe. A nie mogę się oprzeć
  5. Widmo Tak tak tak i jeszcze raz tak Teraz juz wiem, ze dzialalem w hipo. Czasami zastanawiam sie jak "slepi" sa normalni ludzie, ze kiedy jestesmy w hipo dostrzegaja w nas cudowne kolorowe ptaki. Oj ma się wtedy wszystkich u swych stóp ale i nikt tępa nie wytrzymywał Straszne jest, ze kiedy jestesmy w hipo poznane osoby wydaja sie cudowne a w depresji staja sie pospolite a nawet okropne. Raczej po prostu nudne, szare i bezbarwne. Jestesmy moze zbyt perfekcyjni i zbyt idealistyczni i kiedy mozg plata nam figla nasz caly konstrukt osobowowosci ulega dezintegracji. Konczy to sie depresja:/ Dlatego też potrzebujemy mocnego autorytetu. Wtedy jaki by to nie był stan dana osoba wciąż nas fascynuje. Inaczej nici ze związku. A jesli chodzi o te wszystkie wyczyniane glupoty to dla mnie sam fakt bycia na granicy, nawet czesto nie przekraczania granic moralnosci byl strasznie krecacy ale i stresujacy a w ostatecznie dolujacy. Stresujący owszem ale nie dołujący....dopóki nie dowiedziałam się o CHAD. A jakże kręcący Wciąż nikomu z lekarzy nie powiedziałam jaki czynnik wywołuje u mnie hipo by mnie od niego nie odcięli. Wciaż chcę zostawić sobie furtkę. Echhhhhhh Na koniec jeszcze jedna rzecz do dyskusji nawiazujaca do powyzszego. Mam wrazenie, ze kiedy wlasnie jestem w stanie stabilnym (prawie bo sa wahania) w zasadzie stac mnie moze byc na zachowania bardziej niemoralne i wyrachowane. Mniej idealistycznie rozpatruje siebie i swoje zycie. Moze nie jest to wylaczenie uczuc ale znieczulenie...lekkie "schamienie". By mieć takie zachowanie muszę być jednak na granicy hipo jak np teraz. W reemisji jestem w błogim lenistwie i jakoś nie mam ochoty na zachowania moralne i niemoralne. Dlatego też jakoś nie mogę z sobą dojść do ładu.
  6. Mnie osobiście takie wybryki wystarczą by się bronić przed hipo. Ale to może różnica w moralności damskiej i męskiej. Skok w bok u faceta jest ogólnie przyjętą normą i ma społeczne przyzwolenie. Co innego skok w bok kobiety.
  7. Conessa każdy z nas będąc czy to w hipo czy też w manii uważa, że jest zdrowy. Każdy z nas pada dopiero gdy dopada go depresja a pada wtedy dosłownie. Najprawdopodobniej my tu wszyscy bierzemy stabilizator dlatego mamy co najwyżej hipo i cieszymy się z tego jak dzieci. Ja osobiście wciąż na granicy hipo i korci jak cholera by przekroczyć ( moze mniej stabilizatora moze trochę wieciej antydepresanta kusi diabełek ) Twój znajomy najprawdopodobniej jest teraz w manii, dlatego uważa że jest zdrowy i dlatego jest tak źle.
  8. U każdego jest inaczej. Dla mnie osobiście pójście na rentę ( nie jestem ) byłoby otwarciem wyjścia do ludzi. Lepiej trochę kasy niż nic. Mam to niebywale szczęście mieszkania w mieście z 30% bezrobociem. Jakoś wciąż mając dyplom nie mogę przełamać się iść na sprzątaczkę czy też na kasę w supermarkecie. Jedyne oferty pracy.za 1500 brutto oczywiście:) Wszyscy wiemy że musimy unikać zapalaczy by funkcjonować. Branie renty choć przez rok mi to zagwarantuje. Marzy mi się......ale skąd wiem że te pomysły nie są wytworem choroby???????
