
niosaca_radosc
Użytkownik-
Postów
2 381 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez niosaca_radosc
-
niewidoczny, rozumiem Twój sceptycyzm. Sama nie wiem jak to będzie. Wiem jednak jedno - nie mogę się już pociąć. Nie mogę, bo tracę wtedy kontrolę i potrzebny jest chirurg, a bliskie mi osoby i tak zawsze jakoś się o tym dowiadują. Aktualnie, kiedy czuję się w miarę znośnie, próbuję ułożyć sobie w głowie schemat działania w razie kryzysu. Próbuję powiadomić przyjaciół, że na poważnie chcę z tym walczyć. Pewnie od razu z autoagresji nie zrezygnuję, ale muszę wyeliminować cięcie się. Muszę, po prostu muszę.
-
niewidoczny, nie wiem czy uda mi się całkowicie zrezygnować z autoagresji jako takiej, ale na pewno nie będę się już ciąć. I zrobię wszystko, żeby wytrzymać w tym postanowieniu.
-
Tak, zawodzi silna wola. Ale wczoraj był przełomowy dzień i postanowiłam z tym skończyć raz na zawsze. Bo tak naprawdę "tnę" wszystkich na których mi zależy. Nie tylko siebie. A co masz na myśli, pisząc o czymś na takie sytuacje?
-
niewidoczny, staram się. Czasami wychodzi, czasami nie. Często mam 2,3-tygodniowe przerwy, ale potem nagle coś się dzieje i albo się tnę, albo wymyślam coś innego czym mogę sobie zaszkodzić. Nie zrobiłam tego w nocy, więc jest sukces. Teraz czuję się lepiej i oby trwało to jak najdłużej, jednak to ciągle wraca. Jak jakiś cholerny bumerang. A ja nie jestem jeszcze na tyle silna, żeby całkowicie z tego zrezygnować.
-
niewidoczny, kiedy się tnę nie myślę o tym. Ważny jest tylko ból, krew i jak największa rana. To chore, wiem, ale nie potrafię zrezygnować z tego raz na zawsze. Stasia60, wiem, że Ona bardzo cierpi, tylko tak trudno z tego zrezygnować. To jest jak nałóg i niełatwo się z tym walczy...
-
Tak bardzo tego pragne... Ledwo wczoraj zmuszono mnie do odwiedzenia chirurga, ktory musial szyc poprzedni wynik slabosci, a dzis znowu mnie ciagnie. Najgorsze jest chyba to, ze ciagle mam w glowie zeby zrobic to jeszcze mocniej, jeszcze glebiej...
-
Znowu to zrobilam. I mam zamiar zrobic kolejny raz. Byle tylko nie czuc, nie slyszec tych przerazajacych zarzutow. Czy to w rzeczywistosci, czy w mojej glowie...
-
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
claustrophobic, mylisz się. Być może dlatego, że nie należysz do tej grupy, ale faktem jest, że osoby otyłe wzbudzają równie wiele kontrowersji. A dodatkowo także wystawiane są na śmieszność... -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
Do taj pory jadłam w miarę dobrze, nie popłynęłam jedzeniowo, ale teraz czuję się jak gówno, jak totalny śmieć i bezwartościowa szmata i mam ochotę nażreć się jak świnia -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
bretta, takie standardowe, to ja niby wiem, tylko że raz zjadam poniżej 500, a raz powyżej 3000 -- 04 kwi 2013, 20:19 -- nazywam się niewarto, nie. 600 kalorii na pewno nie jest optymalną liczbą spożywanych kalorii. -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
No nie wiem. Każdy musi jeść, a ja chyba nie potrafię stwierdzić ile powinnam jeść, żeby było dobrze, żeby było normalnie i pewnie wkręcam sobie, że jest nie tak... moyraa, jeśli chodzi o kontakty z przyjaciółmi to mam podobnie. To takie testowanie czy jak odejdę oni się zainteresują czy zapomną o mnie jak o niepotrzebnej rzeczy. A dziś znowu poległam. Miałam umówioną wizytę u psychiatry i nawierdzielałam się jak świnia... -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
moyraa, też tak mam. Niby mam przyjaciół, a podświadomie ciągle ich odpycham. A potem kiedy pragnę z nimi kontaktu, a oni np nie odpowiadają, czuję drugie dno, jakby oni tak naprawdę mnie nie lubili. Niczego w życiu nie jestem pewna... bretta, jakbym czytała o sobie. Tylko, że pojawiając się od czasu do czasu w tym temacie uważałam, że każda z Was ma ED, bo czytając Wasze posty biły od nich prawdziwe problemy. A moje to takie nie wiedomo co... -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
moyraa, i jak sobie z tym radzisz? -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
nazywam się niewarto, ehhh sama nie wiem. Po prostu czasem myślę, że nigdzie nie pasuję, a te problemy z jedzeniem to sobie wymyślam. -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
nazywam się niewarto, kiedy ja nawet nie wiem czy mam prawo tutaj o tym pisać. No bo w końcu nikt u mnie nie stwierdził ED. A skoro tak, to ten dział nie jest dla mnie. A może ja po prostu wyolbrzymiam i każdy ma czasami takie problemy z jedzeniem? -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