  9. Jestem w lekkim szoku. 5 dni zchodziłam z lamitrinu później przykaz 5 dni na czysto i dopiero neurotop! Panno Alicjo ja osobiscie jestem przeciwna takim ziołom
  10. Zioła też pewnie pomagają ale inne hihihihi CHAD to problemy z neuroprzekaźnikami o czym już tu wszyscy wiemy. Przecież bierzemy leki które daje się ludziom chorym na padaczkę a czy padaczkę da się wyleczyć jakimiś tam kwasami Omega? Sens tak to wygląda, ja po dwóch dniach fajnego poczucia mam fazę energii ale takiej przy których wrzeszczę na wszystkich. Czyli dobry czas się kończy. Ciekawe że złe dni zawsze poprzedza wrzeszczenie na wszystkich. Conessa gdyby to było łatwe nie byłoby tylu zaćpań i zachlań. Smutna i brutalna prawda ale pierwsza zasada - człowiek sam musi chcieć. Młody28 zmieniając depakine na lamitrin była schodzenie z depakine następnie powolne zwiększanie dawki lamitrinu natomiast przy zmianie lamitrinu na neurotop miałam tydzień przerwy. Nie martw się jak widzisz CHAD to karuzela i czasem to co pomagało teraz nie pomaga a może pomoże coś innego.
  11. Tym wszystkim czym żyje większość...np większość posiadających rodzinę czyli walka o jutro i o chleb wielce depresyjne raczej zajęcie. Ja normalność wykorzystuję na wbijanie sobie do głowy stanu psychiki. Np już drugi dzień jest normalnie i mimo ze problemy te same świat nie jest zły. I własnie dużo czasu poświęcam na to by zapamiętać to i mieć w głowie gdy znów będzie zjazd.
  12. Z ostrożna-każdy lekarz ma swoje teorie, ale moja po takich objawach jak ty Sens(tylko u mnie w takich chwilach nie obżarstwo ale jadłowstręt) od razu zmieniła zestaw. Myślałam, że przesadza a tu nie. Nie wypraszaj antydepresantu przy lamotryginie ponoć to bez sensu jak też rzekła moja lekarz. Wy płaczecie że żrecie a ja się cieszę wreszcie zaczynam jeść:) Także w moim przypadku to sulpiryd jest przyczyna tycia Chudo źle grubo źle... -- 30 sie 2012, 08:39 -- Teraz zerknęłam opipromoli to Promolan-łykałam zanim postawiono diagnozę jakieś 6 lat temu jak cukiereczki i miałam mega energię. Jak widzisz każdy organizm inaczej reaguje. Po braniu regularnie możesz przestać czuć działanie. Zresztą Promolan to dla mnie zabaweczka a nie reduktor napięcia. Ale jak mówiłam-każdy inaczej.
  13. Brałam Depakine rok czasu nie przytyłam choć w moim przypadku przytycie jest wskazane. Jak widać wszystko zależy od tego czy mamy skłonności do tycia w ogóle.
  14. Ja lubiłam stąpać po krawędzi ... ryzyka:) szkoda że teraz muszę płacić ca to zbyt dużą energetyczną cenę. Echhh. Na granicy-już kiedyś to powiedziałam-tylko tak potrafię funkcjonować, a podczas dzisiejszej bezsennej nocy przyszło mi jeszcze coś do głowy. Cokolwiek osiągnęłam robiłam to będąc na granicy lub na lekkim hipo? W każdym bądź razie będąc na lekach i nie mogąc osiągnąć takiego stanu mogę sobie co najwyżej...echhh Już nic nie osiągnę buuuuu A lekarz mówi że tak musi być. Wielkie G...!
  15. Wenlafaxyna + Sulpiryd hmm 1,5 roku temu po tej mieszance wylądowałam w szpitalu z hipo. Choć nie świadomym ponieważ właśnie podczas pobytu postawiono diagnozę. Sens już wiem ponieważ wraz z lekiem skończyło się to i do tej pory nie wróciło. Zostały zwykłe socjofobie:) Własnie powróciłam ponownie do Sulpirydu. To jak na razie jedyny lek dzięki któremu jem. Niby dobrze. Po stabilizatorze sporo śpię i sporo zawrotów głowy. Ponoć ma to zniknąć. Zresztą na tą chwilę wolę taka mieszankę skutków ubocznych. Wciąż mam ochotę troszkę się podkręcić. Wystarczy mniej stabilizatora i więcej Sulpirydu. -- 28 sie 2012, 10:06 -- Robertinhio89-niespokojny z ciebie duszek. Ponieważ wszyscy chyba mamy podobne wrażenie trzymaj się mocno, ponieważ to nie hipo ale blisko. Niestety łatwo przeoczyć-przynajmniej w twoim wieku mnie łatwo było przeoczyć:)
  16. A pesymista to optymista z realnym podejściem do życia Może zeznawać każdy kto nie jest ubezwłasnowolniony. A czy sąd uwierzy?-a tuż inna historia
  17. Coś za coś-to pewne Niestety działanie lamotryginy u mnie było nie do zniesienia. Te ciągłe stany czegoś jakby ciągle kot wyskakiwał mi pod samochód. Definitywnie się skończyły a więc na pewno to lamotrygina. Niestety dobry nastrój się skończył ponieważ działa już nowy stabilizator-neurotop. Spać, spać, spać i zawroty głowy. Choć wolę to od tamtego. Tylko o ile w tamtym stanie mogłam coś robić ( przypomnę-np obkoszenie hektara pola kosą spalinową) o tyle w tym nic. Coś za coś-mogę tak funkcjonować tylko niech ktoś da mi rentę. Intel to o czym piszesz nie jest mi obce. Biorąc na siebie ekstra zajęcie wywoływałam celowo hipo. Jednak wszycy pamiętajmy. Im fajniej w hipo tym bardziej spadamy w dół i nie da się w naszym przypadku utrzymać ekstra nastroju ponieważ u nas nazywa się to hipo . Pamiętaj o tym Intel! Jak tak sobie czytam co napisałeś, uważam że lamotrygina także dla ciebie jest niebezpieczna. W swoim skromnym przypadku coraz bardziej zaczynam być pewna jednego-w pracy mogę funkcjonować tylko na pograniczu tzw normalności i hipo. Będąc w takim stanie hipo samo jakoś wygrywa. Bezpieczny dla mnie stan jest taki jak teraz ale wtedy z pracy nici. Jaki z tego wniosek? Nie nadaję się do pracy-nie nadaje się do niczego-ludzki śmieć-posprzątać i koniec!
  18. Dla wszystkich którzy chcą stworzyć coś trwałego a nie potrafią-nigdy nie byłam idealną żonką i zawsze szarpałam się ze sobą w związku próbując wielokrotnie go rozwalić. Punkt pierwszy-nie rób drugiemu co Tobie nie miłe. Na początek naprawdę wystarczy. Punkt drugi-szukajcie partnera, który lubi adrenalinkę. (Tu niestety mężczyźni mają zdecydowanie gorzej dlatego niech szukają partnerek u których testosteron przeważa nad estrogenem ) Kobieta powinna być jak Martyna Wojciechowska-samodzielna samorządna, samowystarczalna , a mężczyzna jak hmmm... w każdym bądź razie -samodzielny, samorządny i samowystarczalny Szarość życia zawsze jest zabójcze dla związku. Na to lekarstwa niestety już nie ma. Mnie to też najbardziej przeszkadza, przez to wojowałam i gdy mam teraz siłę nadal ochotę mam wojować. Acha i jeszcze jedno-tzw miłość. O tym uczuciu mogę mówić teraz po 20 latach bycia razem. Nie mówcie o tym na początku związku
  19. Czy uzyskałeś? hmmm ja osobiście do tej pory tej wiedzy nie mam choć diagnoza ułatwiła mi pełną interpretację moich zachowań. Zawsze uwielbiałam ten stan gdy oczy świeciły się do ludzi i do nowych relacji damsko-męskich. Teraz niestety wiem, że muszę akurat ten stan dobrze monitować ponieważ są to drzwi do tajemniczego ogrodu zwanego hipo Wielbiłabym ten stan gdyby nie fakt posiadania rodzinki. Także jak widać co Tobie wolno mnie jest zabronione. Teraz najbardziej ubolewam nad faktem tak szybkiego tracenia energii. Można powiedzieć, że czuję się dobrze, a jednak niedzielny spacer po Kazimierzu zamiast sprawiać przyjemność męczył. Straszne uczucie. Jakbym miała 70 lat i ważyła 100 kg. Czy już nadaję się na śmietnik? Jak wyrzucić w takiej sytuacji złe myśli? Kłębi się ich bez liku. To jest własnie błędne koło. -- 22 sie 2012, 07:51 -- A jeśli już wie, że ma depresję i nie upoluje jelenia? Muszę troszkę to podrążyć.