nazywam się niewarto, najgorsze jest to, że jestem z tym sama. Nie mam stwierdzonego ED, a z terapeutką o tym nie rozmawiam, bo to jest jedno z mniej znaczących rzeczy w moim życiu... Być może też umniejszam tego wagę, żeby móc siebie dalej gnoić. Nie wiem. Jedyne co wiem, to że nic mi nie wychodzi i że jestem beznadziejna. -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
nazywam się niewarto, co z tego, że wiem co jest nie tak, skoro ostatnio ciągle mi nie wychodzi? Nie potrafię normalnie jeść. Albo się obżeram, albo nie jem nic -
Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na temat w Zaburzenia odżywiania
Jestem kupą gówna! Dziś po strasznie trudnej terapii wpierdzieliłam całą czekoladę i paczkę ciastek. Żarłam jak świnia, byle tylko zagłuszyć emocje... Nienawidzę się! -
Ślub a BPD (oraz inne zaburzenia osobowości)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na zielona miętowa temat w Zaburzenia osobowości
W pierwszej chwili pomyślałam - TAK! Dlaczego osoba z BPD ma rezygnować ze swojego szczęścia, dlaczego nie ma wchodzić w związek małżeński, skoro tego pragnie? W drugiej chwili - no tak, ale to znowu tylko egoistyczne myślenie o swoim szczęściu. A co z drugą stroną? Teoretycznie, jeśli druga strona zna sprawę i wie na co się decyduje, to niby nic nie stoi na przeszkodzie, ale czy tak naprawdę ktokolwiek jest w stanie zrozumieć na co naprawdę się decyduje, chcąc żyć z borderem? Dla mnie odpowiedź nie jest jednoznaczna. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
chalkwhite, dziękuję Ci za tego posta. Bardzo wiele wniósł do mojego postrzegania BPD. Zwłaszcza że ostatnio zmagam się z buntem i odrzucaniem diagnozy. Ze swojakim nie chceniem bycia borderem. Sześciu czy siedmiu psychiatrów postawiło mi tę diagnozę, a ja uparcie szukałam oznak, że to jednak nie to. Przecież nie jestem agresywna w stosunku do innych i nie obwiniam wszystkich dookoła za to, co się w moim życiu przydarzyło. Niestety, ten kawałek to akapit jakby wyjęty z mego życia . Nie pozostaje mi chyba nic innego jak uwierzyć, że mam BPD -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
niosaca_radosc odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Jestem wściekła. Ogromnie wściekła! Na siebie, na to że mam borderline! Nie mogę już znieść tych sinusoidalnych wahań czy momentów kiedy pragnę dwóch skrajnie przeciwnych rzeczy! Związki to nie mój temat, nie dotyczy to mnie i myślałam, że będę miała z tym spokój, a tu chała. Każda relacja w moim wykonaniu jest żałosna. Najpierw tygodnie ciągłej aktywności, a potem ogromny STOP i wszystko się kończy. Przestaję istnieć. I tak w kółko. Kiedy usłyszałam diagnozę, starałam się jak najmniej czytać o tym, żeby się nie nakręcać, ale to chyba nieuniknione. A kiedy słyszy się, że psychoterapeuci nie lubią pracować z ludźmi z borderline, że chorzy bardzo długo stoją w miejscu, są prawie niereformowalni, to chciałabym mieć wszystko inne byle nie to. Nawet schizofrenię łatwiej okiełznać lekami niż opanować moje emocje. Ja, nędzna imitacja człowieka, cholerna egoistka, tak łatwo potrafię wyprzeć myślenie o drugim człowieku byle sobie ulżyć, byle zatopić się w słodkich odmętach autoagresji... Nie zgadzam się na to, nie chcę. A jednocześnie pragnę i lubię. Chaos. Kompletny chaos. Czy kiedykolwiek coś z tego zrozumiem? Czy kiedykolwiek siebie zrozumiem? Czy będę gdzieś pasować? -
jaga70, a z jakiego powodu siebie nienawidzisz?
-
jaga70, chodzi o to, że jeśli jesteś tak negatywnie nastawiona na terapię, to ciężko będzie coś zdziałać. A powodem może być właśnie strach przed zmianami. Bo wbrew pozorom, żeby było lepiej najpierw musi być gorzej. A wmawianie sobie, że jest się trudnym przypadkiem i nie ma dla siebie ratunku tylko to pogarsza.
-
Czy lubię babrać się w błotku?- znów nic nie znaczący komunał. Czy nikt nie ma nic konkretnego do powiedzenia? Tylko słogany" wolisz babrac w znanymbłotku", "nie pracujesz", "nie jesteś gotowa", ale co to znaczy konkretnie nikt nie potafii napisać. Uważam, że doskonale rozumiesz, co miałam na myśli, ale zaparłaś się rękami i nogami i nie dopuszczasz do siebie żadnej innej myśli. Z takim nastawieniem faktycznie żadna terapia Ci nie pomoże, bo po prostu na to nie pozwalasz.
-
jaga70, a mnie się wydaje, tak jak już wspomniała ekspert_abcZdrowie, że tkwisz w tym swoim błotku i mimo, że jesteś nieszczęśliwa, to wolisz dalej się w nim babrać, bo to jest znane i w jakiś sposób bezpieczne.