  20. Sens , każdy lekarz ma swoje ideologie. Mój ostawił lamotryginę gdy mu powiedziałam o swoich bardzo nieprzyjemnych stanach. Od niedzieli jestem na nowym stabilizatorze plus antydepresant. Jak na tą chwilę podtrzymuję stwierdzenie, ze to lamotrygina fundowała mi to napięcie. Obecnie mam stany lękowe ale tzw. standardowe jak w nerwicy lękowej. Ot coś mi się uroi w głowie. Niestety po raz kolejny brak słońca funduje mi jazdy. Wszystko znika gdy słoneczko świeci. Jak tu nie demonizować gdy jesień za pasem? Wydaje mi się, że to odpuszczanie i działanie na przekór jest uzależnione od samopoczucia. Zapewne bez problemu odróżnicie stan gdy nawet zrealizowanie unicestwienia własnej osoby wydaje się zbyt trudny, zupełnie inny jest stan gdy zastanawiacie się czy to lenistwo czy też nie, oraz stan pozornej energii która kończy się zmęczeniem i rozdrażnieniem. Dla mnie osobiście najbardziej niebezpiecznym jest stan pozornej energii. Siedzę sobie czuję się ok i zaczynam funkcjonować tak jak winien każdy człek. Jednak po pewnym czasie mój organizm zachowuje się tak jakbym przeszła 100 km i przewaliła tonę węgla. Wyrzuty sumienia nie dają aby sprawę olać i wtedy mam ochotę skończyć z tym. Widmo masz rację inaczej objawia się depresja u kobiet a inaczej u mężczyzn. Kobitka się wypłacze a facet? Zapewne dlatego jest więcej samobójstw wśród mężczyzn. Widmo czy będę miała rację stwierdzając iż duży odsetek mężczyzn woli skończyć z sobą niż przyznać się do swoich słabości egzystencjalnych?
  21. Sens wychodzi na to, że większość z nas tak ma i leki w tej materii raczej na nic, dlatego-kto znajdzie lekarstwo ozłocim delikwenta Ja jestem już dość długo bez leków choć dokładnie tydzień temu powinnam zacząć brać nowy i wiecie co?-pod względem psychicznym ani lepiej ani gorzej dokładnie tak samo jak podczas brania leków. I uwaga - nie mam już takich napięć o których tu wspominasz. (Wychodzi na to że Lamotrygina mi to fundowała) Powrócił niestety problem dolegliwości fizycznych. W sumie szkoda że branie samej serotoniny, która łagodzi dolegliwości fizyczne, prowadzi do mało produktywnych i dość niebezpiecznych hipo. Wydaje mi się, że u osób gdzie depresja przeważa jednak najlepszym wyjściem jest antydepresant ze stabilizatorem a nie stabilizator z funkcją antydepresyjną jak lamotrygina.
  22. Z tym masz rację niestety. Partner CHAD-owca musi lubić adrenalinę:) Mój mąż ani silny psychicznie ani zbytnio świadomy choroby jednak lubi zwariowane życie. Teraz strasznie tęskni za porąbaną żonką. Wiem jedno z czasem....jesteśmy ze sobą 20 lat....gdy ma się u boku tego właściwego te wszystkie problemy problemiki i problemachy umacniają. Co prawda zgrzyta ale nie bardziej niż gdzie indziej. Na udane partnerstwo trzeba zapracować. Ogromna to harówa i nic do tego ma CHAD jeśli jest bez manii. Takie moje zdanie. CHAD CHAD-em a charakter charakterem. Tak samo rozwalają się małżeństwa zdrowych jak i CHAD-owców.
  23. Jestem zupełnie bez leków od 5 dni. W samopoczuciu prawie żadnych zmian. Wychodzą z tego dwa wnioski albo leki nie działają albo za małe dawki Jedyne co się zmieniło to wróciło nadciśnienie i nerwobóle ale za to skończyły się kłopoty z zapominaniem elementarnych słów. Jaki sens jedno leczyć jeśli szkodzi na co innego??????
  24. Magic Choroba nie choroba-ryzyko takie samo to zależy od mnóstwa rzeczy i ze tak nazwę bardzo banalnie od znalezienia drugiej połówki
  25. Owszem ja gadalim dlatego zmiana z lamotriginy na neurotop... i szczerze mówiąc nie liczę na cud. Jak do tej pory nadal nie mam siły żyć.
×